Pingwin Zabójca (UWAGA: bardzo długi post)

5
Opowieść o Pingwinie Zabójcy

Nie jest to fragment opowiadania ani książki, ale bardziej moje wyznanie/prośba o opinię/szukanie atencji ;) 
Pingwin Zabójca (UWAGA: bardzo długi post)
Odkąd jako dzieciak przeczytałem Hobbita, a potem Trylogię Władcy Pierścieni, marzyłem by kiedyś napisać własną, epicką opowieść. Nawet przez jakiś czas, najpierw w podstawówce, a potem ponownie w liceum coś tam sobie dłubałem. Na szczęście, szybko się zorientowałem, że brakuje mi umiejętności, doświadczenia i, niestety, talentu. Oszczędziłem tym samym innym męczenie się z moimi wypocinami. Sam pomysł to nie wszystko. Poza tym pomysły miałem odtwórcze lub zbyt skomplikowane.

Pomysłów mam dalej wiele. Unikam tych odtwórczych, jeden jest skomplikowany i na razie nie mam czasu, ani doświadczenia by się nim zająć. Ale mam jeden, który przyszedł mi do głowy przypadkowo i jak to często bywa pod wpływem alkoholu. No cóż…

W 2012 roku byłem studentem w Finlandii, w Rovaniemi. To na Kole Podbiegunowym, tam gdzie mieszka Mikołaj. Po jednej z klasycznych, studenckich popijaw, ta konkretna wydarzyła się w Wielkanoc 2012, obudziłem się będąc bardziej pijanym niż już na kacu. Pierwsze co zauważyłem, to że na moim biurku stoi figurka pingwina, taka z Kinder Niespodzianki. Obok niego stał metalowy renifer, w podobnej skali. Prezent, który miałem już od jakiegoś czasu.
Zdjęcie pingwina i renifera, dość stare, przepraszam za słabą jakość:
Pingwin Zabójca (UWAGA: bardzo długi post)
Przy śniadaniu składającego się z piwa, a które spożywałem w towarzystwie przyjaciela, który w międzyczasie wyłonił się z kuchni, naszło mnie na snucie opowieści. Inspiracją byli oczywiście pingwin i renifer. Zacząłem wymyślać historię o Pingwinie Zabójcy, który w poszukiwaniu morderców swojej żony przybył na północ. W Finlandii spotkał Renifera, który został jego przewodnikiem, a niedługo później towarzyszem i przyjacielem. Więcej szczegółów z tego poranka nie pamiętam. Piwo na pusty żołądek. Sami rozumiecie.

Przez lata ten pomysł nie dawał mi spokoju, a od jakiegoś czasu zaczął nabierać kształtów. Nie jestem jeszcze gotowy by dzielić się konkretnym tekstem, ale mam taką, nazwijmy to notatkę, którą zamieszcza się na okładkach książek:
„Jest to opowieść o pingwinie, którego żonę zamordował niedźwiedź polarny*. Pingwin wyrusza w podróż na Północ i spotyka renifera, który uciekł od swoich właścicieli. Zatrudnia go jako przewodnika po Laponii. Gdy w końcu docierają do niedźwiedzia, ten okazuje się być uwieziony w zoo. Choć z początku mu nie wierzą, udaje mu się ich przekonać, że to nie on zamordował żonę pingwina. Zrobili to ludzie. Ci sami ludzie, którzy uwięzili niedźwiedzia w zoo. Teraz świat człowieka będzie musiał zmierzyć się z gniewem Pingwina Zabójcy, Wielkiego Białego Niedźwiedzia i ich przewodnika Renifera, który również podąża ścieżką zemsty. Zło stanie naprzeciwko potworów. Choć trudno sobie wyobrazić zemstę Natury ze strony tak nieoczywistych bohaterów, to jest ona nieunikniona. Poleje się krew i tym razem nie będzie to krew zwierząt.”


