Literatura grozy.

1
W kom­na­cie tej... stał ol­brzy­mi he­ba­no­wy zegar. Głu­cho, po­sęp­nie, jed­no­staj­nie ty­ko­ta­ło wa­ha­dło jego w jedną i drugą stro­nę; kiedy wszak­że... miała ude­rzyć go­dzi­na, wów­czas z brą­zo­wych płuc ze­ga­ra roz­le­gał się dźwięk głę­bo­ki, czy­sty, do­no­śny i nad­zwy­czaj me­lo­dyj­ny, lecz tak dziw­nie gę­dzieb­ny i uro­czy­sty, iż ze schył­kiem każ­dej go­dzi­ny graj­ko­wie or­kie­stry mi­mo­wol­nie prze­sta­wa­li na chwi­lę rzę­po­lić i za­słu­chi­wa­li się w dźwię­ki, bez­wied­nie za­trzy­my­wa­li się w swych plą­sach tan­ce­rze i prze­lot­ny nie­po­kój roz­ra­do­wa­ne ogar­niał to­wa­rzy­stwo. Jak długo roz­brzmie­wa­ło gra­nie ze­ga­ra, naj­lek­ko­myśl­niej­si ble­dli, star­si zaś i sta­tecz­niej­si pod­no­si­li rękę do czoła, jak gdyby w błęd­nej ja­kiejś za­du­mie czy roz­ma­rze­niu; lecz skoro tylko ostat­nie za­mie­ra­ły po­gło­sy, pło­chy śmiech naraz prze­la­ty­wał w tłu­mie: graj­ko­wie spo­glą­da­li na sie­bie, uśmie­cha­jąc się ze swego nie­do­rzecz­ne­go zmie­sza­nia, i szep­tem
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Odkupienie orków u Tolkiena

7
Refleksja nad możliwością odkupienia orków w świecie Tolkiena otwiera szerokie perspektywy filozoficzne, zahaczając o istotę zła, wolnej woli, i metafizycznej sprawiedliwości. Czy istoty, które zostały celowo wypaczone przez siły mroku, mogą odzyskać swój pierwotny blask? Czy w ogóle posiadają możliwość wyboru, czy też są nieuchronnie związane z losem, który narzucił im ich stwórca – Melkor? W tych pytaniach zawiera się cała głębia metafizycznych dociekań nad naturą świata Tolkiena oraz nad losem i wolnością istot rozumnych w nim zamieszkujących.

Zło w świecie Tolkiena nie jest siłą samoistną. Jest, jak w klasycznej tradycji filozoficznej, brakiem dobra, deformacją naturalnego porządku rzeczy. Melkor, będąc jednym z najpotężniejszych Ainurów, nie stworzył orków, lecz ich wypaczył – zniszczył coś pierwotnie dobrego. Pytanie, które nasuwa się w tym kontekście, brzmi: czy zło może kiedykolwiek całkowicie zdominować i zniszczyć naturę istoty, czy też dobro, choćby ukryte, wciąż trwa w jej wnętrzu? W tej optyce orkowie nie są istotami czysto złymi, ale raczej więźniami swego stanu, w którym ich wolna wola została ograniczona przez traumę i brutalną indoktrynację.

Jednym z centralnych aspektów filozoficznych tej analizy jest kwestia wolnej woli. Wolność, choć często uznawana za nieodzowny element moralnej odpowiedzialności, może być ograniczona przez okoliczności zewnętrzne lub przez własną naturę. Orkowie, będąc wytworem przemocy i zniekształcenia, mogą być postrzegane jako istoty pozbawione pełnej wolności wyboru. Jeśli jednak wciąż posiadają szczątki wolnej woli, choćby w najbardziej ograniczonym sensie, pojawia się przestrzeń na ich odkupienie. Czy Tolkien, przedstawiając orków jako brutalnych sługusów zła, sugeruje, że są oni nieodwołalnie skazani na potępienie? A może, choć nie mamy na to dowodów, Tolkien sugeruje, że w każdym stworzeniu, nawet najbardziej zdegenerowanym, może tkwić możliwość odkupienia, gdyby zostało ono wystawione na odpowiednie bodźce?

