,,Krwawa Wielkanoc” czyli zbrodnia UPA w Janowej Dolinie

14
Zbrodnia miała miejsce w nocy z 22 na 23 kwietnia 1943 roku w Janowej Dolinie położonej na Wołyniu, gdzie nacjonaliści ukraińscy dokonali mordu na ok. 600 Polakach (jest to najczęściej przytaczana liczba, ale prawdziwa ilość ofiar według różnych źródeł może wahać się w przedziale 300-800 osób, należy przy tym pamiętać, że UPA i ogólnie Ukraińcy podczas pogromów zabijali nie tylko Polaków, ale również Czechów, Żydów, Ormian itd…, czyli w zasadzie każdego kto nie był Ukraińcem, a mieszkał na terenie Ukrainy).
,,Krwawa Wielkanoc” czyli zbrodnia UPA w Janowej Dolinie
Janowa Dolina, lata przedwojenne.
Janowa Dolina była nowoczesną osadą górniczą, która powstała w okresie II Rzeczypospolitej (lata 1920-1930) na modłę fińską (drewniane domki) i miała być symbolem przemian społeczno-cywilizacyjnych oraz prób modernizacji Kresów podejmowanych przez ówczesny rząd Rzeczypospolitej. Osada była osiedlem robotniczym dla pracowników Państwowych Kamieniołomów Bazaltu (twórcą i dyrektorem owych zakładów był inżynier Leonard Szutkowski, którego nazwisko widnieje na ukraińskiej liście Katyńskiej, czyli spisie obywateli polskich zamordowanych przez NKWD na Ukrainie podczas zbrodni Katyńskiej). Wraz z rozwojem kopalni, rozwijała się osada w wyniku czego pod koniec lat 30. mieszkało tam ok. 2500 ludzi (ok. 90% pochodzenia polskiego, mieszkało tam też trochę Rosjan, Ukraińców i Czechów) z czego 1200 ludzi było zatrudnionych w kamieniołomie. Wraz z początkiem wiosny roku 1943 liczba do osady zaczęli przybywać Polacy, którzy ocaleli ze wsi ,,pacyfikowanych’’ przez UPA (wśród nich byli uciekinierzy z pobliskiego Złaźna, gdzie miesiąc wcześniej Ukraińcy zabili 30 Polaków) i liczba mieszkańców miała zwiększyć się do ok. 3000 osób (według szacunków Ewy i Władysława Siemaszków). Osada miała swoje własne pieniądze, które były ważne tylko w Janowej Dolinie i można było je wymienić w bankach na polską walutę, sama miejscowość była bardzo rozwinięta, każdy dom posiadał instalację elektryczną, był podłączony do wodociągów i kanalizacji, dodatkowo w miejscowości znajdował się np. szpital, szkoła, apteka, klub sportowy ,,Strzelec’’, do tego w centrum był się duży budynek w kształcie litery U zwany przez mieszkańców ,,Blokiem’’, gdzie znajdował się m.in. hotel, stołówka i sala kinowa (co ciekawe nazwy ulic w osadzie pochodziły od liter alfabetu np. ulica B, ulica K itd...). W planach była też budowa kościoła, ale plany te zostały porzucone z powodu wybuchu II Wojny Światowej, pomimo tego mieszkańcy mieli zapewnioną opiekę duszpasterską. W czasie II Wojny po klęsce wojny obronnej we wrześniu w Janowej Dolinie władzę przejęli sowieci, a NKWD wywiozło wyższych urzędników kopalni oraz miejscową inteligencję. Wraz z rokiem 1941 i rozpoczęciem wojny niemiecko-radzieckiej do wsi przybyli Niemcy, którzy przez Ukraińców byli traktowani jako wybawiciele, a nowy okupant szybko zaczął tworzyć oddziały wojskowe złożone z Ukraińców (co szybko miało się obrócić przeciwko Niemcom jak i niestety Polakom).
,,Krwawa Wielkanoc” czyli zbrodnia UPA w Janowej Dolinie
Janowa Dolina w latach 30.
W miejscowości tej był niemiecki umocniony garnizon (wraz z doniesieniami o agresji ukraińskich nacjonalistów na polskie miejscowości i pogłoskach o planowanym ataku na Janową Dolinę wokół garnizonu powstała palisada za którą nocami chowali się Niemcy), którego załoga liczyła 100 osób oraz w pobliżu miał znajdować się obóz jeniecki z którego Niemcy zapędzali do pracy w kopalni czerwonoarmistów, spośród których ok. 1000 spoczęło w zbiorowych mogiłach. Według niektórych ukraińskich historyków w osadzie miała stacjonować kompania tzw. czarnej policji (Schutzmannschaft czyli oddziały ochotnicze pomocniczej policji, która działała na terenach ZSRR okupowanych przez III Rzeszę), która miała składać się z Niemców, Litwinów i Polaków, a według Ihora Iljuszyna (ukraiński historyk i profesor Kijowskiego Uniwersytetu Slawistycznego) miała się ona składać wyłącznie z Litwinów pod dowództwem niemieckim (faktem jest, że stacjonowała tam kompania Schutzmannschaftu, ale została ona ,,zainstalowana’’ dopiero po ataku UPA na osadę). Według tego samego ukraińskiego historyka samym pretekstem do ataku UPA  na miejscowość miała być rzekoma kolaboracja mieszkających tam Polaków z lokalnym garnizonem niemieckim, natomiast według Andrija Kłymczuka (ukraiński krajoznawca i publicysta) powodem ataku miała być obecność wspomnianej wyżej czarnej policji (innym pretekstem do ataku miał być fakt, że w osadzie przechowywano materiały wybuchowe, które Ukraińcy zrabowali podczas ataku) ,czemu zaprzecza Grzegorz Motyka (polski historyk i profesor nauk społecznych) według którego w tamtym okresie nie było tam czarnej policji, a jej rzekoma obecność ma być usprawiedliwieniem ataku na Polaków, ze strony ukraińskiej.
