Autopomoc vol.2
Motoryzacja
4 l
31
Dzidki drogie
Jakiś czas temu wrzuciłem dzide o problemach z autem, od tamtego czasu nie byłem u mechanika ani nie jeździłem autem.
Znajomy doradził mi jeszcze sprawdzenie świec zanim wybiorę się do mechanika, bo według niego też mogły być przyczyną utraty mocy, a mogę sam je wymienić.
Po próbie dostania się do świec zakończonej połowicznym sukcesem (udało się zdjąć 2 z 3 kapturków i 1 z nich wypiąć z kabli, niestety świec nie wykręciłem z powodu braku klucza odpowiedniej wielkości). Po zabawie ze świecami przekręciłem silnik 2-3 razy, żeby sprawdzić czy wszystko działa i po za żółtym "check engine" było git. Pracował równo płynnie, tak jak wcześniej. Dziś chciałem przepalić auto, żeby nie zdechł akumulator a przy okazji sprawdzić jeszcze raz czy rzeczywiście stracił moc czy coś sobie ubzdurałem. Po odpaleniu silnika zauważyłem delikatnie wyższe obroty na biegu jałowym niż zwykle i czuć było dość mocne wstrząsy/szarpanie. Uznałem, że to wina zimnego silnika czy coś i delikatnie przegazowałem (max 2 tys obrotów, na benzynę to w zasadzie zwykłe obroty) po ujęciu gazu obroty zaczęły falować (między 500 a 1500 obrotów) a silnik kilkukrotnie prawie się zadławił. w dodatku zaczął kopcić. (Wszystkie płyny też są w normie)
Teraz moje pytanie
Czy to może być wina mojej zabawy ze świecami czy czegoś innego? Dodam, że kilkukrotnie sprawdzałem czy wszystko poskładałem dobrze i wszystko było jak należy, kapturki na swoich miejscach, dociśnięte tak jak były, kable też wpięte i ułożone dokładnie tak samo jak wcześniej.
Jakiś czas temu wrzuciłem dzide o problemach z autem, od tamtego czasu nie byłem u mechanika ani nie jeździłem autem.
Znajomy doradził mi jeszcze sprawdzenie świec zanim wybiorę się do mechanika, bo według niego też mogły być przyczyną utraty mocy, a mogę sam je wymienić.
Po próbie dostania się do świec zakończonej połowicznym sukcesem (udało się zdjąć 2 z 3 kapturków i 1 z nich wypiąć z kabli, niestety świec nie wykręciłem z powodu braku klucza odpowiedniej wielkości). Po zabawie ze świecami przekręciłem silnik 2-3 razy, żeby sprawdzić czy wszystko działa i po za żółtym "check engine" było git. Pracował równo płynnie, tak jak wcześniej. Dziś chciałem przepalić auto, żeby nie zdechł akumulator a przy okazji sprawdzić jeszcze raz czy rzeczywiście stracił moc czy coś sobie ubzdurałem. Po odpaleniu silnika zauważyłem delikatnie wyższe obroty na biegu jałowym niż zwykle i czuć było dość mocne wstrząsy/szarpanie. Uznałem, że to wina zimnego silnika czy coś i delikatnie przegazowałem (max 2 tys obrotów, na benzynę to w zasadzie zwykłe obroty) po ujęciu gazu obroty zaczęły falować (między 500 a 1500 obrotów) a silnik kilkukrotnie prawie się zadławił. w dodatku zaczął kopcić. (Wszystkie płyny też są w normie)
Teraz moje pytanie
Czy to może być wina mojej zabawy ze świecami czy czegoś innego? Dodam, że kilkukrotnie sprawdzałem czy wszystko poskładałem dobrze i wszystko było jak należy, kapturki na swoich miejscach, dociśnięte tak jak były, kable też wpięte i ułożone dokładnie tak samo jak wcześniej.