Ruby Ridge, czyli historia tego jak coś spierdolić, aby wszyscy się posrali.
19
940
174
165




Ponieważ ostatnia dzida zrobiła istną furorę, a na dodatek nalegaliście abym zrobił coś podobnego, zdecydowałem się posłuchać ludu i rozwinąć temat o którym już napomknąłem – mianowicie najazd sił federalnych na Ruby Ridge. A biorąc pod uwagę, że przypały służb mundurowych są zawsze mile widziane, mam nadzieję, że wam też się to spodoba.

Ruby Ridge to jeden ze szczytów położonych w Północnym Idaho. 21 Sierpnia, 1992 roku doszło tam do strzelaniny, co poskutkowało oblężeniem trwającym 11 dni. Było to zwieńczenie kilkuletniego konfliktu pomiędzy rodziną Weaverów a Trzema agencjami federalnymi – FBI, ATF i US Marshals.
Zacznijmy od przedyskutowania agencji, które brały w tym udział. FBI nie muszę nikomu przedstawiać, więc pierwsze pod ogień idzie ATF.
Zacznijmy od przedyskutowania agencji, które brały w tym udział. FBI nie muszę nikomu przedstawiać, więc pierwsze pod ogień idzie ATF.

Jak sama nazwa wskazuje, biuro ds. alkoholu, tytoniu, broni palnej i ładunków wybuchowych, potocznie znane pod nazwą ATF jest agencją federalną, która wbrew temu co pokazuje naszywka swój żywot rozpoczęła już w 1886 roku jako pododdział w Departamencie Skarbu Stanów Zjednoczonych (sam departament powstał w 1789, a jego zadaniem było zarządzanie wydawanymi funduszami przez Stany Zjednoczone), przy czym początkowo zajmowali się tylko alkoholem, co raczej było wielkim problemem w czasach prohibicji. Mimo stania się oddzielną agencją w 1927 roku, dalej odpowiadała departamentowi skarbu. W 1930 została przekazana pod opiekę Departamentu Sprawiedliwości, w 1933 roku stała się częścią FBI, po tym znowu ją przerzucili pod departament sprawiedliwości, następnie znowu pod departament skarbu, wtedy przekazano ich skarbówce, no i… No i kurwa mać, tyle razy była przekazana komu innemu, że można łatwo pomylić ją z dziwką w trakcie gangbangu. Przy czym ma dokładnie taką samą moralność jak puszczalska dziwka, ale obgadam to za chwilę. W każdym razie – ATF stało się pełnoprawną agencją w 1972 roku, przy czym do tego czasu zdążyło im jeszcze dojść zajmowanie się tytoniem, bronią palną i ładunkami wybuchowymi.
Zaryzykuję stwierdzenie, że w Stanach Zjednoczonych ATF jest chyba najbardziej znienawidzoną agencją federalną wśród społeczności. Wynika to z faktu, że zajmują się głównie właśnie bronią palną. I nie chodzi tutaj o to, że udaremniają przemyty… W zasadzie jest na odwrót, oni te przemyty umożliwiają (wdali się kiedyś w aferę, bo z broni zarejestrowanej pod ATF członek kartelu zabił innego agenta federalnego na granicy z Meksykiem. Okazało się, że oni udostępniali tę broń, aby móc zbierać dowody pod aresztowania członków jakiegoś tam gangu, ale ewidentnie zjebali coś po drodze). Jakby tego było mało, oni najbardziej przypierdalają się do ludzi, którzy broń posiadają legalnie. Doszukują się nieścisłości w zeznaniach podatkowych w tak pedantycznym stopniu, że byłoby to śmieszne, ale jednak jest głównie przerażające. A to tu zapomnisz dać kropkę nad i, a to tu nie dałeś przecinka, a to tu 0 jest nieczytelne, a to jeszcze co innego im się nie podoba, no i wpierdalają Cię na 10 lat do więzienia.
Tutaj polecam kanał YouTube-owy Brandona Herrery – Koleś często gada o różnorakiej broni palnej (nawet dwie nasze ojczyste giwery się załapały), przy czym on sam też broń tworzy – stworzył „kałacha” który strzela amunicją 50 calową. Koleś jedzie po ATF kiedy tylko może. Przy czym w jego przypadku, sprawa jest dosyć poważna, ponieważ w 2023 zeznawał on przeciwko ATF przed kongresem. Chodziło tutaj o zakaz naramienników na broń. Żeby zilustrować gdzie był problem – ATF mogło wydać taki zakaz bez konieczności zwołania kongresu, ale żeby ten zakaz odkręcić, już trzeba było wezwać kongres.
Zaryzykuję stwierdzenie, że w Stanach Zjednoczonych ATF jest chyba najbardziej znienawidzoną agencją federalną wśród społeczności. Wynika to z faktu, że zajmują się głównie właśnie bronią palną. I nie chodzi tutaj o to, że udaremniają przemyty… W zasadzie jest na odwrót, oni te przemyty umożliwiają (wdali się kiedyś w aferę, bo z broni zarejestrowanej pod ATF członek kartelu zabił innego agenta federalnego na granicy z Meksykiem. Okazało się, że oni udostępniali tę broń, aby móc zbierać dowody pod aresztowania członków jakiegoś tam gangu, ale ewidentnie zjebali coś po drodze). Jakby tego było mało, oni najbardziej przypierdalają się do ludzi, którzy broń posiadają legalnie. Doszukują się nieścisłości w zeznaniach podatkowych w tak pedantycznym stopniu, że byłoby to śmieszne, ale jednak jest głównie przerażające. A to tu zapomnisz dać kropkę nad i, a to tu nie dałeś przecinka, a to tu 0 jest nieczytelne, a to jeszcze co innego im się nie podoba, no i wpierdalają Cię na 10 lat do więzienia.
Tutaj polecam kanał YouTube-owy Brandona Herrery – Koleś często gada o różnorakiej broni palnej (nawet dwie nasze ojczyste giwery się załapały), przy czym on sam też broń tworzy – stworzył „kałacha” który strzela amunicją 50 calową. Koleś jedzie po ATF kiedy tylko może. Przy czym w jego przypadku, sprawa jest dosyć poważna, ponieważ w 2023 zeznawał on przeciwko ATF przed kongresem. Chodziło tutaj o zakaz naramienników na broń. Żeby zilustrować gdzie był problem – ATF mogło wydać taki zakaz bez konieczności zwołania kongresu, ale żeby ten zakaz odkręcić, już trzeba było wezwać kongres.

Druga agencja to US Marshals. Jest to najstarszy organ ścigania na poziomie federalnym w całych stanach zjednoczonych, bo powstał w 1789, za czasów prezydentury Jerzego Waszyngtona. Ich zadanie? Ściganie zbiegów oraz poszukiwanie ludzi podejrzanych o przestępstwa federalne. Myślcie o nich jak o takich łowcach nagród. W swojej historii zajmowali się też paroma innymi rzeczami, ale teraz nie pora na nie.

Randall „Randy” Claude Weaver urodził się 3 stycznia 1948 w małej rodzinie w Iowa. Był normalnym człowiekiem, z normalnym dzieciństwem. Kiedy miał 20 lat, wypisał się ze studiów aby wstąpić do wojska. Trafił na trening na Sapera w Fort Bragg, gdzie później stacjonował. Mimo swojego treningu oraz faktu, że w tym okresie czasowym wojna w Wietnamie była najbardziej chaotyczna to nigdy nie został tam wysłany. Odszedł z wojska w 1971, po czym po miesiącu ożenił się z kobietą imieniem Vicky Jordanson. Mieli trójkę dzieci – dwie córki, Sarę i Rachel, oraz syna Samuela. Randy wrócił na studia, znowu się wypisał, po czym zaczął pracować w fabryce Deere & Company w Iowie. Na razie wszystko normalnie… Dopóki Randy i Vicky – w szczególności Vicky – nie stali się bardziej religijni. Vicky zaczęła się skupiać na starym testamencie, w szczególności fragmentach o osądzie Bożym. Była przekonana, że nadchodzi apokalipsa w której ludzkość będzie musiała walczyć z siłami szatana. Więc zdecydowali się kupić małą działkę na szczycie góry, gdzie wybudowali sobie małą fortecę, gdzie mogli trzymać się z daleka od tego nadchodzącego zła… Biorąc pod uwagę co się z tą rodzinką stało, jest to nad wyraz ironiczne.
Na razie żyli bez problemów… Aż do 1984. Wtedy, Randy wdał się w argument ze swoim sąsiadem, Terrym Kennisonem odnośnie tego, do kogo należy dana część ziemi. Sprawa była poważna do tego stopnia, że poszli do sądu. W sądzie Terry przegrał, przez co był winien 21 tysięcy aby pokryć koszty prawne. No i po tej przegranie, Terry napisał list… Do FBI, w którym twierdził, że Randy Weaver chciał zabić gubernatora Idaho, Prezydenta Ronalda Regana, oraz papieża Jana Pawła II. I od tego oto listu wszystko zaczęło się jebać.
20 lutego 1985 Randy i Vicky zostali wezwani do biura szeryfa, gdzie byli przesłuchiwani przez szeryfa, dwóch członków Secret Service i dwóch agentów FBI. Szybko okazało się, że Randy tak naprawdę nie miał zamiaru zabijać nikogo. Niestety, dzięki temu wkurwionemu sąsiadowi, Randy był prześwietlony, przez co wyszło na jaw, że miał powiązana z Frankiem Kumnickiem, który był członkiem organizacji „The Covenant, The Sword, and the Arm of the Lord." Otóż była to milicja, która miała anty-rządowe poglądy… Było ich od wysrywu w trakcie lat 80 i 90, przy czym akurat ta jedna grupa lubiła wchodzić w zatargi z prawem. Tak więc mimo braku chęci zabicia prezydenta, dalej miał problemy ze względu na to, że znał milicjanta. Nie postawiono im żadnych zarzutów, ale federalni teraz trzymali ich na oku. No i pech chciał, że podczas lipca w 1986 roku, agent pod przykrywką zauważył Randy-ego podczas spotkania pewnej grupki która zwała się „Aryjskie Narodowości”. Chyba nie muszę tłumaczyć, jakie poglądy takowa grupa miała. Biorąc pod uwagę, że Aryjskie Narodowości przerzucały sporo broni, ATF wysłało tam tajniaków, chcąc przyskrzynić ich. Wtedy to właśnie agent Kenneth Fadeley, działający pod aliasem „Gus Magisano” zauważył Randy-ego na spotkaniu grupy. Tutaj też zaczyna się sporo nieścisłości – federalni twierdzą, że był członkiem, tej organizacji, pomógł im w różnego typu napadach oraz próbach zabójstw. Randy zaś twierdzi, że nie był członkiem tej organizacji, nie zgadzał się z ich poglądami, ale z powodu kilku znajomych którzy byli wśród tego zgrupowania, czasami brał od nich jakąś małą robótkę typu przewóz czegoś, więc niechętnie stawiał się na spotkaniach aby uzyskać robotę. No to gdzie prawda? Cóż, w swoim raporcie, jeden z informatorów też twierdził, że nie był pełnoprawnym członkiem – w trakcie 6 lat pojawił się tylko na 4 spotkaniach, nie brał udziału w żadnej z narad, czekał cały czas koło auta na parkingu i wyglądał nieswojo. Jego imię nie pojawiało się w żadnych z książek stowarzyszenia. A czy wierzył w to co głosili? Chuj wie. Ale koniec końców, brał od nich kasę.
Na razie żyli bez problemów… Aż do 1984. Wtedy, Randy wdał się w argument ze swoim sąsiadem, Terrym Kennisonem odnośnie tego, do kogo należy dana część ziemi. Sprawa była poważna do tego stopnia, że poszli do sądu. W sądzie Terry przegrał, przez co był winien 21 tysięcy aby pokryć koszty prawne. No i po tej przegranie, Terry napisał list… Do FBI, w którym twierdził, że Randy Weaver chciał zabić gubernatora Idaho, Prezydenta Ronalda Regana, oraz papieża Jana Pawła II. I od tego oto listu wszystko zaczęło się jebać.
20 lutego 1985 Randy i Vicky zostali wezwani do biura szeryfa, gdzie byli przesłuchiwani przez szeryfa, dwóch członków Secret Service i dwóch agentów FBI. Szybko okazało się, że Randy tak naprawdę nie miał zamiaru zabijać nikogo. Niestety, dzięki temu wkurwionemu sąsiadowi, Randy był prześwietlony, przez co wyszło na jaw, że miał powiązana z Frankiem Kumnickiem, który był członkiem organizacji „The Covenant, The Sword, and the Arm of the Lord." Otóż była to milicja, która miała anty-rządowe poglądy… Było ich od wysrywu w trakcie lat 80 i 90, przy czym akurat ta jedna grupa lubiła wchodzić w zatargi z prawem. Tak więc mimo braku chęci zabicia prezydenta, dalej miał problemy ze względu na to, że znał milicjanta. Nie postawiono im żadnych zarzutów, ale federalni teraz trzymali ich na oku. No i pech chciał, że podczas lipca w 1986 roku, agent pod przykrywką zauważył Randy-ego podczas spotkania pewnej grupki która zwała się „Aryjskie Narodowości”. Chyba nie muszę tłumaczyć, jakie poglądy takowa grupa miała. Biorąc pod uwagę, że Aryjskie Narodowości przerzucały sporo broni, ATF wysłało tam tajniaków, chcąc przyskrzynić ich. Wtedy to właśnie agent Kenneth Fadeley, działający pod aliasem „Gus Magisano” zauważył Randy-ego na spotkaniu grupy. Tutaj też zaczyna się sporo nieścisłości – federalni twierdzą, że był członkiem, tej organizacji, pomógł im w różnego typu napadach oraz próbach zabójstw. Randy zaś twierdzi, że nie był członkiem tej organizacji, nie zgadzał się z ich poglądami, ale z powodu kilku znajomych którzy byli wśród tego zgrupowania, czasami brał od nich jakąś małą robótkę typu przewóz czegoś, więc niechętnie stawiał się na spotkaniach aby uzyskać robotę. No to gdzie prawda? Cóż, w swoim raporcie, jeden z informatorów też twierdził, że nie był pełnoprawnym członkiem – w trakcie 6 lat pojawił się tylko na 4 spotkaniach, nie brał udziału w żadnej z narad, czekał cały czas koło auta na parkingu i wyglądał nieswojo. Jego imię nie pojawiało się w żadnych z książek stowarzyszenia. A czy wierzył w to co głosili? Chuj wie. Ale koniec końców, brał od nich kasę.
Po 3 latach, Kenneth został zaproszony przez Randy-ego do swojego domu, nie zdając sobie sprawy, że jest tajniakiem. Powiedział mu, że szykuje się na osąd boski. Wtedy do Kenneth dał mu swoją historię… Znaczy, historię którą wyrobił, aby sprzedać swoją przykrywkę lepiej. Sprzedawał bronie dla Aryjskiego Narodu. Informacja ta zaciekawiła Randy-ego. Spotkali się później prywatnie i przedyskutowali to. Kenneth powiedział, że skrócone bronie nieźle się sprzedają. Chciał aby Randy skrócił dla niego kilka strzelb. Początkowo nie wyraził na to zgody, ponieważ wiedział, że to było nielegalne. Ale przekonał go, bo jednak dało się skrócić do pewnej odległości. No i Randy skrócił to w legalnych granicach… Po czym Kenneth do niego wrócił i wręcz napastował go, aby skrócił to jeszcze bardziej. Jeśli myślicie, że taka nagonka policyjna jest nielegalna… No, jest nielegalna. Jest takie coś w kodeksie karnym Stanów Zjednoczonych jak „Entrapment”, którego definicja to dosłownie podpuszczanie przez oficera do popełnienia przestępstwa. No ale wracając – Randy, mając już dość psioczenia od Kennetha, skrócił mu tę broń bardziej, wziął pieniądze… No i miał już przejebane.
Zaczęto tworzyć akt oskarżenia. Zanim jednak Randy został aresztowany, stało się coś… Śmiesznego. Po tym jak Kenneth zdał raport do ATF, kolejny informator o imieniu Rico Valentino poinformował Randy-ego, że Kenneth to glina… Nie wiem jakim kurwa cudem wewnętrznie doszło do tak wielkiego burdelu aby na takie coś pozwolić, no ale efekt był do przewidzenia – Randy się wkurwił, nakrzyczał na Kennetha, po czym nigdy się ze sobą już nie spotkali.
ATF zaczęło pisać raporty… No i zaczęli przeinaczać fakty. W raportach uwzględniono wzmianki, że Randy był podejrzany o napady i innego typu przestępstwa popełnione przez Aryjskie Narodowości. W rzeczywistości, w żadnym raporcie przekazanym przez tajniaków takie podejrzenia nie padły. Oni po prostu tam to wsadzili, aby sędzia był bardziej przychylny do wydania nakazu aresztowania. Tylko, że… Biorąc pod uwagę, że sprawę informatora spierdolili, Randy nie miał zatargów z prawem, oraz wiadomo było, że trochę nabruździli pod tą sprawą, zdecydowano się na inny krok. Chcieli nakłonić Randy-ego do współpracy.
12 czerwca 1990 roku, agenci ATF przybyli pod dom Randy-ego i zaoferowali mu współpracę… Po czym Randy kazał im spierdalać. I to nie wszystko. Dosłownie po tym, jak go poproszono o współpracę, zaczął pisać listy do swoich znajomych w różnych organizacjach, informując ich, że ATF próbuje pozyskać kabla. ATF wkurwiło się, po czym zdecydowali się z nim nie cackać. Oskarżyli go o produkcję skróconych strzelb w grudniu 1990 roku. Bali się go aresztować w jego domu, więc udali grupkę ludzi, którym popsuł się samochód na podnóżu góry. Randy i Vicky tam przyjechali aby im pomóc. Jak tylko zajrzał pod maskę, to już wiedział, że ma przejebane, bo wyciągnęli broń i kazali mu paść na ziemie. Randy i Vicky zostali aresztowani 17 stycznia 1991 roku. Ponoć przy aresztowaniu powiedział „Nieźle wam poszło, ale już drugi raz się na to nie nabiorę”.
Zaczęto tworzyć akt oskarżenia. Zanim jednak Randy został aresztowany, stało się coś… Śmiesznego. Po tym jak Kenneth zdał raport do ATF, kolejny informator o imieniu Rico Valentino poinformował Randy-ego, że Kenneth to glina… Nie wiem jakim kurwa cudem wewnętrznie doszło do tak wielkiego burdelu aby na takie coś pozwolić, no ale efekt był do przewidzenia – Randy się wkurwił, nakrzyczał na Kennetha, po czym nigdy się ze sobą już nie spotkali.
ATF zaczęło pisać raporty… No i zaczęli przeinaczać fakty. W raportach uwzględniono wzmianki, że Randy był podejrzany o napady i innego typu przestępstwa popełnione przez Aryjskie Narodowości. W rzeczywistości, w żadnym raporcie przekazanym przez tajniaków takie podejrzenia nie padły. Oni po prostu tam to wsadzili, aby sędzia był bardziej przychylny do wydania nakazu aresztowania. Tylko, że… Biorąc pod uwagę, że sprawę informatora spierdolili, Randy nie miał zatargów z prawem, oraz wiadomo było, że trochę nabruździli pod tą sprawą, zdecydowano się na inny krok. Chcieli nakłonić Randy-ego do współpracy.
12 czerwca 1990 roku, agenci ATF przybyli pod dom Randy-ego i zaoferowali mu współpracę… Po czym Randy kazał im spierdalać. I to nie wszystko. Dosłownie po tym, jak go poproszono o współpracę, zaczął pisać listy do swoich znajomych w różnych organizacjach, informując ich, że ATF próbuje pozyskać kabla. ATF wkurwiło się, po czym zdecydowali się z nim nie cackać. Oskarżyli go o produkcję skróconych strzelb w grudniu 1990 roku. Bali się go aresztować w jego domu, więc udali grupkę ludzi, którym popsuł się samochód na podnóżu góry. Randy i Vicky tam przyjechali aby im pomóc. Jak tylko zajrzał pod maskę, to już wiedział, że ma przejebane, bo wyciągnęli broń i kazali mu paść na ziemie. Randy i Vicky zostali aresztowani 17 stycznia 1991 roku. Ponoć przy aresztowaniu powiedział „Nieźle wam poszło, ale już drugi raz się na to nie nabiorę”.
Ze względu na to, że aresztowano go za przestępstwo, przy którym nie użyto siły, oraz nie było ryzyka, że spierdoli samolotem, pozwolono mu na kaucję, a samą rozprawę ustawiono na 19 lutego 1991. I tutaj kurwa znowu odpierdalają się niezłe jaja. Tuż po ustawieniu daty rozprawy, przesunięto ją na 20 lutego, ponieważ niedawno było święto, a chciano aby ludzie zdążyli na rozprawę. No, niby nie ma problemu… A raczej to nie byłby problemu, gdyby oficer który zajmował się sprawą Randy-ego nie napisał do niego, że datę przesunięto na 20 MARCA. Oczywiście, zauważono tego wielkiego byka i próbowali napisać do Randy-ego, że była pomyłka i data to jednak 20 lutego, ale albo nie czytał innych listów, albo do niego nie doszły, bo dowiedział się o tym dopiero po 20 lutego. No i z tego oto powodu, przegapił swoją rozprawę, przez co dali na konto oskarżenie o nie pojawienie się w sądzie. Jego prawnik oczywiście próbował to przyjąć na klatę, chciał przekonać sędziego, że to była jego wina, żeby podarował to Randy-emu, że przyjdzie na 20 marca… Ale sędzia miał wyjebane.
Odkąd wyszedł za kaucją, Randy nie schodził z góry. Siedział na dupie cały czas, nie odwiedzał miasta. Jego paranoja tylko się natężyła po tym co ATF odwaliło. Nie pomagało, że Vicky pisała dosyć popierdolone listy do biura prokuratora (rzeczy typu zwyzywanie rządu stanów zjednoczonych od „sługi królowej babilońskiej”, głosiła, że „Rodzina Weaverów jest pod opieką mesjasza Joszui, saksońskiego Izraela”, coś w stylu „wiatr wieje z daleka, czy słyszycie Burze? Jest od przebudzonego saksończyka… Wojna nadchodzi! Tyran będzie krwawił!”… Kurwa, nic nie zrozumiałem. No ale ostatnie zdanie nie postawiło rodzinki w najlepszym świetle i tylko pogorszyło sprawę). Sytuacja była tak patowa, że jego prawnik wysłał sąsiadów na górę, aby skontaktowali się a Randym. Randy wysłał ich z powrotem z listą żądań – chciał odzyskać swój pistolet który ATF skonfiskowało, chciał aby zarzuty o niepojawienie się w sądzie zostały oddalone, oraz chciał aby sędzia przeprosił go za nazwanie go paranoikiem… Z tym paranoikiem to akurat było stwierdzenie faktów, ale najgorsze jest to, że faktycznie paranoja była uzasadniona.
Oryginalnie sprawa należała do ATF, ale skoro Randy był teraz traktowany jako zbieg, ATF przekazało sprawę do US Marshals. Przekazano im raporty oraz psychologiczne ewaluacje… Przy czym oprócz tych nawymyślanych zarzutów, to jeszcze ATF pierdolnęło się… W pisaniu jego imienia. W każdym razie, poskutkowało to tym, że Marshalowie działało pod przekonaniem, że Randy przygotowuje się na wojnę.
Cała sprawa szła jak krew z nosa, bo po przekazaniu wszystkich akt z ATF, US Marshals robili coś dopiero po roku ze względu na biurokrację, planowanie i inne pierdoły. Tak, rok się zastanawiali jak pochwycić jednego chłopa… Ja pierdole.
Pierwszy kontakt Randy-ego z Marshalami miał miejsce 4 Marca 1992 roku. Wtedy to dwóch agentów zwyczajnie podeszli w okolice jego domu i poinformowali go, że ma nakaz aresztowania. Randy, który wtedy miał karabin na plecach, powiedział im, że wtargnęli na prywatny teren i mają spierdalać… No i posłuchali się go, odjechali bez żadnego incydentu. Po tym, dowództwo Marshali powiedziało swoim agentom, żeby nigdy już z Randym nie rozmawiali, tylko kontaktowali się z jego prawnikiem. No i po tym spotkaniu Marshalowie rozpoczęli operację „Northern Exposure” (czyli coś w stylu „północne ujawnienie”). No i o co w tej operacji chodziło? To była kompletna inwigilacja całej posesji.
Odkąd wyszedł za kaucją, Randy nie schodził z góry. Siedział na dupie cały czas, nie odwiedzał miasta. Jego paranoja tylko się natężyła po tym co ATF odwaliło. Nie pomagało, że Vicky pisała dosyć popierdolone listy do biura prokuratora (rzeczy typu zwyzywanie rządu stanów zjednoczonych od „sługi królowej babilońskiej”, głosiła, że „Rodzina Weaverów jest pod opieką mesjasza Joszui, saksońskiego Izraela”, coś w stylu „wiatr wieje z daleka, czy słyszycie Burze? Jest od przebudzonego saksończyka… Wojna nadchodzi! Tyran będzie krwawił!”… Kurwa, nic nie zrozumiałem. No ale ostatnie zdanie nie postawiło rodzinki w najlepszym świetle i tylko pogorszyło sprawę). Sytuacja była tak patowa, że jego prawnik wysłał sąsiadów na górę, aby skontaktowali się a Randym. Randy wysłał ich z powrotem z listą żądań – chciał odzyskać swój pistolet który ATF skonfiskowało, chciał aby zarzuty o niepojawienie się w sądzie zostały oddalone, oraz chciał aby sędzia przeprosił go za nazwanie go paranoikiem… Z tym paranoikiem to akurat było stwierdzenie faktów, ale najgorsze jest to, że faktycznie paranoja była uzasadniona.
Oryginalnie sprawa należała do ATF, ale skoro Randy był teraz traktowany jako zbieg, ATF przekazało sprawę do US Marshals. Przekazano im raporty oraz psychologiczne ewaluacje… Przy czym oprócz tych nawymyślanych zarzutów, to jeszcze ATF pierdolnęło się… W pisaniu jego imienia. W każdym razie, poskutkowało to tym, że Marshalowie działało pod przekonaniem, że Randy przygotowuje się na wojnę.
Cała sprawa szła jak krew z nosa, bo po przekazaniu wszystkich akt z ATF, US Marshals robili coś dopiero po roku ze względu na biurokrację, planowanie i inne pierdoły. Tak, rok się zastanawiali jak pochwycić jednego chłopa… Ja pierdole.
Pierwszy kontakt Randy-ego z Marshalami miał miejsce 4 Marca 1992 roku. Wtedy to dwóch agentów zwyczajnie podeszli w okolice jego domu i poinformowali go, że ma nakaz aresztowania. Randy, który wtedy miał karabin na plecach, powiedział im, że wtargnęli na prywatny teren i mają spierdalać… No i posłuchali się go, odjechali bez żadnego incydentu. Po tym, dowództwo Marshali powiedziało swoim agentom, żeby nigdy już z Randym nie rozmawiali, tylko kontaktowali się z jego prawnikiem. No i po tym spotkaniu Marshalowie rozpoczęli operację „Northern Exposure” (czyli coś w stylu „północne ujawnienie”). No i o co w tej operacji chodziło? To była kompletna inwigilacja całej posesji.

Agenci po kryjomu zainstalowali kamery i mikrofony w domu oraz jego okolicach. Bez kitu – ubrali się w kamuflaż, w środku nocy zainstalowali podsłuch i podgląd, po czym spierdalali zanim ktokolwiek był w stanie ich zauważyć. Wszelakie zdjęcia lub nagrania Weaverów jakie można znaleźć w okolicach posiadłości pochodzą głównie z tych kamer. No i tak ich podglądali przez jakieś 4 miesiące, dzień w dzień. W ten oto sposób agenci dowiedzieli się, że urodziła im się kolejna córka – Elisheba, która miała raptem 10 miesięcy. Z nagrań wynikało, że paranoja Randy-ego tylko się pogorszyła – ilekroć słyszał, jak pojazd przejeżdża niedaleko góry, obejmował pozycje obronne. Nigdy nie opuszczał domu bez broni. Był przekonany, że ktoś go cały czas obserwuje (o ironio…). No i oczywiście, 5 maja, ktoś z rodzinki odkrył jedną z kamer. Od tamtej pory, ludzie nie wychodzili aż tak często z domu. Na prośbę Randy-ego, Kevin Harris, jego przyjaciel (20 lat, o dziwo nie miał żadnych powiązań z żadną milicją) przybył, aby pomagać koło domu. Wszyscy w domu mieli wyznaczone warty strażnicze. Z późniejszych zeznań, rodzina Randy-ego wiedziała, że był w niebezpieczeństwie, ale byli przekonani, że tak długo jak nie zejdą z góry, nic im nie grozi. Byli gotowi spędzić tak resztę życia, odsunięci od społeczeństwa… No i wszystko poszło się jebać 21 sierpnia, 1992.

Początkowo, Marshalowie głowili się jak do sprawy podejść. Wysunięto nawet propozycje kupna działki, po czym dwóch tajniaków udających małżeństwo wprowadziło by się tam i stopniowo próbowali skontaktować się z rodziną Weaverów. Jak już mogliby podejść dostatecznie blisko, aresztowaliby ich. Okazało się, że plan był wstępnie zatwierdzony, więc niektóre raporty twierdzą, że misja z 21 sierpnia był rozeznaniem względem tego. Inne twierdzą, że to było rutynowe rozeznanie, gdzie używano kamuflażu, gogli noktowizyjnych no i karabinku na boku. Powodem dla którego agenci byli tak uzbrojeni był jeden z raportów, który twierdził, że Randy strzelał do helikopterów… A dokładniej mówiąc, strzelał do helikopterów Geraldo Rivery (dziennikarz z Fox News). Czy to była prawda? Raczej nie. Zespół Geraldo nigdy tego nie potwierdził, Randy temu zaprzecza, i jakoś nikt w kwaterze nie chciał się przyznać do tego raportu. W każdym razie, agenci bali się, że postrzelą ich w dupę. O 4:30 rano, 21 sierpnia, 6 agentów przybyło na posesję. Rozdzielili się na dwa zespoły – jeden zespół obserwował, drugi kontynuował operacje niedaleko domu. Około 7 rano… Jeden z agentów który łaził koło domu zdecydował się rzucać kamieniami w dom, aby sprawdzić reakcję psa Weaverów, Strikera (no ja pierdole, takich taktyk to spodziewałbym się po jakiś wiejskich bojówkach a nie agentach federalnych). Po usłyszeniu tych kamulców, nie dość że Striker wyszedł, to jeszcze Randy, Kevin i Samuel mu towarzyszyli. No i Striker, zainteresowany tymi kamieniami, zaczął iść w kierunku agentów federalnych (jeszcze te zjeby próbowały się później tłumaczyć, że to nie kamienie sprawiły, że wyszedł, tylko jakiś przejeżdżający pojazd, ale biorąc pod uwagę, że pies zaczął iść w kierunku tych kamieni, to ta wersja nie przyjęła się zbyt dobrze). Randy kazał Kevinowi i Samuelowi podążać za psem, podczas gdy on skierował się w innym kierunku. No i akurat pech chciał, że Randy obrał ten sam kierunek co grupa obserwacyjna i najzwyczajniej w świecie spotkał się z nimi. Wyobraźcie sobie jego minę, kiedy koleś w pełnym kamuflażu i karabinem wstał i kazał mu się zatrzymać. Zdał sobie sprawę, że to agent federalny. Nie podniósł na niego broni. Zamiast tego powiedział mu, żeby spierdalał i zaczął wracać do domu. Wtedy to właśnie, Samuel, Kevin i Striker znaleźli pozostałych trzech agentów federalnych… No i rozpoczęło się piekło. Mimo próby ukrycia, pies był w stanie ich wyczuć, no i dalej zapierdalał w ich kierunku. Właśnie wtedy jeden z agentów federalnych zastrzelił Strikera. Tak, to agenci federalni oddali pierwszy strzał. Nigdy żaden z Marshali nie przedstawił się jako agent federalny, więc Kevin i Samuel myśleli, że pies podążał za jakąś zwierzyną. Tak więc kiedy zauważyli, jak jakiś gościu w pełnym kamuflażu zajebał im psa, przez ani chwilę nie mogli wiedzieć, że to federalni. Samuel wyrwał się na przód i cały wkurwiony wykrzyczał „Zabiłeś mojego psa ty skurwysynie!”. Podniósł broń i zaczął strzelać. Agent Federalny, William Deagan, podniósł broń i postrzelił Samuela w ramię. Samuel odwrócił się i zaczął uciekać. Kiedy Kevin zobaczył, jak Samuel zostaje postrzelony, podniósł swoją broń i sam zaczął strzelać. Kevin trafił Williama w klatkę piersiową, zabijając go. Agenci odpowiedzieli ogniem i zastrzelili Samuela. Strzelili mu w plecy, ponieważ ten zaczął uciekać. Chłopak miał 14 lat w chwili śmierci. Kevin chciał wpierw pomóc chłopakowi, ale kiedy tylko się pokapował, że był martwy, zostawił jego ciało i sam zaczął uciekać.
Randy i Kevin spotkali się z powrotem w kabinie, gdzie Kevin poinformował ich o śmierci Samuela. Reakcje były takie, jakich można się spodziewać – Randy był w niedowierzaniu, Vicky była pogrążona, dziewczynki były przerażone.
Randy i Kevin spotkali się z powrotem w kabinie, gdzie Kevin poinformował ich o śmierci Samuela. Reakcje były takie, jakich można się spodziewać – Randy był w niedowierzaniu, Vicky była pogrążona, dziewczynki były przerażone.

Pozostali agenci przegrupowali się. Dwóch podbiegło do sąsiedniego domu, gdzie poinformowali o zajściu kwaterę główną US Marshals oraz lokalną policję aby uzyskać wsparcie. I tutaj muszę o czymś wspomnieć – poinformowali policję, swoje kwatery główne, a później jeszcze FBI o tym, że jeden z ich agentów zginął. Ale nie powiedzieli nic o tym, że Samuel zginął. Jakby tego było mało, nakłamali, że to do nich wpierw strzelano, przy czym tylko się bronili. Przy czym też próbowali przekonać swoje biuro i policję, że wymiana ognia dalej miała miejsce, kolejne kłamstwo.
W między czasie, Vicky podjęła decyzję, aby odzyskać ciało Samuela. Pomimo zagrożeń, nie chcieli go zostawić tam, więc Randy i Vicky wyszli tam z bronią. Agenci byli teraz w innym miejscu, ale zagrożenie dalej było realne. Odzyskali ciało Samuela, ale nie mieli czasu na pochówek, więc umiejscowiono go w szopie z narzędziami koło domu.
O 8 rano, lokalna policja pojawia się. Odzyskują ciało Williama Deagana i wracają do bazy niedaleko góry.
Ilekroć agent federalny zostaje zabity, sprawa idzie do FBI. Ze względu na kłamstwa ze strony Marshali, FBI było przekonane, że Weaverzy jako pierwsi otworzyli ogień i świadomie zastrzelili agenta federalnego, więc podjęli drastyczne środki. Sąsiedzi zostali ewakuowani z domów, drogi zostały zamknięte. Uznano, że osoby niebiorące udziału w walce (czyli Vicky i dziewczynki) są uznane za zakładników, więc zespół do ratowania zakładników został wezwany. Na dodatek, gubernator Idaho uznał sytuację za stan wyjątkowy, co pozwoliło FBI i policji na używanie ekwipunku z Gwardii Narodowej Idaho – helikoptery, czołgi, takie tam.
Tymczasem wewnątrz domu, wszyscy byli pogrążeni w żałobie. Siedzieli głównie w ciszy. Dorośli czasami zastanawiali się, czy nie należałoby się poddać, ale byli przerażenia – w końcu agenci federalni otworzyli ogień jako pierwsi. Zdawali sobie też sprawę, że po tym jak Kevin zajebał Marshala, najprawdopodobniej będą ich chcieli zabić na miejscu.
W między czasie, Vicky podjęła decyzję, aby odzyskać ciało Samuela. Pomimo zagrożeń, nie chcieli go zostawić tam, więc Randy i Vicky wyszli tam z bronią. Agenci byli teraz w innym miejscu, ale zagrożenie dalej było realne. Odzyskali ciało Samuela, ale nie mieli czasu na pochówek, więc umiejscowiono go w szopie z narzędziami koło domu.
O 8 rano, lokalna policja pojawia się. Odzyskują ciało Williama Deagana i wracają do bazy niedaleko góry.
Ilekroć agent federalny zostaje zabity, sprawa idzie do FBI. Ze względu na kłamstwa ze strony Marshali, FBI było przekonane, że Weaverzy jako pierwsi otworzyli ogień i świadomie zastrzelili agenta federalnego, więc podjęli drastyczne środki. Sąsiedzi zostali ewakuowani z domów, drogi zostały zamknięte. Uznano, że osoby niebiorące udziału w walce (czyli Vicky i dziewczynki) są uznane za zakładników, więc zespół do ratowania zakładników został wezwany. Na dodatek, gubernator Idaho uznał sytuację za stan wyjątkowy, co pozwoliło FBI i policji na używanie ekwipunku z Gwardii Narodowej Idaho – helikoptery, czołgi, takie tam.
Tymczasem wewnątrz domu, wszyscy byli pogrążeni w żałobie. Siedzieli głównie w ciszy. Dorośli czasami zastanawiali się, czy nie należałoby się poddać, ale byli przerażenia – w końcu agenci federalni otworzyli ogień jako pierwsi. Zdawali sobie też sprawę, że po tym jak Kevin zajebał Marshala, najprawdopodobniej będą ich chcieli zabić na miejscu.

Następnego dnia, FBI zaczęło ustawiać snajperów niedaleko domu. Jednym z nich był Lon Horiuchi. Zaledwie po kilku godzinach od ustawienia się, kiedy Randy wyszedł na zewnątrz aby sprawdzić ciało Samuela (chciał się upewnić, że żadne dzikie zwierzę nie dobrało się do niego przez noc), Horiuchi próbował go zabić – nie trafił w kręgosłup, ponieważ Randy odwrócił się w ostatniej chwili, przez co zranił go w ramię. Najstarsza córka, Sara, wybiegła aby pomóc ojcowi – myślała, że snajper nie zastrzeli małej dziewczynki. Ustawiła się pomiędzy ojcem a snajperem, podczas gdy Kevin sam wyszedł aby pomóc Randy-emu się pozbierać. Vicky Weaver, trzymając swoją najmłodszą córkę (10 miesięcy), przytrzymała drzwi, aby mogli wejść do domu (mieli takie specjalne drzwi, które zamykały się same). Wtedy to Horiuchi załadował kolejny pocisk. Twierdził, że chciał zastrzelić Kevina, kiedy ten wracał z Randym do domu. Po dziś dzień, wielu ludzi uznaje, że kłamie, ponieważ oddał strzał jak już wszyscy weszli do domu… Przy czym trafił Vicky Weaver… Prosto w głowę. Zmarła na miejscu o 5:58 po południu. Pocisk przeszedł przez jej głowę, przeszedł przez drzwi i trafił Kevina w bok. Wszyscy padli na ziemie i dopiero po chwili doszło do nich, co się stało. Elisheba była przygnieciona przez ciało matki. Randy, ze łzami w oczach, odciągnął jej ciało, aby dziewczynka nie udusiła się.
Wyobrażacie sobie taką sytuację? Nie pojawiacie się w sądzie, więc federalni mordują Ci psa, syna, żonę, no i jeszcze postrzelili Ciebie i twojego kumpla? Na dodatek przypomnę, że ten chłop chciał negocjować, ale sędzia się nie zgodził.
W raporcie przez Radio Horiuchi powiedział, że pierwszy strzał trafił, ale za drugim razem chybił. Nie powiedział nic o śmierci Vicky. Po dziś dzień upiera się, że nie wiedział, że ją zabił… Tylko, że… Tego samego dnia, kiedy trafił do hotelu aby odpocząć, narysował ten oto rysunek.
Dzięki niemu, wielu ludzi podejrzewa, że wiedział doskonale co robi.
Wyobrażacie sobie taką sytuację? Nie pojawiacie się w sądzie, więc federalni mordują Ci psa, syna, żonę, no i jeszcze postrzelili Ciebie i twojego kumpla? Na dodatek przypomnę, że ten chłop chciał negocjować, ale sędzia się nie zgodził.
W raporcie przez Radio Horiuchi powiedział, że pierwszy strzał trafił, ale za drugim razem chybił. Nie powiedział nic o śmierci Vicky. Po dziś dzień upiera się, że nie wiedział, że ją zabił… Tylko, że… Tego samego dnia, kiedy trafił do hotelu aby odpocząć, narysował ten oto rysunek.
Dzięki niemu, wielu ludzi podejrzewa, że wiedział doskonale co robi.

Po tym strzale, FBI zdało sobie z czegoś sprawę… Zapomnieli o negocjacjach. Zanim padły strzały od Snajpera to ani razu nie obwieścili swojej obecności, nie poprosili Randy-ego aby wyszedł z rękami w górze, nic. Więc o 6:30 po południu podjechali opancerzonym pojazdem pod dom Randy-ego, po czym zza tego pojazdu obwieścili za pomocą megafonu, że ma się poddać. Poczekali chwilę i odjechali.
Po tym, co się stało z Vicky nikt nie wychodził z domu. Czołgali się po podłodze, nie chcąc zarobić kulki. Tymczasem Kevin ma się kiepsko – stracił sporo krwi ze względu na ranę. Był w tak wielkim bólu, że w nocy błagał Randy-ego, żeby go zabił. Randy powiedział, że tego nie zrobi – jeśli Kevin faktycznie chce umrzeć, to musi sam się zabić. Próbowali mu pomóc, zatamowali krwawienie, ale wdała się infekcja.
23 (lub 24, raporty się mieszają) sierpnia, FBI znowu przyjechało wozem opancerzonym. No i wtedy jeden z negocjatorów odnosi się do… Vicky. Powiedział „Hej, co Vicky jadła dzisiaj na śniadanie? Coś dobrego?”. Kurwa, kobieta gnije na podłodze od paru dni, a oni pytają się co jadła na śniadanie. FBI może i nie wiedziało, że Horiuchi ją zajebał, ale z punktu widzenia Weaverów to była najbardziej zwyrodniała rzecz jaką można było powiedzieć.
Po tym obwieszczeniu… Federalni chcieli negocjować. Ale Randy nie miał telefonu, więc wysłali takiego małego robocika z podpiętą słuchawką. Randy spojrzał się na niego i zauważył, że ten robot ma podpiętą strzelbę… Która celuje prosto w słuchawkę. FBI po tym się tłumaczyło, że to było niedopatrzenie z ich strony. Nie muszę wam chyba mówić, że Randy nie chciał gadać do takiego robota. Zagroził, że go rozjebie, więc federalni wzięli odwrót.
FBI zaczęło rozbierać budynki koło domu. Polazł kurnik i coś tam jeszcze. W tym momencie podchodzą do szopy, otwierają ją… I widzą rozkładające się ciało Samuela. I zdają sobie teraz sprawę, że coś poszło nie tak – do tej pory myśleli, że nikt nie zginął ze strony Weaverów. Zabierają ciało Samuela i poddają je badaniom, po czym odkrywają, że chłopaka postrzelono w plecy. Agenci FBI, głównie Ci z poziomu dowództwa zaczynają zadawać pytania. Zaczynają prowadzić śledztwo w okolicach miejsca, w którym doszło do początkowej strzelaniny. Z raportu jaki dostali od US Marshals byli przekonani, że doszło tam do jakiejś wielkiej wymiany ognia… A tu przychodzą na miejsce, raptem parę łusek tu i ówdzie, no i martwy pies.
Po tym, co się stało z Vicky nikt nie wychodził z domu. Czołgali się po podłodze, nie chcąc zarobić kulki. Tymczasem Kevin ma się kiepsko – stracił sporo krwi ze względu na ranę. Był w tak wielkim bólu, że w nocy błagał Randy-ego, żeby go zabił. Randy powiedział, że tego nie zrobi – jeśli Kevin faktycznie chce umrzeć, to musi sam się zabić. Próbowali mu pomóc, zatamowali krwawienie, ale wdała się infekcja.
23 (lub 24, raporty się mieszają) sierpnia, FBI znowu przyjechało wozem opancerzonym. No i wtedy jeden z negocjatorów odnosi się do… Vicky. Powiedział „Hej, co Vicky jadła dzisiaj na śniadanie? Coś dobrego?”. Kurwa, kobieta gnije na podłodze od paru dni, a oni pytają się co jadła na śniadanie. FBI może i nie wiedziało, że Horiuchi ją zajebał, ale z punktu widzenia Weaverów to była najbardziej zwyrodniała rzecz jaką można było powiedzieć.
Po tym obwieszczeniu… Federalni chcieli negocjować. Ale Randy nie miał telefonu, więc wysłali takiego małego robocika z podpiętą słuchawką. Randy spojrzał się na niego i zauważył, że ten robot ma podpiętą strzelbę… Która celuje prosto w słuchawkę. FBI po tym się tłumaczyło, że to było niedopatrzenie z ich strony. Nie muszę wam chyba mówić, że Randy nie chciał gadać do takiego robota. Zagroził, że go rozjebie, więc federalni wzięli odwrót.
FBI zaczęło rozbierać budynki koło domu. Polazł kurnik i coś tam jeszcze. W tym momencie podchodzą do szopy, otwierają ją… I widzą rozkładające się ciało Samuela. I zdają sobie teraz sprawę, że coś poszło nie tak – do tej pory myśleli, że nikt nie zginął ze strony Weaverów. Zabierają ciało Samuela i poddają je badaniom, po czym odkrywają, że chłopaka postrzelono w plecy. Agenci FBI, głównie Ci z poziomu dowództwa zaczynają zadawać pytania. Zaczynają prowadzić śledztwo w okolicach miejsca, w którym doszło do początkowej strzelaniny. Z raportu jaki dostali od US Marshals byli przekonani, że doszło tam do jakiejś wielkiej wymiany ognia… A tu przychodzą na miejsce, raptem parę łusek tu i ówdzie, no i martwy pies.

W między czasie, pod górą zebrała się grupka protestujących, ponieważ dla nich cała ta sytuacja wydała się głupia – znali Randy-ego, wiedzieli że takie metody nie są potrzebne, że federalni mocno przesadzili, takie tam. Niestety dla Randy-ego, jego znajomi z Arysjkich Narodowości też się tam pojawili i byli wśród protestujących. Krupka salutujących ludzi ze swastą na ramieniu naprawdę nie wyglądała dobrze.
Po tym odkryciu, zmieniono podejście. 26 sierpnia, podjęto kolejną próbę negocjacji. Randy dalej nie chciał wyjść, bo bał się, że go odstrzelą, więc chciał porozmawiać z siostrą. Wiedział, że znajduje się w pobliżu, ponieważ reporter w radiu podawał jej przybycie. FBI nie pozwoliło jej się zbliżyć, więc mówiła przez megafon, ale gówniana jakość dźwięku sprawiła, że Randy nic nie zrozumiał.
Po tym odkryciu, zmieniono podejście. 26 sierpnia, podjęto kolejną próbę negocjacji. Randy dalej nie chciał wyjść, bo bał się, że go odstrzelą, więc chciał porozmawiać z siostrą. Wiedział, że znajduje się w pobliżu, ponieważ reporter w radiu podawał jej przybycie. FBI nie pozwoliło jej się zbliżyć, więc mówiła przez megafon, ale gówniana jakość dźwięku sprawiła, że Randy nic nie zrozumiał.

27 sierpnia, Randy dowiaduje się przez radio, że na miejsce przybył Bo Gritz. Imię może nie wydawać się znajome – był on weteranem z Wietnamu, który po zakończeniu wojny pomagał odzyskiwać żołnierzy, którzy byli więźniami albo byli zaginieni. Kandydował nawet na prezydenta, ale nie wyszło mu to jakoś. Ale to był ktoś szanowany, zwłaszcza w wojskowych kręgach. Jeśli ktoś mógłby przekonać Randy-ego, aby się poddał, to był on.
Początkowo próbował się porozumieć przez megafon, ale kiedy tylko usłyszał kiepską jakość, jebnął nim o ziemie i po prostu wyszedł z opancerzonego wozu. Podszedł pod drzwi, zapukał i powiedział, że chce gadać. Pierwszy raz od rozpoczęcia tego burdelu, ktoś chciał z Randym porozmawiać jak z człowiekiem.
Bo pyta się go o to, co się stało, bo mimo odprawy domyślał się, że o wielu rzeczach nie wie. Dowiedział się wtedy że Randy został postrzelony, Kevin nie ma się za dobrze, a Vicky nie żyje. Bo wraca do wozu opancerzonego, zjeżdża do bazy i mówi FBI o tym co się stało. Po obwieszczeniu, że Vicky została zamordowana przez snajpera, protestujący mocno się wkurwili. Presja była na FBI aby zrobili coś – spierdolili sprawę po całej linii oporu, więc jeśli szybko czegoś nie zrobią, będą mieli przejebane. Bo działa jako łącznik, jeździ od domu do bazy. Randy nie chce się poddać, ponieważ boi się, że zostanie zamordowany. Randy i Kevin byli tak przekonani o swojej śmierci, że Sara spisała ich testamenty i wersję wydarzeń. Bo przekonał Randy-ego, że on ma tyle czasu ile chce, ale Kevin musi trafić do szpitala, bo inaczej zginie. Zgodził się. Kevin opuścił górę w towarzystwie Bo, gdzie oddał się w ręce władz 30 sierpnia. Przetransportowano go do szpitala, przeżył.
Po tym jak Kevin został przetransportowany do szpitala, Bo Gritz i Jackie Brown, przyjaciel rodziny Weaverów, wracają z powrotem na górę aby przetransportować ciało Vicky. Leżała na tej podłodze od 9 dni… Randy zgodził się na pochówek. Zabierają jej ciało do bazy na podnóżu góry.
Po powrocie do Bazy, FBI zdało sobie sprawę, że trzeba coś z tym zrobić. Ale nie można było się zgodzić na metody – niektórzy chcieli użyć znowu siły, inni się nie zgodzili. Porankiem 31 sierpnia, Bo Gritz znowu przyjeżdża do domu Randy-ego, informuje go o istnym burdelu w FBI. Robili się nie cierpliwi, no i mogli sprawę zjebać jeszcze bardziej. Błagał Randy-ego, aby poddał się i zjechał z góry razem z nim, bo w jego obecności nic mu się nie stanie. Randy zgodził się. Zabrał ze sobą swoje córki, i razem z Bo zeszli w góry. Oblężenie Ruby Ridge zakończyło się. Randy został aresztowany i przetransportowany do szpitala. Dziewczynki zostały odesłane do dziadka i babci.
Zarówno Randy i Kevin zostali oskarżeni o morderstwo agenta federalnego. Początkowo federalni chcieli też oskarżyć Sarę o współudział i sądzić ją jak dorosłą, ale ten pomysł nie polatał długo. Dzień rozprawy nadszedł 13 kwietnia 1993 roku. No i co, skazali ich obu na dożywocie albo karę śmierci?
Początkowo próbował się porozumieć przez megafon, ale kiedy tylko usłyszał kiepską jakość, jebnął nim o ziemie i po prostu wyszedł z opancerzonego wozu. Podszedł pod drzwi, zapukał i powiedział, że chce gadać. Pierwszy raz od rozpoczęcia tego burdelu, ktoś chciał z Randym porozmawiać jak z człowiekiem.
Bo pyta się go o to, co się stało, bo mimo odprawy domyślał się, że o wielu rzeczach nie wie. Dowiedział się wtedy że Randy został postrzelony, Kevin nie ma się za dobrze, a Vicky nie żyje. Bo wraca do wozu opancerzonego, zjeżdża do bazy i mówi FBI o tym co się stało. Po obwieszczeniu, że Vicky została zamordowana przez snajpera, protestujący mocno się wkurwili. Presja była na FBI aby zrobili coś – spierdolili sprawę po całej linii oporu, więc jeśli szybko czegoś nie zrobią, będą mieli przejebane. Bo działa jako łącznik, jeździ od domu do bazy. Randy nie chce się poddać, ponieważ boi się, że zostanie zamordowany. Randy i Kevin byli tak przekonani o swojej śmierci, że Sara spisała ich testamenty i wersję wydarzeń. Bo przekonał Randy-ego, że on ma tyle czasu ile chce, ale Kevin musi trafić do szpitala, bo inaczej zginie. Zgodził się. Kevin opuścił górę w towarzystwie Bo, gdzie oddał się w ręce władz 30 sierpnia. Przetransportowano go do szpitala, przeżył.