,,Krwawa Wielkanoc” czyli zbrodnia UPA w Janowej Dolinie
Polscy robotnicy w Janowej Dolinie.
Od 1941 w miejscowości miała działać komórka ZWZ-AK pod dowództwem porucznika Stanisława ,,Cuchaja” Pawłowskiego, komórka ta od sierpnia 1942 roku była uzbrojone w kilkanaście karabinów i pistoletów. W miejscowości nie utworzono polskiej samoobrony w obawie przed represjami ze strony niemieckiej i liczono że w razie ataku obroną zajmie się garnizon niemiecki, w marcu przekonanie o możliwości obrony osady przez Niemców nasiliło się, gdy aresztowali oni ukraińskiego wicedyrektora kamieniołomu, który był działaczem OUN-u (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów), a to za sprawą wykrycia tego, że przekazał on członkom UPA beczkę nafty (miała ona zostać użyta do spalenia miejscowości) i w wyniku tego został rozstrzelany wraz z Ukraińcami u których znaleziono naftę. Pomimo nadziei na uniknięcie agresji ze strony UPA los mieszkańców i osady był przesądzony, bo prawie cały powiat Kostopolski był kontrolowany przez UPA (oprócz nielicznych punktów, które były pod kontrolą Niemców), a w pobliskim Stydyniu Wielkim był Główny Wojskowy Sztab UPA, a Ukraińcy opowiadali sobie, że ,,wielkanocne jajka będą pomalowane krwią Polaków’’. Skoro  w skrócie została przedstawiona historia osady i rzekome przyczyny ataku, to czas na główny temat, czyli atak bandytów z UPA.
,,Krwawa Wielkanoc” czyli zbrodnia UPA w Janowej Dolinie
Kamieniołom w Janowej Dolinie.
Wraz z początkiem Wielkiego Tygodnia każdy, kto oddalił się za bardzo od osady w kierunku lasu znikał w tajemniczych okolicznościach (później wiadome było, że osoby te ginęły z rąk UPA) i wkrótce do mieszkańców osady doszły wieści o tym, że UPA urządzi mieszkańcom Janowej Doliny ,,krwawy piątek’’ i ,,Wielkanoc będzie czerwona od krwi Polaków’’ . W przeciągu tego tygodnia sytuacja rozwinęła się na tyle, że niemieccy żołnierze za pokwitowaniem rozdali kilka sztuk broni polskim mieszkańcom, a Ukraińcy którzy wiedzieli o planowanym ataku po kryjomu zaczęli opuszczać osadę i pozostał w niej tylko jeden mieszkaniec narodowości ukraińskiej, który był członkiem UPA oraz jednym z prowodyrów ataku nacjonalistów na osadę. Wreszcie w Wielki Czwartek (22 kwietnia) nad miejscowością miał przelatywać samolot z którego były zrzucane ulotki w języku Polskim i Ukraińskim, przekazywały one taką wiadomość: ,,zrobimy dla Lachów (Polaków) pieczenie (smażone mięso)’’ (a przynajmniej taką informację podaje Halina Kopacz, która straciła ojca podczas ataku nacjonalistów, ale z matką oraz siostrą zdołała ocaleć, dzięki czemu jest  bezpośrednim świadkiem tych tragicznych wydarzeń).
,,Krwawa Wielkanoc” czyli zbrodnia UPA w Janowej Dolinie
Zarzą i pracownicy kamieniołomów w Janowej Dolinie.
W ataku wzięły udział: pierwsza sotnia (pododdział liczący 100 osób) UPA pod dowództwem Nikona ,,Jaremy’’ Semeniuka (odpowiedzialny za mordy na ludności polskiej m.in. w Hucie Stepańskiej, gdzie zamordowano ok. 500 Polaków i w Ugłach, gdzie zabito ponad 100 Polaków) i sotnia Adama ,,Szauli’’ Rudyka, oddziałom tym towarzyszyła tzw. czerń (czyli okoliczna ludność ukraińska w tym kobiety i dzieci) oraz dezerterzy z Ukraińskiej Policji Pomocniczej (Ukrainische Hilfpolizei były oddziałami policji złożonymi z ukraińskich kolaborantów) . Całą akcją miał dowodzić Iwan ,,Dubowyj’’ Łytwynczuk (uważany za jednego z inicjatorów i organizatorów rzezi wołyńskiej oraz  odpowiedzialny za wiele pacyfikacji polskich wsi m.in. Kolonii Lipniki, gdzie w bestialski sposób zamordowano ok. 180 osób. Podległe jemu oddziały jako pierwsze przystąpiły do eksterminacji Polaków na Wołyniu, a sam Iwan wykazywał się wyjątkową gorliwością w mordowaniu Polaków, czym lubił się chwalić), według Grzegorza Motyki rozkaz ataku miał wyjść od Dmytra ,,Kłym Sawur’’ Klaczkiwskiego (główny kierujący i jeden z inicjatorów rzezi wołyńskiej). Wreszcie nocą 22 kwietnia bandy UPA przegrupowały się w wokół Janowej Doliny i rozpoczęły atak około północy, a sygnałem ro rozpoczęcia ,,działań’’ była wystrzelona raca. Sam atak był poprzedzony zablokowaniem torów prowadzących do miasta Kostopol, spaleniem mostu na rzece Horyń, który prowadził do wsi Złaźne, przerwaniem komunikacji telefonicznej i blokadą dróg do osady za pomocą pościnanych drzew.
,,Krwawa Wielkanoc” czyli zbrodnia UPA w Janowej Dolinie
