Ukraińcy i Ruscy w jednym zakładzie

11
Pracuję jako ochrona w jednym sporym zakładzie przemysłowym ~ 10 k pracowników, pracują tam rosjanie, Polacy i Ukraińcy, z domieszką nielicznych Węgrów i Gruzinów. Ciekawie się robi momentami, jednak większość po prostu trzyma się z daleka od siebie, jakby nie istnieli w ogóle. Jedyna różnica między Gruzinami, Węgrami i ruskimi a Ukraińcami jest taka, że prawie każdy Ukrainiec nawet po krótkim pobycie mówi łamanym polskim językiem, gdzie ruscy i reszta pracujący tam od dawna nawet "dzień dobry" nie powiedzą, nie rozumieją podstawowych zwrotów i niszczą praktycznie wszystko. Ławki na palarniach połamane, palą na stołówce (palarnia trzy kroki za drzwiami od stołówki, dosłownie trzy). Mężczyźni w średnim wieku podjeżdżają zdezelowanymi gruzami na parking zakładu i katują do upadłego, co czasem kończy się dokonaniem żywota biednych opelków i volkswagenów.  Odpadają za alkohol, niestety nie dość szybko. Iść do toalety po ich zmianie to niezbyt dobry pomysł, sprzątaczki narzekają, ale zabronić im nie wolno. Powinni im wykopać dziurę w ziemi i tam ich wysyłać za potrzebą. Padaczka, chyba pozostaje przeniesienie się na inny obiekt.
0.039083003997803