Jedna z licznych pułapek zastawianych w wietnamie na amerykańskich żołnierzy.
Wg. mojej wiedzy dość mało popularna (do pułapek górowało używanie naostrzonych palików i granatów, czasem też samych zamaskowanych rowów).
Stosunkowo skuteczna (jeśli nabój nie został zalany i ktoś w ogóle wpadł w tak małą pułapkę) - zwłaszcza na terenach oddalonych od baz lub z utrudnioną ewakuacją medyczną (która najwyższych lotów nie była).
Wpadnięcie w pułapkę ostrzegało pobliskie oddziały wietkongu, utrudniało chodzenie i walkę rannego (no biegaj i walcz z przestrzeloną stopą, a czasem i nogą - zależnie od pecha), a przy długim braku ewakuacji narażało na zakażenie jakimś świństwem.
"Cześć, pamiętasz tą wioskę, której mieliśmy nie ostrzeliwywać niezależnie od powodu? Teoretycznie, co by się stało, gdyby już nie istniała? Nie, nie, nie, jestem tylko ciekawy."
Tłumaczenie własne, więc cicho.
Zajebane nie pamiętam skąd.