Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
3 1

16
Cześć i czołem,
Po krótkiej przerwie wracam do pisania, o wszystkim i o niczym. Pod koniec tego wpisu zarzucę temat mojej eskapady z ostatniego weekendu — jakby to powiedzieć, było grubo. Poznałem świat bliższy nam, niż się wydaje. Jestem ciekaw, czy też by Was to zainteresowało.

Pierwszy poranek w Nagano wzbudził we mnie bardziej zdziwienie i zakłopotanie niż radość. Jako narciarz z krwi i kości oczekiwałem chociaż krztyny śniegu. A tutaj, nie no, kierowniku — tyle to nie, najwyżej może być -8 stopni na zewnątrz.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Rano, po zejściu na śniadanie, przekonałem się, że to, co widziałem w lobby — zastanawiając się, gdzie jest stołówka — jest stołówką (zdjęcie poniżej). Ciasna, ale spełniała swoje zadanie, w jakimś stopniu.
Po nałożeniu sobie jedzenia na talerz przystąpiłem do znalezienia wolnego miejsca.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Usiadłem przy długim blacie ze szklaną ścianą pośrodku. Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, było to, że po tym, jak moi współlokatorzy po bokach skończyli jeść i odeszli z miejsc, nikt — w sumie do końca mojego pobytu w stołówce — się nie dosiadł :X
Po ukończonym posiłku zaczęła się przygoda z ruchem ulicznym. Na Hokkaido, ruch — jak wspominałem w poprzednich postach — nie był zbyt intensywny, toteż nie sprawiał zbyt wielu problemów.
Na Honshu. Heh. To zupełnie inna sprawa.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Po wyjechaniu w miasto człowiek od razu złapał zupełnie inny vaib prowadzenia — tutaj wymagało to dużo więcej skupienia. Jednym z moich głównych postanowień było zobaczenie jak największej liczby miejsc i rzeczy, których nie byłbym w stanie doświadczyć, kierując się po najszybszych szlakach.
Przy okazji mój umysł zjeba wpadł na pomysł, by zahaczyć o miejsca, które widziałem w telewizji czy internecie (jak wspominałem: filmy z YT, telewizja, czy nawet anime — ale o tym ostatnim to przy okazji).

Pierwszym kierunkiem obranym był ośrodek narciarski Happo One w dolinie Hakuby. Trasa przebiegała wzdłuż rzeki Sai, przez stary szlak górski — była to jedna z bardziej malowniczych dróg, jakie widziałem.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Jeżeli myślicie, że w trakcie tej drogi się nic nie odjebało XD, to jesteście w błędzie. Człowiek przyzwyczajony od samego początku swojej kariery drogowej do ruchu prawostronnego niektóre rzeczy wykonuje autonomicznie — patrz: wrzucanie kierunkowskazu lewą ręką samoczynnie, automatycznie, bez myślenia.

W aucie z kierą po prawej stronie kierunkowskaz też jest z prawej strony, stąd w pierwszych dniach bardzo często zamiast włączyć kierunkowskaz, włączałem wycieraczki (potem, po powrocie do Polski, miałem z tym problem w drugą stronę XD).

Tak więc, szczęśliwy ja, jadąc, stanąłem na światłach robót drogowych. Po zapaleniu się zielonego światła ruszyłem na przeciwległy pas ruchu, odbyłem lekki slalom, przeskakując z pasa na pas i... na sam koniec robót drogowych, jak gdyby nigdy nic, wróciłem na prawy pas.

