Błysk - dzisiejsy prolog na poczekaniu, może kogoś zaciekawi

0
Nastąpił strzał, a po nim, w porządku chronologicznym – plask, przeciągły krzyk, na końcu połączony z głuchym łomotem oznaczającym upadek pozbawionego życia truchła na brudną posadzkę. Świeżo upieczony zabójca wypuścił z drżących rąk rewolwer, po czym sam osunął się na kolana – już jestem martwy, już jestem martwy, już jestem martwy – słowa ledwo były w stanie przecisnąć się przez wibrujące, prychające śliną gardło. Powód nadchodzącej śmierci leżał niczym nieprzejęty na ziemi, w miejscu twarzy zionęła krwawa pustka, co i rusz wzbogacająca podłogę dekoktem z płynu mózgowego, zmieszanego z resztą płynów własności niczego nie spodziewającej się ofiary. Gdyby w tym dokładnie momencie przeżywający histerię strzelec spojrzał na swoje pierwsze mordercze dzieło, zauważyłby, że płyny uchodzące  z ich właściciela ciemnieją, a po dłuższym pobycie na zewnątrz zaczynają się pienić. To śmieszne, jak mały szczegół jest w stanie zadecydować o już nie tak małych, żeby nie powiedzieć katastrofalnych, konsekwencjach.
Jak to jednak bywa w środowiskach tak skrajnie zepsutych, że nie ma w nich miejsca na nic więcej niż pierwotne instynkty, za wszechobecną paniką odezwała się, z początku chłodna, złość. Drgające, zaślinione usta przestały bredzić, oddech, pozornie wyrównujący się, stawał się z każdą minutą coraz głośniejszy. Oczy, początkowo wbite w ziemię,  zogniskowały się na niezdolnym do jakiejkolwiek reakcji kształcie, wypatrując sygnału do startu. Nie musiały czekać długo. Panika, ewidentnie świadoma nadchodzącej sytuacji, schowała się w najgłębsze zakątki mózgu, akurat w momencie gdy ślepa furia wbiegła na scenę.  Skok, błysk przed oczami, pierwsze ciosy na bezbronne już ciało trafiły w poranioną czaszkę. Nie musiały długo czekać na następne, a gdy porozcinane dłonie pokryły się skrzepliną i chociaż trochę nasyciły właściciela, przyszedł czas na wyjaśnienia: - dlaczego, kurwa, dlaczego? – krzyczał, obracając denata w swoją stronę, licząc na odpowiedź chociażby z zaświatów – dlaczego właśnie nie? Teraz ty jesteś martwy, a ja jestem następny! Boże! – niestety, wymachiwanie ciałem nie wróciło mu ani chęci na dokończenie rozmowy, ani mózgu, którego resztki właśnie radośnie ochlapywały twarz oprawcy.  Tragikomedia trwałaby dalej, gdyby nie huk otwieranych drzwi. Pokój zalała fala światła, gdy do wnętrza wbiegły postacie ze szperaczami. Morderca nie protestował, gdy został powalony na ziemię, ani gdy po paru ciosach był wynoszony z budynku. Nie zwrócił na to większej uwagi, cała została w tamtym pokoju, wpatrzona w krwawą papkę w miejscu niegdysiejszej twarzy. Ani on, ani spóźniona ekipa ratunkowa nie wiedzieli, że mieli szansę zapobiec Błyskowi. Ale było już za późno, świat czekał.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Nie otwieraj drzwi - podcastoqy thriller

