Po miesiącu trzeba było zlać wino, żeby oddzielić je od owoców. Było sporo babrania się z owocami, bo odciskałem je przez sito. Minimalizacja strat, maksymalizacja ilości trunku. Kilka kolejnych godzin później wino zostało dosłodzone (tak, też syrop) cukrem trzcinowym i dla równowagi dodałem sok z cytryny.
Kolejny miesiąc później dodałem do beczki (używam generalnie tych plastikowych, są wygodne w czyszczeniu) wióry z drewna wiśniowego.
Wióry pomogą klarować wino, nadadzą dodatkowych cech takich jak smak i aromat... O kolor się nie martwię, bo jak widać na filmie jest cudowny! Przy okazji - podczas dodawania płatków drewna zapach (oczywiście po chwili kiedy cała nagromadzona moc etanolu uleciała) był niezwykły. Likierowaty, szlachetny, lekko słodki lecz zbalansowny. Pierwsze butelki zleję tuż przed świętami, dla rodziny. Reszta będzie leżakować dalej po wymianie płatków drewna na nowe. Chyba, że coś wykryję albo zmienię koncept.
Więcej dosładzać nie będę. Łącznie poszło 4kg cukru białego i 1kg cukru trzcinowego.