Kał Wars - Zemsta Shitu

272
> Bądź mną, anon, level 15
> Sobota, chillowanie bomby, grasz w gierkę online z kolegami
> Nagle do pokoju wpada matka, od progu drze się jak ranne yeti
> "Czy ty, do licha ciężkiego, nauczysz się podcierać? Wszystkie majtki obsrane!"
> Rzuca ci w mordę twoje cottonworldy
> Zaglądasz do środka, draska jak gówniana autostrada od gumki paska do samych szwów pod jajami
> Kumple ostro  kisną, czekają cię ciężkie dni w szkole, za późno opuszczasz rozgrywkę
> Idziesz do łazienki, na podłodze leży stos twojej bielizny, matka prezentuje ci kolejne majty, wrzucając je do pralki
> "Pierwsze - osrane, drugie - osrane, kolejne - osrane aż śmierdzą!" - wylicza matka z mieszanką wkurwu i obrzydzenia do ciebie
> "Mame, ja nie wiem, jak to możliwe. Ja zawsze podcieram się nawet więcej niż trzeba! Często nawet myję rowa  pod kranem!"
> "Zejdź mi z oczu, anon. I zrób coś ze sobą. Nie masz trzech lat, żeby w gównie siedzieć"
> Wracasz do siebie, opuszczasz gacie, majty czyściutkie, a waliłeś dzisiaj kloca chyba ze trzy razy
> Przez cały tydzień pucuj dupę na wysoki połysk, sprawdzaj bieliznę przed wrzuceniem do kosza na brudy
> Masz nową ksywkę w szkole - Pan Kleks
> Sobota, kolejny dzień prania, matka woła cię do łazienki
> "Czy ty jesteś jakiś upośledzony? Masz coś z głową, jelita masz chore, o co chodzi?"
> WTF? We wszystkich majtach gówniane stemple!
> Matka każe ci się wynosić, zaczynasz podejrzewać ją o jakiś chory spisek, zastanawiasz się nad potencjalnymi motywami
> Nie jesteś w sumie pewien, że w majtach było gówno, a nie budyń albo czekolada. Niby jebało, ale smród też da się spreparować, a matka jest sprytna
> Powtórz tydzień ultraczystości dupy, na każde sranie schodzi pół rolki papieru, trzesz dupę zaciekle, jakbyś mógł wywołać z niej dżina
> W szkole dramat, nawet Pani od matmy prosi do tablicy "Pana Kleksa", ksywka przylepiła się do ciebie jak, nie przymierzając, gówno do buta
> Codziennie zaglądaj do kosza na pranie, czy majtki mają świeże draski - zero śladów gówna
> Nadchodzi piątek, czas na złapanie sprawcy na goracym uczynku, ustal z mamą, że idziesz do kolegi pograć w Fifę i wrócisz dopiero koło północy
> Tak naprawdę z prowiantem chowasz się w krzakach pod domem, wystarczy wspiąć się na palce, by zajrzeć przez okno do łazienki
> Czujesz się jak as wywiadu, adrenalina krąży po ciele, czekasz na rozwój wydarzeń
> W kiblu wreszcie zapala się światło, to na pewno matka ze słoikiem nutelli, puddingiem czy tam inną imitacją gówna, gotowa znów spreparować dowody fekalnej zbrodni
> Pudło! To tylko twój najebany stary - myślałeś, że po piątkowym tęgim chlaniu leży już nieprzytomny w łóżku, niezdolny do rana powłóczyć nogami
> Stary pijus siada na muszli, przynajmniej nie obleje wszystkiego dookoła
> O chuj, pierwszy wystrzał wprowadza szybę łazienki w drganie, to balast w jelicie przywiódł tu tego ćwoka! Obiema rękami trzyma się brzegu kibla, stopy w powietrzu, wygląda jakby jechał na kolejce górskiej
> Tęgie sranie kończy się po kwadransie, widzisz ulgę na spoconej twarzy ojca, niech już podciera to dupsko i wraca do łóżka, czekasz tu na inny spektakl
> Psia krew, co on wyprawia?! Stary wstaje znienacka z klozetu, unosi spodnie za pasek do wysokości kolan i krokiem pingwina zmierza... do kosza na pranie!
