Jaką pańszczyznę odrabiasz?

18
Jaką pańszczyznę odrabiasz?
W XV wieku pańszczyzna tygodniowa – o ile w ogóle ją stosowano – wynosiła zwykle jeden dzień z pełnorolnego gospodarstwa chłopskiego.

W pierwszej połowie XVI wieku w dobrach należących do szlachty i Kościoła wymagano już z reguły, by kmieć zapewniał dwa dni pracy tygodniowo. W drugiej połowie stulecia były to raczej trzy dni. Na przełomie XVI i XVII wieku często cztery, a w niektórych dobrach – nawet pięć dni w każdym tygodniu.

(…)

Dodatkowy koszt dało się znieść. Tak samo jak dało się znieść raty kredytów, kurczenie się gruntów i fanaberie szlachty. Wszystko to jednak było znośne tylko tak długo, jak trwała perfekcyjna koniunktura. Ta zaś nie mogła utrzymywać się wiecznie.

XVII wiek przyniósł bezprecedensowy kryzys klimatyczny, załamanie rynku zbożowego, wreszcie zaś czarną serię wojen, okupacji, epidemii i klęsk głodu. Majątki szlacheckie były plądrowane, a wsie pustoszone. Nawet w „dobrych” latach zyski tylko się kurczyły.

(…)

Wymiar pańszczyzny w XVII stuleciu był już tak ogromny, że panom coraz trudniej przychodziło jego dalsze oficjalne, jawne podnoszenie. Kmieć miał teraz obowiązek pracować na szlachcica przez wszystkie lub prawie wszystkie dni w tygodniu, nie licząc niedzieli. Na pracę u siebie miał najwyżej dniówkę, a i to nie zawsze.

[za: https://wielkahistoria.pl/prawdziwy-wymiar-panszczyzny-ile-dni-w-tygodniu-rzeczywiscie-pracowali-polscy-chlopi/]
Jaką pańszczyznę odrabiasz?
Jesteśmy obecnie w okolicach XVI wieku. A i to przy optymistycznych założeniach, nie doliczających do tego pracy na rzecz innych "Panów", bowiem wówczas przybliża nas to do przełomu XVI i XVII wieku.
Pytanie, patrząc na geopolitykę i sytuację ekonomiczną, czy nie jesteśmy już na etapie: "Wszystko to jednak było znośne tylko tak długo, jak trwała perfekcyjna koniunktura. Ta zaś nie mogła utrzymywać się wiecznie. XVII wiek przyniósł bezprecedensowy kryzys klimatyczny, załamanie rynku zbożowego, wreszcie zaś czarną serię wojen, okupacji, epidemii i klęsk głodu."
Ot, rozważania z "d*py" i "nie znam sie, to się wypowiem", ale wydaje mi się to niepokojąco podobne.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Taka sytuacja...

53
Powiem Wam że czuję się zbędny na tym świecie, że wszyscy tak naprawdę mają mnie w dupie. Traktują dobrze co najwyżej wtedy gdy postrzegają jako cenny zasób. Nic ponad to. Chujowe to życie. Puste w opór.

Może mój ojciec jest wyjątkiem, ale to wyjątek ze względu na sytuację. Gdyby nie ja to wszyscy mieliby w dupie go. Ale dobrze pamiętam jak miał mnie w dupie za dzieciaka.

Na kobitę też chyba nie mam co liczyć.

No to skoro już jestem sam, to dlaczego nie zostać nawet bez siebie? Przecież to jeden chuj w tej skali.

Trzyma mnie to że mam chrześnicę. Straciła ojca i myślę że powinienem być by jakoś nad nią czuwać. Ale nawet tutaj niewiele mogę, bo dzieli nas 400km. 

Idę pogadać z hantlami. Zawsze pomaga, oby teraz też zadziałało :)
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.13891196250916