Witam was mirki. Kiedyś grałem w taką grę 3d. Akcja działa się w kosmosie(chyba) albo na jakiś statkach, platformach. Były trzy oddziały(wszyscy ludzie chyba), każdy był w innym kombinezonie (żółci, zieloni, niebiescy, ale wszystko takie matowe i fajnie to wyglądało). Różnili się między sobą posturą, ale żadnych tam dodatkowych umiejętności nie było. Wybieraliśmy na początku do jakiego oddziału chcemy przynależeć i potem mogliśmy wybrać poziom, mapę na której będziemy grać. Przed rozgrywką widoczna była plansza w trzech kolorach i była ona ułożona z pięciokątów, każdy oddział miał swoje terytorium które my grasze musieliśmy podbić. Gra polegała na tym, że każda mapa miała inny tryb rozgrywki, deathmatch, jakiś tryb na flagi i chyba coś jeszcze. Widok był pierwszoosobowy i podobnie jak w cs'ie latamy z bronią i rozwalamy wszystko po drodze. Najlepszą rzeczą w tej grze była grawitacja, kiedy zabiliśmy ziomka np. z shotguna to jego ciało leciało kilka dobrych metrów, jednak nie pamiętam żeby było dużo krwi, jak potem podszedłem do tego zabitego ziomka to coś tam było widać. Po wygranej rundzie otrzymywaliśmy punkty ulepszeń do broni, shotgun miał chyba większy dmg, a np. bazooka autonamierzanie, jakiś tam pistolet laserowy więcej laserów itp. Te rundy można było przechodzić w nieskończoność, ale jak już zajęliśmy wszystkie ziemie innych oddziałów, jesteśmy niebiescy i wszytko jest niebieskie to na końcu po środku odblokowywała się mapa z bossem, zamknięte pomieszczenie, dosyć ciemno i był taki biały robot kuchenny na gąsienicach i strzelał z miniguna jak pierzony terminator, mieliśmy określoną liczbę żyć i musielśmy skurwiela rozwalić, po rozwalieniu typa gra się koczyła, a my mogliśmy zacząć wszystko od nowa. Grałem w tę grę za gówniarza, ale totalnie nie pamiętam tytułu, jak ktoś zna tą grę, to proszę o pomoc!