Iwan ,,Dybowyj'' Łytwynczuk
Na początku Janowa Dolina była ostrzelana z broni maszynowej i osobne grupy Ukraińców miały oblewać zabudowania naftą oraz benzyną i je podpalać oraz wrzucać do nich granaty, a mieszkańcy którzy uniknęli podpalenia i rozerwania granatem, uciekali ze swoimi dziećmi z płonących domów tylko po to, aby zostać powitanymi przez czekających pod domami Ukraińców, ciosami siekier i wideł (to jednak nie wystarczyło, bo martwe ciała były bezczeszczone ciosami siekier) . Ci którzy zdołali uciec byli zabijani strzałami w plecy, narzędziami rolniczymi i siekierami, wrzucani do płonących budynków oraz przywiązywani do drzew, pozbawiani różnych kończyn i podpalani. Według wspomnień Janiny Pietrasiewicz-Chudy (ocalała z rzezi dzięki swojemu ojcu, który wraz z nią i kilkoma innymi Polakami dnia tego nocował w kotłowni niemieckiego garnizonu, a to dzięki temu że ojciec Pani Janiny znał język Niemiecki i pomagał budować umocnienia wokół garnizonu) mieli również mordować za pomocą noży,  dzieci były nabijane na pale, a niemowlęta miały mieć rozbijane głowy o ściany budynków. Mieszkańcy którzy próbowali się ukryć np. w piwnicach  ginęli płonąc żywcem lub dusząc się dymem, inni byli zabijani za pomocą grantów, które były wrzucane do zabudowań, a niektórych wieszano. Kilkadziesiąt dzieci zakończyło swój żywot na zębach wideł, a w kobiety wbijano różnego rodzaju narzędzia rolnicze. Co do sposobów mordowania mieszkańców istnieją różne rozbieżności w relacjach świadków, które oczywiście są winą wieku (teraźniejszego jak i tego podczas ataku np. Janina Pietrasiewicz-Chudy w momencie ataku miała 11 lat, więc jako dziecko mogła inaczej zapamiętać niektóre szczegóły), według informacji zawartych w książce ,,Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945’’ autorstwa Ewy i Władysława Siemaszków, powstałej na podstawie relacji świadków, mordy miały być dokonywane wyłącznie narzędziami rolniczymi, siekierami itd… bez użycia broni palnej.
,,Krwawa Wielkanoc” czyli zbrodnia UPA w Janowej Dolinie
Osiedle robotnicze w Janowej Dolinie.
Kolejnym krokiem ukraińskich nacjonalistów był lokalny szpital, gdzie sterroryzowano kilkuosobowy personel medyczny, a następnie bandyci z UPA wynieśli pacjentów pochodzenia ukraińskiego, potem zagonili personel lecznicy przed budynek i zarąbali ich siekierami, po czym podpalili szpital w wyniku czego żywcem spłonęli polscy pacjenci. W trakcie ataku walkę z Ukraińcami podjęła załoga niemieckiego garnizonu (niestety opór Niemców miał zostać podjęty dopiero, gdy budynki w pobliżu garnizonu zajęły się ogniem, a Ukraińcy zaczęli być coraz bliżej garnizonu, przy czym od kul niemieckich ginęli również Polacy, którzy uciekali w stronę niemieckich umocnień i byli myleni z napastnikami), członkowie AK, grupa Polaków z jednego z osiedli mieszkalnych, która ukryła się w murowanym budynku oraz poszczególni mieszkańcy, którzy posiadali broń palną lub dostali ją od Niemców. Wszystko skończyło się o godzinie 4 rano, gdy nad miejscowością pojawił się niemiecki samolot zwiadowczy i Ukraińcy wycofali się. Po ich ,,odwrocie’’ niektórzy z Polaków, przepełnieni chęcią zemsty ruszyli szukać sprawców i tak pięciu Ukraińców, którzy napadli na osadę miało zginąć (według ukraińskiego pseudo-historyka Petra Mirczuka liczba zabitych Ukraińców miała wynosić 8 osób i 3 rannych), niestety podczas szukania winnych w wyniku pomyłki zabito małżeństwo Rosjan. W dodatku niektórzy z młodych Polaków poszli do miejscowych Ukraińców, których rozstrzelali, a kilku innych uciekających sprawców mieli złapać Niemcy i rozstrzelać. Podczas tego wszystkiego do osady mieli przyjechać wozami Ukraińcy (nie wiedzący o ucieczce swoich ,,ziomków’’), aby zrabować dobra zabitych Polaków, miały ich wyłapać niemieckie patrole, które wyruszyły z garnizony (do Doliny miał przybyć również oddział niemieckiej żandarmerii z Kostopola po uprzednim oczyszczeniu dróg). Zabitych pochowano w zbiorowej mogile obok krzyża na miejscu budowy kościoła, a ranni zostali zaniesieni do niemieckiego garnizonu i następnie przetransportowani samochodami wojskowymi do Kostopola. Podczas tego transportu samochody wojskowe były ostrzeliwane przez ukraińskich bandytów pomimo tego, że posiadały one oznaczenia z czerwonym krzyżem (a przynajmniej tak wynika ze wspomnień Janiny Pietrasiewicz-Chudy, która wtedy podróżowała jednym z tych samochodów).
,,Krwawa Wielkanoc” czyli zbrodnia UPA w Janowej Dolinie
Plan Janowej  Doliny.
Aby ,,pokazać’’ okrucieństwo ukraińskich nacjonalistów załączam cytaty kilku osób, które ocalały:

,,(…) Na kupie gnoju, leżała, może 15-letnia Hela (…) Naga, na pewno zgwałcona, z wykłutymi oczami, obciętymi piersiami. 20-letnią sąsiadkę wrzucono wraz z małym dzieckiem do ogarniętego pożarem domu, studenta z Warszawy zarąbano siekierami.’’.-  Oktawia Reszczyńska


,,Mieszkańcy, którym nie udało się opuścić swoich domów, w skrajnym przerażeniu chowli się wraz z dobytkiem w piwnicach (…) Z tych ludzi nie ocalał prawie nikt. Zar i dym były tak wielkie, że zostali oni uduszeni, spaleni na węgiel, bądź upieczeni (…)’’. - Janina Orłowska-Łasek



,,Pamiętam małe dzieci nadziane na pale na Alei Spacerowej. Całe rodziny z nożami w plecach leżące w krzakach, spalone moje koleżanki.’’- Janina Pietrasiewicz-Chudy


,,Krystyna złapała ciocię za zza spódnicę i zaczęły uciekać, Daleko nie dobiegły. Dopadli je. Jeden z nich złapał Alicję za nóżki i roztrzaskał dziecko o sosnę. (…) Krystynę dopaldi zaraz po tym. Rozpłatali jej siekierą głowę na pół, a ciocię dźgnęli bagnetem w serce i tak na oczach wujka powoli dochodziła do śmierci. Rodzina drugiej cioci, siostry ciotecznej mojej mamy, spłonęła żywcem w swoim domu. Uratowało się tylko dwoje z szóstki dzieci. Uciekły w kartoflisko. Leżeli tam schowani i słuchali krzyków i pisków płonącej rodziny. Naszych sąsiadów wrzucano żywcem do studni. Widziałam ciało sąsiadki z odciętymi piersiami.’’- Wanda Wasilewska


,,(…) A potem z czterech stron zapaliło się nasze miasteczko- mówi cicho. Ojciec wybiegł przed dom. Tam bagnetem zakłuł go kolega-zmiennik z pracy, Stepan. Z okna płonącego domu naprzeciwko sąsiadka wyrzuciła córeczkę, przyjaciółkę i rówieśniczkę Halinki. Dziewczynka widziała, jak stojący przed domem mężczyzna nabija sześciolatkę na widły i wrzuca w ogień.’’- Halina Kopacz

