Święty Walenty < Święci Cyryl i Metody (Apostołowie Słowian)
Nie tylko święty Walenty, czyli "Mowę naszą ukochaną, Bóg nam zwierzył w darze."
14 lutego jak co roku obchodzimy święto świętego Walentego, patrona zakochanych. Warto jednak wspomnieć też o innych dwóch świętych, którzy z kolei przypominają nam o potrzebie miłości narodu, jego mowy, jego odrębności i niepodległości. Otóż w dniu 14 lutego wspominamy także świętego Cyryla i świętego Metodego - Apostołów Słowian. Ludzi, którzy wyruszyli na Morawy i do Panonii (dzisiejsze Węgry, przed przybyciem Madziarów zamieszkałe przez Słowian), by tam nieść światło wiary Chrystusowej. Niech was imię Cyryl nie nastroi nieprzychylnie do tego szlachetnego człowieka - jako żywo brat Cyryl, zwany też Konstantym nic wspólnego z żadną Rosją nie miał.
14 lutego jak co roku obchodzimy święto świętego Walentego, patrona zakochanych. Warto jednak wspomnieć też o innych dwóch świętych, którzy z kolei przypominają nam o potrzebie miłości narodu, jego mowy, jego odrębności i niepodległości. Otóż w dniu 14 lutego wspominamy także świętego Cyryla i świętego Metodego - Apostołów Słowian. Ludzi, którzy wyruszyli na Morawy i do Panonii (dzisiejsze Węgry, przed przybyciem Madziarów zamieszkałe przez Słowian), by tam nieść światło wiary Chrystusowej. Niech was imię Cyryl nie nastroi nieprzychylnie do tego szlachetnego człowieka - jako żywo brat Cyryl, zwany też Konstantym nic wspólnego z żadną Rosją nie miał.
(obraz Jana Matejki)
Działalność Cyryla i Metodego była reakcją na poczynania niemieckiego duchowieństwa, które chciało wykorzystać chrystianizację do jednoczesnego podporządkowania sobie Słowian. Cyryl i Metody nie tylko nie żywili takich zamiarów, lecz opracowali pierwszy literacki język słowiański, a także stworzyli specjalny alfabet do jego zapisu - tzw. głagolicę. Język starosłowiański stał się także językiem liturgii.
Nasi świeci musieli toczyć ciężkie zmagania z duchowieństwem niemieckim, które próbowało skompromitować dzieło Cyryla i Metodego w oczach papieża. Święty Metody był nawet przez dwa lata więziony przez Niemców, w bardzo surowych warunkach.
Święty Cyryl zmarł wcześniej - on zdaje się był bardziej energicznym z tej dwójki i chyba odrobinę musiał popychać do działania swego brata, który z kolei miał raczej kontemplacyjną naturę. Metody trwał jednak na posterunku, sprawując posługę arcybiskupa Moraw.
Działalność Cyryla i Metodego była reakcją na poczynania niemieckiego duchowieństwa, które chciało wykorzystać chrystianizację do jednoczesnego podporządkowania sobie Słowian. Cyryl i Metody nie tylko nie żywili takich zamiarów, lecz opracowali pierwszy literacki język słowiański, a także stworzyli specjalny alfabet do jego zapisu - tzw. głagolicę. Język starosłowiański stał się także językiem liturgii.
Nasi świeci musieli toczyć ciężkie zmagania z duchowieństwem niemieckim, które próbowało skompromitować dzieło Cyryla i Metodego w oczach papieża. Święty Metody był nawet przez dwa lata więziony przez Niemców, w bardzo surowych warunkach.
Święty Cyryl zmarł wcześniej - on zdaje się był bardziej energicznym z tej dwójki i chyba odrobinę musiał popychać do działania swego brata, który z kolei miał raczej kontemplacyjną naturę. Metody trwał jednak na posterunku, sprawując posługę arcybiskupa Moraw.