*tak, wiem, że pingwiny i niedźwiedzie polarne nie żyją na tej samej półkuli.
Pingwin Zabójca (UWAGA: bardzo długi post)
"If it’s brown - lay down, if it’s black - fight back, if it’s white - good night…”
Pingwin Zabójca (UWAGA: bardzo długi post)
Założyłem sobie, że będzie to historia niby dla dzieci, bo bohaterami są przecież zwierzęta, ale jednak dla dorosłych. Trochę komedii, trochę opowieści o Laponii, którą bardzo dobrze znam, ale przede wszystkim dość ponura opowieść o zemście. Miejscami klasyczna powieść drogi. Brzmi banalnie, ale postaram się by tak nie było.

Następnym razem podzielę się moim innym, zaawansowanym pomysłem. Takim, którym zajmę się na poważnie gdy już nabiorę doświadczenia pisząć Opowieść o Pingwinie Zabójcy.

Przepraszam za wyjątkowo długi wpis. I dziękuję jeśli komuś chciało się dotrwać do końca. Miłej niedzieli!


Grafiki wygenerowane przez DALL·E 3
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Dzidowa powieść

1
Szczeżę trochę się wstydzę, ale te pasta, a właściwie powieść już się w mojej głowie od dawna szychtowała! Dawajcie swoje uwagi jak chujowe!

- W dawnych czasach pryncypałki i wódka leciały z nieba, a Dzidowcy żyli w swoich ciepłych piwnicach, w spokoju i dobrobycie. Ale złe demony zwane Kaczyński i Tusk, wygnały Dzidowców za to, że ci nie robili, na tych którym się nie chciało robić. Za to też, że nie ruchali! Razem z nimi wygnali, innych przegrywów z swych piwnic! Na ten oto łez padół. Ale AW nie dał skrzywdzić swoich wiernych i obronił Dzidowców. Pierwsi którzy tu trafili mieszkali w szałasach i wypasali owce. Ale z czasem założyliśmy wioski i grody. Takie jak to najpotężniejsze miasto świata o kamiennych murach Abduldad.
- Chyba sam nie wierzysz w te głupoty o Tusku, co to w ogóle za imię. Albo Kaczyńskim, od kaczki chyba!
*Nalewa dragi (brzozowego wina) z glinianej butelki do pucharu*
- A czemu nie, czasem trzeba w coś wierzyć
*bierze łyk*
- Musimy lepiej powiadomić Admina Matiassa VII o tym, że Kvainieks (normiki) z kwejka przekroczyli granice i zaczęli palić i burzyć przygraniczne wioski. Mieszkańcy schronili się w grodach, bo te debile nie potrafią oblegać miast i dają się zabijać naszym łucznikom zanim jeszcze podejdą pod mury. Tylko, że nasi ludzie nie mają do czego wracać, bo ci żydzi kradną nawet drewno z ścian!
- Ty się tak wszystkim martwisz, i po co? Wyślemy poselstwo do Admina w wielkim mieście JeBZStolicy. Już mam nawet dobry zwój kory brzozy na list do niego.
- Poszli więc żercy (kapłani), do sąsiedniego pokoju. Tam siedział meżczyzna, na szezlongu z drewna dębowego którego oparcie rzeźbione, w panterę śnieżną. Popijał dragę (wino brzozowe), z pucharu ozdabianego złotem. Puchar stał na małym, przykrytym koronkowym obrusem stoliku. Mężczyzna zasłuchany był w grę na bandurce (mała lutnia ośmiostruna*),  gęśli i suce (skrzypce). Mężczyzna miał na twarzy maskę, w kształcie pysku jeża.
- "Wypierdalajcie przyjaciele i Ty Jeżu, a teraz choć pogadać na osobności" - powiedzieli żercy. 
- "Wypierdalajcie nawzajem, tylko po co mam do was iść?" - odpowiedział mężczyzna w masce
- "bo musimy o czymś pogadać" - odpowiedzieli Panowie w niebieskich szatach z czerwonym kołnierzem, rękawkami i innym szkarłatnymi haftkami. 
- Poszli więc do osobnego pokoju
- "Masz ten list i dostarcz go do stolicy"  - Wyszeptali, wciskając Jeżowi do rąk, zdobiony cylindrycznego pudełka z brązu. W środku był list wyryty runami, na zwoju kory brzozowej zwiniętej wokół specjalnego drewnianego wałka.
- "No spoko" - powiedział Jeż, jednak, w myślach zastanawiajć się jednak, komu to wepchnąć byle by nie robić.
- Jeż wziąl list i wyszedł na podgrodzie, na targowisko. 