6
...
Paweł wyjrzał przez częściowo oszklone drzwi ale na zewnątrz widział tylko ciemność. Nie chciało mu się za bardzo ale ubrał buty i wyszedł na podwórko. Krzyknął parę razy, potupał nogami i rzucił drobnym kamyczkiem w krzaki. Było bardzo cicho. Nigdzie nie dostrzegł świecących w nocy zwierzęcych oczu, więc uznał, że kot lub inne zwierzę już uciekło. Wrócił więc do domu. Nie zdążył nawet do końca zdjąć butów, a światło na podwórku znowu się zapaliło. Zaklął pod nosem. Tym razem jednak zobaczył, że ktoś zagląda mu do domu. Właściwie próbował bo okna były pozasłaniane, a specjalna szyba w drzwiach wejściowych pozwalała na patrzenie przez nią tylko w jednym kierunku. Nieznajomy zapukał w końcu. Miał długie włosy, brodę i skórzaną kurtkę. Tyle było widać przez drzwi. Paweł miał moment zawahania. Jakiś malutki głosik w jego głowie mówił mu „nie otwieraj”. Ale czego właściwie miał się obawiać? Był sporym facetem, nie jakimś chuderlakiem. W domu byli też inni członkowie rodziny. Podstawił lekko nogę pod drzwi i przekręcił zamek. W momencie kiedy tylko nacisnął klamkę nieznajomym naparł na nie z całej siły.
– Gościu co Ty robisz? – wysapał zaskoczony Paweł łapiąc ledwo równowagę.
- Ja tu dzisiaj będę spał. – krzyknął napastnik.
Włamywacz wsadził rękę za futrynę. Kilka razy mocno uderzył swoim ciałem o drzwi. Paweł trzymał je z całej siły ale nie zaparł się dostatecznie nogami i jego opór zmalał. Na to właśnie liczył nieznajomy. Wsadził ramię do środka i opierając się o futrynę odepchnął z całej siły Pawła. Ten wylądował na podłodze. Ułamek sekundy później włamywacz wskoczył na niego i zaczął go bić pięściami po twarzy. W korytarzu zjawiły się Jadzia z córką Olą zaalarmowane odgłosami szamotaniny. Na chwilę je zamurowało. Widząc walczących mężczyzn Jadzia skoczyła na pomoc swojemu mężowi. Próbowała chwycić napastnika za ręce ale została uderzona łokciem w czoło i upadła.
- Ola uciekaj. – krzyknęła do córki trzymając się za twarz.
Włamywacz wstawał właśnie z zakrwawionego Pawła. Jadzia starała się jeszcze chwycić go za nogę aby dać swojemu dziecku chociaż sekundę czasu na ucieczkę. Oberwała butem. Ola w tym czasie biegła ile sił do swojego pokoju. Zamknęła się od środka i podstawiła mały stoliczek pod drzwi tworząc prowizoryczną barykadę. Już miała chwycić za telefon ale w tym momencie napastnik uderzył w drzwi. Przestraszona dziewczyna aż podskoczyła. Spanikowana myślała tylko o ukryciu się. Przykucnęła za szafką nocną i zaczęła płakać.
...

Sen na jawie - Nie otwieraj drzwi
https://youtu.be/M_F-DRk-hdM
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Text-game creator

13
Zmodyfikowałem dziś stary projekt edytora gier tekstowych dzięki czemu jest nieco łatwiejszy w użytkowaniu 
https://pastebin.com/5MFSiS7V
Żeby go uruchomić należy albo pobrać bezpośrednio albo skopiować kod, wkleić w notatnik i zapisać jako dupa.html
Program wykorzystuje localStorage do zapisywania stanu projektu i robi to automatycznie po zmianie menu na inne. Dzięki temu nie trzeba się bać że wyskoczą korki i huj wszystko strzeli. Po zakończeniu tworzenia można zapisać w formie gotowej gry. Nie trzeba się z niczym pierdolić jak w poprzedniej wersji.
https://m.jbzd.com.pl/obr/1773123/edytor-gier-tekstowych
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Własność korporacji cz.1