Zadowolony, tak przejechałem ponad 500 metrów, gdy skapnąłem się, że na moście wszystkie znaki skierowane są w przeciwną stronę XDDD. Nawet nie wiecie, jakiego stresu człowiek wtedy nałapał.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Po minięciu sporej ilości małych górskich miejscowości i zjechaniu z górskiego szlaku do doliny Hakuby trafiliśmy na małą lokalną świątynię. Był to pierwszy mój kontakt z tego rodzaju budowlami, na Hokkaido nie miałem za bardzo jak odwiedzić tego typu miejsc (wszystko było za daleko).
Bardzo urocze miejsce, jedno z wielu tego typu, które miałem okazję zobaczyć i odwiedzić (postaram się większość z nich powrzucać do postów, bo były po prostu przeurocze).
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Po zobaczeniu i zwiedzeniu świątyni wyruszyliśmy na stok. Od tego momentu ten dzień okazał się jednym z moich gorszych dni, chętnie opowiem wam teraz o tym, jak bardzo odjebałem.
Ośrodek narciarski od świątyni znajdował się 25 km. Zapytacie więc (oczywiście, że nie zapytacie, sam wam to napiszę), jak bardzo może różnić się w takiej odległości pokrywa śniegu?
Dużo, mało? W naszych regionach powiedziałbym, że jeden chuj. W Japonii, w jednej dolinie, na tej samej wysokości? To już inny temat (odpowiedź na zdjęciu).
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy jest bardzo duża liczba skoczni narciarskich w całym kraju. Są w każdym większym ośrodku narciarskim (dosłownie ich tam jak mrówek).
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Po otwarciu bagażnika zauważyłem, że mądry ja zostawiłem swój kask, gogle i rękawiczki narciarskie w hotelu (tak zazwyczaj wszystkie te rzeczy mam w jednej torbie). 
(╯°□°)╯︵ ┻━┻

Nie będę oszukiwać, bardzo się wkurzyłem. Człowiek przejechał pół świata i co? I taką rzecz odwalił. Najgorsze, że to nie był pierwszy problem tego dnia.

Ruszyłem od razu w poszukiwaniu wypożyczalni sprzętu narciarskiego. Znalazłem trzy — w pierwszych dwóch dowiedziałem się na miejscu, że wszystko zostało już wypożyczone. W trzeciej natomiast dostałem tylko kask. Było to już pół sukcesu (co ciekawe, wypożyczenie kasku na cały dzień kosztowało mniej niż 15 PLN).
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Zadowolony ja ruszyłem do kasy po karnet, wytrzasnąłem okulary przeciwsłoneczne i rękawiczki wełniane, które miałem w kurtce jako ocieplacze do rąk.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
No i tutaj zaczęła się kolejna część mojego "złego dnia". Czy macie tak czasami, że macie dni, w których dosłownie wszystko, za co się bierzecie, nie wychodzi? Z godziny na godzinę robi się coraz większa chujnia, etc.? Tak? No to był jeden z tych dni.
Po wjechaniu na pierwszy wyciąg i przesiadce na gondolę, podczas rozmowy z bardzo miłą Australijką, ja debil zgubiłem w wagoniku karnet narciarski, dosłownie 20 minut po zakupie...
(╯°□°)╯︵ ┻━┻

Kurwa mać. Dalej mnie nosi, jak o tym pomyślę, ale to jeszcze nie jest wisienka na torcie.
Po wyjściu z gondoli i przesiadce na następny wyciąg, skapnąłem się, że nie mam karnetu. Bardzo, bardzo wściekły opuściłem swojego współtowarzysza i zjechałem z powrotem do samochodu. Podjąłem decyzję, że jak siły wyższe nie chcą, żebym dzisiaj jeździł na nartach, to przynajmniej przejdę się po mieście i porobię zdjęcia.

Wróciłem do auta, przebrałem się, poszedłem oddać kask (starszy pan był bardzo zdziwiony, jak szybko zakończyłem dzień narciarski).
Ruszyłem w kierunku miasta, zachaczając tu i ówdzie o ciekawe uliczki.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Niektóre z budynków były budowane w stylu mocno europejskim, głównie hotele, oczywiście.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Na pograniczu wioski znalazłem betonową bramę torii, która prowadziła do bardzo uroczej świątyni. Była umieszczona na zboczu góry i wyglądała bajecznie. To był też pierwszy raz, gdy widziałem sekwoje na własne oczy.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Zafascynowany tym miejscem, obszedłem je wzdłuż i wszerz, i zgadnijcie co XD – to był trzeci raz (wtedy to jeszcze tego nie wiedziałem), kiedy los mi dojebał.
Ogólnie wspomniałem o aparacie (fotki wykonywane były na obiektywie 50 mm – moja ulubiona zabawka, btw.), ale no tak, w torbie miałem jeszcze dwa obiektywy.
Schodząc ze zbocza, na którym znajdowała się świątynia, stwierdziłem, że zajebistym pomysłem będzie zjazd na tyłku, jak za dzieciaka. Pomysł świetny! Na odchodne zrobiłem jeszcze zdjęcie, na którym dopiero w hotelu zobaczyłem, gdzie tak naprawdę zgubiłem obiektyw (nie muszę mówić, jak wściekły byłem na samego siebie). No cóż, życie – trzeba to czasem zaakceptować, nic z tym nie zrobimy.

 (╯°□°)╯︵ ┻━┻
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Po powrocie do auta i spotkaniu się z moim druhem, wyruszyliśmy w drogę powrotną. Odbyło się też pierwsze tankowanie na typowej stacji (nie takiej przy wypożyczalni). Pierwszą rzeczą, którą się robi po ustawieniu do dystrybutora, jest wpłata gotówki. Następnie wybieramy rodzaj paliwa i tankujemy, w akompaniamencie reklam.
Po zatankowaniu dostajemy paragon z kodem kreskowym. Nadmiar gotówki jest wypłacany przez automat zwracający resztę, najczęściej znajdujący się przy dystrybutorze.
Ciekawostka: na stacjach benzynowych w Japonii nie widziałem w ogóle sklepów, w sensie takich, jak u nas w Europie czy Stanach. Na stacji kupisz tylko paliwo i tyle :X (zazdroszczę im ceny paliwa).
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
00:00
00:00
Download
Spacerując po mieście, przyglądałem się samochodom. Mają mega dużo aut, które dla nas wyglądają dziwnie, a już nie mówię o nazwach XD.

Na fotkach: 
Suzuki Alto Works 4WD Turbo (chcę takiego!!!!),
Nissan Lafesta,
Toyota ISIS (XD tutaj kisnę dalej z nazwy xdd).

W późniejszych postach więcej na ten temat, muszę zrobić oddzielnego posta na temat jedzenia i motoryzacji, bo to jest dość srogi temat.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Wpis 4 – Prowincja, drogi, dziwne samochody i znów masaaaaaa śniegu.
Mimo wszystkich niefartownych rzeczy, które się przytrafiły, dzień mimo wszystko mogę uznać za udany. Możliwość obcowania i poznawania obcej kultury to coś, co mega zawsze doceniam.
Następny dzień to kontynuacja tej karuzeli spierdolenia XD, więc będę kontynuować to w następnym wpisie.

Ps. Postarałem się teraz bardziej dbać o gramatykę, by oczy nie bolały. Mam nadzieję, że się nie wywróciłem tym razem.
Ad 2. Niefart tamtego dnia dalej mnie trzyma i od trzech dni próbuję wrzucić ten wpis (ciągle sypie mi błędy, żebym skontaktował się z administracją -.-)
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
1000
1000
400
100
+31

Wpis 3 - koniec przedszkola
10 4 2

12
Cześć i czołem,

Jak wspominałem w poprzednich postach, mój pobyt na Hokkaido odbywał się w miejscach mocno nastawionych na turystykę. Stąd wzieło sie pojęcie innej Japonii. Niseko i okolice jest to idealne miejsce na urlop, ale beznadziejne do poznania tego jak wygląda i działa kultura tego kraju, będącego równocześnie bardzo podobnym, jak i zupełnie innym w stosunku do Polski.

(ponad 90 % aut w tym rejonie nosiło znaki na tablicach rejestracyjnych れ i わ, świadczące o przeznaczeniu tych aut na wynajem, polecam artykuł na wikipedi, całkiem dobrze opisuje to na jakiej zasadzie działają u nich tablice rejestracyjne)
Wpis 3 - koniec przedszkola
Ostatniego dnia na stokach Annapuri padła decyzja, by zaplanować wyjazd z Kutaczana conajmniej na 4-5 godzin przed lotem z Chitose, mając z tyłu głowy jak wyglądała droga na początku naszej przygody. Droga miała przebiegać przez przełęcz obok jeziora Shikotsu tj drogą krajową 453. Ruszyliśmy z rana o 6:00, by przynajmniej mieć zapas w razie jakichkolwiek niespodzianek (lot był o 12:30). 
Wpis 3 - koniec przedszkola
Wpis 3 - koniec przedszkola
Podziwianie brzasku słońca, w tak malowniczej krainie to jest zupełnie inne doznanie. Lecz niestety na naszą korzyść, nie trafiliśmy tym razem na śnierzycę. Chciałbym przyzauważyć, że Japończycy nie korzystają z sypania solą po drodze, jedyne na czym skupiają się to na odśnierzaniu drogi, zwróćcie uwagę jak suchy asfalt jest na drogach przez to, błoto pośniegowe praktycznie nie istnieje, bo jedziesz albo po asfalcie, albo po lodzie.
Wpis 3 - koniec przedszkola
Wpis 3 - koniec przedszkola
Dotarcie nad jezioro zajeło uwaga uwaga, całe 50 minut.
Na zdjęciu góra Eniwa, skąpana w blasku porannego słońca.
Wpis 3 - koniec przedszkola
Do wypożyczalni dotarliśmy na pół godziny przed jej otwarciem. Co najlepsze mimo zamkniętego sklepu, obecny na miejscu pracownik wpuścił nas bezproblemu do środka byśmy  nie marznęli na zimnie. Zdanie auta po otwarciu nie trwało nawet 5 minut, na szczęście tym razem zaoferowali podwózkę na lotnisko (zwycięstwo), więc omineła mnie podróż z całym szpejem przez miasto na pociąg :D

