Kał Wars - Zemsta Shitu

272
> Bądź mną, anon, level 15
> Sobota, chillowanie bomby, grasz w gierkę online z kolegami
> Nagle do pokoju wpada matka, od progu drze się jak ranne yeti
> "Czy ty, do licha ciężkiego, nauczysz się podcierać? Wszystkie majtki obsrane!"
> Rzuca ci w mordę twoje cottonworldy
> Zaglądasz do środka, draska jak gówniana autostrada od gumki paska do samych szwów pod jajami
> Kumple ostro  kisną, czekają cię ciężkie dni w szkole, za późno opuszczasz rozgrywkę
> Idziesz do łazienki, na podłodze leży stos twojej bielizny, matka prezentuje ci kolejne majty, wrzucając je do pralki
> "Pierwsze - osrane, drugie - osrane, kolejne - osrane aż śmierdzą!" - wylicza matka z mieszanką wkurwu i obrzydzenia do ciebie
> "Mame, ja nie wiem, jak to możliwe. Ja zawsze podcieram się nawet więcej niż trzeba! Często nawet myję rowa  pod kranem!"
> "Zejdź mi z oczu, anon. I zrób coś ze sobą. Nie masz trzech lat, żeby w gównie siedzieć"
> Wracasz do siebie, opuszczasz gacie, majty czyściutkie, a waliłeś dzisiaj kloca chyba ze trzy razy
> Przez cały tydzień pucuj dupę na wysoki połysk, sprawdzaj bieliznę przed wrzuceniem do kosza na brudy
> Masz nową ksywkę w szkole - Pan Kleks
> Sobota, kolejny dzień prania, matka woła cię do łazienki
> "Czy ty jesteś jakiś upośledzony? Masz coś z głową, jelita masz chore, o co chodzi?"
> WTF? We wszystkich majtach gówniane stemple!
> Matka każe ci się wynosić, zaczynasz podejrzewać ją o jakiś chory spisek, zastanawiasz się nad potencjalnymi motywami
> Nie jesteś w sumie pewien, że w majtach było gówno, a nie budyń albo czekolada. Niby jebało, ale smród też da się spreparować, a matka jest sprytna
> Powtórz tydzień ultraczystości dupy, na każde sranie schodzi pół rolki papieru, trzesz dupę zaciekle, jakbyś mógł wywołać z niej dżina
> W szkole dramat, nawet Pani od matmy prosi do tablicy "Pana Kleksa", ksywka przylepiła się do ciebie jak, nie przymierzając, gówno do buta
> Codziennie zaglądaj do kosza na pranie, czy majtki mają świeże draski - zero śladów gówna
> Nadchodzi piątek, czas na złapanie sprawcy na goracym uczynku, ustal z mamą, że idziesz do kolegi pograć w Fifę i wrócisz dopiero koło północy
> Tak naprawdę z prowiantem chowasz się w krzakach pod domem, wystarczy wspiąć się na palce, by zajrzeć przez okno do łazienki
> Czujesz się jak as wywiadu, adrenalina krąży po ciele, czekasz na rozwój wydarzeń
> W kiblu wreszcie zapala się światło, to na pewno matka ze słoikiem nutelli, puddingiem czy tam inną imitacją gówna, gotowa znów spreparować dowody fekalnej zbrodni
> Pudło! To tylko twój najebany stary - myślałeś, że po piątkowym tęgim chlaniu leży już nieprzytomny w łóżku, niezdolny do rana powłóczyć nogami
> Stary pijus siada na muszli, przynajmniej nie obleje wszystkiego dookoła
> O chuj, pierwszy wystrzał wprowadza szybę łazienki w drganie, to balast w jelicie przywiódł tu tego ćwoka! Obiema rękami trzyma się brzegu kibla, stopy w powietrzu, wygląda jakby jechał na kolejce górskiej
> Tęgie sranie kończy się po kwadransie, widzisz ulgę na spoconej twarzy ojca, niech już podciera to dupsko i wraca do łóżka, czekasz tu na inny spektakl
> Psia krew, co on wyprawia?! Stary wstaje znienacka z klozetu, unosi spodnie za pasek do wysokości kolan i krokiem pingwina zmierza... do kosza na pranie!
> Nie, to nie do wiary, nie, to być nie może
> Ojciec wyciąga twoje bokserki z kosza, odwraca na lewą stronę i przeciąga po swoim brudnym kominie, pozostawiając szeroką smugę niczym ludzki flamaster!
> Zalewa cię fala autentycznego wkurwu, wpadasz do domu i biegniesz do łazienki, walisz w drzwi pięścią, słyszysz krzątaninę w środku, za chwilę drzwi się uchylają
> "No co robisz, młody? Matkę obudzisz" - strofuje cię jeszcze jebaniutki.
> "Co ja robię?? To ty srasz w moje majty!"
