Szybkie pytanie, otwieram dyskusję.
Szukam samochodu do jazdy po mieście. Nie będę jeździł dużo - raczej dojazdy do sklepów, na siłownię, do kina więc większość czasu auto będzie stało w garażu. Od czasu do czasu chciałbym się przejechać na przykład do zakopanego na oscypka, zobaczyć co tam porabia Tomisław Apoloniusz Curuś Bachleda Farrell czy żeby zobaczyć czy Wrocław dalej rozkopany.
W jakiej kwocie szukali byście auta? Na początku chciałem kupić coś do 10 tysięcy, ale gruzy straszne. Ludzie wołają po 13 tysięcy za auta z 2007 roku (przypominam, że to znaczy, że mają 18 lat, a nie 5 czy 13).
Potem zacząłem szukać tak do 25 tysięcy ale widzę, że też masa handlarzy i naciągaczy.
Zacząłem myśleć o jakiś 50 tysiącach, ale znowu czy to nie przesada na auto do sporadycznej jazdy? Ja będę robił po jakieś 4, góra 5 tysięcy kilometrów na rok.
Zacząłem się nawet zastanawiać nad nowym - ale wiadomo, że byłby strach, że coś z nim zrobię...
Jak sądzicie? Można to od czegoś uzależnić? Na przykład od wysokości wypłaty - na przykład słyszałem opinię, że samochód powinien kosztować maksymalnie 6 wypłat.
Nie mam dzieci. Jedynie hipoteka na własne mieszkanie i wykończenie w drodze.
Co sądzicie?