Nieliczni może pamiętają, że nieco ponad rok temu zająłem się pędzeniem bimbru, lecz nie dla samego bimbru oczywiście, lecz dlatego, że wódka i spirytus są niedorzecznie drogie, a moja pasja to naleweczki. Poniżej szybki przegląd obecnie pracujących przetworów.
Pierwsza Wiśnióweczka - baza to bimber ~80%, wiśnie drylowane, mrożone (tańsze i przegapiłem sezon). Potrzebuje jeszcze kilku tygodni do butelkowania i kilku miesięcy dojrzewania. W prześwicie od lampy błyskowej widać piękny karmazynowy kolor kompotu wiśniowego. Tak, wiem że mam pajęczyny, ale wolę to niż inne robactwo

Następna to nalewka borówkowa. Baza bimber ~70%, mrożone borówki (jak wyżej). Już po dodaniu syropu cukrowego i laski wanilii. Jeszcze tydzień do odsączenia, infiltracji i rozlewu do butelek. Leżakowanie to kilka tygodni, ale poleca się 6 miesięcy do otrzymania pełni balansu smaku.

No i ostatnia. Truskawka. Baza - bimber 50~55%, świeże truskawki, garść świeżych malin. Dodatek syropu cukrowego, soku z limonki. Limonka spowodowała naturalną mętność, której nie sposób się pozbyć bo wielokrotnej filtracji. To już prawie gotowy produkt, w trakcie leżakowania. Celowo wystawiony na światło, bo truskawka jest wyjątkowa i słońce jej służy. Wymaga też bazy o niższej mocy, nie wiem dokładnie dlaczego, ale wszystkie przepisy są w tym zgodne. Mimo to jest wyjątkowo aromatyczna, pachnie jak krzak truskawki.
Mam też cytrynówke z miodem, ale to głównie na handel, bo to każde dziecko umie zrobić i jest popularna. Żadna filozofia. 
Jak nie zapomnę, to za jakiś czas wrzucę dalsze etapy i być może kolejne zaprawy.
WYPIERDALAM