Największe lotnisko w Polsce jest to lotnisko Chopina w warszawie, dla porównania malutkie lotnisko w Chitose jest jakieś 3-4 razy większe. Po dotarciu na miejsce poszła prosto rura, by nadać bagaże i zjeść coś przed odlotem. Ustawiłem się w kolejce i gdzieś po 40 minutach stania podeszła do mnie stewardessa z takim, alo alo prze Pana, tutaj są loty krajowe, wypierdzielaj Pan na między narodowe. usłyszała u mnie zwrotnie Alles Daijoubu, Tokio ni iku - Alles wporządku, jadę do Tokio. (Tak jakoś zacząłem kiedyś dla beki łaczyć niemiecki z japońskim i nie dość że brzmi to śmiesznie, to jeszcze mindfakuje lokalsow xdd) nastała chwila konfundacji, kazała mi pokazać bilet i dała spokój. (Co za dziwna sytuacja białas leci do Tokio zamiast do domu, i w sumie nie dziwie jej się reakcji bo w samolocie powrotnym do stolicy kraju kwitnącej wiśni były tylko dwie białe kruszynki, ja i mój współtowarzysz w podróży xd. ( to by wyjaśniało ich reakcje na nas w kolejce). 

Po nadaniu bagaży, i wleceniu na strefe bezcłową, udaliśmy się do resteuracji i pierwszy większy zonk, ceny jedzenia były normalne, w sensie za śniadanie w postaci jajecznicy, z kiełbaskami, ryżem i tempurą zapłaciłem nie całe 20 złotych, 750 yenów. Bardzo miłe zaskoczenie, nie spodziewałem się czegoś takiego na lotnisku.

Lot powrotny trwał niecałe dwie godziny, po wyjściu z terminala na Hanedzie (lotnisko w Tokio), zaczął się cyrk odbioru samochodu, bo czekała na nas jeszcze 4 godzinna podróż do Nagano. 

Wg. wiecie że auta z wypożyczalni mają w standardzie telewizję (nie wyczaiłem tego w poprzednim aucie) ?
Smiać mi się chciało, bo miałem podkast puszczony, gdzie coś pierdolili, że będą chcieli zrobić, by auta w europie miały reklamy w trakcie jazdy, ja takie spojrzenie na to i myśl "pathetic" paczta na to xd
00:00
00:00
Download
Wg zajebistą mają te telewizje każdy znajdzie coś dla siebie informacje, anime, j-dramy, móje wóje dzikie węże, a właśnie wspominałem już o anime?.
Pierwszy kontakt z Tokio to były zajebiste korki i podziwianie tego rozległego miasta ( sam wyjazd z metropolii zajął 3 godziny)
Wpis 3 - koniec przedszkola
Wpis 3 - koniec przedszkola
Wpis 3 - koniec przedszkola
Wpis 3 - koniec przedszkola
Z postojami droga do hotelu zajeła 5 godzin, (zgadnijcie który debil cebulak miał zaznaczone w nawigacji by unikać opłat i tego nie zauważył xd)
Na hokkaido nie robiło to żadnej różnicy, bo zbyt wielu dróg z opłatami tam nie było, jednak Metropolia Tokijska i okolice to zupełnie inna kwestia. Po ogarnięciu tematu nawigacji (po ponad dwóch godzinach ciskania się kurwa po kątach miasta (wyszło to wsumie inplus, lubię tego rodzaju zwiedzanie)) wskoczyliśmy na drogę szybkiego ruchu. W wypożyczalni na Hokkaido zrobili mi szybkie szkolenie ze znaków i krótkie wprowadzenie do ograniczeń prędkości (ogólnie na hokkaido to nie było się gdzie rozpędzać xd), ale mniejsza o to, wiedza ta mega sprzydała się na Honshuu. 