15
O godzinie 7:00 obudził go dźwięk morskich fal oraz szum morza. Przekręcił się na drugi bok. Na wideo-ścianie ukazał mu się obraz łagodnej fali morskiej która zbliża się do brzegu. Usłyszał głos domowego asystenta:
-Dzień dobry Adamie. Mamy 5 kwietnia. Temperatura na dworze wynosi 5 stopni. Ciśnienie wynosi 999 mbar. Wilgotność powietrza 87%. Czy mogę ci jakoś pomóc.
-Sinep zaparz mi proszę kawę.
-Rozumiem, rozpoczynam procedurę zbierania ziaren w Argentynie...
Sinep, dzisiaj bez głupich żartów.
-Oczywiście sir kawa będzie gotowa za 15 sekund.
Adam niechętnie zebrał się z łóżka. Czekał go ciężki dzień w pracy i najchętniej dzisiaj całkowicie by zrezygnował i wziął urlop, ale korporacja krzywo patrzyła na pracowników nie obecnych w dniu wizytacji. Właśnie dzisiaj wizytacja.
-Sinep ile czasu mi pozostało do rozpoczęcia pracy?
-Do rozpoczęcia pracy pozostało 51 minut.
Musiał się śpieszyć. Zgodnie z dziennym rozkładem powinien po śniadaniu spędzić co najmniej 30 minut na treningu żeby zachować work-life balance czy inne bzdety. Dzisiaj nie miał na to ochoty. Na nic nie miał ochoty. Niestety wszystko było punktowane i chcąc zachować dobre wyniki musiał trzymać się rozkładu dnia.
-Pora na śniadanie Adamie- zakomunikował domowy asystent.
-Co dzisiaj w menu?
-To co zwykle sir. Dzienna dawka witamin, białka, węglowodanów...
-Tak, tak wiem. Zapomniałem że zabroniłem ci dziś żartować.
Adam usiadł na fotelu. Wyciągnął rękę. Czarny otwór na jego ręce podłączył do rurki z urządzenia zawierającego jego “śniadanie”. Ile to już lat tak wygląda. Ile lat nie jadł normalnie posiłku. Wciąż pamiętał jak za czasów dzieciństwa dostał kiedyś od ojca kilka malin. Co prawda były wychodowane laboratoryjnie, prawdziwych naturalnych nigdy na oczy nie widział, ale wciąż smakowały niesamowicie. Korporacja zadbała o wszystko. Codziennie o tej samej porze do jego organizmu bezpośrednio była wtłaczana dzienna dawka witamin i wartości odżywczych, która została policzona dla kogoś w jego wieku, wagi, na tym konkretnie stanowisku. Taki posiłek, nie był zbyt przyjemny. Wielu ludzi uważało że to cud techniki, że taki wszczep w ręce to coś cudownego. W końcu nie musieli się martwić tym co spożywać. Jaką mieszankę mają wybrać. Adam chciałby jednak mieć wybór. A jeszcze bardziej chciałby zjeść normalny posiłek bez tych wszystkich urządzeń. Bez liczenia kalorii, po prostu nie przejmując się liczbami. Mimo wszystko po “jedzeniu” poczuł się nieco lepiej.
No dobra pora na siłownie.
-Sinep jak stoimy z czasem?
-Jest 7:15. Do rozpoczęcia pracy pozostało 45 minut.
-Dobrze w takim razie będę miał jeszcze chwilę dla siebie.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

LINK W OPISIE !!!!! Moje "fanowskie opowiadanie" które napisałem na J pol wiele ludzi prosiło więc o to ono pozdrawiam

14
@gilekk @Honorek @pepedafrog @yenxtriss @bakemono1230 @KaliInside @Falcongm @Xaori @maur0@

https://www.mediafire.com/file/3o1xsc4zy45z172/Nie_to_jest_wa%25C5%25BCne_1.1_hot_fix_redagowany.odt/file
https://www.mediafire.com/file/3o1xsc4zy45z172/Nie_to_jest_wa%25C5%25BCne_1.1_hot_fix_redagowany.odt/file
https://www.mediafire.com/file/3o1xsc4zy45z172/Nie_to_jest_wa%25C5%25BCne_1.1_hot_fix_redagowany.odt/file
https://www.mediafire.com/file/3o1xsc4zy45z172/Nie_to_jest_wa%25C5%25BCne_1.1_hot_fix_redagowany.odt/file
LINK W OPISIE !!!!! Moje "fanowskie opowiadanie" które napisałem na J pol wiele ludzi prosiło więc o to ono pozdrawiam
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.11217999458313