Co sądzicie?

25
Oglądałem wczoraj film na temat fizyki fundamentalnej  mojego naukowego idola, Łukasza lamży, i on mówił, że jego zdaniem to nie ma za dużo wspólnego z nauką w związku z tym, że jest tam skrajnie zaburzona proporcja teorii do wyników eksperymentów i że takie tworzenie matematycznych tworów z pizdy, które są tworzone, tylko dlatego, że są możliwe jest trochę bez sensu i że ludzie się cieszą jak raz na czas trafią i to argument za tym, że ma to sens, ale ignoruje się tysiące nieudanych strzałów, które też do pewnego momentu miały sens. I no jasne, że nauka się zmienia, ale chodzi tu o proporcje.
I np. Podaje on przykład jakiejś ciemnej materii i że bez problemu znalazł kilkadziesiąt teorii na ten temat czym to jest, gdzie główną rzeczą, która świadczy o tym czy ta teoria to teoria, to to czy jest możliwa.
I porowonuje on to do tego, że jakby biologom wyszło, że biomasa ziemi jest kilka razy większa niż wynika z obecnej wiedzy (rzekomo są jakieś przesłanki na to), to zaczęliby oni z pizdy wymyślać milion możliwych organizmów, których jedynymi właściwościami kwalifikującymi je jako dobre teorie byłoby to, że jest możliwe, że takie coś może istnieć i żyć. 

I no wydaje mi się, że jest dużo sensu w tym co chłop mowi i mam dość udawania, że nie. Oczywiste jest, że sama temat tego wymaga takiego podejście, ale raczej w żadnej innej dziedzinie raczej by to nie przeszło, a tutaj przechodzi tylko dlatego, że jest ciekawe. 
Co myślicie o takim spojrzeniu na ten temat?
0.05293607711792