(Polichromia Włodzimierza Tetmajera - święty Cyryl i Metody oraz Piast Kołodziej)
Niestety Niemcy dopięli swego dzieła. Krótko po śmierci św. Metodego wykorzystując zagrożenie Rzymu przez Arabów wymogli na papieżu skasowanie obrządku słowiańskiego i jego zakazanie.
Czy to jednak koniec tej historii? Na szczęście nie - uczniowie Cyryla i Metodego uciekli m.in. do Bułgarii, gdzie kontynuowali ich dzieło. Dzięki nim język świętego Cyryla i Metodego rozbrzmiewa do dziś wszędzie tam, gdzie Słowianie modlą się w obrządkach wschodnich. Podobnie język starosłowiański (starocerkiewnosłowiański) stał się językiem literackim w wielu krajach słowiańskich, wędrując razem z literaturą cerkiewną - wyjątek stanowi tu Polska oraz Słowianie Połabscy.
A jak to wszystko ma się właśnie do Polaków? Święty Cyryl i Metody to wspaniałe postacie - w ich historii zawiera się dążenie Słowian do obrony swej tożsamości i niepodległości przed napierającą z Zachodu niemczyzną, która próbuje pod różnymi pretekstami narzucać swe panowanie sąsiadom pod pozorem misji chrystianizacyjnej bądź misyjnej. Są pewne przesłanki, że misja świętego Metodego mogła obejmować także tereny polskie. Warto także wspomnieć, że u Kraszewskiego w "Starej Baśni" także występuje ten wątek - w chacie Piasta pojawiają się nie aniołowie, lecz dwaj misjonarze, uczniowie świętego Cyryla i Metodego, którzy błogosławią syna Piastowego w czasie postrzyżyn. Mówią też o potrzebie zjednoczenia się w Chrystusie przeciwko naporowi niemczyzny.
Niestety Niemcy dopięli swego dzieła. Krótko po śmierci św. Metodego wykorzystując zagrożenie Rzymu przez Arabów wymogli na papieżu skasowanie obrządku słowiańskiego i jego zakazanie.
Czy to jednak koniec tej historii? Na szczęście nie - uczniowie Cyryla i Metodego uciekli m.in. do Bułgarii, gdzie kontynuowali ich dzieło. Dzięki nim język świętego Cyryla i Metodego rozbrzmiewa do dziś wszędzie tam, gdzie Słowianie modlą się w obrządkach wschodnich. Podobnie język starosłowiański (starocerkiewnosłowiański) stał się językiem literackim w wielu krajach słowiańskich, wędrując razem z literaturą cerkiewną - wyjątek stanowi tu Polska oraz Słowianie Połabscy.
A jak to wszystko ma się właśnie do Polaków? Święty Cyryl i Metody to wspaniałe postacie - w ich historii zawiera się dążenie Słowian do obrony swej tożsamości i niepodległości przed napierającą z Zachodu niemczyzną, która próbuje pod różnymi pretekstami narzucać swe panowanie sąsiadom pod pozorem misji chrystianizacyjnej bądź misyjnej. Są pewne przesłanki, że misja świętego Metodego mogła obejmować także tereny polskie. Warto także wspomnieć, że u Kraszewskiego w "Starej Baśni" także występuje ten wątek - w chacie Piasta pojawiają się nie aniołowie, lecz dwaj misjonarze, uczniowie świętego Cyryla i Metodego, którzy błogosławią syna Piastowego w czasie postrzyżyn. Mówią też o potrzebie zjednoczenia się w Chrystusie przeciwko naporowi niemczyzny.
(Mieszko I i Bolesław Chrobry w Złotej Kaplicy w Poznaniu)
Nie da się jednak pominąć jednej rzeczy - gorzkiej ironii historii. W dobie zaborów Rosja dążyła do wynarodowienia Polaków - do narzucenia nam języka rosyjskiego i rosyjskiej religii prawosławnej. W cerkwiach budowanych przez rosyjskiego zaborcę rozbrzmiewała właśnie ta mowa, która w dodatku czyhała by zastąpić mowę polską w nabożeństwach katolickich na ziemiach wschodnich. I tak oto język stworzony Cyryla i Metodego, który w IX wieku powstał jako coś broniącego Słowian przed wynarodowieniem, został perfidnie wykorzystany przez Rosjan przeciwko innemu narodowi słowiańskiemu - przeciwko Polakom.
