TL:DR dyskutujemy na temat problemu mieszkaniowego w Polsce
You know what im sayin, spróbujemy sobie pomóc nawzajem i być może znajdziemy jakieś pozytywne wyjście z tego problemu, zachęcam bardziej do dyskusji niż hejtu ponieważ to dzida to nie mam zbyt wyskokich oczekiwań w stosunku do poziomu, Wam polecam to samo i miłego wypierdalania!
Dziś standardowy młody ludź lvl 18+ ma do wyboru takie opcje :
- mieszkać z rodzicami, 0 prywatności i mierna szansa na wyłączność na owe mieszkanie chyba że chcecie zostać kawalerem do 40, to ok,
- wynajmować mieszkanie za pół wypłaty, 100% prywatności ale mieszkanie nigdy nie będzie Twoje, opcja opłacalna na stosunkowo krótką metę bo z chwilą gdy masz zdolność na wzięcie kredytu, to lepiej się opłaca kupić lub budować. Wynajem ma jednak plus w postaci szybkiej zmiany miejsca zamieszkania jeśli masz taki charakter pracy lub potrzebujesz czegoś mniejszego/większego,
-mieszkanie po dziadkach/ciotkach etc, opcja warunkowana sytuacją materialną danej rodziny, zasadniczo najlepsza bo mieszkanie można dostać za darmochę (chyba że do tortu jest więcej osób, np rodzeństwo) ale jeśli nie ma sytuacji to wiadomo
- budowanie się / zakup mieszkania, zestawiłem to równo bo wymaga to jednego, hajsu. Albo takowy masz o co w tym wieku raczej trudno (od starych się nie liczy bo pewnie zrobią wszystko za Ciebie) albo liczysz na pomoc banku w postaci kredytu (równie trudno w czasach covida bo nawet dwie umowy na stałe w rodzinie mogą się okazać niewystarczające).
Jaki więc wybór z tych opcji jest najlepszy? Można się kłócić o to który lepszy, który gorszy, który lepszy na krótką metę a który na dłuższą, który chujowo przestawiłem bo tak wogóle to on nie wygląda a ja mam wypierdalać bo chuj mi w dupe, ale wydaje mi się że najlepiej byłoby skorzystać z ostatniej opcji ale z pewnymi modyfikacjami.
Bank ma prawo samemu decydować o tym na jakich warunkach przyznaje kredytu więc będąc jakimś malarzem czy niszowym komikiem raczej trudno będzie Ci go przekonać że będziesz w stanie należność spłacać. Zakładając że jednak pracujesz w jakiejś w miarę normalnej pracy w większości wypadków będziesz miał swobodny wybór i będziesz mógł wybierać ofertę najbardziej dla Ciebie atrakcyjną. A co byście powiedzieli na specjalną ofertę na zasadzie miecza obusiecznego, kredyt otrzymujesz na zakup mieszkania bez wkładu własnego (tak, przy kredycie jest wymagany, więc możesz spierdalać jeśli tego wcześniej nie doczytałeś i teraz chcesz mi to wytknąć) ale z bardziej restrykcyjnym regulaminem. Uczciwie masz tyrać jakieś 20-30 lat żeby kredyt spłacić i mieć pełnię praw do niego, ale de facto mieszkasz w nim już w momencie podpisania umowy. Jednakże, restrykcje o których wspominałem polegają ze musisz być terminowy z każdą wpłatą KAŻDĄ JEDNĄ. Jeśli z którąkolwiek spoznilbyś się choćby o dzień, to pomijając obecne problemy takie jak odnotowanie w BIK-u że nie płacisz terminowo, podmiot udzielający Ci kredytu dopierdala Ci odsetkami przedłużając Ci spłatę, kilka takich wpadek i jeb eksmisja. Jeśli jesteś wydajny i zepniesz dupe, spłacisz takowe mieszkanie przed czasem i możesz wziąć drugi kredyt żeby powtórzyć ten numer. Jeśli jesteś amebą polecisz szybciej niż powiesz słowo quidich i zwolnisz miejsce dla następnego a jeśli po prostu jesteś, będziesz przez część życia spłacał aż wkońcu spłacisz, bez stresu i spinania dupy. Nie ma że strata pracy, czy coś, zapierdalaj do następnej i na ratę musi być, surowe prawo ale prawo, a żeby bronić systemu przed patologią wymagania kredytu to minimum 2 osoby zatrudnione, choćby i na 1/10000 etatu, ale żeby patusy z socjalu nie mogły z tego korzystać.
Zapraszam do dyskusji i niech dzida będzie z Wami!