Konstantyn XI Paleolog
Był ostatnim cesarzem Konstantynopola. Zasadniczo to wciąż był Cesarzem Cesarstwa Bizantyjskiego, ale w połowie XV wieku to właściwie sprowadzało sie to już tylko do samego miasta i kilku pomniejszych wysp i posiadłości w greckim peloponezie.
Kiedy 2 kwietnia przybył pod mury "miasta Konstantyna"
Mehmed II wraz ze swymi armiami, zanosiło się na kolejne srogie oblężenie (na tym etapie to Osmanowie próbowali dobrać się do miasta powielokroć), jednak mury tego trwającego od 1000 lat miasta były do tej pory nieskruszalne.
Tym razem jednak Turcy potprowadzili zupełnie nowy rodzaj armat. Jakiś czas wcześniej Mehmed spiknął się z Węgierskim można powiedzieć "inżynierem" niejakim Orbanem, który wykonał dla niego tzw. Bombardy, z której jedna nazywana "Bazyliką" miała 8 metrów długości i potrafiła miotnąć nie byle jak.
Wtedy po raz pierwszy w histori mury w okolicy "Złotego Rogu" ustąpiły pod naporem ognia dział tureckich.
Do tego momentu miejskie fortyfikacje z naddatkiem wyrównywały dysproporcje w ilości wojsk biorących udział w walkach po obydwu stronach.
Z jednej strony 80.000 żołnierzy Mehmeda, wspieranych przez 70 dział i blisko 100 okretów, które tak notabene w pewnym momencie Turcy "przecholowali" lądem by obejść blokadę morską założoną przez Bizantyjczyków. Z drugiej strony ok. 7000 rycerzy Konstantyna i 700 ochotników pod komendą niejakiego Giovanniego Giustinianiego - pochodzącego z Genui szlachcica wysokiego rodu, który zgłosił się do obrony miasta na ochotnika.
Gdy padały mury Gustiniani okazał się być przechujem i pomimo kolosalnej dysproporcji sił zdołał odpierać III potężne szturmy osmańskie. Niestety podczas kolejnego z nich raniony ciężko musiał opuścić pole walki, co zdruzgotało morale obrońców, a wojską Mehmeda pozwoliło przejść ostatnią linię obrony (sam Giovanni przeżył upadek miasta, które obiecał chronić za cenę życia, niestety zmarł niedługo później na jednej z grackich wysp - posiadłosi genuańskich).
Sam Konstantyn miał jeszcze szanse salwować się ucieczką, ale jak sam przyznał jako cesarz musi odejść wraz ze swoim ukochanym miastem. "Dziś idę do Boga przyjacielu" - jak miał powiedzieć na zakończenie do jednego ze swoich przybocznych.
Warto dodać, że przed samym oblężeniem Konstantyn panował ok. 4 lata, w czaie których próbował zapobiec dezintegracji Cesarstwa: to poprzez koligacje małżeńską z rodemMehmeda II to przez unifikacje kościoła Prawosławnego z Katolickim.
Wszystko to jednak okazało się nie skuteczne i ostatnim czym mógł zasłużyć się dla spuścizny prawdziwego Cesarstwa Rzymskiego (a nie tej niemieckiej podróbki-niedoróbki) okazała się być niezłomna obrona miasta i jego tradycji.