Waść machasz jak cepem
Wczoraj przewinął mi się tu filmik ze sceną z "Potopu" gdzie Pan Wołodyjowski pojedynkuje się z Kmicicem i zainspirowało mnie to do rozszerzenia historii kręcenia jednej z najlepiej zrealizowanych scen pojedynku na broń białą w dziejach.
Pewnie aktorów grających naszych bohaterów czyli Tadeusza Łomnickiego oraz Daniela Olbrychskiego szerzej przedstawiać nie muszę ;)
Scena, o której mowa trwa zaledwie trzy minuty, a krew aktorom, reżyserom i całej reszcie ekipy psuła przez kilka miesięcy.
Tak zgadza się, przygotowania i treningu do tego urywku trwały, jak podają źródła ponad trzy miesiące.
Olbrychski świetnie opanował zasady fechtunku oraz jeździectwo podobnie, jak Łomnicki. Pozostawało jednak małe "ale". Aktor grający Kmicica w rzeczywistości był lepszym szermierzem i posługiwał się lepszą techniką toteż obaj panowie trenowali przez ten okres pod okiem profesora Waldemara Wilhelma, który był cenionym specjalistą od reżyserii scen walki - szczególnie przy użyciu broni białej. Wilhelm oduczył złych nawyków Łomnickiego, których nabył podczas pobierania nauk od szpadzistów i wskazał, jak wygląda prawdziwa polska sztuka krzyżowa (walka polską szablą, czyli najlepszą bronią białą, bo katana to tak naprawdę chuj przy naszej szabelce).
"Największą trudność stanowił nieruchomy nadgarstek. Jeśli w nadgarstku ręka drgnie o pół centymetra, na końcu szabli zmienia się to w kilka centymetrów. Możesz ciachnąć przeciwnika" - mówił Hoffmann w jednym z wywiadów.
Doprowadzając swoje umiejętności na wyżyny panowie kręcili kolejne duble przez dwa tygodnie by uzyskać wymagany przez Hoffmana efekt. Aktorzy odgrywając scenę polewani byli przez kilka zastępów straży hektolitrami wody - przecież deszcz nie padał ot tak cały czas xD Zapytacie czy nie było im zimno? Otóż było. Aktorzy mieli dwa komplety strójów, które ekipa suszyła naprzemiennie, a w tym czasie odgrywający role wskakiwali do pobliskiego stawu, bo jak twierdzili tak było im cieplej niż na wietrze.
Dodatkowo w butach mieli zamontowane wkręty od piłkarskich korków aby zapewnić im większe bezpieczeństwo w pojedynku na błocie. Szkoda by było żeby któryś się wywalił i głupi ryj rozwalił nie? Chociaż i tak na końcu Kmicic kończy w rozbitym czołem. Do tej sceny użyto specjalnie ukrytej płytki na głowie Olbrychskiego. Kiedy Łomnicki trafiał w nią to aktywowała się pompka tłocząca sztuczną krew. Sprytne? No raczej.
Na tym zakończę, ale jeśli kogoś zainteresował temat kręcenia tej sceny, ale też całego kultowego dzieła jakim jest "Potop" to zachęcam do przeczytania książki opowiadającej historie z planu. Książka "535 dni potopu" autorstwa Marii Oleksiewicz.
A jako bonus obejrzyjcie sobie ten kozacki pojedynek w dobrej jakości :D
Pewnie aktorów grających naszych bohaterów czyli Tadeusza Łomnickiego oraz Daniela Olbrychskiego szerzej przedstawiać nie muszę ;)
Scena, o której mowa trwa zaledwie trzy minuty, a krew aktorom, reżyserom i całej reszcie ekipy psuła przez kilka miesięcy.
Tak zgadza się, przygotowania i treningu do tego urywku trwały, jak podają źródła ponad trzy miesiące.
Olbrychski świetnie opanował zasady fechtunku oraz jeździectwo podobnie, jak Łomnicki. Pozostawało jednak małe "ale". Aktor grający Kmicica w rzeczywistości był lepszym szermierzem i posługiwał się lepszą techniką toteż obaj panowie trenowali przez ten okres pod okiem profesora Waldemara Wilhelma, który był cenionym specjalistą od reżyserii scen walki - szczególnie przy użyciu broni białej. Wilhelm oduczył złych nawyków Łomnickiego, których nabył podczas pobierania nauk od szpadzistów i wskazał, jak wygląda prawdziwa polska sztuka krzyżowa (walka polską szablą, czyli najlepszą bronią białą, bo katana to tak naprawdę chuj przy naszej szabelce).
"Największą trudność stanowił nieruchomy nadgarstek. Jeśli w nadgarstku ręka drgnie o pół centymetra, na końcu szabli zmienia się to w kilka centymetrów. Możesz ciachnąć przeciwnika" - mówił Hoffmann w jednym z wywiadów.
Doprowadzając swoje umiejętności na wyżyny panowie kręcili kolejne duble przez dwa tygodnie by uzyskać wymagany przez Hoffmana efekt. Aktorzy odgrywając scenę polewani byli przez kilka zastępów straży hektolitrami wody - przecież deszcz nie padał ot tak cały czas xD Zapytacie czy nie było im zimno? Otóż było. Aktorzy mieli dwa komplety strójów, które ekipa suszyła naprzemiennie, a w tym czasie odgrywający role wskakiwali do pobliskiego stawu, bo jak twierdzili tak było im cieplej niż na wietrze.
Dodatkowo w butach mieli zamontowane wkręty od piłkarskich korków aby zapewnić im większe bezpieczeństwo w pojedynku na błocie. Szkoda by było żeby któryś się wywalił i głupi ryj rozwalił nie? Chociaż i tak na końcu Kmicic kończy w rozbitym czołem. Do tej sceny użyto specjalnie ukrytej płytki na głowie Olbrychskiego. Kiedy Łomnicki trafiał w nią to aktywowała się pompka tłocząca sztuczną krew. Sprytne? No raczej.
Na tym zakończę, ale jeśli kogoś zainteresował temat kręcenia tej sceny, ale też całego kultowego dzieła jakim jest "Potop" to zachęcam do przeczytania książki opowiadającej historie z planu. Książka "535 dni potopu" autorstwa Marii Oleksiewicz.
A jako bonus obejrzyjcie sobie ten kozacki pojedynek w dobrej jakości :D