Łytyt
3 7 2 2

17
00:00
00:00
Download
1000
1000
400
100
+146

Łódź, kurwa!
1 1

12
Mieszkanie w Łodzi ma tę zaletę, że jak się po niej poruszasz samochodem, to z prędkością wozu konnego w Londynie na przełomie poprzednich wieków, bo te jebane remonty i korki. A ja codziennie, przez całe miasto, bo obwodnicy brak: dzieciak do szkoły, ja do biura korposzczurzyć, po dzieciaka ze szkoły, dom.

Dzisiaj musiałem jeszcze pojechać na serwis olejowy do jakiejś dziury pod Łodzią. Na poczekaniu, półtorej godzinki i oddali auto, ale od razu muszę się wdzwonić na spotkanie z szefem. Przeparkowałem, włączyłem kamerkę, spotkanie z głowy. Ruszam, staję na światłach, a tu nagle ktoś puka do szyby. Rozkojarzony, opuszczam okno, a tam starszy pan: „Panie, podrzuciłbyś mnie do miasta?”. Pada deszcz, to mówię: „dobra, wsiadaj”.

Wsiadł, a ja dopiero wtedy się kapnąłem – gość najebany jak szpadel. Ale co tam, względnie czysty. Opowiada, że był zawodowym kierowcą 36 lat, a teraz ma 61, że ma trzy córki, cztery wnuczki, i że tak się nachlał, że się wywrócił, i żebra go bolą. Co chwilę pytam, gdzie dokładnie do tego miasta chce, ale on uparcie swoje – córki, wnuczki, żebra, że pochlał. Narasta we mnie coraz większe zdenerwowanie, bo koleś kompletnie ignoruje pytanie, a ja przecież muszę do roboty. Trzymam pozory, próbując być uprzejmy, choć jedyne, o czym myślę, to jak szybko się go pozbyć. I czy w ogóle się uda. Ostatecznie sam mu wybrałem miejsce wysiadki.

Wtedy gość patrzy na mnie i mówi: „Równy z ciebie chłop, fajny, ale ja jestem hetero”. Serio? Dojeżdżamy, parkuję, mówię „tutaj się rozstajemy”. Już drzwi otworzył, ale się ociąga. Córki, że pochlał, zawodowy kierowca i nagle pyta: „Wierzysz w Boga?”. Odpowiedziałem, że tak, pożegnaliśmy się, i wreszcie poszedł.

Po wszystkim wpadam do biura, odrobić te swoje godziny przy kąkuterze. Cały czas mam w głowie tę absurdalną rozmowę z typem. Staram się skupić na robocie, ale jakoś nie mogę, bo co chwilę przypomina mi się ten gość i to, jak mnie irytował swoim gadaniem.

Potem, jak odbieram dzieciaka ze szkoły, idziemy do sklepu po bułkę, bo głodny. Już miałem wziąć sobie browara na wieczór, ale przypomniałem sobie, jak zapytałem typa: „i po co się tak nawaliłeś?”, a on mi na to: „a wiesz, że sam się o to pytam”. No i w końcu browara nie wziąłem
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
1000
1000
400
100
+93
0.10657000541687