> Nie, to nie do wiary, nie, to być nie może
> Ojciec wyciąga twoje bokserki z kosza, odwraca na lewą stronę i przeciąga po swoim brudnym kominie, pozostawiając szeroką smugę niczym ludzki flamaster!
> Zalewa cię fala autentycznego wkurwu, wpadasz do domu i biegniesz do łazienki, walisz w drzwi pięścią, słyszysz krzątaninę w środku, za chwilę drzwi się uchylają
> "No co robisz, młody? Matkę obudzisz" - strofuje cię jeszcze jebaniutki.
> "Co ja robię?? To ty srasz w moje majty!"
> Na twarzy ojca nie widzisz wstydu, raczej lekkie zaskoczenie i... dumę ze swojej zbrodni, jakby w końcu chciał zostać złapany, by autor tego dzieła nie pozostał bezimienny
> Stary nakazuje ci skleić mordę i wejść do środka, w ciężkich oparach poalkoholowego kloca składa ci ofertę nie do odrzucenia
> "Ty nie piśniesz słowa matce o naszej małej gównianej tajemnicy, a ja nie dam ci szlabanu na wyjścia i komputer na całe wakacje"
> Cholera, źle to rozegrałeś, mistrz gównianych marionetek ma cię w garści, nawet jak matka cudem ci uwierzy to i tak nie postawi się ojcu, a ty będziesz udupiony
> Wskazujesz palcem na leżące na podłodze majty ze świeżymi śladami stolca, "Ale... czemu?" - pytasz tylko
> "Bo mogę XD"
> Skurwiel, tyran, lump.. wracasz do siebie, pałając żądzą zemsty, masz nowy priorytet w życiu, stary słono zapłaci za to upokorzenie
> Może nasrasz mu w jego ukochanym Passacie albo wysmarujesz gównem kanapki, które bierze do roboty? Nie, stary od razu przypnie ci winę, musisz go zhańbić, pozostając całkowicie poza kręgiem podejrzeń
> Twoje myśli przez kilka dni krążą wyłącznie wokół stolca, jesteś jak w transie, mówisz ciągle do siebie, po szkole chodzą słuchy, że Panu Kleksowi coś się odkleiło i lepiej na niego uważać
> Wychowawczyni też się o ciebie martwi, wysyła cię któregoś dnia do higienistki 
> Siedzisz u piguły, bezwiednie błądzisz wzrokiem po sali, wreszcie dostrzegasz plakat promuje szczepienia i.. EUREKA, KURWA! - drzesz ryja ku zdumieniu starej baby i wypadasz z gabinetu
> Twój plan wyklarował się w ułamku sekundy, jest genialny w swojej prostocie
> W aptece nabywasz największą strzykawkę, jaką mają na składzie, rura gruba niczym knaga olbrzyma
> Zaczynasz codziennie w krzakach pod domem walić klocki do starego wiaderka po kleju z pokrywką, regularnie dolewasz trochę wody i mieszasz, by utrzymać półpłynną konsystencję
> Jesteś konsekwentny, czekasz na idealny moment na realizację planu, a ten nadejdzie wraz z kolejną libacją starego, czyli rychło
> Słyszysz wieści, że w weekend do starego planuje wpaść szwagier, to miód na twoje serce, nawet srasz do wiadra więcej i bardziej śmierdząco bez żadnych wspomagaczy - ludzki organizm i psychika bywają niesamowite
> Zgodnie z planem ojciec ze szwagrem ojebali litra, poprawiając kilkoma browarami i już koło północy stary padł na pysk do łóżka w samych majtasach typowego Janusza obok wkurwionej na niego matki
> It's showtime!
