Apokalipsa

109
Apokalipsa
Pracuję w księgarni.
Mieliśmy kiedyś klienta - preppersa, choć nie wiem czy wtedy to słowo było już w użyciu. Taki – w średnim wieku, krótko ostrzyżony, zawsze w ciuchach z demobilu i z plecakiem. 
- Wyciskam 300 pompek w... ileś tam minut – pochwalił mi się kiedyś. 
- A Pan? - dodał krytycznie obrzucając mnie spojrzeniem.
Kupował książki z różnych dziedzin – w drodze do samowystarczalności i odbudowy świata po apokalipsie – choć on twierdził, że przygotowuje się na każde ryzyko, samo słowo „apokalipsa” raczej go drażniło. 
A więc oprócz podręczników surwiwalu i strzelectwa, brał medycynę i ziołolecznictwo, ale i rozmaite książki o rzemiośle, i gotowaniu i konserwowaniu żywności; podręczniki techniczne z zakresu konstrukcji budowlanych, podstaw elektroniki i alternatywnych źródeł energii. Książki ogrodnicze i o hodowli zwierząt. Zawsze płacił gotówką unikając wzroku wielkiego brata.
Zniknął przed słynnym 21 grudnia 2012 roku – myśleliśmy, że drąży bunkier w skale a przynajmniej trwale przeniósł się na swoją działkę o której nie raz wspominał. 
Odnalazł się jednak parę lat później 
– przyszedł w cywilnym ubraniu i ruszył prosto do działu z bajeczkami. 
Na jego palcu błyskała obrączka. 
Przewidział każde ryzyko – oprócz jednego.
0.052232027053833