"Rosyjskie kanały telegramów opublikowały w zeszłym tygodniu filmy z ataków FPV na ukraiński czołg Abrams w obwodzie kurskim. Oprócz wstrząsu mózgu, załoga przeżyła bez obrażeń i wróciła do przyjaznych linii.
@KofmanMichael
i ja rozmawialiśmy z dowódcą czołgu z ukraińskiej 47 Brygady Zmechanizowanej o tym, co się stało, i oto, co nam powiedział: (tweetowane za jego zgodą)
„To nasz czołg. Ale opublikowali tylko dwa uderzenia. Wczoraj [w zeszłym tygodniu] po raz pierwszy załoga przeżyła wiele trafień, będąc wewnątrz unieruchomionego Abramsa. W rzeczywistości było 4-6 bezpośrednich trafień. Załoga przeżyła, nawet bez obrażeń. Niech Bóg błogosławi Amerykę.
Światłowodowe FPV. Od czterech do sześciu trafień w ciągu około 2 minut. Wierzę, że co najmniej jeden utknął w sieci. Dwa kolejne chybiły kilka minut wcześniej.
Najwyraźniej trafiły w silnik. Nie udało im się przebić ani wieżyczki, ani kadłuba, gdy byliśmy w środku. Chociaż próbowali i mieli dużo czasu.
Jak już wspomniałem, ten czołg miał unikalną „klatkę” (a właściwie „siatkę”) i znacznie więcej ERA niż przeciętny Abrams. My - załoga - zaprojektowaliśmy układ ERA całkowicie samodzielnie, opierając się na analizie poprzednich trafień wszystkich innych czołgów Abrams i naszej własnej wiedzy o słabych punktach, i dlatego wciąż żyjemy po tak wielu jednoczesnych trafieniach.
I właśnie dlatego Abrams się sprawdza. Na [rosyjskim/radzieckim] czołgu serii T byłoby to niemożliwe”.
Rosyjskie załogi FPV trafiły w czołg kilkoma kolejnymi FPV po tym, jak został porzucony, ale czołg nie został zniszczony i wciąż może być możliwy do uratowania. Ze względu na ostatnie postępy, siły rosyjskie mogą go przejąć.
Kiedy zapytałem, jak wrócili do przyjaznych linii,
„Pieszo. To było blisko rosyjskich pozycji. Zakończyliśmy misję bojową i odjechaliśmy zaledwie 1 km od Rosjan lub nawet mniej.
Nie mogliśmy się ewakuować, ponieważ FPV pojawiały się jeden po drugim. Kiedy w końcu nie słyszałem żadnego dźwięku, po prostu wyskoczyliśmy z czołgu i pobiegliśmy na linię drzew. Śledzili nas, więc moździerz zaczął działać z kilkoma kolejnymi dronami, ale my czołgaliśmy się przez linię drzew.
W końcu, w miejscu wciąż kontrolowanym przez FPV, nasz dowódca kompanii rzucił się do nas i zabrał nas”."