> Wymykasz się z domu jak ninja i nabierasz do strzykawki półpłynne, jebiące aż szczypie w oczy gówno, nie zostawiając choćby mililitra pustej przestrzeni
> Zakradasz się do sypialni rodziców i nasłuchujesz - najebus śpi na pewno, o czym świadczą gardłowe chrapnięcia spasionego wieprza, ale musisz upewnić się co do matki
> Po kilku minutach stania w ciemności nie chcesz już dłużej czekać, pokusa staje się zbyt silna, twoje serce wali jak młotem
> Podchodzisz na palcach do starego, wkładasz końcówkę strzykawki za gumę jego majtek przy ujściu rowa i z rosnącą ekstazą powoli zaczynasz wciskać tłoczek
> Kałowa masa tworzy najpierw w majtasach ojca bułę wielkości grejpfruta, by zaraz wylać się spod szwów cuchnącą falą po udach i całej dupie
> Jesteś zachwycony efektem, stary wygląda jak podręcznikowy lump, któremu puściły zwieracze i do tego nawet nie drgnął, nadal chrapiąc ciężko w alkoholowej śpiączce
> Wychodzisz bezszelestnie, kładziesz się do łóżka zbyt podjarany, żeby zasnąć, onanizujesz się raz za razem, oczekując na nadchodzący grand finale
> 4:30, trzecią masturbację przerywa ci wrzask matki - "TY JEBANY MENELU, ZESRAŁEŚ SIĘ DO ŁÓŻKA!"
> Pędzisz do sypialni starych, teatralnie przecierasz oczy, jakbyś jeszcze przed chwilą głęboko spał, "Co się stało, mame? Usłyszałem krzyki"
> "TWÓJ STARY SIĘ ZESRAŁ JAK NAJGORSZY ŚMIEĆ!"
> Matka skacze po pokoju niczym byk na rodeo, gdy stary siedzi na brzegu łóżka jak żałosny substytut człowieka - gówno lejące się po nogach zwieszone ramiona, pusty wzrok wbity w podłogę
> Napawasz się w sercu swoim triumfem, wykuwasz sobie ten obrazek z detalami w pamięci, by wracać do niego do końca życia, kim jesteś? Jesteś zwycięzcą!
> Wycofujesz się chyłkiem z pokoju, bo matka jeszcze wciągnie cię w sprzątanie, w glorii chwały wracasz do siebie
> Od nocy incydentu kałowego ojciec zapada się w sobie coraz bardziej, znika cwaniacki błysk w oku, pije coraz więcej
> Po miesiącu powtarzasz akcję, potem raz jeszcze i następny
> Ojciec stacza się na samo dno, chleje wódę codziennie, kilka razy zesrał się w spodnie bez twojego udziału
> Matka mówi staremu, że to koniec, bierze syna i wynosi się do matki, rzuca papiery rozwodowe
> Najlepsze okres w życiu ever, nabierasz potężnej pewności siebie, Pan Kleks odchodzi w zapomnienie, laski w szkole się do ciebie kleją
> Pewnego dnia przychodzi do was smutny pan policjant, informuje, że stary powiesił się w garażu, pyta, czy może coś dla was zrobić
> "Panie policjancie, mam tylko jedno pytanie"    
> "Śmiało"
> "Czy stary zesrał się na koniec w spodnie?"
> "Niestety, w takich sytuacjach zwieracze zazwyczaj puszczają"
> "Dziękuję, tyle chciałem wiedzieć"
> Żegnaj, ojcze. Kto stolcem wojuje, ten od gówna ginie
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Jakąś losowa pasta z gothuczka do poczytania na nocną zmianę nr 2

2
>Jesteś kupcem
>Za transfer zysków do raju podatkowego w Varancie trafiasz pod barierę.
>Na dzień dobry dostajesz w mordę od jakiegoś typa.
>Wstajesz i zagaduje do ciebie koleś o imieniu Diego i mówi, że zabiera cię do Starego Obozu i po drodze opowie jak się sprawy mają.
