участие в боевых действиях против вооруженных сил уважаемых киевских партнеров (их теперь в сводках МО именуют некими "боевиками") не завершилась успехом, хотя была очень близка к тому.
Коротко, без подробностей:
Итак, прибыв (по согласованию) в конце первой декады октября на территорию ДНР, 14 числа я явился в один из военных комиссариатов республики, где написал заявление с просьбой о добровольной мобилизации себя в ряды ВС ДНР. В тот-же день был зачислен в состав маршевой роты N-ской мотострелковой бригады 1 корпуса НМ ДНР для последующего направления в N-ский батальон N-ского стрелкового полка. Получил соответствующее временное удостоверение. (Прилагается). В ходе ряда рабочих поездок несколько раз бывал в Донецке. До меня (неофициально) довели информацию, что "несогласованное" зачисление в состав НМ ДНР вызвало недовольство "вышестоящего командования", но заверили, что этот вопрос "будет со временем решен", а пока я буду выполнять свои обязанности, формально состоя в должности рядового (что меня вполне устраивало, так как выбор между "шашечками и ехать" изначально делался в пользу "ехать", а на командные должности и связанные с ними преференции и регалии претендовать не собирался).
Далее, после довольно длительного пребывания на военном полигоне в качестве исполняющего обязанности начальника штаба формируемого батальона, в ноябре убыл с группой бойцов батальона в район расположения основных сил N-ского полка в район г.Сватово, где чуть более 10 суток пытался осуществлять обязанности нач.штаба батальона, касающиеся подготовки к его предстоящему боевому применению на фронте. Расположение подразделения находилось в зоне досягаемости огня полевой артиллерии противника, однако за время моего пребывания обстрелам ни разу не подвергалось (хотя удары по данному НП и его окрестностям ранее наносились неоднократно).
После чего вновь отбыл сначала в расположение ППД N-ской бригады и далее на полигон.
В рамках выполнения обязанностей НШ батальона, в конце ноября я с некоторым недоумением выяснил, что не просто не состою в должности в своем батальоне, но и вообще никак не числюсь в штатах N-ского полка. Пытаясь далее понять свой статус, довольно быстро установил, что в списках личного состава N-ской бригады (в маршевую роту которой поступил при зачислении) - меня тоже давно нет.
Дальнейшее неформальное расследование позволило в общих чертах установить следующее:
- вскоре после зачисления в маршевую роту меня перевели в N-ский полк, в который я был зачислен ровно на один день (утром внесен в списки, вечером - безследно вынесен). Все эти манипуляции (вероятно, проделанные под давлением "сверху") никакими приказами не оформлялись.
- в результате еще с октября и по конец ноября я находился в составе N-ского батальона N-ского полка незаконно, незаконно-же носил оружие и боеприпасы, незаконно выезжал в район проведения СВО и в прифронтовую зону. Если-бы в указанных поездках со мной что-либо случилось - то... надо объяснять, что это было-бы представлено исключительно "самодеятельностью авантюриста Гиркина" или (в лучшем случае) несчастным случаем при проведении "волонтерской деятельности"? - С соответствующим полным отсутствием обязательств со стороны ВС РФ/ДНР и государства по отношению ко мне.
- командование N-ских полка и батальона обо всем этом знали, но - получая для своей части весьма солидную помощь (продовольствием, снаряжением, автотранспортом, средствами на ГСМ, поступлением добровольцев и т.п.) благодаря моему пребыванию в полку и батальоне, - предпочитали мне об этом не сообщать.
дальнейшее моё пребывание в N-ском полку невозможным. А поскольку я в нем (как указано выше) получается, формально никак не состоял - мне осталось только сдать незаконно выданные мне автомат, пистолет, гранаты и боеприпасы (поскольку батальон не находится на фронте и даже в прифронтовой зоне и неизвестно, когда там окажется и окажется ли вообще), уладить насущные вопросы с нераспределенным снаряжением и гуманитаркой, а также добровольцами (бОльшая часть перенаправлена - совместно с "Прапором" - в боевые части и подразделения с более адекватным, ответственным и компетентным командованием) и отбыть куда считаю нужным. Что мною и проделано. Вчера поздно вечером вернулся в Москву.
Jestem w Moskwie. Próba nr 3 bezpośredniego udziału w działaniach wojennych przeciwko siłom zbrojnym szanowanych partnerów kijowskich (określanych obecnie w raportach MON jako swego rodzaju „bojowników”) nie zakończyła się sukcesem, choć był tego bardzo bliski.
