Ej dzidki wtf

54
Miałem dziwną sytuację ostatnio. Siedzę w lesie pod polskimi górami, noc tak ciemna jak pizda murzynki. Wychodzę na polane przed domem, godzina 1 w nocy i odpalam papierosa. Siadam na mokrej trawie i słyszę jak coś leci w moją stronę po kamienistym zboczu, zapierdala aż kamienie trzaskają tylko. Zerwałem się na równe nogi, kupa w majtach i spierdoliłem do drzwi domku. Tam coś przelatuje w ciemności po tej polanie, chrumka albo szczeka tak chrypliwie, chuj wie, brzmiało jak niedźwiedź bez kitu. Co to kurwa było? Czupakabra jaka czy zwykły dzik? (Słyszałem dokładnie chrumkanie, to coś było raczej większe lub równe wielkości dorosłego borsuka i słyszałem takie dziwne chrypliwe "woof woof woof" jakby chrapanie niedźwiedzia wkurzonego. 
0.050930023193359