Legenda o niemym Michałku

10
Dawno, dawno temu był sobie pewien chłopiec. Mieszkał on sam z matką ponieważ ojciec umarł na szkorbut. chłopiec ten miał wielkie serce i ciasną dupę lecz również był niemy. Pewnego razu matka poprosiła go:
-kochany Michałku, idź do sklepu i zrób zakupy, a za resztę co ci zostanie, możesz sobie kupić co chcesz.
I wręczyła mu listę zakupów, a chłopiec uśmiechnięty tylko kiwną głową i prędko pognał do marketu. Michałek szedł z rozmarzonym wzrokiem patrząc na 20 złotowy banknot
-co tu sobie kupić? Może maczugi keczupowe albo biesiadne, a może lifta jabłkowego. A MOZE STARCZY NA WSZYSTKO - pomyślał podekscytowany Michałek.
Gdy dotarł do sklepu, pospiesznie wybrał produkty i pobiegł do kasy. Niestety ekspedientka podliczyła wszystko i okazało się, że wyszło 19.90 zł. Chłopiec posmutniał a oczy naszły mu łzami. Rozejrzał się po sklepie za czymś co może kosztować te marne 10 groszy. I oto zobaczył słoik po brzegi wypełniony gumami-kulkami. Że spuszczoną głową, niechętnie wskazał palcem na słój. Ekspedientka widząc jego smutek i rozczarowanie powiedziała:
-za to że jesteś taki grzeczny i pomocny mamie, dam ci tę największą kulkę. Ale uważaj na nią, bo zawsze przynosiła mi szczęściei ponoć ma magiczna moc. IJeszcze jedno... POD ŻADNYM POZOREM NIE WOLNO CI JEJ RZUĆ.
Michałek cały rozpromieniony wyszedł ze sklepu i podskakując skierował się w stronę domu. Michałek nie wytrzymał pokusy i włożył gumę do buzi. Miała wyśmienity smak. Nagle zaczepiła go biedna para z dzieckiem, ubrani w najgorsze szmaty
- chłopcze, daj choć złotówkę, na bułkę, dla dziecka
Michałkowi zrobiło się ich żal. Ale nie miał pieniędzy. Myśli "jak im pomóc", mlasnął dwa razy i nagle zamiest szmat, pojawiły się piękne jedwabne ubrania, zamiast wózka torba pieniędzy. Oczarowana para tym co się stało, wzięła torbę i tak szybko zniknęła jak się pojawiła. Poczuł coś dziwnego, jakby troszkę pogorszył mu się wzrok. Szedł dalej i zobaczył człowieka o kulach, zgarbionego ischorowanego. Znów zrobiło się żal Michałkowi i mlasnął dwa razy lecz czar był już słabszy. Wtem człowiek wyprostował się i krzyknął
-czuję się znakomicie!
A Michałkowi znów pogorszył się wzrok. I im więcej pomagał tym gorzej z nim było. Aż w końcu prawie całkiem nie widział. Gdy szedł po omacku, zapłakany, przestraszony i zły na swój los pomyślał
-"chcę do domu"
Lecz czar był już tak słaby, że zamiast do domu, trafił do BydgoszczyI całkiem oślepł. Morał z tej bajki jest taki: DOBRZE JEST POMAGAC INNYM, LECZ NIE ZAPOMINAJ O SOBIE. Koniec
0.041568040847778