Dżihadysta nie mógł poderżnąć mi gardła. „Kim jesteś, że nie mogę opuścić noża?”

6
poniedziałek 26/10/2020 |
Bł. Celiny Borzęckiej

KOŚCIÓŁ

Dżihadysta nie mógł poderżnąć mi gardła. „Kim jesteś, że nie mogę opuścić noża?”

Santiago Quemada

Abuna Nirwan



Religión en Libertad - publikacja 17.05.17

Przerażająca historia franciszkanina z Iraku. „Od tego momentu przestałem bać się śmierci. Ważne jest, by mieć wiarę. Bóg troszczy się o tych, którzy w niego wierzą” – opowiada o. Abuna Nirwan.
Ojciec Abuna Nirwan, franciszkanin z Iraku
Ojciec Abuna Nirwan jest franciszkańskim księdzem pochodzącym z Iraku. Przed wstąpieniem do zakonu studiował medycynę. W 2004 roku stacjonował w Ziemi Świętej u Sióstr Dominikanek Różańca – zakonie założonym przez św. Marię-Alfonsynę Danil Ghattas (Palestynkę kanonizowaną w 2015 roku). Otrzymał wówczas relikwię założycielki zgromadzenia oraz używany przez nią różaniec, z którym się nie rozstawał.

Kiedy w 2009 roku Benedykt XVI uznał cud potrzebny do jej beatyfikacji, Stolica Apostolska została poproszona o przeprowadzenie ekshumacji ciała zakonnicy. Zazwyczaj odbywa się to przy udziale lokalnego biskupa oraz lekarzy. W tym przypadku do wykonania ekshumacji i sporządzenia medycznego raportu wyznaczony został Abuna Nirwan.

Czytaj także:Ci Koptowie mogli wyrzec się wiary i przeżyć. Wszyscy odmówili…

Dwa lata wcześniej miało miejsce naprawdę niezwykłe wydarzenie, które ks. Santiago Quemada relacjonuje na swoim blogu Ksiądz w Ziemi Świętej .

O. Abuna: podróż taksówką do Iraku
Ta historia miała miejsce 14 lipca 2007 roku. Abuna Nirwan odwiedzał swoją rodzinę w Iraku. Podróżował taksówką wynajętą na granicy z Syrią. Swoją historię opowiedział podczas homilii na mszy, którą sprawował w Bet Yalla:

„Wówczas nie miałem możliwości polecieć samolotem, by zobaczyć się z moją rodziną. To było zabronione. Jedynym środkiem transportu był samochód. Plan zakładał podróż do Bagdadu, skąd miałem dalej dostać się do Mosulu, gdzie mieszkali moi rodzice.

Kierowca był przerażony sytuacją w Iraku. Pewna rodzina – ojciec, matka i dwuletnia córeczka – spytała nas, czy może z nami podróżować. Byli muzułmanami. Kierowca był chrześcijaninem. Powiedział im, że w samochodzie jest miejsce i mogą jechać z nami. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, a inny młody człowiek, także muzułmanin, spytał nas, czy może z nami jechać do Mosulu. Mieliśmy miejsce, pozwoliliśmy mu.

Granica między Jordanią a Irakiem jest zamknięta nocą. Kiedy słońce wstało, barierka się otworzyła, a 50 lub 60 samochodów ustawiło się w rzędzie, podjeżdżając powoli.

Atak dżihadystów
Po ponad godzinie jazdy dotarliśmy do miejsca, gdzie konieczna była inspekcja. Przygotowaliśmy paszporty. Zatrzymaliśmy się, a kierowca przyznał wówczas: „Boję się tej grupy”. Wcześniej był to wojskowy punkt kontrolny, ale islamska organizacja terrorystyczna zabiła wojskowych i przejęła kontrolę nad tym miejscem.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, zostaliśmy poproszeni o paszporty, ale nie pozwolili nam opuścić samochodu. Zabrali paszporty do biura. Następnie jedna z osób wróciła, wskazała na mnie i powiedziała: „Ojcze, będziemy kontynuować przeszukanie. Oni mogą pójść do innego biura. Dalej przez pustynię”. „Dobrze – odpowiedziałem. – Jeśli musimy iść, chodźmy”. Szliśmy przez kwadrans, zanim dotarliśmy do miejsca, które wskazali.