>Jesteś już w starym obozie.
>Diego mówi: Dobra nowy hehe ja cie tu zostawiam rób se co tam chcesz.
>Postanawiasz przejść się po obozie, chociaż bardziej wygląda jak miasto w którym mieszkałeś wcześniej.
>Zaczepia cię jakiś grubas w fartuchu przy kotle, mówi, że nazywa się Snaf i pyta się czy nie chcesz mu pomóc
>Potrzebujesz tu znajomości więc się zgadzasz.
>Grubas każe przynieść ci 5 piekielników i 3 chrząszcze do potrawki a w zamian będziesz mógł codziennie przychodzić po kilka porcji.
>już chcesz powiedzieć, że chyba go pojebało ale w głowie odpala ci się zmysł kupiecki
>Za 5 piekielników jest warte 20 bryłek rudy a 3 chrząszcze 6 bryłek. Kurwy na rynku nie kupią od ciebie tego za więcej niż 13 bryłek tłumacząc się balansem netto-brutto i podatkami.
>potrawka kosztuje 4 bryłki ale powinieneś dać radę utargować nawet 5 więc z zerowym wkładem własnym osiągasz 100% zysku.
>zapierdalasz po grzyby i robaki dla Grubasa.
>Oddajesz składniki i odbierasz trzy porcje potrawki.
>jedną zjadasz wliczając sobie to w koszty utrzymania a pozostałe dwie sprzedajesz Fiskowi.
>Zarobiłeś swoje pierwsze bryłki w kolonii już pierwszego dnia pobytu
>kontynuujesz zwiedzanie obozu kiedy trafiasz do Osiedla nad Areną. Osiedle położone na niewielkiej górce, blisko areny, w połowie drogi między rynkiem a snafem, mieszkają tu sami cienie i szanowani kopacze, wszyscy uśmiechnięci, domki jakieś lepsze, no lokalizacja zajebista.
>Zagaduje cię jakiś typek i mówi, musisz być nowy bo nie zna cię a on wszystkich zna, a wgl to nazywa się Guy
>Potwierdzasz, że faktycznie tak jest i mówisz że szukasz mieszkania.
>Guy cieszy się i mówi, że dobrze trafiłem bo on pracuje w spółdzielni mieszkaniowej i akurat mają na osiedlu jeden wolny dom, bo jakiegoś kopacza strażnicy zesłali karnie do Starej Kopalni za szkalowanie Gomeza a szkoda by było jakby miało stać puste
>Wprowadzasz się do domu.
>Przypominasz sobie o Snafie. Postanawiasz, że jedyne co, będziesz robił to spanie a wstawał będziesz tylko po to, żeby sprzedać potrawki na targowisku.
>pewnego razu drzemke przerywa ci pukanie do drzwi
>otwierasz a tam jakiś łysy w sukience pyta się czy nie chciałbyś porozmawiać o naszym zbawcy, śniącym.
>ty na to że w sumie czemu nie bo tak spać ciągle to trochę nudno a tak to się dowiesz czegoś.
>Wyciągasz ze skrzyni miseczke potrawki z chrząszcza schowaną na czarną godzinę i stawiasz na stole
>częstujesz go, jesteś miły, ależ proszę, dziękuję i takie tam
>Mówi że nazywa się Baal Taran z obozu na bagnie i jest apostołem nowej wiary i zaczyna coś gadać o tym że nas tu za grzechy wrzucili i śniący nas uwolni i takie tam.
>śmiechasz z niego i pytasz się czy Taran to wzięło się od tego że puka swoją łysą banią w drzwi domów żeby mu otworzyć xD
>Taran denerwuje się ale mówi, że i tak ci wybacza bo śniący nas wszystkich kocha i wgl.
>śmiechasz mówiąc że i tak walisz śniącego i obóz na bagnie a Taran wychodzi.
> po kilku tygodniach masz kilkaset bryłek rudy.
>Postanawiasz iść do urzędu i zarejestrować działalność gospodarczą.
