Janusz jak zwykle w formie.

9
Upały jak widac wpłyneły na dziadka, bo znów zaczał bredzić na TT. 

"Przecież ja dwa lata temu udowodniłem na FaceBooku, że w Buczy Ukraińcy mordowali kolaborantów! Co za świat, w którym liczą się słowa jakiegoś najemnika – który przecież może łgać, jak najęty – a nie logiczne, precyzyjne wywody!".

Chuj tam zdjęcia satelitarne i z powietrza, relacje swiadków. Najlepiej powołac się na fejka z internetu i bredzić o najemnikach. 

 
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Wiecie dlaczego to wrzucam? To zbrodnia z moich rodzinnych okolic, a spotkałem się z twierdzeniami że skoro ofiara to ukr, to go nie szkoda i sam sobie zasłużył.

70
48-letni ukraiński pracownik dużego gospodarstwa rolnego w Rokicinach zginął w okrutnych męczarniach w nocy z 11 na 12 maja. Zbrodnia wyszła na jaw po pożarze jednego z zabudowań. W niedzielę rano po zakończonej akcji gaśniczej w budynku strażacy znaleźli spalone ciało mężczyzny.

Jednak czy ogień podłożono celowo, aby zatrzeć ślady zabójstwa? Czy garaż zaczął się palić, bo zarzewiem był płonący człowiek?
Wiecie dlaczego to wrzucam? To zbrodnia z moich rodzinnych okolic, a spotkałem się z twierdzeniami że skoro ofiara to ukr, to go nie szkoda i sam sobie zasłużył.
Po pożarze i odkryciu zwłok zatrzymano trzy osoby – 37-letniego właściciela gospodarstwa Adama C., 34-letniego Sebastiana W. i 35-letnią Sandrę C., żonę właściciela. Wszyscy zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące.

Oględziny, sekcja zwłok oraz wyjaśnienia podejrzanego Sebastiana W., który przyznał się do zabójstwa, nie pozostawiały wątpliwości, że doszło do popełnienia zbrodni ze szczególnym okrucieństwem oraz w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Pracownik gospodarstwa miał być bity i kaleczony, maltretowany przez właściciela i drugiego pracownika. Wszystko to nagrała kamera monitoringu zainstalowanym w dużym gospodarstwie majętnych właścicieli. Jednak tego zapisu nie można odtworzyć.
Wiecie dlaczego to wrzucam? To zbrodnia z moich rodzinnych okolic, a spotkałem się z twierdzeniami że skoro ofiara to ukr, to go nie szkoda i sam sobie zasłużył.
Majówka. Ognisko. Alkohol. W pewnym momencie Adam C., właściciel gospodarstwa, któremu nikt nigdy nie odważył się sprzeciwić, stwierdził, że jeden z ukraińskich pracowników go okradł. Zarzucił mu również bliżej nieokreślone szpiegostwo. Chcąc wydobyć od niego przyznanie się do winy, wymyślił, że gdy powiesi Ukraińca w garażu na linie za nogi, czyli głową na dół, to ten do rana skruszeje. Coś jednak zakłóciło ten „wydobywczy” plan. Do przyznania się do winy użyto więc młotka. Klęczącego już Ukraińca oblano benzyną, a następnie podpalono strużkę cieczy, która wiodła do ofiary.

Gdy ten człowiek zapłonął jak pochodnia, sprawcy… I tu nie wiadomo, jaki był ich zamiar. Czy postanowili dolać przysłowiowej oliwy do ognia, czy ugasić płonącego? W garażu stało wiadro. Czy z wodą? Szybko okazało się, że nie. Substancją, którą oblano płonącą ofiarę, był najprawdopodobniej olej!

Czy to wszystko widziała Sandra C., która sama mogła być ofiarą przemocy domowej? Zarzucono jej zniszczenie monitoringu zainstalowanego w gospodarstwie i nieudzielenie pomocy katowanemu mężczyźnie w chwili, gdy zagrażała mu utrata życia. Kobieta przyznała się tylko do spalenia monitoringu. Twierdzi, że zrobiła to na polecenie męża.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.14420104026794