Kiedy weszliśmy do kabiny, dwóch mężczyzn z zakrytymi twarzami wyszło na zewnątrz. Pierwszy trzymał w jednej ręce kamerę, w drugiej nóż. Inny miał brodę i trzymał Koran. Podeszli do nas i jeden z nich zapytał mnie: „Skąd jesteś?” Powiedziałem, że z Jordanii. Potem zapytał kierowcę.

O. Abuna Nirwan: chcę się pomodlić przed śmiercią
Następnie podszedł do młodego chłopaka, który przyjechał z nami. Złapał go od tyłu i zabił nożem. Zawiązali moje ręce za plecami. Potem jeden z nich rzekł do mnie: „Nagrywamy to dla Al-Jazeery. Chcesz powiedzieć kilka słów? Proszę, nie więcej niż minutę”. Powiedziałem im: „Nie, chcę się tylko pomodlić”. Zostawili mnie samego na minutę modlitwy.

Potem pchnął mnie, padłem na kolana.
Dalej w komentarzu
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Miał status „gangstera z górnej półki”. Wszystko zmieniło się, kiedy zaczął czytać Biblię Paweł Cwynar mówi o sobie, że jest „zapalnikiem Pana Boga”

9
Ewa Rejman: Jak to się stało, że chłopak z dobrego domu znalazł się najpierw w poprawczaku, a potem w więzieniu?

Paweł Cwynar*: To był proces. W szkole zawodowej nauczyciel nie interesował się moimi wcześniejszymi osiągnięciami sportowymi, z których byłem bardzo dumny. Nagle poczułem, że nikomu nie jestem potrzebny, ale nie chciałem dzielić się moimi odczuciami. Zamiast tego zacząłem szukać adrenaliny na własną rękę, wychodziłem wieczorami z domu i stopniowo poznawałem ludzi z szeroko pojętego marginesu. Zaimponowali mi szczególnie ogoleni na łyso chłopacy z poprawczaka, którzy stamtąd wynieśli swoiste „zasady”. Szukałem wtedy przynależności do jakiejś grupy, chciałem uczestniczyć w jakichś zawodach, jakiekolwiek by one nie były.

Złe zawody
Ale to nie były dobre zawody.

Chodziło o dokonywanie różnych przestępstw, bycie zwykłym chuliganem. Nie bałem się wtedy, że mnie złapią, nie myślałam w ogóle o tym. Byliśmy nieuchwytni, niezniszczalni, świat stał przed nami otworem. Im więcej niebezpiecznych sytuacji się zdarzało, tym mocniej czułem adrenalinę.

A jednak pana złapali.

Początkowo łapała mnie milicja i oni stosowali metody dobrze znane za komuny, czyli „prewencyjne bicie”. Te doświadczenia sprawiły, że nieco okrzepłem. Kiedy w wieku 16 lat zatrzymano mnie i trafiłem na izbę dziecka, próbowałem pobić funkcjonariusza i uciekać. Stamtąd trafiłem do poprawczaka, w którym zderzyłem się ze światem jednak do pewnego stopnia wcześniej mi nieznanym. Przemoc była wszechobecna, panował terror strachu. Szybko wpisałem się tę strukturę.

Kiedy pan stamtąd wyszedł?

Po roku. A miesiąc później trafiłem już do więzienia. Z bardzo poważnymi zarzutami. Miałem 17 lat, ale już przyznano mi status więźnia – recydywisty.

Później czekały pana kolejne stopnie „kariery”?

Moja kariera więzienna toczyła się „dobrze”. W końcu przewieziono mnie do zakładu karnego w Wołowie i tam zostałem zaakceptowany przez ludzi, którzy rządzili tym więzieniem. Uznali, że jestem znakomitym materiałem na zawodowego gangstera. Kiedy stamtąd wyszedłem, poznałem ludzi z Pruszkowa i zaangażowałem się w różne interesy. Bardzo dużo zarabiałem, wiedziałem, że wiele mogę. Czułem, że w tym towarzystwie muszę odpowiednio wyglądać, więc zmieniłem dresy na garnitur, kupiłem mercedesa. Miałem darmowe wejścia do wielu klubów, kłaniali mi się w tym świecie.

Poza niebezpieczeństwem bycia złapanym, to chyba dość wygodny tryb życia. A jednak pan się zmienił. Co się stało?