>Ulica Główna 1, Staroobozowy urząd ds. gospodarki i handlu.
> W środku siedzi nie kto inny jak Diego
>Tłumaczy ci jak wyglądają podatki i inne sprawy. Uiszczasz wszystkie niezbędne opłaty.
>Po wypełnieniu wszystkich formalności stajesz się właścicielem PPHU Chrząszczex z siedzibą przy pl. Bitwy o Varant 12.
>Za resztę bryłek kupujesz od Snafa jego Usługi Gastronomiczne SNAF żeby od tej pory gotował tylko dla ciebie.
>Dziennie dostajesz 15 potrawek + połowę z zysku snafa.
>Rozkręcasz dalej interes zatrudniając dodatkowych kucharzy.
>Kurwa zapomniałeś o załatwieniu łańcucha dostaw.
>Przekonujesz kilku kopaczy że praca dla ciebie przy zbieraniu grzybów i hodowli chrząszczy za 8 BR/tydz jest znacznie lepsza niż zapierdalanie za 10 BR/tydz. w kopalni.
>Inwestujesz w firmę snafa otwierając restaurację w wieży obok południowej bramy obozu, gdzie serwujesz tylko i wyłącznie potrawkę z chrząszcza.
>Powoli stajesz się sławny i szanowany, a do twojego lokalu przychodzą czasem nawet strażnicy.
>Wielu kopaczy cię nienawidzi i uważa za jebanego złodzieja dlatego z zazdrości piszą na budynkach twoich firm różne hasła typu potrafka to guwno i podpierdalają do urzędu skarbowego.
>Postanawiasz wynająć firmę ochroniarską Bloodwyn&Szakal sp. Z o. o. żeby zapobiegała wandalizmowi
>Od Snafa dowiadujesz się, że Ochrona Mienia i Osób FLETCHER popadła w długi i pilnie poszukuje inwestora
>Wykupujesz firmę Fletchera i zatrudniasz go do ochrony zbieraczy grzybów w lesie.
>po jakimś czasie widzisz, ze zyski przestały rosnąć, nie pomogło nawet wprowadzenie potrawki z chrząszcza z gorzkim chlebem zamiast piekielnika.
>Szukasz sposobu na zwiększenie zysku.
>przypadkiem słyszysz rozmowę dwóch kopaczy, z której wynika, że Gravo to nawet z Gomezem kontakt ma podobno.
>Idziesz na Zamkową 2 do budynku z szyldem mec. Gravo Kancelaria Adwokacka.
> W zamian za 1,5k BR załatwia ci spotkanie z Ministrem gospodarki Bartholo.
> Po zawarciu znajomości i kilku kolejnych spotkaniach podpisujesz kontrakt na dostawy potrawki do Starej Kopalni.
>Zatrudniasz jeszcze więcej kopaczy i kucharzy.
>Co może pójść nie tak.
>Twoje miesięczne dochody równe są urobkowi małej kopalni.
>Za 10k BR Bartholo zgadza się urządzić degustacje potrawki z chrząszcza dla samego Gomeza
>Do ugotowania tego wspaniałego dania wyznaczasz bezpośrednio Snafa i jego zastępcę Grima bo sam przecież nie zrobiłeś nic oprócz przyniesienia składników.
>Idziesz do chaty kiedy nagle zaczepia Cię jakiś typ w szmatach z niebieskim szalikiem z wyszytym napisem
 MISTRZ MYRTANY LEGIA VENGARD.
>Przedstawia się jako Mordrag, poważny inwestor działający w Imieniu NewCamp Investments i ma dla ciebie super propozycję bo jego szef słyszał że masz poważny interes w gastronomi a jego szef jest skłonny zaprosić tak szanowanego biznesmena do zainwestowania w specjalnej strefie ekonomicznej.