Ciekawym przypadkiem w legendarium Tolkiena, który ilustruje możliwości moralnej przemiany, jest postać Golluma. Gollum, choć zniszczony przez Pierścień, jest postacią tragiczną, w której Tolkien ukazuje dramat duszy zmagającej się z zepsuciem. Mimo że przez lata Gollum służył złu, Tolkien nie odbiera mu całkowicie zdolności do dobra – jego chwile skruchy, żalu, a nawet nadziei pokazują, że możliwość odkupienia nie została z niego całkowicie wygnana. Gollum jest symbolem złożoności moralnej w świecie, gdzie nikt, nawet najbardziej zdeprawowany, nie jest całkowicie pozbawiony możliwości przemiany. Z tej perspektywy można rozważać czy orkowie są podobnie złożonymi istotami, zdolnymi do wewnętrznego żalu i nawrócenia?

Wolność woli orków mogłaby być ograniczona przez dwa czynniki: po pierwsze, przez ich stwórców, a po drugie, przez ich własne przyzwyczajenie do okrucieństwa i destrukcji. Melkor i później Sauron celowo narzucili im system przemocy, który uczynił ich narzędziami mroku. Nie możemy jednak wykluczyć, że w momencie gdyby orkowie zostali uwolnieni spod tyranii swoich ciemiężców, mogliby zacząć odkrywać własną moralność, podobnie jak Gollum, gdy był odseparowany od Pierścienia. W tym kontekście warto rozważyć, czy orkowie mogą być postrzegani jako ofiary systemu, w którym zostały zamknięte, bardziej niż jako pełnoprawni sprawcy zła.
Rozważając odkupienie orków, nie możemy jednak pominąć szerszego kontekstu metafizycznego świata Tolkiena. Jest to świat, w którym pierwotne dobro jest fundamentalnym elementem stworzenia, a zło zawsze jest deformacją tego porządku. W tym sensie odkupienie oznaczałoby powrót do pierwotnej harmonii, przywrócenie naturalnego stanu, w którym istoty rozumne działają zgodnie z wolą Ilúvatara. Orkowie, którzy zostali wypaczeni, mogliby teoretycznie odzyskać swój pierwotny stan, gdyby ich zepsucie zostało odwrócone. To jednak prowadzi do pytania, czy taka przemiana jest możliwa bez interwencji boskiej – bez bezpośredniej ingerencji Ilúvatara lub Valarów.
W kontekście tej teologicznej perspektywy odkupienie orków mogłoby wymagać nie tylko ich wolnej woli, ale także łaski zewnętrznej – czegoś, co wykracza poza ich własną zdolność do samodzielnego odwrócenia losu. W świecie Tolkiena odkupienie nie jest procesem mechanicznym ani automatycznym. Wymaga współpracy między wolą istoty i boską interwencją, co widzimy choćby w przypadku Froda, który mimo swojego upadku w końcowej scenie, jest ocalony nie przez własną siłę, lecz przez niezamierzony akt Golluma. Może to sugerować, że nawet orkowie, gdyby zostali wyzwoleni spod tyranii swoich władców, mogliby znaleźć drogę do łaski i przemiany, choć mogłoby to wymagać wsparcia wyższego porządku.
Filozoficznie, można by rozważać, czy w świecie Tolkiena istnienie tak głęboko zdeprawowanych istot jak orkowie nie stawia pytania o granice sprawiedliwości i miłosierdzia. Czy Tolkienowska wizja świata, oparta na chrześcijańskim rozumieniu dobra i zła, dopuszcza możliwość odkupienia dla wszystkich stworzeń, bez względu na stopień ich deprawacji? W chrześcijańskiej tradycji miłosierdzie jest dostępne dla wszystkich, a piekło nie jest ostatecznym przeznaczeniem dla nikogo poza tymi, którzy sami je wybierają. Czy zatem orkowie, nawet jeśli zostali skazani na życie w cieniu mroku, mogliby znaleźć w sobie iskrę, która pozwoliłaby im na odwrócenie swojego losu?
Podsumowując, pytanie o możliwość odkupienia orków prowadzi do głębokich refleksji nad naturą zła, wolnej woli i łaski w świecie Tolkiena. Orkowie, choć wypaczeni, mogą wciąż posiadać wewnętrzny potencjał do przemiany, ale odkupienie zależy od złożonych czynników – zarówno ich własnej wolnej woli, jak i interwencji sił wyższych. W tym sensie ich los, podobnie jak los każdej istoty rozumnej, może być bardziej otwarty, niż początkowo mogłoby się wydawać.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Legion nieśmiertelnych

27
Legion nieśmiertelnych
Ło Panie, ta seria wciąga jak Cygan zapomogi! Jestem na 14. części i, o dziwo, jeszcze mi się nie znudziła. Jeśli ktoś czytał „Wojnę starego człowieka”, „Space Carrier” lub „Pola dawno zapomnianych bitew”, to zdecydowanie będzie zadowolony. Polityki jest trochę, ale w sam raz. Romansy są, choć w dość antyfeministycznym stylu (bohater "zalicza" wszystko, co ma cycki). Akcji jest mnóstwo, a co najważniejsze — seria jest cholernie długa, a książki tanie jak barszcz. Na OLX można znaleźć 17 części za 400 zł. Jako koneser sci-fi daję mocne 9/10.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Pytanie

10
Cześć, może będziecie w stanie mi pomóc. Od jakiegoś czasu próbuję sobie przypomnieć dwie książki, próbowałem znaleźć w Googlach ale nie udało mi się

1) krótkie opowiadanie, które nazywało się chyba "Bunkier" (szukałem ale nie znalazłem). Mówiło o tym, że świat był po jakiejś wojnie atomowej i na powierzchni żyli mutanci, zdeformowani ludzie. Głównym bohaterem był jeden z nich, wyrzutek odtrącony przez społeczeństwo bo różnił się od nich. Później trafił do bunkra gdzie żyli jeszcze normalni ludzie i okazało się, że on też był zdrowy ale przez swoje plemię był odrzucony bo dla nich był "nienormalny"

2) opis książki mówił o tym, ze sztuczna inteligencja zawładnęła ludzkością i trzyma ludzi w hibernacji? I raz na kilka milionów lat ktoś się budzi. Albo człowiek przypadkowo się obudził, coś takiego. Zaciekawiły mnie te opisy czasu, to nie były setki lat czy tysiące tylko miliony
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Księga zaginionych opowieści

2
Księga zaginionych opowieści
Okładka „Księgi Zaginionych Opowieści. Część 1” to wizualna metafora podróży nie tylko przez materialny świat Śródziemia, ale także przez głębiny ludzkiej egzystencji, zmagania, poznania i duchowej transformacji. Każdy element tej grafiki wydaje się zapraszać do rozważenia nad uniwersalnym pytaniem: czym jest nasze życie i jakie są jego ostateczne cele? W tej jednej ilustracji zawiera się całe spektrum symboli, które odzwierciedlają istotę filozofii Tolkiena, a także szersze refleksje nad ludzkim losem i naszą nieodłączną potrzebą odnalezienia sensu.

Statek żaglowy, unoszący się na wzburzonym morzu, to nie tylko obraz podróży fizycznej, ale również głęboka metafora egzystencjalna. W tej scenie widzimy jednostkę, która musi stawić czoła ogromnym siłom natury – falom, które symbolizują nieprzewidywalność życia, jego chaos i trudności. Tak jak człowiek, statek ten jest stale konfrontowany z siłami, które zdają się być poza jego kontrolą, a jednak mimo to posuwa się naprzód. To obraz nadziei w obliczu niepewności, ukazujący, że życie jest ciągłym procesem zmagań, gdzie każda fala może być zarówno zagrożeniem, jak i szansą na wzrost i rozwój. Fale stają się metaforą przeciwności, które człowiek napotyka w trakcie swojego istnienia, ale także przypomnieniem, że to właśnie one kształtują nasze charaktery, zmuszając nas do adaptacji, nauki i postępu.

Żagiel statku, oświetlany przez złote promienie światła, to kluczowy symbol na tej okładce. To nie tylko techniczny element napędzający statek, ale wizualizacja duchowego przewodnictwa. Złote światło, w kontraście do ciemnych, niespokojnych wód, sugeruje obecność czegoś wyższego – może to być przeznaczenie, boska opieka czy sama natura transcendencji. Żagiel staje się medium, które pozwala statkowi przemieszczać się przez niebezpieczne wody, symbolizując jednocześnie, że ludzka dusza, jeśli otwarta na duchowe przewodnictwo, jest w stanie nawigować przez najbardziej niespokojne momenty życia. Światło jest tutaj nie tylko znakiem nadziei, ale również obietnicą wyższej mądrości, do której człowiek dąży, nawet jeśli jeszcze nie w pełni ją rozumie. W twórczości Tolkiena ta symbolika często odnosi się do obecności Valarów, którzy, mimo że niewidzialni, zawsze oddziałują na losy bohaterów.

Góra na horyzoncie, majestatycznie wyłaniająca się z mgieł, to symbol czegoś niedosiężnego, a zarazem upragnionego. W filozofii i mitologii góry od zawsze były miejscami, gdzie spotykały się ziemskie sprawy z boskimi. W Śródziemiu, Taniquetil, najwyższa góra Valarów, była miejscem, gdzie znajdowały się siedziby istot boskich, a Góry Mgliste stanowiły granicę między światem ludzi a światem tajemniczych stworzeń. Góra na tej okładce staje się więc nie tylko geograficznym punktem odniesienia, ale także celem duchowym, który człowiek stara się osiągnąć. To obraz transcendencji – podróży nie tylko ku fizycznemu miejscu, ale ku wewnętrznej przemianie, która zachodzi w duszy każdego, kto odważa się wyruszyć na taką podróż. Góra, mimo że widoczna, jest daleka i trudna do zdobycia, co sugeruje, że prawdziwa mądrość i duchowa doskonałość są czymś, co wymaga wysiłku, determinacji i poświęcenia.
Ptaki unoszące się nad wodami to kolejny element tej symboliki, który można interpretować filozoficznie. Ptaki w kulturach starożytnych często były uważane za posłańców bogów, istoty, które łączą niebo i ziemię. W twórczości Tolkiena orły Manwego pełniły właśnie taką funkcję – pojawiały się w kluczowych momentach, aby ratować bohaterów, kiedy wszystkie inne środki zawodziły. Ptaki na okładce są zatem nie tylko symbolem nadziei i wybawienia, ale również przypomnieniem, że człowiek, mimo swojego zmagania, nigdy nie jest całkowicie sam. Są siły wyższe, niewidzialne, które czekają, aby wkroczyć w najbardziej krytycznych momentach życia, jeśli tylko człowiek potrafi zaufać tej wyższej mocy. Ich obecność przypomina nam o transcendentalnej naturze wszechświata, gdzie rzeczy widzialne i niewidzialne splatają się ze sobą w nierozerwalnym związku.
Kolory na okładce – głęboka zieleń, błękit, biel i złoto – to również kluczowe elementy, które dodają całości symbolicznego wymiaru. Zieleń i błękit to barwy życia, natury, ale też tajemnicy – symbolizują głębiny duszy, które pozostają niezgłębione, ale w których tkwi potencjał wzrostu i odnowy. Biel na górze to czystość, niewinność i doskonałość, które człowiek pragnie osiągnąć, ale które wymagają wspinaczki, wysiłku i dążenia ku temu, co wyższe. Złote światło zaś to ostateczne oświecenie, które przychodzi w momencie, gdy człowiek zrozumie swoją rolę w kosmosie i zjednoczy się z transcendencją.
Czcionka, prosta, ale majestatyczna, w złotym kolorze, mówi o wartości słów, które znajdują się w tej książce. To nie są tylko historie – to mity, legendy, przypowieści, które odzwierciedlają głębokie prawdy o ludzkiej naturze, o historii wszechświata i o miejscu człowieka w tym kosmicznym porządku. Złoto symbolizuje wieczność tych opowieści, ich ponadczasowy charakter, który nie zginie, ale będzie trwał przez wieki, przenosząc mądrość z jednego pokolenia na drugie.
Okładka „Księgi Zaginionych Opowieści” to coś więcej niż tylko ilustracja. Jest to medytacja nad podróżą człowieka przez życie, nad jego zmaganiem się z losem i jego dążeniem do osiągnięcia czegoś większego niż on sam. To zaproszenie do rozważenia głębokich, filozoficznych pytań o sens życia, o naszą relację z nieznanym i o to, co czeka na końcu naszej podróży – czy jest to duchowe oświecenie, boska interwencja, czy może po prostu sam akt podróży jest celem, a nie jej koniec.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Æsc

6
Słowo "Æsc," które pojawia się w "Księdze zaginionych opowieści" Tolkiena, jest czymś więcej niż prostym nawiązaniem do tradycji staroangielskiej czy nordyckiej. Dla Tolkiena, który był miłośnikiem języka i mitologii, ten termin jest kluczem do zrozumienia głębszych warstw filozoficznych, na których opiera się jego legendarium. Jego twórczość jest bowiem nie tylko konstrukcją literacką, ale także próbą uchwycenia uniwersalnych prawd i archetypów, które przenikają ludzkie doświadczenie.