Warto jednak może po niego sięgać - wszak św. Cyryl i Metody pojawili się na Morawach na sto lat przed pierwszym zapisem kronikarskim o państwie Mieszka I. Bądź co bądź językowi starosłowiańskiemu bliżej do mowy Mieszka I niż XXI-wiecznej polszczyźnie, którą posługujemy się dziś. Warto spojrzeć na nią jako na coś, co zbliża nas w jakiś sposób do najpradawniejszej polszczyzny, do utraconego świata Bolesława Chrobrego - największego z Polaków, który zostawił nam w dziedzictwie ideę wielkości, potęgi, mocarstwowości i skutecznego przeciwstawienia zakusom sąsiadów ze Wschodu i Zachodu, człowieka, dzięki któremu jesteśmy narodem królewskim.
Nie szukajmy jednak polskości w ruskich cerkwiach prawosławnych, bo oni to wszystko po swojemu zniekształcili - "zniekształćmy" to lepiej po swojemu, po zachodniosłowiańsku, po polsku. Może kiedyś ktoś ambitny i śmiały opracowałby polską edycję "języka starosłowiańskiego", tak jak istnieją "rosyjskie", "bułgarskie" czy "serbskie" odmiany tej mowy. W ramach pewnej prowokacji intelektualnej - ale takiej, która jednak chce pogłębiać naszą narodową indywidualność i narodową odrębność, sięgając po to co rodzime. Można by to było potem wykorzystać choćby w filmach, czy literaturze - może nawet pisać archaizowane wiersze.
Własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą!
Nie da się jednak pominąć jednej rzeczy - gorzkiej ironii historii. W dobie zaborów Rosja dążyła do wynarodowienia Polaków - do narzucenia nam języka rosyjskiego i rosyjskiej religii prawosławnej. W cerkwiach budowanych przez rosyjskiego zaborcę rozbrzmiewała właśnie ta mowa, która w dodatku czyhała by zastąpić mowę polską w nabożeństwach katolickich na ziemiach wschodnich. I tak oto język stworzony Cyryla i Metodego, który w IX wieku powstał jako coś broniącego Słowian przed wynarodowieniem, został perfidnie wykorzystany przez Rosjan przeciwko innemu narodowi słowiańskiemu - przeciwko Polakom.
Warto jednak może po niego sięgać - wszak św. Cyryl i Metody pojawili się na Morawach na sto lat przed pierwszym zapisem kronikarskim o państwie Mieszka I. Bądź co bądź językowi starosłowiańskiemu bliżej do mowy Mieszka I niż XXI-wiecznej polszczyźnie, którą posługujemy się dziś. Warto spojrzeć na nią jako na coś, co zbliża nas w jakiś sposób do najpradawniejszej polszczyzny, do utraconego świata Bolesława Chrobrego - największego z Polaków, który zostawił nam w dziedzictwie ideę wielkości, potęgi, mocarstwowości i skutecznego przeciwstawienia zakusom sąsiadów ze Wschodu i Zachodu, człowieka, dzięki któremu jesteśmy narodem królewskim.
Nie szukajmy jednak polskości w ruskich cerkwiach prawosławnych, bo oni to wszystko po swojemu zniekształcili - "zniekształćmy" to lepiej po swojemu, po zachodniosłowiańsku, po polsku. Może kiedyś ktoś ambitny i śmiały opracowałby polską edycję "języka starosłowiańskiego", tak jak istnieją "rosyjskie", "bułgarskie" czy "serbskie" odmiany tej mowy. W ramach pewnej prowokacji intelektualnej - ale takiej, która jednak chce pogłębiać naszą narodową indywidualność i narodową odrębność, sięgając po to co rodzime. Można by to było potem wykorzystać choćby w filmach, czy literaturze - może nawet pisać archaizowane wiersze.
Własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą!