O WDZIĘCZNYM MROZIE Bajka Białoruska

4
Pewien chłop mieszkał wspólnie z matką i z teściową. Żona wciąż go męczyła, aby swoją matkę wywiózł w pole i pozostawił na mrozie. Dokuczała mu, dokuczała, aż wreszcie usłuchał. Wywiózł matkę w krzaki i zostawił.
Leży kobiecina, postękuje, aż nadszedł Mróz i pyta:
- Mróz doskwiera, staruszko?
- Przyszła jego pora, to i doskwiera.
I zaczęła na wszelkie sposoby wychwalać zimę. Ucieszyło to Mroza. Dał więc babce nowy kożuch i odleciał z wiatrem.
Nazajutrz przyjechał syn, aby zabrać zwłoki matki i po kryjomu pochować. Zdziwił się bardzo, gdy zobaczył matkę odzianą w piękny kożuch i zupełnie zdrową.
Przywiózł chłop matkę z powrotem do domu. Żona z zazdrości nie mogła sobie miejsca znaleźć. Tak bardzo podobał się jej nowy kożuch.
Zaczęła więc nalegać na męża, aby jej rodzoną matkę na mróz wywiózł.
Wywiózł chłop wieczorem teściową w to samo miejsce, w którym pozostawił poprzedniej nocy swoją matkę i wrócił do domu.
Siedzi starucha pod krzakami i zębami z zimna dzwoni, aż przychodzi Mróz i pyta:
- Mróz doskwiera, staruszko?
- A niechby go piorun ognisty strzelił.
Nie spodobała się taka odpowiedź Mrozowi. Zaczął więc dmuchać i mrozić, aż zamroził starą na śmierć.
Nazajutrz pojechał wieśniak po teściową. Gdy znalazł się na miejscu, zobaczył skostniałego trupa. Wrzucił go do sań i przywiózł do domu.


https://www.facebook.com/Dawne-Dzieje-111766950737088
0.039824962615967