Siema dzidki,
kilka dni temu wpadłem na pomysł żeby zacząć swoją przygodę z akwarystyką. Jestem laikiem w tym temacie a przez gorzej niż przeciętne warunki mieszkalne zdecydowałem się na akwarium 13l (potężne, wiem, ale ryby i tak mają więcej miejsca niż ja xd).
Idąc za radą gościa z zoologicznego dobrałem sobie to tego szklanego kwadratowego słoika grzałkę, termometr, dekoracje itp. (filtr był już w zestawie). Do środka po uzdatnieniu wody wpuściłem 4 gupiki i 4 kiryski.
I teraz zrobił się problem - bo akwarium kupiłem z myślą że pomiędzy męczeniem glonojada a sesjami na kompie będę się wgapiał w te pływające małe gówna żeby się "zrelaksować".
Problem w tym, że po dwóch dniach coś się zjebało i woda zrobiła się jakaś mętna i nieprzezroczysta jak wzrok pana Miecia spod monopolowego.
Nie wiem czy to przez filtr (gość z zoologicznego polecił żebym ustawił go tak "na średnio" co też zrobiłem) ale mam wrażenie że jakoś tak mocno napierdala i może rybki srają pod siebie ze strachu przed tym wirem. Ryby raczej nie są przekarmione, karmię je 2 razy dziennie, wpierdalają dawkę pokarmu w mniej niż minutę aż im się płetwy trzęsą. Gupiki dość często pływają przy powierzchni albo koło filtra ale robią to tak jakby na zmianę od kilku dni, jeszcze nie padły więc chorobę wykluczam.
Nie mam pomysłu co może powodować tak szybkie zmętnienie wody, poradniki na YT mówią coś o wymianie części wody co ma niby sprawić że po kilku godzinach będzie ona niczym kryształ. Robiłem to i chuja to dało.
Jeżeli ktoś też miał z tym problem to podrzućcie jakieś rozwiązanie bo pierdolec mnie bierze jak patrzę na to mętne gówno i jestem o krok od wyjebania tego przez okno mojej piwnicy.
Wrzucam jeszcze foto swojego akwarium i spływam tzn. wypierdalam.