"Æsc" w staroangielskim oznacza "jesion" lub "popiół," co stanowi symbol pełen sprzeczności i głębokiej refleksji. Drzewo jesionu, z którego wywodzi się to słowo, jest w mitologii nordyckiej ściśle związane z początkiem ludzkości: Askr i Embla, pierwsi ludzie stworzeni przez bogów, zostali ukształtowani z drewna jesionu. Tym samym jesion staje się symbolem stworzenia, życia i wzrostu, ale również – poprzez swoje powiązanie z popiołem – przypomina o nieuchronnym przemijaniu, śmierci i upadku. Ta dwoistość jest jednym z fundamentów filozofii Tolkiena, gdzie każda opowieść o tworzeniu zawiera w sobie cień zagłady, a triumf jest przesycony smutkiem.

Użycie "Æsc" w kontekście Ermona w "Księdze zaginionych opowieści" nie jest przypadkowe. Tolkien, tworząc swoją mitologię, poszukiwał w niej czegoś uniwersalnego, co przemówiłoby do głębi ludzkiego doświadczenia. Wprowadzenie tego terminu odsyła do pierwotnych mitów o stworzeniu i początku ludzkości, sugerując, że w świecie Śródziemia istnieje podobna pradawna historia, splatająca się z mitycznymi korzeniami naszej rzeczywistości. Użycie staroangielskiego słowa nadaje opowieściom aurę odwiecznej prawdy, jakby mówił, że historie o ludziach, elfach i bogach są różnymi odsłonami uniwersalnego mitu.

Filozoficznie "Æsc" symbolizuje coś więcej niż tylko pierwszych ludzi czy ich związek z drzewem. W staroangielskiej i nordyckiej kulturze drzewa były uosobieniem życia i jedności ze światem. Tolkien ukazuje drzewo jako metaforę ludzkiej kondycji: zakorzenieni w świecie, sięgamy jednocześnie ku transcendencji. W legendarium Śródziemia drzewa są świadkami historii, jak Dwóch Drzew Valinoru czy Białe Drzewo Gondoru. W tym sensie "Æsc" jest symbolem ciągłości, przypomnieniem, że historia ludzkości jest nierozerwalnie związana z naturą.

Wprowadzenie "Æsc" do "Księgi zaginionych opowieści" można interpretować jako wyraz tęsknoty Tolkiena za pierwotną jednością człowieka z naturą. Drzewo, będące jednocześnie symbolem życia i popiołu, reprezentuje świat, który kiedyś był pełen magii i głębokiego związku między wszystkimi istotami. Tolkien zdaje się mówić, że ludzkość, która kiedyś żyła w harmonii z naturą, zatraciła tę łączność, zyskując świadomość własnego losu. Motyw ten jest wszechobecny w jego dziełach – od melancholijnego odchodzenia elfów po smutek ludzi świadomych swojej śmiertelności. "Æsc" jest więc manifestacją refleksji nad kondycją ludzką: jesteśmy bytami przemijającymi, a nasze istnienie jest echem dawnej chwały.

Tolkien, jako twórca mitologii, stawia pytania o miejsce człowieka w kosmicznym porządku. "Æsc" w tym kontekście wyraża tęsknotę za czymś utraconym. Jest to zarówno imię, jak i symbol – przypomnienie o naszych korzeniach i o naszej nieuchronnej podróży ku śmierci i odrodzeniu. Drzewo jako metafora pokazuje, że każde stworzenie jest częścią większej całości.

Dla Tolkiena "Æsc" to także komentarz na temat cykliczności historii i przemijania. Przypomina, że wszystko, co ma początek, musi mieć też koniec, a w nim zawiera się ziarno nowego życia. To metafora życia ludzkiego, a także samego Śródziemia – świata pełnego cudów, ale podlegającego prawom narodzin, wzrostu, upadku i odrodzenia.

Tolkien, używając jednego słowa, maluje przed nami panoramę rozważań o naturze istnienia, związku człowieka z naturą i cykliczności życia. "Æsc" staje się symbolem naszego miejsca w kosmosie – istot przemijających, które noszą pamięć o dawnych czasach i tęsknotę za pierwotną jednością ze światem.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.087203979492188