> Na twarzy ojca nie widzisz wstydu, raczej lekkie zaskoczenie i... dumę ze swojej zbrodni, jakby w końcu chciał zostać złapany, by autor tego dzieła nie pozostał bezimienny
> Stary nakazuje ci skleić mordę i wejść do środka, w ciężkich oparach poalkoholowego kloca składa ci ofertę nie do odrzucenia
> "Ty nie piśniesz słowa matce o naszej małej gównianej tajemnicy, a ja nie dam ci szlabanu na wyjścia i komputer na całe wakacje"
> Cholera, źle to rozegrałeś, mistrz gównianych marionetek ma cię w garści, nawet jak matka cudem ci uwierzy to i tak nie postawi się ojcu, a ty będziesz udupiony
> Wskazujesz palcem na leżące na podłodze majty ze świeżymi śladami stolca, "Ale... czemu?" - pytasz tylko
> "Bo mogę XD"
> Skurwiel, tyran, lump.. wracasz do siebie, pałając żądzą zemsty, masz nowy priorytet w życiu, stary słono zapłaci za to upokorzenie
> Może nasrasz mu w jego ukochanym Passacie albo wysmarujesz gównem kanapki, które bierze do roboty? Nie, stary od razu przypnie ci winę, musisz go zhańbić, pozostając całkowicie poza kręgiem podejrzeń
> Twoje myśli przez kilka dni krążą wyłącznie wokół stolca, jesteś jak w transie, mówisz ciągle do siebie, po szkole chodzą słuchy, że Panu Kleksowi coś się odkleiło i lepiej na niego uważać
> Wychowawczyni też się o ciebie martwi, wysyła cię któregoś dnia do higienistki 
> Siedzisz u piguły, bezwiednie błądzisz wzrokiem po sali, wreszcie dostrzegasz plakat promuje szczepienia i.. EUREKA, KURWA! - drzesz ryja ku zdumieniu starej baby i wypadasz z gabinetu
> Twój plan wyklarował się w ułamku sekundy, jest genialny w swojej prostocie
> W aptece nabywasz największą strzykawkę, jaką mają na składzie, rura gruba niczym knaga olbrzyma
> Zaczynasz codziennie w krzakach pod domem walić klocki do starego wiaderka po kleju z pokrywką, regularnie dolewasz trochę wody i mieszasz, by utrzymać półpłynną konsystencję
> Jesteś konsekwentny, czekasz na idealny moment na realizację planu, a ten nadejdzie wraz z kolejną libacją starego, czyli rychło
> Słyszysz wieści, że w weekend do starego planuje wpaść szwagier, to miód na twoje serce, nawet srasz do wiadra więcej i bardziej śmierdząco bez żadnych wspomagaczy - ludzki organizm i psychika bywają niesamowite
> Zgodnie z planem ojciec ze szwagrem ojebali litra, poprawiając kilkoma browarami i już koło północy stary padł na pysk do łóżka w samych majtasach typowego Janusza obok wkurwionej na niego matki
> It's showtime!
> Wymykasz się z domu jak ninja i nabierasz do strzykawki półpłynne, jebiące aż szczypie w oczy gówno, nie zostawiając choćby mililitra pustej przestrzeni
> Zakradasz się do sypialni rodziców i nasłuchujesz - najebus śpi na pewno, o czym świadczą gardłowe chrapnięcia spasionego wieprza, ale musisz upewnić się co do matki
> Po kilku minutach stania w ciemności nie chcesz już dłużej czekać, pokusa staje się zbyt silna, twoje serce wali jak młotem
> Podchodzisz na palcach do starego, wkładasz końcówkę strzykawki za gumę jego majtek przy ujściu rowa i z rosnącą ekstazą powoli zaczynasz wciskać tłoczek
> Kałowa masa tworzy najpierw w majtasach ojca bułę wielkości grejpfruta, by zaraz wylać się spod szwów cuchnącą falą po udach i całej dupie
> Jesteś zachwycony efektem, stary wygląda jak podręcznikowy lump, któremu puściły zwieracze i do tego nawet nie drgnął, nadal chrapiąc ciężko w alkoholowej śpiączce
> Wychodzisz bezszelestnie, kładziesz się do łóżka zbyt podjarany, żeby zasnąć, onanizujesz się raz za razem, oczekując na nadchodzący grand finale
> 4:30, trzecią masturbację przerywa ci wrzask matki - "TY JEBANY MENELU, ZESRAŁEŚ SIĘ DO ŁÓŻKA!"
> Pędzisz do sypialni starych, teatralnie przecierasz oczy, jakbyś jeszcze przed chwilą głęboko spał, "Co się stało, mame? Usłyszałem krzyki"
> "TWÓJ STARY SIĘ ZESRAŁ JAK NAJGORSZY ŚMIEĆ!"
> Matka skacze po pokoju niczym byk na rodeo, gdy stary siedzi na brzegu łóżka jak żałosny substytut człowieka - gówno lejące się po nogach zwieszone ramiona, pusty wzrok wbity w podłogę
> Napawasz się w sercu swoim triumfem, wykuwasz sobie ten obrazek z detalami w pamięci, by wracać do niego do końca życia, kim jesteś? Jesteś zwycięzcą!
> Wycofujesz się chyłkiem z pokoju, bo matka jeszcze wciągnie cię w sprzątanie, w glorii chwały wracasz do siebie
> Od nocy incydentu kałowego ojciec zapada się w sobie coraz bardziej, znika cwaniacki błysk w oku, pije coraz więcej
> Po miesiącu powtarzasz akcję, potem raz jeszcze i następny
> Ojciec stacza się na samo dno, chleje wódę codziennie, kilka razy zesrał się w spodnie bez twojego udziału
> Matka mówi staremu, że to koniec, bierze syna i wynosi się do matki, rzuca papiery rozwodowe
> Najlepsze okres w życiu ever, nabierasz potężnej pewności siebie, Pan Kleks odchodzi w zapomnienie, laski w szkole się do ciebie kleją
> Pewnego dnia przychodzi do was smutny pan policjant, informuje, że stary powiesił się w garażu, pyta, czy może coś dla was zrobić
> "Panie policjancie, mam tylko jedno pytanie"    
> "Śmiało"
> "Czy stary zesrał się na koniec w spodnie?"
> "Niestety, w takich sytuacjach zwieracze zazwyczaj puszczają"
> "Dziękuję, tyle chciałem wiedzieć"
> Żegnaj, ojcze. Kto stolcem wojuje, ten od gówna ginie
0.091498136520386