,,Krwawa Wielkanoc” czyli zbrodnia UPA w Janowej Dolinie
Kąpielisko w Janowej Dolinie.
Podczas ataku ukraińskich nacjonalistów łącznie miało umrzeć ok. 600 osób, oczywiście mogło być ich więcej. Według Władysława Filara (pułkownik WP w stanie spoczynku, profesor nauk wojskowych oraz historyk wojskowości) liczba ofiar wynosi ponad 500 osób,  inny polski historyk Grzegorz Hyrciuk liczbę ofiar ocenia na 500-600 osób. Według Ihora Iljuszyna miało zginąć od 300 do 800 osób, a  Janina Pietrasiewicz-Chuda wspomina o ok. 2000 martwych osób. Dzień po masakrze (Wielka Sobota) Niemcy mieli wywieść ocalałych mieszkańców wagonami towarowymi pod eskortą do Kostopola, skąd większość rozeszła się po miastach Wołynia, sama miejscowość tj. Janowa Dolina praktycznie spłonęła do gołej ziemi (płomienie miały strawić ok. 100 zabudowań) i ostało się jedynie kilka domów, niemiecki garnizon, elektrownia i hydrofornia.  Na miejscu pozostała jedynie garstka Polaków, którzy byli zatrudnieni w kolei, lokalnej elektrowni oraz wodociągach, zamieszkali oni w budynkach które przetrwały pożar niedaleko garnizonu, ale niestety nie byli bezpieczni, bo 20 dni później (15 maja) UPA ponownie zaatakowała i dokończyła dzieła zniszczenia, paląc wszystkie budynki, które się zachowały i były poza zasięgiem Niemców (w tym spłonęła elektrownia oraz hydrofornia). Po tym wszyscy cywile pozostali w Janowej Dolinie zostali ewakuowani do Kostopola, a nowymi ,,mieszkańcami’’ była kompania 202 Batalionu Schutzmannschaftu (Schutzmanschafts-Batalion 202 była kolaboracyjną jednostką zmilitaryzowanej policji i składała się z Polaków pochodzących z Generalnego Gubernatorstwa), której zadaniem było zwalczanie UPA (natrafiłem na informację, że kompania ta składała się jeśli nie w całości, to w większości ze Ślązaków). Dodam że niektórzy z mieszkańców mieli małą szansę na przeżycie, bo jakiś czas przed atakiem Niemcy wywieźli ich do obozów oraz na przymusowe roboty do Rzeszy (co jak wiadomo prawdopodobnie zakończyło się śmiercią wielu osób, ale może chociaż część z nich przeżyła pomimo piekła obozów i niewolnictwa w głębi III Rzeszy).
,,Krwawa Wielkanoc” czyli zbrodnia UPA w Janowej Dolinie
Ulica ,,A'' w Janowej Dolinie po spaleniu miejscowości i mordzie na mieszkańcach.
W Wielkanoc roku 1943 Janowa Dolina nie była jedyną ,,ofiarą’’ agresji UPA na Wołyniu, bo w tym samym tygodniu doszło do ataków na kilka innych miejscowości, z których część znajdowła się w pobliżu Janowej Doliny i mieszkali w nich niektórzy z pracowników kamieniołomów. Do pierwszego ataku doszło w poniedziałek (dokładnie w dniach19-23 kwietnia) na miejscowość Kuty, gdzie zamrodowano ok. 200 Polaków i polskich Ormian, potem we wtorek na mleczarnię w Antonówce i Kolonię Żabecznik, gdzie łącznie życie straciło kilkanaście osób. Następnego dnia w Wielką Środę banderowcy zabili pięciu Polaków w Hawczycach, a potem w Wielki Czwartek ukraińscy nacjonaliści dokonali mordu w Hucie Starej, gdzie zgromadzili mieszkańców w domu jednego z gospodarzy i podpalili budynek w wyniku czego życie straciło 50 osób. Tego samego dnia UPA napadła na leśniczówkę i zagrodę w Białogródce i zabili 19 Polaków oraz 3 Czechów. Podczas ataku na Janową Dolinę, banderowcy zaatakowali również wieś Mosty (14 osób zabitych) oraz wieś Zabara (ok. 70 osób), gdzie podpalano zabudowania i mordowano ludzi za pomoca broni palnej, narzędzi rolniczych oraz palono ich żywcem. Następnie w Wielką Sobotę dokonano masakry ok. 50 Polaków w miejscowości Huta Antonowiecka, łącznie w przeciągu całego Wielkiego Tygodnia zaatakowane miały zostać 57 miejscowości i zginęło ok. 1500-2000 osób.
,,Krwawa Wielkanoc” czyli zbrodnia UPA w Janowej Dolinie
Pomnik Poświęcony UPA i ,,akcji bojowej'' w Janowej Dolinie.
Dziś Janowa Dolina nosi nazwę Bazaltowe i znajduje się na terytorium Ukrainy w obwodzie rówieńskim i jest swojego rodzaju ,,Mekką’’ dla naszych rodaków, którzy pielgrzymują lub są po prostu turystami na Wołyniue i interesują się tematem rzezi wołyńskiej. są się tam dwa pomniki związane z zagładą Janowej Doliny, a jedynymi polskimi ,,pozostałościami’’ po miejscowości są dwa ścienne obrazy świętych, jeden Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus, a drugi samego Jezusa Chrystusa oraz krzyż z wizerunkiem Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego (wszystkie te przedmioty zostały uratowane z pożogi przez matkę Haliny Kopacz i zostały przekazane w darowiźnie do Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku)  . Jeden z pomników został ufundowany przez rodziny zabitych mieszkańców i znajduje się on w miejscu, gdzie było polskie osiedle i wiążą się z nim dwie historie: ukraiński wykonawca miał usunąć bez wiedzy zamawiających datę ,,23 kwietnia 1943’’ i pozostawić jedynie napis ,,Pamięci Polaków z Janowej Doliny’’ i 18 kwietnia 1998 roku podczas odsłonięcia pomnika doszło do incydentu z udziałem ok. 50 aktywistów z organizacji Ruch (Ludowy Ruch Ukrainy- ukraińska partia nacjonalistyczna), którzy demonstrowali z transparentami okraszonymi napisami ,,Won SS-sowskie sługusy’’ , ,,Won polscy policjanci’’ i przez to nie doszło do poświęcenia pomnika. Drugi pomnik (a w zasadzie tablica upamiętniająca) powstał w 2003 roku, stoi on w centrum miejscowości oraz jest poświęcony UPA i upamiętnia ,,akcję bojową’’ ,,likwidacji polsko-niemieckich okupantów Wołynia przez oddział grupy Zahrawa, dowodzony przez ,,Dubowyja’’ ’’ , przynajmniej tak głosi napis znajdujący się na pomniku, a cała inskrypcja brzmi tak:,,Wymurowano  ku czci 60-lecia Ukraińskiej Powstańczej Armii. Tu 21-22 kwietnia 1943 roku sotnie pod dowództwem ,,Dunowego’’ zlikwidowały jedną z najlepiej umocnionych baz wojskowych polsko-niemieckich okupantów na Wołyniu. W walce zlikwidowano niemiecką i polską załogę, wyzwolono z obozu jeńców wojennych i powstrzymano terrorystyczne akcje przeciwko okolicznym wsiom, które przeprowadzili polsko-niemieccy zaborcy’’, a sama masakra Janowej Doliny urosła wśród niektórych Ukraińców do symbolu walki o ,,wolną i Wielką Ukrainę’’.
,,Krwawa Wielkanoc” czyli zbrodnia UPA w Janowej Dolinie
Pomnik zamordowanych mieszkańców Janowej Doliny w Bazaltowie.
Samą ,,pacyfikację’’ Janowej Doliny na Ukrainie określa się jako wielki sukces w walce o ,,wyzwoloną i Wielką Ukrainę’’ oraz w  pokonaniu niemieckiego i radzieckiego imperializmu (może nie wśród ,,zwykłych’’ Ukraińców, a bardziej w środowiskach nacjonalistycznych, które czczą UPA, OUN, OUN-B i podtrzymują kult Bandery). Podobne tłumaczenie przyjęli ukraińscy autorzy piszący na emigracji legendy o UPA, jeden z takich autorów wspomniany już wcześniej w tym tekście, Petro Mirczuk w swoich książkach twierdził, że atak na Janową Dolinę miał na celu likwidację Niemców dla których była ona ważnym punktem gospodarczym i że Polacy walczyli po stronie Niemców, bo stworzyli oni tam ogromną placówkę samoobrony, podobna infromacja jest zawarta w 5 tomie ,,Litopysu UPA’’: "(...) Przy zdobywaniu silnego polskiego gniazda - a raczej centrum Polaków, Janowej Doliny w pow. kostopolskim spalono dwie trzecie zabudowań. Bój trwał kilka godzin. Polacy podają liczbę swoich strat na 500 ludzi. Liczba zabitych Niemców niewiadoma. Nasze straty niewielkie”. Sam ,,Litopys UPA’’ , to seria 67 książek wydawanych na początku od lat 70. w Kanadzie (wydawane przez Związek Byłych Żołnierzy UPA Stanów Zjednoczonych i Kanady oraz Towarzystwo Byłych Żołnierzy UPA im. Tarasa Czuprynki w USA i Kanadzie), później po upadku ZSRR na terytorium Ukrainy i zawierają one informacje o historii UPA, OUN-B itd..., zebrane na podstawie dokumentów i relacji byłych członków tych organizacji. Według niektórych historyków seria tych książek omija i wybiela niektóre niewygodne kwestie jak masowe mordy i czystki etniczne na Wołyniu.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy: SS głupi pies.

14
Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy: SS głupi pies.
11 marca 1947 roku w Warszawie przed Najwyrzym Trybunałem Narodowym stanął człowiek i rozpoczął się proces jednego z największych niemieckich zbrodniarzy, Rudolfa Hössa, który był pierwszym komendantem KL Auschwitz. Trwał on do 29 marca, a wyrok zapadł 2 kwietnia. Dwa tygodnie później Höß został stracony.
Biorąc pod uwagę liczbę ofiar, był to największy proces jeśli chodzi o masową eksterminację.
Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy: SS głupi pies.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Masakra Korościatynia i nie tylko

11
Dnia 28 lutego roku 1944 doszło do kilku masakr ludności polskiej, których to masakr dopuścili się Niemcy oraz Ukraińcy, a o wydarzeniach tych poniżej.
Masakra Korościatynia i nie tylko
Pierwszym wydarzeniem będzie masakra nieistniejącej już wsi o nazwie Huta Pieniacka (obwód Lwowski, Ukraina), gdzie znajdował się kościół, szkoła, 172 gospodarstwa zamieszkane przez ponad 1000 ludzi, w większości Polaków (według spisu z rok 1939 w miejscowości było 760 stałych mieszkańców. Doszło tam do masakry od 600 do ponad 1500 Polaków, a według śledztwa IPN-u ok. 850 osób. oprócz mieszkańców, ofiarami padli również Żydzi ukrywający się w wiosce i uchodźcy z Wołynia, którym udało się uciec w 1943 roku. Winny tego czynu był 4 pułk Policji SS (pułk utworzony z ukraińskich ochotników, którzy ze względu na problemy np. zdrowotne, nie dostali się do SS Galizien) pod dowództwem Oberstleutnanta Schutzpolizei Siegfrieda Binza, któremu to pułkowi pomagał lokalny oddział UPA (sotnia ,,Siromanci" dowodzona przez Dimytra ,,Jastruba" Karpenke) oraz oddział Włodzimierza Czerniawskiego i okoliczna ukraińska ludność cywilna.


Za początek rzezi można uznać wydarzenie z dnia 23 lutego 1944 roku, które mogło być przyczyną masakry. Od początku roku 1944 we wsi przebywał oddział grupy dywersyjnej NKWD pod dowództwem Dimitrija Medwiediewa i wieści o tym szybko dotarły do Niemców. W związku z atakami ukraińskimi na ludność polską, we wsi utworzono oddział samoobrony (złożony z ok. 40 osób) pod dowództwem Kazimierza ,,Satyra" Wojciechowskiego. Gdy Sowieci opuścili wieś, to dnia 23 lutego do miejscowości przybył patrol oddziału SS Galizien i doszło do walki pomiędzy oddziałem SS a oddziałem samoobrony, który to oddział wspierany był przez 2 pluton AK z Huty Wierchobuskiej (Polacy myśleli że walczą z bandytami z UPA, którzy jedynie przebrali się za żołnierzy). Podczas walk poległo dwóch Ukraińców (Oleksy Bobaka i Roman Andrijczuk, na podstawie ich dokumentów osobistych udało się ustalić, że byli oni żołnierzami stacjonującej w Brodach SS Freiwilligen Division ,,Galizien"), wybawieniem przed klęską oddziału SS okazała się sotnia UPA ,,Siromanci", która zaatakowała oddziały Polaków od boku. W odwecie Niemcy wysłali do wsi jeden z batalionów 4 galicyjskiego pułku SS, dowodzonego przez Oberstleutnanta Schutzpolizei Siegfrieda Binza. W nocy z 27 na 28 lutego do wsi przybył łącznik AK, który przekazał rozkaz Inspektoratu AK, aby samoobrona postarała się uniknąć walki i wycofała się (niektórzy zignorowali rozkaz i zostali, ale w wyniku przewagi sił oponentów, pochowali oni broń i nie walczyli w nadziei na uniknięcie masakry), aby stworzyć złudny obraz tego, że we wsi przebywają tylko kobiety, starcy i dzieci, co miało dać nadzieję na oddanie wioski bez walki, a co za tym idzie ocalenie mieszkańców i uniknięcie pacyfikacji.


Masakra Korościatynia i nie tylko
Pomnik pamięci ofiar w Hucie Pieniackiej, wysadzony w 2017 roku.
Wreszcie dnia 28 lutego do wsi przybył wyżej wspomniany pułk Policji SS (w skład którego oprócz Ukraińców wchodzili też Niemcy), wspierany przez okoliczną ludność ukraińską, oddział Włodzimierza Czerniawskiego i sotnia UPA ,,Siromanci" (która to sotnia pomogła wcześniej w walce z samoobroną). Otoczyli oni wieś i przystąpili do ostrzału z moździerzy i karabinów maszynowych, podczas owego ostrzału mieszkańcy próbowali schronić się w piwnicach i uprzednio przygotowanych schronach. Gdy ostrzał się zakończył, bandyci wkroczyli do wsi, rozstrzeliwując ludzi próbujących ucieczki, a resztę wyprowadzali z domów i grupami zapędzali do lokalnego kościoła. Zachowywali się przy tym bardzo brutalnie np. zabrali jednej kobiecie noworodka i zabili go rzutem o ścianę, inną kobietę która podczas ataku rodziła zastrzelili (jej nowonarodzone dziecko mieli zwyczajnie ,,rozdeptać", a akuszerke próbującą bronić tę dwójkę zastrzelono). Innej kobiecie, 70-letniej Rozalii Sołtys rozpruli brzuch bagnetem. Prawie 20 osób z grupy mieszkańców doprowadzonych do kościoła ukryło się w piwnicy świątyni lub na jej wieży, przez co udało im się przeżyć (kościół zaminowano więc nie było szans na ucieczkę), z kolei ok. 40 osób zdołało się ukryć w stodole rodziny Relich, w związku z czym budynek oblano benzyną i podpalano, na szczęście 10 dziewczynom udało się uciec, pomimo oddawanych w ich stronę strzałów. Wszystkie domy i zabudowania gospodarcze były ograbiane z dobytku przez cywilną ludność ukraińską, a dowódcę samoobrony ,,Satyra" przed kościołem bestialsko pobito, oblano benzyną i na żywca spalono (wcześniej w jego domu została zabita córka i żona oraz żydzi, których on ukrywał), w godzinach popołudniowych zaczęto wyprowadzać kilkunastoosobowe grupy z kościoła do stodół oraz innych zabudowań gospodarczych i zabijać za pomocą broni maszynowej oraz spalać na żywca, poprzez podpalanie budynków. Wreszcie ok. godziny 17 bestie w ludzkich skórach opuściły wieś, a nieliczni mieszkańcy którym udało się przeżyć znaleźli schronienie w okolicznych miejscowościach. 

Łącznie ucieczka udała się ok. 160 osobom, w tym ocalała m.in. Wanda Gośniowska, której córka prowadzi Stowarzyszenie Huta Pieniacka, które to stowarzyszenie upamiętnia zbrodnie dokonaną przez ukraińskich nacjonalistów i zrzesza ludzi ocalałych z ludobójstwa i członków ich rodzin). Jedna z oacałych osób wspomina że niedaleko wsi była leśniczówka, gdzie mieszkał leśniczy ze swoją ukraińską żoną i gdy osoba ta, która uciekła z płonącej stodoły dotarła to leśniczówki, to budynek płonął, na drzewie wisiał leśniczy, a jego żona leżała na łóżku wystawionym przed leśniczówkę i krzyczała- ,,Przyszedł na was czas Lachy". Inny ocalały wspomina, że matka jemu i jego bratu kazała uciekać do sąsiadki, ale przyszedł tam żołnierz w niemieckim mundurze mówiący po polsku (prawdopodobnie Ślązak) i kazał im uciekać, więc schowali się za domem w stercie ziemi, gdzie czekali aż wszystko ucichnie, po czym uciekli. Pomordowanych pochowano przy jedynych budynkach, które się ostały czyli przy szkole i kościele.

I tak mogla wyglądać zagłada Huty Pieniackiej, napisałem mogła bo według relacji niektórych świadków pewne elementy się różnią. Według niektórych powodem masakry miał być sam fakt współpracy niektórych mieszkańców wsi z AK, a nie atak na oddział SS Galizien. Sam atak miał odbyć się również rankiem bez żadnego ostrzału, mieszkańcy poprowadzeni do kościoła i szkoły, a same mordy miały odbywać się wyłącznie przez spalanie żywcem.

Masakra Korościatynia i nie tylko
Odbudowany pomnik ofiar w Hucie Pieniackiej.
Drugim wydarzeniem będzie pacyfikacja wsi Wanaty (województwo Mazowieckie), która to pacyfikacja została dokonana przez Niemców, którym według zeznań świadków pomagali kolaboranci ze wschodu. Sama wieś w lutym 1944 roku liczyła sobie 28 gospodarstw, a liczba ludności wynosiła ok. 130 osób (32 rodziny, a po ,,wyzwoleniu" sowieckim zamieszkało tam 9 rodzin), część tej ludności aktywnie współpracowała z polskimi partyzantami, a okoliczne lasy były kryjówką partyzantów.

