Albert Dryden urodził się 14 maja 1940 roku w Consett w Anglii. Od dziecka interesował się bronią palną, w wieku zaledwie 11 lat nielegalnie kupił od kolegi rewolwer Webley Mark VI z czasu pierwszej wojny światowej, za jedyne 10 szylingów (obecne 50 pensów). Z uwagi na brytyjskie prawo, Dryden nie był w stanie nabyć do niego amunicji, więc po jakimś czasie samemu wyprodukował do niego naboje na bazie amunicji do strzelby kalibru .410, nazywając owe pociski „manstoppers”. W wieku 17 lat Dryden wyrobił pozwolenie na broń i legalnie nabył karabin kalibru .22, ale mimo to nadal nielegalnie kupował broń, za co został skazany w 1960 roku na 12 miesięcy w zawieszeniu, a w 1961 roku do sądu trafiła sprawa strzelania z domowej roboty moździerza i rakiet, które były na tyle zaawansowane że zostały namierzone przez… Radary Królewskich Sił Powietrznych (RAF).
Jednak poza problemami z prawem wynikającymi z bardzo restrykcyjnych przepisów dotyczących broni palnej w Wielkiej Brytanii, Albert Dryden był całkiem normalną osobą, cenił sobie jednak spokój i prywatność. Dryden przez lata pracował w hucie w Consett, tak jak jego ojciec.
W 1981 roku, wskutek zwolnień grupowych w hucie, Dryden odchodzi z pracy, po czym za oszczędzone pieniądze najpierw wynajmuje, a 3 lata później kupuje działkę przy Eliza Lane we wiosce Buttsfield. Albert Dryden miał w planach stworzenie własnej farmy, która miałaby zapewnić mu możliwość utrzymania. Chciał wybudować ogród warzywny, parterowy dom, warsztat w którym mógłby oddawać się swojemu hobby czy nawet… Schron atomowy. W międzyczasie opiekuje się swoją matką w podeszłym wieku.
W 1988 roku Albert Dryden rozpoczyna budowę domu parterowego. Przed rozpoczęciem budowy dokonuje on obniżenia terenu, tak żeby budynek tylko nieznacznie był widoczny z poziomu i tak rzadko uczęszczanej drogi. Jedyny problem polega na tym, że pomimo że Dryden jest właścicielem działki, nie dostał on pozwolenia na budowę. Co ciekawe, kilkukrotnie starał się on o pozwolenie, ale wniosek był odrzucany z powodu zmiany przeznaczenia budynku (m.in. z początku miał być to domek wakacyjny, później budynek gospodarczy). W 1989 Albert Dryden dostaje pismo informujące o braku pozwolenia na budowę i nakazujące zaprzestanie prac budowlanych, co jednak nie robi na nim wrażenia, a budowa jest kontynuowana. Mimo to rada Hrabstwa Durham nie ustępuje – sprawę prowadzi urzędnik Harry Collinson, który stara się wpłynąć na Drydena, żeby ten wyburzył budynek. Mimo różnicy zdań Dryden i Collinson (który kilkukrotnie odwiedzał Drydena na jego posesji) dogadują się w niektórych kwestiach takich jak ogrodnictwo czy lokalna przyroda. Pomimo ich w miarę przyjacielskich relacji, rada w maju 1989 wystawia nakaz rozbiórki. Dryden próbował się odwołać, lecz ostatecznie w styczniu 1990 sprawa została rozstrzygnięta na korzyść Hrabstwa Durham i Albert Dryden dostał 3 miesiące na rozbiórkę domu parterowego. W międzyczasie sprawą zainteresowały się media, którym udało się nawet rozmówić z Drydenem. W jedynym z wywiadów stwierdził on, że „prędzej sam wysadzi ten budynek niż pozwoli radzie interweniować na jego ziemi”. Niedługo po tych wydarzeniach zmarła matka Drydena, który zaczął obwiniać radę hrabstwa za jej śmierć w wyniku stresu związanego z groźbą rozbiórki domu. W tym momencie Albert Dryden całkowicie stracił zaufanie do Harrego Collinsona, a jakiś czas później Dryden zaczął się odgrażać członkom rady, aż pewnego razu razem ze swoim znajomym zakłócili sejsę rady hrabstwa, obrażając jej członków, a znajomy Drydena rzucił w Collinsona… Żywym kurczakiem.
We wrześniu 1990 przeprowadzono inspekcję mającą na celu sprawdzenie czy Dryden wyburzył dom, ale ten nie tylko nie zastosował się do nakazu, ale cały czas rozbudowywał dom. Radzie nie pozostało już inne wyjście jak siłowo wyburzyć dom. 20 czerwca 1991 roku, w asyście mediów i policji, kilku członków rady, z Harrym Collinsonem na czele przyjechało na miejsce z ekipą rozbiórkową z ciężkim sprzętem. Tuż przed bramą posesji spotkali się z Albretem Drydenem, który usiłować przekonać urzędników, że ich działania są nielegalne i że dopiero za 5 tygodni ma przyjść inspektor (jak się potem okazało odwołanie Drydena zostało odrzucone i miało mu być dostarczone na następny dzień).
W trakcie tej dyskusji Collinson przekazał Drydenowi że jeśli nie wpuści ekipy rozbiórkowej przez bramę, to będą zmuszeni rozebrać część ogrodzenia. Na to Dryden odpowiedział mu tak: „Cóż, pana może tu już nie być kiedy przyjdzie zobaczyć efekt tej katastrofy. Został pan ostrzeżony” Dryden zapytany przez Collinsona co miało to znaczyć odpowiedział tylko: „Nie będę wyjaśniał, ale jeśli jest pan rozsądnym człowiekiem to powinien pan stąd odjeść”. Na tym rozmowa się skończyła, Dryden poszedł do swojego domu, a Collinson zaczął nadzorować pracę ekipy rozbiórkowej która szykowała się do usunięcia fragmentu ogrodzenia.
Po chwili do płotu podszedł Dryden, ze swoim rewolwerem Webley w ręku. Dziennikarze zaczęli robić zdjęcia i filmować całe to wydarzenie, kiedy Collinson zwrócił się do jednego z nich pytając „Can you get a shot of this gun?” (czy możecie uchwycić tą broń), na co Albert Dryden „odpowiedział” strzelając do Collinsona. Przedstawiciele hrabstwa, robotnicy, dziennikarze, a nawet policjanci rzucili się do ucieczki.
Kilka minut później interweniowała uzbrojona jednostka policji. Dryden z wnętrza przyczepy ostrzegł policjantów że cały teren jest zaminowany, w domu zastawione są pułapki, a on sam jest uzbrojony w granaty. Policja w obawie o swoje bezpieczeństwo trzymała się z daleka od jego posesji, aż w końcu Albert Dryden, bez swojego rewolweru wyszedł z przyczepy i podszedł do płotu, żeby sprawdzić co się dzieje. W tym momencie kilku policjantów weszło na jego ziemię i obezwładniono go. Jak się później okazało, groźby Drydena były fałszywe, aczkolwiek w jego domu znaleziono 33 sztuki broni (w większości były to jednak wiatrówki, samoróbki czy części broni), improwizowaną bombę i działo 20mm które rzekomo można było przytwierdzić do samochodu. Co ciekawe, przed całą akcją, jeden z policjantów zwrócił się do rady o tymczasowe zaniechanie siłowej rozbiórki, z uwagi na obawy jak Dryden mógłby zareagować, jednak Collinson zignorował to ostrzeżenie.