Synki dzisiaj dzida prawnicza, krótka, bo zarobiony jestem, ale kurwa nie mogę tego zostawić bez echa.
Otóż w wakacje rząd pis(d) po raz kolejny zmienił sobie kilkanaście ustaw w tym ustawę o policji, oraz o przeciwdziałaniu przemocy domowej . Już wcześniej było tam kilka kontrowersyjnych zapisów. Lecąc od art. 15a ustawy o policji, bo to ona będzie głównym bohaterem dzisiejszego wpisu skrócie wygląda to tak:
Policjant ma prawo zatrzymać osobę stosującą przemoc domową. Zatrzymując ocenia ryzyko dla potencjalnych ofiar. Jest tam kilka zasadnych punktów takich jak wcześniejsze stosowanie przemocy, akty fizycznej przemocy domowej, wiek... itp. no i jest pkt. 9, który brzmi tak:
"dostęp osoby, o której mowa w ust. 1 [czyli sprawcy przemocy], do niebezpiecznego narzędzia lub broni;"
I teraz pytanie, ilu z was ma pozwolenie na broń? Jeżeli trzymasz broń w domu, zgodnie z przepisami, rozładowaną, w szafie na broń itp. itd. pokłócisz się ze swoją loszką, a ona zadzwoni na pały i powie, że groziłeś jej pistoletem, wylatujesz ze swojego mieszkania na zbity pysk i już tam nie wrócisz.
Fakt, że jej NIE GROZIŁEŚ nie ma żadnego znaczenia. Po pierwsze pan bagieta ocenia na podstawie oskarżeń rzekomej ofiary, jak uzna, że jej wierzy na słowo, to temat zamknięty, po drugie w ustawie jasno pisze, że sprawca przemocy domowej, który ma dostęp do broni.
Więc jeśli na przykład pokłócicie się, nawrzucasz babie, dosłownie powiesz "ty głupia suko pies cie jebał" i masz w domu broń to ona może zażądać żeby policjant wyjebał cię z mieszkania i zgodnie z prawem on powinien to zrobić. Fajnie, nie?
Ale to dopiero początek. Wyjebanko z mieszkanka teraz nie jest już na 14 dni, ale może być bezterminowe, a ty możesz sobie je zaskarżyć do sądu, z noclegowni dla bezdomnych do której policja wskaże ci adres XDDD
Oczywiście fakt, że ty jesteś właścicielem mieszkania, nie ma znaczenia. Wylatujesz na bruk i elo.
Policjant może też orzec zakaz zbliżania, odległość w metrach jaką masz zachować oraz zakaz kontaktowania się z domownikami, w tym również za pośrednictwem telefonu, internetu itd. Czyli baba wypierdala cię z mieszkania, przyjeżdża pan bagieta, każe ci wyjść i mówi, że nie możesz tu wrócić ani kontaktować się z nią, ani ze swoimi dziećmi, w tym również nie możesz do nich dzwonić ani pisać. Bezterminowo, bez wyroku sądu. Możesz se to ewentualnie zaskarżyć to sąd za 2 lata rozpatrzy :)
Fajnie, co? To jedziemy dalej!
"art. 15ab
10. Nakaz i zakaz, zakaz zbliżania, zakaz kontaktowania lub zakaz wstępu mogą być wydane również w przypadku NIEOBECNOŚCI we wspólnie zajmowanym mieszkaniu lub jego bezpośrednim otoczeniu OSOBY STOSUJĄCEJ PRZEMOC DOMOWĄ podczas wykonywania czynności przez Policję."
Czy to trzeba jeszcze kurwa jakoś komentować?
Na koniec jeszcze smaczek art. 15ae pkt 4.
"Osoba stosująca przemoc domową, wobec której wydano nakaz i zakaz, ma prawo zabrać ze wspólnie zajmowanego mieszkania i z jego bezpośredniego otoczenia przedmioty osobistego użytku i przedmioty niezbędne do wykonywania osobistej pracy zarobkowej lub zwierzęta domowe będące jej własnością niezbędne do codziennego funkcjonowania lub pracy zarobkowej.
W przypadku sprzeciwu osoby doznającej przemocy domowej te przedmioty lub zwierzęta domowe pozostawia się we wspólnie zajmowanym mieszkaniu lub w jego bezpośrednim otoczeniu."
Kumacie to? Czyli jak was pomówią o stosowanie przemocy domowej, to możecie założyć buty i kórtkę, chyba, że pizda która to zrobiła powie, że nie możecie. Wtedy was w samych majtkach zabiorą.
Albo jak macie psa całe życie, baba się wprowadziła 3 miesiące temu, oskarży was o przemoc, policja każe wyjść. Wy bierzecie psa, a ona mówi: Nie, pies zostaje. I chuj, pies zostaje z nią.
Temat ledwo liźnięty po wierzchu, można by z tego doktorat zrobić. Jeszcze krótkie podsumowanie w komentarzu - bo limit znaków