Gównowpis z życia - Warszawa

7
Zapomnialem portfela musialem sie wracac do domu. Do roboty sie spóźnię wyjdę 18.30 przejebane. Jade metrem do pracy jakaś młoda kobita z diabłem w oczach wpierdala kebaba jebie na cały przedział. Jeszcze żeby to był jakiś dobry kebab i zapach a to popierdala czosnkiem, cebulą i jakimś zgniłym mięsem. Przystanek, dosiada się obok niej inna kobita z psem na rękach, ta z kebabem krzywi sie na mordzie conajmniej jakby zrozumiala z czego jest zrobione jest jej danie, albo połknela by gowno i ma pretensje, że gdzie tu pies do obok niej jak ona ucztuje, ostentacyjnie sie odsuwa. W tym samym czasie jakiemuś menelowi pare miejsc dalej zaczyna grać telefon "daj mi tę noc, tę jedną noc". Baba z psem na kolanach zaczyna całować i przytulac psa "spokojnie fafik, spokojnie" bo fafikowi na zapach kebaba odpierdala. Menel w końcu po 3 minutach orientuje się ze to jemu dzwoni telefon i go odbiera. Mówi haloooo i okazuje się że to nie menel to Muniek Staszczyk a przynajmniej tak wyglada i brzmi. 
A rano wdepnąłem w gówno bo te stare kurwy w tym obsranym szarym kraju nie mogą posprzątać po swoich jebanych psach. Sam mam psa i sprzątam. A inna kurwa gołębiara trzyma gołębia w domu. 
Nie ma puenty to gownowpis. 
Warszawa 14. Lutego. 2023 
Gównowpis z życia - Warszawa
0.039054870605469