>złote góry niższe podatki
>pytasz czy mu przypadkiem ostatnio kilof na łeb nie spadł że takie głupoty pierdoli no przecież wiadomo że Gomez to poważny człowiek i jesteś z nim związany długoterminowymi umowami handlowymi a pozatym to jebać Legie Vengard tylko Korona Khorinis.
>Mordrag mówi że kiedyś pożałujesz ale masz go w dupie najwyżej naślesz na niego Fletchera
>Wykwintna kolacja magnaci, wysocy rangą strażnicy, kobiety no i sam Gomez.
>Bartholo zachwala potrawkę jak tylko może, pierdoląc o właściwościach leczniczych i dobrym wpływie na zdrowie psychiczne oraz wspaniałym smaku i aromacie.
>Balam i Omid wnoszą do Sali miseczki z potrawką.
>W komnacie zapada cisza.
>W miseczkach zamiast potrawki podano gówno.
>Nagle Gomez jak się nie wkurwi, jak nie wypierdoli stołu drząc się że cie zapierdoli ale bartholo i kruk go powstrzymali.
>spierdalasz z zamku jakby gonił cię sam beliar.
>Okazało się że Snaf z Grimem tak się wcześniej najebali, że przez przypadek nasrali do kotła z potrawką. Mieli to wypierdolić i ugotowali drugi, ale że gówno wygląda jak potrawka (smakuje pewnie tak samo) to im się pomyliło i kociół z potrawką wyjebali.
>Zaraz ich zabijesz ale przybiega Diego i mówi, żę Gomez skonfiskował cały twój majątek i masz natychmiast wypierdalać na zawsze z obozu.
>Kilka godzin później jesteś już w Obozie na bagnie.
>Chodzisz wkurwiony bo 2 raz w ciągu kilku miesięcy przejebałeś całą fortunę.
>Nagle zaczepia cię jakiś łysol w sukience i pyta czy jesteś tu nowy, bo on cie nigdy nie widział a zna tu wszystkich. Fakt, wyróżniasz się bo nie jesteś jebanym skinheadem i nie chodzisz w burych szmatach.
>Mówisz że tak, że niedawno tu trafiłeś.
>A no spoko a czy już skorzystałeś z prezentu powitalnego?
>jakiego prezentu?
>no bo ja jestem Fortuno i każdy dostaje ode mnie 3 bagiennego codziennie.
>Zmyslkupiecki.exe
>ZA DARMO?
>Fortuno daje ci 3 skręty i coś tam o śniącym gada ale masz go w dupie i biegniesz spać do najbliższego krzaka, żeby móc rano odebrać kolejne jointy. To początek nowego imperium handlowego.
>Po kilku dniach masz już paręnaście skrzyń Mroku Północy.
>Widziałeś Wczoraj że Taran jest w obozie więc pora się zmywać
>W starym obozie nie masz czego szukać bo nawet Gravo cię nie obroni przed gniewem Gomeza a te skiny to i tak sami zielsko robią więc nie kupią od ciebie.
>Podsłuchujesz jak Fortuno gada z jakimś łysym że mają go odesłać do Nowego Obozu w bo isidro po pijaku upadł i sobie ten głupi ryj rozwalił
>zagadujesz później czy słyszał o akcji z Isidro że coś odjebał
>Fortuno mówi że tak i teraz on idzie na zastępstow do Nowego Obozu
>Skłam że idziesz z nim bo Lester kazał ci coś zanieść do jakiegoś tam Kagana
>Haha łyknął to
>Witamy w Nowym Obozie.
>Szkodnicy przy bramie mają wyjebane w was nawet nie zwracają uwagi że wchodzicie.
> Jesteście W jaskini
> Kurwa obdrapane domki z gówna w środku jebanej jaskini.
>Jakby nie mogli chociaż sobie ich w skale wykuć,
> Na jeziorze widzisz karczmę czy coś w tym stylu.
