Czołem Dzidki.
Jakiś czas temu pisałem, że walczę z nałogiem i idzie dobrze. Wielu z was mnie wsparło, wielu wyśmiało krótki czas abstynencji. Wczoraj pyknęło mi 2 miesiące (nie było szampana). To w jaki sposób się teraz czuję i funkcjonuje jest po prostu niebem. Trzy razy w tygodniu chodzę na terapie, uczęszczam też na mitingi i muszę przyznać, że bez grupy wsparcia byłoby dużo ciężej, aczkolwiek przechodzę to w miarę gładko. Powoli odnajduję kierunek w jakim potoczę dalsze życie, powoli godzę się ze sobą.
Jeżeli ktoś chciałby rzucić picie, nie wahajcie się, to nie boli. Jeżeli komus kto walczy jest ciężko to służę rozmową.
Trzymajmy się ramy Dzidki