*Słowa, w nawiasach tłumaczą, anachronizmy i słowa niezrozumiałe. W tym wypadku wytłumaczenie było, by dość długie dla tego zrobiłem przypis. Chodzi o to, że częściej bandurka nazywana jest "kobzą", ale nazwa ta, w jęzku Polskim jest często mylona z dudami bo na podhalu robią górale dudy z koziej skóry i mówią na nie koza, a koza z kobzą się ludzią mylą.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Powiesc cz2

9
Drugi wolniejszy plan jest bardziej skomplikowany i bardziej chaotyczny gdyż potrzeba od 10-20 akcji wciągu jednej godziny w jednym mieście. . Co mam na myśli?
Otóż uderzenia w wiarę i kulturę jak i ekonomię państwa. Czyli podpalenie kościołów i urzędów państwowych (miasta, zus, nfz itp), kompletne niszczenie pomników i miejsc kulturowych (muze, kina, teatry) i na sam koniec to co jest modne za grnicą czyli rabowanie sklepów w ciągu tych akcji. Wiadomo zę służby ratunkowe będą mocno zajęte całą tą akcją z podpaleniami więc mozną brać co się chce ale pamiętajmy by podczas rabunku było nas minimum 30 sobó. Jeśli chodzi o kwestię podpalnia wystarczy nieraz jedna osoba. Jeśli chodzi że przecież służby ratunkowe następnym razem wzmożą nadzór to pamiętajcie że jak raz ludzie zobaczą że coś takiego się dzieje a po całej akcji można kraść to zamiast 30 osób będzie 100. Inflacja zrobiła swoje więc każdy będzie chciał coś mieć i dla siebie. Potem to już z górki bo młodzierz której odmaiwają nowego sprzętu elektronicznego sama się zgrupuje i pójdzie za ciosem.Miasta dość szybko pogrążą się w anarchii. Pamiętajmy żeby w 2-3 akcji podpalić również domy, mieszkania polityków by ci wiedzieli że uderzamy w nich.

W momencie kiedy władze się wyłamie i ucieknie, trzeba będzie stworzyć nową która uszczelni prawo tak by każdy następny polityk nie mógł kraść nie bojąc się o konsekwencjie.
Dodatkowo dobrym pomysłem będzie usunięcie inmunitetów by nie mogli sobie nimi ryj wycierać. Tak samo nałożenie obowiązku braku posiadania jakiejkolwiek działalności w rodzinie dajmy na to do 3 pokoleń w porzód i tył. Jeśli chodzi o kwestię wykszałcenie bez preferencji. Wiadomo że rolnik co pracuje na farmie, dba o nią i regularnie pracuje w niej bez używek pokroju alkohol czy narko. Będzie wiedział co jest 5 ale nie powiem są szkoły gdzie rolników uczą ciekawych rzeczy.

To tyle na ten moment Jak pisałem na końcu tak napiszę znowu jest to powieść pokroju fantasy nic więcej. Nienamawiam i nie radzę urzeczywistniac tejże opowieści. Poproszę o ostrą krytykę bym rzygał obiadem z komunii. Jak i o poprawki. I na sam koniec WYPIERDALAM
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.10648918151855