>Dajesz pilnującym typom po garści skrętów i wchodzisz do środka
>MROK PÓŁNOCY SPRZEDAJĘ TANIO LEPSZA CENA NIŻ U BRACTWA
>wszyscy patrzą się na ciebie jak na pojebanego i kisną z Ciebie
> Nagle jeden z tych niebieskich szmaciarzy podchodzi i pyta czy to prawda
>Legitna oferta Paaanie żaden troling
>A to świetnie bo ja nazywam się Cipher i skupuje towar hurtowo
>oczy robią ci się wielkie jak hałda rudy
>Zaraz zrobisz interes życia
>Zbijasz piątke z Cipherem ten idzie po wór rudy
>uśmiechnięty odwracasz się w stronę drzwi
> A tam stoi nie kto inny jak sam Mordrag tyle że najebany jak Gomez po dostawie zza bariery
>Wyciąga ręke w twoją stronę i krzyczy TEN SKURWYSYN KIBICUJE KORONIE
> Cisza jak makiem zasiał
> Po chwili wszyscy wstają, wyciągają maczugi i miecze wrzeszcząc LEGIA VENGARD TO NAJLEPSZY KLUB KTO NIE WIERZY…
>Szybko spierdalasz odpychając najebanego mordraga co nie było trudne.
> Uciekasz aż do bram Starego obozu
>Strażnik smieje ci się w twarz i mówi że jesteś debilem i dałeś się ostro wydymać tutaj bo Snaf przejął twój potrawkowy interes i Gomez to podobno uczyił go jakimś ministrem czy kimś takim. A on cie nie wpuści i lepiej żebyś wypierdalał.
>Zamroczyło cię jakbyś się piwa napił.
> Idziesz w strone skalnej ściany żeby rzucić się ze skały w dół.
> Wspinasz się na skały i widzisz jaskinie
> W sumie to wejdziesz do środka spróbujesz tu zamieszkać i poczekać na lepsze czasy bo może za jakiś czas o tobie zapomną
>Nazywasz się Gilbert. Ta jaskinia jest twoim nowym domem.
>I tak sobie żyjesz, masz tu łóżko oraz skrzynię
>Co jakiś czas zejdziesz żeby dorwać jakieś żarcie
>Pewnego razu zjawia się jakiś typ
>Koleś jest naprawdę dziwny 
>Nosi podparte spodnie i podkoszulek, na głowie ma kuca a ma plecach nosi kilof 
>Pyta się co tu robisz, to mu mówisz 
>Po chwili jak gdyby nigdy nic podchodzi do twojego kufra, zabiera twoje rzeczy i wychodzi
>O ja pierdole, ojebał cię na oczach z twojego pozostałego dobytku
>Musisz pomyśleć co dalej 
>Narazie stoisz przed jaskinią i podziwiasz widoki rozmyślając co straciłeś 
>A mogło być tak pięknie 
>Cóż nie masz wyjścia, musisz pozostać w tej jebanej jaskini
>W Starym Obozie cię nie chcą 
>W Nowym też cię nie chcą 
>A do tych świrów z Sekty to nie masz ochoty wracać bo wypiorą ci mózg do końca 
>Wpierdzielasz robaki i pijesz deszczówkę, i jakoś żyjesz 
>Mija jakiś czas, bariera robi wielkie bum
>W sumie to nie do końca wiesz czy upadła czy wciąż istnieje więc czekasz jeszcze w jaskini 
>W końcu zdajesz sobie sprawę że siedzisz tu na tyle długo że może w końcu o tobie zapomnieli
>Zostawiasz list jakby ktoś cię kiedyś szukał i wyruszasz w podróż 
>Jesteś Gilbert, zostałeś ochujany, ograbiony i osamotni
ony 
>Ale żyjesz 
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Pasta o glazurniku autorska

12
Bądź mną
Anon lvl 20
Pracuj na budowie na odpowiedzialnym stanowisku
Pomocnik glazurnika.exe
Stary wstrętny dziad
Dużo pije , dużo krzyczy
Przed pracą śniadanie
Owsianka i kawa 
Popij kreatyną i białkiem bo zaczynasz ćwiczyć
Idź do pracy
W pracy stabilnie
Młody.kurwa.dawaj.klej
geju.kleju
Smutno przykro  robić trzeba
Majster wylewa klej na posadzkę i nie nadążasz
Zagęszczacz ruchy
Stary chuj ciągle wyzywa i krzyczy
Zaczyna bulgotać Ci w kichach
To poranna zaprawa zechce wyjebać z dupy
Musisz mieszać klej, nie dasz rady
Ściągasz majtki i srasz do wiadra
Mega sraka.jpg
Na oko 2 kilo sraki. Chuj co zrobić
Sypiesz klej i mieszasz 
Zanosisz wiadro
Ile.kurwa.mam.czekac.bede.kleil.plytki
Stary dziad bedzie tym klejem smarował płytki
Paluchami ściąga nadmiar mieszanki z płytek.