Dla nie wtajemniczenia:

Ograniczenie w mieście 50 km/h
Za miastem 60 km/h
Autostrada 100 km/h

Chyba że znaki inaczej pokazują, dlatego w mieście głównie jedziesz 30 km/h xd

Czy moge na to nażekać?  Wręcz przeciwnie, nie ironicznie, przez kulturę jazdy Japończycków  jest to naprawde dobre rozwiązanie. Korki nie stoją, tylko płyną więc nie sa tak upierdliwe jak te u nas, nie ma debili poganiających długimii światłami, a  fotoradary na autostradzie to norma tam (i nie, nie są tak ładnie oznakowane tak jak nasze :X)

Inna sprawa że głupio łamać przepisy jak zwykła stłuczka może zostać klasyfikowana jako przestępstwo i  skończyć się wizytą na komisariacie i w więzieniu. (do ruchu drogowego i aut na drogach wróce przy okazji wyjazdu z Nagano i wizyty w Tokio te drogi są niesamowite)

Do Hotelu dotarliśmy na chwilę przed 22, poleciałe zrobić szybki check in, i zaczął się pierdolony dramat parkingowy. Rozmiarami nie tylko kuźki mają małe, ale samochody, drogi i miejsca parkingowe też.  Z jednej strony zajebiście że Parking był przy hotelu, ale  z drugiej strony auto zmieściło się na styk wagowo w parkingu 1550 kg (przy dopuszczalnych 1600kg). 50 kg niby nie robi różnicy, tutaj to była kwestia płacenia lub nie płacenia za parking xd. (widzicie też jak auto na styk tam wchodzi):
00:00
00:00
Download
A tak się czułem za każdym razem patrząc na to przez najbliższy tydzień:
W tym hotelu też dowiedziałem się jak oznaczane są piętra w Japonii (nie mają parteru jako zero, tylko liczą odrazu od pierwszego piętra)
Wpis 3 - koniec przedszkola
Z końcem tego dnia, ukończony został przeze mnie tutorial Japonii, od dnia następnego miała zacząć się jedna z największych przepraw kulturowo-językowych w moim życiu, naszczęście w tedy nie byłem jeszcze tego w pełni świadom. 

Zdjęcie z okna hotelowego:
Wpis 3 - koniec przedszkola
Po ujżeniu tego, jak wygląda miasto Nagano na wieczór, poczułem sie jeszcze bardziej obco, niż było to w wypadku Hokkaido. Coś zaczeło mi świecić z tyłu głowy że to zaczyna być to po co tutaj tak naprawde przyjechałem, żeby spróbować doświadczyć tego na ile będzie to dla mnie możliwe.

Pozwolę sobie zakończyć ten wpis tutaj (Nagano i Tokio to bardzo ciekawe przypadki w tej podróży). 

Wieś w Japonii (tak Nagano i okolice to jest bardziej wieś niż miasto), pokazuje bardzo dużo na temat kraju i jego problemów. Planuje to skrupulatnie wam opisac w kolejnych wpisach.

Wrócę do szycia wpisów w przyszły poniedziałek (Będę zbierać przez najbliższe dni materiał na kolejne wpisy tego typu :X)

Dziękuję wszystkim za poświęcanie swojego wolnego czasu na moje wypociny i mam nadzieję że spełnia to jakieś standardy xd

Do usłyszenia wkrótce (postaram się wrzucić jakąś przebitke z aktualnego wyjazdu :X)

Kłaniam się nisko!.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
1000
1000
400
100
+63

Wszystko, co cię może zabić w Islandii

1
Gejzery, erupcja wulkanu, toksyczne wyziewy, gorące źródła i dymiące pola lawy. Wszystko, co może Cię zabić w Islandii, jeśli będziesz wyjątkowo głu... odważny. Z wyjątkiem lodu i mrozu, które się pojawią w drugim filmie, jeśli ten się spodoba. Nagrywane z drona lub bezpiecznej odległości. Dla niecierpliwych - wulkan od 1:33 (erupcja w dolinie Meradalir).
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
1000
1000
400
100
+10
0.11334896087646