Po tym jak Kevin został przetransportowany do szpitala, Bo Gritz i Jackie Brown, przyjaciel rodziny Weaverów, wracają z powrotem na górę aby przetransportować ciało Vicky. Leżała na tej podłodze od 9 dni… Randy zgodził się na pochówek. Zabierają jej ciało do bazy na podnóżu góry.
Po powrocie do Bazy, FBI zdało sobie sprawę, że trzeba coś z tym zrobić. Ale nie można było się zgodzić na metody – niektórzy chcieli użyć znowu siły, inni się nie zgodzili. Porankiem 31 sierpnia, Bo Gritz znowu przyjeżdża do domu Randy-ego, informuje go o istnym burdelu w FBI. Robili się nie cierpliwi, no i mogli sprawę zjebać jeszcze bardziej. Błagał Randy-ego, aby poddał się i zjechał z góry razem z nim, bo w jego obecności nic mu się nie stanie. Randy zgodził się. Zabrał ze sobą swoje córki, i razem z Bo zeszli w góry. Oblężenie Ruby Ridge zakończyło się. Randy został aresztowany i przetransportowany do szpitala. Dziewczynki zostały odesłane do dziadka i babci.
Zarówno Randy i Kevin zostali oskarżeni o morderstwo agenta federalnego. Początkowo federalni chcieli też oskarżyć Sarę o współudział i sądzić ją jak dorosłą, ale ten pomysł nie polatał długo. Dzień rozprawy nadszedł 13 kwietnia 1993 roku. No i co, skazali ich obu na dożywocie albo karę śmierci?

Kurwa, Randy i Kevin znaleźli sobie najbardziej zajebistego prawnika – Gerry-ego Spense-a. Jak bardzo był zajebisty? Nie potrzebował żadnego świadka. Ani razu sam z siebie nie wezwał nikogo, aby zeznawać. Zamiast tego on przeanalizował i rozebrał na czynniki pierwsze dowody oraz zeznania agentów, którzy brali udział w tej operacji. Zniszczył agencje federalne w sądzie – udało mu się udowodnić, że tworzenie tych skróconych strzelb było przykładem nagonki ATF, czyli oryginalny zarzut względem Randy-ego poszedł się jebać. Przekonał ławę przysięgłych, że Kevin działał w samoobronie, ponieważ agent federalny nie wylegitymował się i jako pierwszy otworzył ogień. Okazało się, że FBI niszczyło lub zatajało raporty, które krytykowały działanie agentów, starali się zatuszować wszystko co mogli. Ze wszystkich zarzutów, jakie wytoczono przeciwko Randy-emu ostał się tylko jeden – nie pojawienie się w sądzie. Randy dostał za to 18 miesięcy w areszcie i 10 tysięcy dolarów grzywny. Przy czym w tym areszcie spędził jedynie 6 miesięcy, bo odjęli mu rok oczekiwania na rozprawę. A Kevin? Ława przysięgłych oznajmiła, że był niewinny względem wszystkich zarzutów bo działał w samoobronie (po pięciu latach, nowy prokurator chciał go sądzić za to ponownie, ponieważ był na niego wkurwiony, ale w stanach nie można sądzić dwa razy za tą samą zbrodnie, więc mocno się przejechał) Co więcej, Weaverzy pozwali rząd federalny za śmierci Vicky i Samuela. Początkowow żądano 200 milionów dolarów, ale udało im się uzyskać mniejszą kwotę – córki otrzymały po milionie dolców każda, a Randy miał 100 tysi. Kevin też chciał coś ugrać, ale początkowo nie zgodzono się na odszkodowanie ze względu na zabójstwo agenta, mimo iż było ono w samoobronie. Jednak we wrześniu 2000 roku w końcu zgodzono się na 380 tysięcy.
Lon Horiuchi początkowo został oskarżony o zabójstwo Vicky Weaver w 1997. Z początku przysługiwał mu immunitet ze względu na bycie agentem federalnym. W pewnym momencie immunitet został anulowany, ponieważ jego działania pod Ruby Ridge unieważniły go, ale w międzyczasie nastąpiła zmiana prokuratora w Idaho. Nowy prokurator oddalił wszelakie zarzuty, coś co wielu ludziom się nie spodobało. Tłumaczył się, że rząd rzucał mu kłody pod nogi za każdym razem.
Randy Weaver wraz z Sarą w 1998 roku wydali książkę zatytułowaną „Federanle oblężenie w Ruby Ridge”, gdzie przedstawili wydarzenia ze swojego punktu widzenia. W 1999 roku Randy ożenił się na nowo z kobietą o imieniem Linda Gross. Wyrobił sobie dosyć sporą nienawiść wobec rządu za to, co się stało. Często brał udział w protestach przeciwrządowych i odwiedzał wszelakie grupki milicyjne. Podczas jednego protestu w 2007 roku przeciwko opodatkowaniu, ktoś powiedział, że może zginąć, na co odparł, że on chce zginąć. Zmarł 11 Maja 2022 roku z przyczyn naturalnych. Jego wszystkie Córki oraz Kevin Harrison dalej żyją.
Lon Horiuchi początkowo został oskarżony o zabójstwo Vicky Weaver w 1997. Z początku przysługiwał mu immunitet ze względu na bycie agentem federalnym. W pewnym momencie immunitet został anulowany, ponieważ jego działania pod Ruby Ridge unieważniły go, ale w międzyczasie nastąpiła zmiana prokuratora w Idaho. Nowy prokurator oddalił wszelakie zarzuty, coś co wielu ludziom się nie spodobało. Tłumaczył się, że rząd rzucał mu kłody pod nogi za każdym razem.
Randy Weaver wraz z Sarą w 1998 roku wydali książkę zatytułowaną „Federanle oblężenie w Ruby Ridge”, gdzie przedstawili wydarzenia ze swojego punktu widzenia. W 1999 roku Randy ożenił się na nowo z kobietą o imieniem Linda Gross. Wyrobił sobie dosyć sporą nienawiść wobec rządu za to, co się stało. Często brał udział w protestach przeciwrządowych i odwiedzał wszelakie grupki milicyjne. Podczas jednego protestu w 2007 roku przeciwko opodatkowaniu, ktoś powiedział, że może zginąć, na co odparł, że on chce zginąć. Zmarł 11 Maja 2022 roku z przyczyn naturalnych. Jego wszystkie Córki oraz Kevin Harrison dalej żyją.

Po dziś dzień służby federalne w stanach zjednoczonych są srogo jebane za to, co zrobiły w Ruby Ridge. Nie pomogło, że media próbowały namalować służby federalne jako niewinne aniołki a nie bandę debili. Można argumentować, że upartość Randy-ego przysłużyła się tej tragedii, ale prawda jest taka, że nie usprawiedliwia to w żadnym stopniu służb federalnych od zjebania wszystkiego co tylko mogli. Nawet gdyby chłop był największym zwyrolem w całym kraju to i tak nie pozwala to służbom mundurowym na takie głupoty. Nie pomaga, że nie są w stanie przyznać się do winy – cały czas uważają że Ruby Ridge (oraz późniejsze Waco) było dobrze przeprowadzoną akcją.
Mam nadzieję, że dzida podobała się równie dobrze co poprzednia. Następna będzie o Waco... Jak mi się będzie chciało.
Mam nadzieję, że dzida podobała się równie dobrze co poprzednia. Następna będzie o Waco... Jak mi się będzie chciało.