Są dobrzy ale są też lepsi
Humor
3 d
2
Jakub Wędrowycz, genialny egzorcysta, najlepszy fachowiec w kraju, stanął przed słupem ogłoszeniowym. Zaciągnął się skrętem z machorki a potem w zadumie wpatrzył w plakat.
– U-p-i-ó-r w o-p-e-r-z-e – przesylabizował z trudem. Spojrzał na list gończy i pokiwał z uznaniem głową. Niełatwo tak dobrze sfotografować ektoplazmę. Zdjęcie umieszczone na afiszu było doskonałej jakości. Napisów poniżej nie zdołał rozszyfrować, ale z grubsza wiedział co tam jest nacykane. Ktoś poszukuje fachowca, żeby rozprawić się z upiorem.
Egzorcysta raz jeszcze obejrzał plakat ale nie znalazł ceny. Tak, ten, co go zawiesił może i umiał robić dobre zdjęcia, ale poza tym był kompletnym dyletantem. Po co, złamas jeden, plakatował tym po mieście, zamiast zgłosić się bezpośrednio do Jakuba?
Ano racja, przecież od tygodnia siedział u syna w stolicy. Najwidoczniej właściciel teatru wpadł na Stary Majdan, tam mu powiedzieli, że Jakub jest w Warszawie, no to nalepił na
słupach...
– Logika to podstawa – powiedział z zadowoleniem.
Spojrzał uważnie i odkrył jeszcze schematyczny rysunek budynku teatru. Co za miłe ułatwienie...
Gmach znajdował się opodal. Jakub ruszył po monumentalnych schodach do głównego wejścia. Tu jednak spotkało go niemiłe rozczarowanie. Zamknięte było na głucho. Załomotał. Po chwili pojawił się wachman.
– Czego? – warknął.
Egzorcysta nie przypadł mu jakoś do gustu.
– Ja w tej sprawie – Wędrowycz podał mu kawał afisza odpruty od słupa.
– Kasy są tam – wachman wskazał ręką kierunek i zniknął.
Jakub poczerwieniał ze złości. Co oni, za ciula go mieli? W przeciwieństwie do niejakiego Wiedźmina Geralta, Jakub Wędrowycz najpierw odwalał brudną robotę, a potem
dopiero wyznaczał cenę i zgłaszał się do kasy... I nigdy nie brał zaliczek. Tfu, co za hańba, wzięli go za byle egzorcystę, tymczasem on jest fachowcem... Najlepszym w kraju fachowcem, mistrzem nad mistrze... Cholera.
– U-p-i-ó-r w o-p-e-r-z-e – przesylabizował z trudem. Spojrzał na list gończy i pokiwał z uznaniem głową. Niełatwo tak dobrze sfotografować ektoplazmę. Zdjęcie umieszczone na afiszu było doskonałej jakości. Napisów poniżej nie zdołał rozszyfrować, ale z grubsza wiedział co tam jest nacykane. Ktoś poszukuje fachowca, żeby rozprawić się z upiorem.
Egzorcysta raz jeszcze obejrzał plakat ale nie znalazł ceny. Tak, ten, co go zawiesił może i umiał robić dobre zdjęcia, ale poza tym był kompletnym dyletantem. Po co, złamas jeden, plakatował tym po mieście, zamiast zgłosić się bezpośrednio do Jakuba?
Ano racja, przecież od tygodnia siedział u syna w stolicy. Najwidoczniej właściciel teatru wpadł na Stary Majdan, tam mu powiedzieli, że Jakub jest w Warszawie, no to nalepił na
słupach...
– Logika to podstawa – powiedział z zadowoleniem.
Spojrzał uważnie i odkrył jeszcze schematyczny rysunek budynku teatru. Co za miłe ułatwienie...
Gmach znajdował się opodal. Jakub ruszył po monumentalnych schodach do głównego wejścia. Tu jednak spotkało go niemiłe rozczarowanie. Zamknięte było na głucho. Załomotał. Po chwili pojawił się wachman.
– Czego? – warknął.
Egzorcysta nie przypadł mu jakoś do gustu.
– Ja w tej sprawie – Wędrowycz podał mu kawał afisza odpruty od słupa.
– Kasy są tam – wachman wskazał ręką kierunek i zniknął.
Jakub poczerwieniał ze złości. Co oni, za ciula go mieli? W przeciwieństwie do niejakiego Wiedźmina Geralta, Jakub Wędrowycz najpierw odwalał brudną robotę, a potem
dopiero wyznaczał cenę i zgłaszał się do kasy... I nigdy nie brał zaliczek. Tfu, co za hańba, wzięli go za byle egzorcystę, tymczasem on jest fachowcem... Najlepszym w kraju fachowcem, mistrzem nad mistrze... Cholera.