Krótko, bez szczegółów:
Tak więc, przybywszy (zgodnie z ustaleniami) pod koniec pierwszej dekady października na terytorium DRL, 14-go, stawiłem się w jednym z komisariatów wojskowych republiki, gdzie napisałem oświadczenie z prośbą o dobrowolną mobilizację siebie w szeregi Sił Zbrojnych DPR. Tego samego dnia został zaciągnięty do kompanii marszowej N-tej brygady strzelców zmotoryzowanych 1. korpusu NM DPR, a następnie przydzielony do N-tego batalionu N-tego pułku strzelców. Otrzymał odpowiedni tymczasowy certyfikat. (w zestawie). Podczas wielu wyjazdów służbowych kilkakrotnie odwiedzałem Donieck. Zostałem (nieoficjalnie) poinformowany, że „niekonsekwentny” pobór do NM DRL spowodował niezadowolenie „wyższego dowództwa”, ale zapewnili mnie, że ta sprawa „z czasem zostanie rozwiązana”, ale na razie będę wypełniał swoje obowiązki , formalnie zajmujący stanowisko szeregowca (co mi całkiem odpowiadało, gdyż wybór między „warcaby i start” był początkowo dokonany na korzyść „go”, a ja nie zamierzałem ubiegać się o stanowiska dowódcze i związane z nimi preferencje i regalia).
Ponadto, po dość długim pobycie na poligonie jako p.o. szefa sztabu formowanego batalionu, w listopadzie wyruszył z grupą bojowników batalionowych w rejon, gdzie stacjonowały główne siły pułku N w rejonie Swatowa, gdzie przez nieco ponad 10 dni starał się pełnić obowiązki początku batalionu w zakresie przygotowań do jego przyszłego użycia bojowego na froncie. Położenie jednostki znajdowało się w zasięgu ostrzału artylerii polowej wroga, jednakże w czasie mojego pobytu nigdy nie była ona poddawana ostrzałowi (choć ataki na ten NP i jego okolice były wielokrotnie dokonywane wcześniej).
Następnie ponownie wyruszył, najpierw na miejsce PPD N-tej brygady, a następnie na poligon.
W ramach wykonywania obowiązków batalionu NSz pod koniec listopada z pewnym zdziwieniem dowiedziałem się, że nie tylko nie pełnię funkcji w swoim batalionie, ale w ogóle nie figuruję w stanach pułk N. Próbując dalej zrozumieć mój status, szybko ustaliłem, że ja też już dawno zniknąłem z wykazów personelu N-tej brygady (do kompanii marszowej, do której wstąpiłem przy zaciągu).
Dalsze nieformalne dochodzenie pozwoliło ogólnie ustalić, co następuje:
- wkrótce po zaciągnięciu do kompanii marszowej zostałem przeniesiony do pułku N, do którego zaciągnięto mnie dokładnie na jeden dzień (rano spisano, wieczorem wyciągnięto bez śladu). Wszystkie te manipulacje (zapewne dokonane pod naciskiem „z góry”) nie były sformalizowane żadnymi rozkazami.
- w efekcie od października do końca listopada przebywałem nielegalnie w N-tym batalionie N-tego pułku, nielegalnie przewoziłem broń i amunicję, nielegalnie podróżowałem na teren NMD i do strefa frontu. Gdyby coś mi się przytrafiło podczas tych wypraw, to… czy mam tłumaczyć, że będzie to reprezentowane wyłącznie przez „amatorską działalność awanturnika Girkina” lub (w najlepszym przypadku) przez przypadek podczas „działań wolontariackich”? - Z odpowiednim całkowitym brakiem zobowiązań ze strony Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej / KRLD i państwa w stosunku do mnie.
- wiedziało o tym dowództwo N-tego pułku i batalionu, ale - otrzymując bardzo solidną pomoc dla swojej jednostki (żywność, sprzęt, pojazdy, środki na paliwo, napływ ochotników itp.) w związku z moim pobytem w pułk i batalion, - Woleli mi nie mówić.
Zaistnienie tych wszystkich okoliczności uniemożliwiło mi dalszy pobyt w pułku N. A ponieważ w nim byłem (jak wskazano powyżej), okazuje się, że formalnie nie byłem w żaden sposób zaangażowany – po prostu musiałem oddać karabin maszynowy, pistolet, granaty i amunicję wydaną mi nielegalnie (bo batalion nie jest na froncie, a nawet w strefie frontowej i nie wiadomo, kiedy tam będzie i czy w ogóle się okaże), załatwić palące sprawy nierozdystrybuowanym sprzętem i pomocą humanitarną, a także wolontariuszami (większość z nich została przekierowana - razem z "Praporem" - do walki z jednostkami i pododdziałami z bardziej odpowiednim, odpowiedzialnym i kompetentnym dowództwem) i odejść tam, gdzie uznam to za stosowne. Co właśnie zrobiłem. Wróciłem do Moskwy późnym wieczorem.