Ładnie.pachnie.ten.klej.dobra.firma
Wybija jedenasta godzina
Idziecie na śniadanie
Stary chuj nawet nie umył rąk
Wytarł w spodnie i wyjął kanapki
Wpierdala kanapki oblizując palce
Tyle wygrać
Karma to suka 
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Ruchanie grubych bab

1
To jest dziwne ale takie grube czesto mają chłopów i to od najmłodszych lat.

Miałem kiedyś sąsiadkę Dorotę, gruba od najmłodszych lat, wiecznie miala jakiegoś chlopaka, nigdy nie była sama dłużej niż miesiąc. Nasze domy były że sobą połączone, typowy bliźniak, miała pokój obok mojego, dzieliła nas tylko ściana.
Nie raz słyszałem co wyrabiała w łóżku, slychac było że faceci są w 7 niebie. Zastanawiałem się co jest w niej takiego że każdy facet ryczy tam że szczęścia przecież jest gruba.
Pewnego razu nie mogłem okiełznać swej ciekawości i tydzień po tym jak zerwała z chłopakiem umówiłem się z nią na spacer.
Na spacerze była w samym płaszczu i kazał aby robić jej nagie zdjęcia, wyglądała jak gruby dzik ale Ja dalej byłem ciekawy co tak kobieta ma w sobie czego nie mają inne. Wieczorem zaprosiła mnie do siebie, czułem niesamowita ekscytacje.
Po wejściu do jej domu czułem że coś jest nie tak, niby bliźniak a w środku jak by inaczej, zabrała mnie do swojego pokoju który okazal się lustrzanym odwzorowaniem studia dzień dobry tvn na Marszałkowskiej 76.
Patrze na nią i mówię że chyba jednak dziś odpuścimy bo nie czuję się najlepiej, nie wiedziałem w co tak naprawdę się wpierdolilem, pod tapetami z wzorami warszawskich bloków były kurze wytłoczki na Jajka które zniekształcały głos. Okazało sie ze w jej studio tvn torturuja facetow a te krzyki to wcale nie byla rozkosz, przywiazala mnie do stolu, nagle przyszedl jej wysoki kolega ktory prowadzi mam talent oraz taki niższy ktoremu marzy sie wielka kariera polityczna zaczynają gadac w strone sciany ze teraz zaprezentują kolejnego uczestnika, ja mowie do nich ze panowie chyba cos wam sie pomylilo, ja nic nie umiem, zaczęli mnie rozbierać, krzyczałem do niej, Dorota przestań, znamy się tyle lat, proszę nie róbcie tego, nie ruchajcie mnie we 3 na tle tej pierdolonej pustej ściany. Wtedy zobaczyłem po niej ze chyba ruszyłem jej resztki sumienia. Przyrzekłem jej że nikt się o tym nie dowie niech mnie tylko wypusci. Ona powiedziała że zrobi to pod warunkiem że się z nią ożenię.

Nazywam się Krzysztof Wellman i oto moja historia. Jeżeli ktokolwiek to czyta proszę pomóżcie dalej siedzę w replice studia TVN

All credits to Seli93
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.11669898033142