Wszystko zaczęło się od przypadkowego spotkania żandarmów niemieckich i oddziału AK. Oddział AK ,,Flądra" pod dowództwem Jana ,,Maxa" Kosickiego składający się z 13 osób miał osłaniać aliancki zrzut nieopodal historycznych Maciejowic, w tym celu partyzanci wyruszyli ze wsi Miętne (gmina Garwolin). dnia 21 lutego przechodząc obok wsi Wanaty natrafili na pościg żandarmów (Schutzpolizei w liczbie ok. 18 osób) za mieszkańcem wsi, w wyniku czego wywiązała się walka, w trakcie potyczki zginęło 5 żandarmów, 3 zostało rannych, a 10 zdołało uciec. W odwecie starosta garwoliński, Karl Freudenthal wydał rozkaz pacyfikacji wsi (warto zwrócić uwagę na fakt, że pacyfikacja ta poprzedzała Wielka łapankę zorganizowaną w powiecie garwolińskim), w nocy z  27 na 28 lutego, do wsi przybyła ekspedycja karna Niemców ( ekspedycja składała się z żandarmerii i Gestapo oraz według niektórych źródeł funkcjonariuszy kriminalpolizei i granatowych policjantów) z oddziałem kolaborantów ze wschodu (o wschodnich kolaborantach mówi się różnie, jedni że byli to po prostu Ukraińcy, a inni mówią o  oddziale zwykłych ,,kałmuków", teorię o Ukraińcach mogą potwierdzać relacje świadków, według których było słychać język Ukraiński) i przystąpili oni do pacyfikacji miejscowości. W nocy ok. godziny 2:00 wieś otoczono, potem o świcie Niemcy wkroczyli do wsi i rozstawiali warty na ulicach i wokół wsi, więc mieszkańcy próbujący ucieczki byli rozstrzeliwani. Następnie ok. godziny 7:00 rano do wsi wkroczyły 3 grupy, pierwsza grupa chodziła po domach mordując mieszkańców (najczęściej strzał w głowę), następnie szła druga grupa, która rozkładała majątek zabitych, a cały pochód zamykała czteroosobowa grupa, która podpalała obrabowane zabudowania (osoby ranne, które zostały w zabudowaniach były palone żywcem). Dnia tego zamordowano łącznie 108 osób (w tym 35 kobiet i 47 dzieci (poniżej 16 roku życia)), na szczęście części mieszkańców udało się przeżyć, bo nie byli oni we wsi, dobrze się ukryli lub ranni uciekli z płonących zabudowań. Zwłoki i prochy ofiar pochowano we wspólnej mogile, w miejscowości Łaskarzew, poniżej załączam link do artykułu z relacjami osób ocalałych z rzezi:

https://garwolin.org/archiwa/16694

Masakra Korościatynia i nie tylko
Plakat rekrutacyjny do SS Galizien w języku Niemieckim i Ukraińskim.
 Ostatnie wydarzenie to masakra miejscowości Korościatyn (obecnie Krynycia, obwód Tarnopolski, Ukraina). Przed wojną w roku 1939 we wsi była stacja kolejowa, szkoła i 156 gospodarstw (206 rodzin polskich, 4 ukraińskie i jedna żydowska), a liczba mieszkańców wynosiła ok. 900 osób.Gdy wybuchła wojna Sowieci przejęli wieś, potem w lipcu 1941 roku zajęli ją Niemcy, a następnie w lipcu 1944 r. znów Sowieci.

Zimą na przełomie 1943/1944 roku na skutek doniesień o nasilających się mordach na Polakach ze strony ludności ukraińskiej, w Korościatynie zorganizowano samoobronę pod dowództwem podchorążego Wojska Polskiego Stanisława Różańskiego, która co noc wystawiała warty. 28 lutego 1944 roku wieczorem  ok. godziny 18, gdy wartownicy dopiero rozchodzili się na posterunki do wsi z trzech stron (od strony dróg prowadzących do miejscowości Wyczółek, Zadarów ((wieś ukraińska)), Komarówka)nadciągnęły oddziały UPA wraz z ukraińską ludnością cywilną. Dostali się oni do wsi, bo znali rozkład wart, hasła wartowników i podali się za polskich partyzantów (rozkład wart i hasła miała im podać Ukrainka, która brała ślub w Korościatynie), krzycząc po polsku do wartowników. Korzystając z efektu zaskoczenia zajęli oni stację kolejową, gdzie przecięli druty telegraficzne, zniszczyli tory i zamordowali urzędników pracujących na stacji i podróżujących czekających na pociąg (łącznie 21 osób, w tym przypadkowo 1 Ukrainiec), następnie zaatakowano wieś i mordowano ludzi za pomocą siekier,noży, broni palnej czy narzędzi rolniczych. Niektóre z ofiar były torturowane i np. wycinano im języki, wydłubywano oczy, przypalano ogniem czy obcinano kobietom piersi. Według świadków Ukraińcy podzielili się na 3 grupy: pierwsza zajmowała się mordowaniem, druga grabieżą dobytku, a trzecia podpalaniem zabudowań (w podpalaniu miały uczestniczyć nawet dzieci w przedziale wiekowym 12-14 lat). Samym atakiem miał kierować greckokatolicki duchowny wraz z córką, znany z nazwiska jako Pałabicki. Dzięki samoobronie udało się uratować część mieszkańców, a sam atak, który trwał do godzin porannych miała przerwać odsiecz polskiej partyzantki ze wsi Puźniki. Podczas ataku na stację kolejową i wieś zostało zamordowane łącznie 156 osób (w tym  kilkanaście dzieci od 4 do 12 roku życia, zidentyfikować udało się tylko 78 ofiar), a zabudowania wsi podpalono (ostał się jedynie kościół i plebania). Pomordowanych pochowano w zbiorowej mogile na lokalnym cmentarzu.

Masakra Korościatynia i nie tylko
Tablica ku pamięci ofiar z Korościatynia, znajduja się w Radwanowicach.
Masakra Korościatynia i nie tylko
Zdjęcie tego jak mogły wyglądać wioski po pogromach. Tutaj przykład ze wsi Lipniki.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.14999604225159