Bomby głębinowe
Siema dzidki.
Zacząłem czytać o drugiej wojnie światowej w ujęciu działań morskich, konkretnie to o USS Tang na tę chwilę i jest jedna rzecz, której nie rozumiem. Możecie mi wytłumaczyć?
Jak to działało, że bomby głębinowe były tak skuteczną bronią w zwalczaniu okrętów podwodnych? Załoga okrętu podwodnego potrafiła określić moment w którym bomby wpadają do wody oraz ich ilość. Nie mogli wtedy odpłynąć ze 100 metrów w dowolną stronę, by znaleźć się poza zasięgiem? Oczywiście tamten na powierzchni by ich usłyszał, popłynął za nimi i znowu zrzucił bomby, ale wtedy znowu odpływają kawałek i tak w kółko, aż okrętowi nawodnemu skończą się bomby.
Pewnie pierdolę głupoty, dlatego oświećcie mnie proszę w tym temacie.
Zacząłem czytać o drugiej wojnie światowej w ujęciu działań morskich, konkretnie to o USS Tang na tę chwilę i jest jedna rzecz, której nie rozumiem. Możecie mi wytłumaczyć?
Jak to działało, że bomby głębinowe były tak skuteczną bronią w zwalczaniu okrętów podwodnych? Załoga okrętu podwodnego potrafiła określić moment w którym bomby wpadają do wody oraz ich ilość. Nie mogli wtedy odpłynąć ze 100 metrów w dowolną stronę, by znaleźć się poza zasięgiem? Oczywiście tamten na powierzchni by ich usłyszał, popłynął za nimi i znowu zrzucił bomby, ale wtedy znowu odpływają kawałek i tak w kółko, aż okrętowi nawodnemu skończą się bomby.
Pewnie pierdolę głupoty, dlatego oświećcie mnie proszę w tym temacie.