Wierzę, że moje nawrócenie zainicjowała modlitwa wstawiennicza mojej siostry i mamy. W 2005 roku dopadło mnie CBŚ, zostałem umieszczony w więzieniu we Wrocławiu w bardzo ściśle strzeżonej celi. Pewnego razu po powrocie ze spaceru znalazłem tam kilka kartek z Nowego Testamentu. Wcześniej ich tam nie było i być nie powinno, bo moja specjalna cela znajdowała się pod nieustanną kontrolą.

Zawsze czytałem wiele książek filozoficznych, więc teraz zacząłem studiować te kartki i zastanawiać się nad ich znaczeniem. Poprosiłem o dostarczenie mi Biblii, ale nie dostałem na to zgody. Zagroziłem, że się powieszę, jeśli jej nie otrzymam i w końcu się zgodzili.

Co było potem?

To co czytałem, postrzegałem od strony wiedzy, a nie przesłania duchowego. Pewnego razu miałem jednak bardzo dziwny sen. Śniło mi się, że wchodzę do ogromnej auli, pośrodku której stoi mały odrapany stoliczek, taki jakie były w więzieniu. Siedziały przy nim dwie osoby – jedna w elegancko skrojonym garniturze, a druga promieniująca blaskiem, nie mogłem dojrzeć jej twarzy. Zrozumiałem, że symbolizują one Diabła i Boga. Grali w pokera. Wiem, że Pan Bóg w karty nie gra, ale ja potrzebowałem właśnie takiego obrazu, bo świetnie znałem tę grę. Diabeł na środku stolika położył bogactwa świata, Bóg coś czego nie widziałem, ale podświadomie czułem, że to coś absolutnie najcenniejszego. Czym to mogło być? Potem się obudziłem.

Ciag dalszy w komentarzu
Miał status „gangstera z górnej półki”. Wszystko zmieniło się, kiedy zaczął czytać Biblię Paweł Cwynar mówi o sobie, że jest „zapalnikiem Pana Boga”
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

MOlditwa chrześcijańska vs modlitwa pogańska

18
Koncept modlitwy wydaje się bez sensu, ponieważ zakładmy, że modlitwa pogańska, wszystkich innych religii polega na tym samym co modlitwa chrześcijańska. POganie podchodzą do modlitwy w sposób magiczny, chrześcijanie mają zupełnie inne podejście, a przynajmniej inne mieć powinni.
Poganie modlą się po to, by zmieniło się bóstwo, by zmienić Jego decyzje, poprosić o coś , a wręcz przekupić np ofiarą.

W chrześcijaństwie (a przynajmniej w KK) polega to na tym, by w modlitwei zmeiniał się człowiek. Modlitwa zmienia człowieka, a w sumie nie modlitwa, tylko sam Bó, który jest żywy, z i którym się rozmawia. Bóg zmienia od wnętrza, wchodzi przez Eucharystię do wnętrza człowieka, i jesli tylko człowiek jest otwarty na działanie Boga to Bóg rozlewa się w człowieku na wszystkie dziedziny życia, stopniowo, tak jak Mu pozwalamy, tak jak Go wpuszczamy.

Co zaś do Trzech Osób Boskich to już na początku piszesz, że Jezus jest tą samą osobą co Ojciec, co nie jest prawdą. Sat trzy Osoby Boskie, lecz Jeden Bóg w trzech Osobach. Na pierwszy rzut oka i z perspektywy osoby niewierzącej nie ma to sensu, ba nawet z perspektywy części chrześcijan nie ma to sensu. Nabiera to sensu, gdy pozna się Boga na modlitwie.

Modlitwa chrześcijańska ma źródło w Bogu Ojcu, to On uzdalnia do modlitwy, on jest jej inicjatorem, On nawołuje do modlitwy, człowiek tylko odpowiada. W ST było to bardzo trudne dla człwoieka. Ułatwione zostało dzięki osobie Jezusa Chrystusa, który stając się człowiekiem otworzył Nam Bramy Niebios.
Modlitwa jak już wspomniałem ma źródło w Bogu Ojcu, czyli pochodzi od Ojca. Mozliwa jest przez Jezusa Chrystusa, dzięki Jego ofierze. Jezus pokazał nam wzór modlitwy, czy to w Ogrójcu mówiąc: "nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie", czy to na drzewie Krzyża, gdy czuł się opuszczony, jak my często się czujemy "Boze moj czemuś mnie opuścił", czy przez ustawnowienie Eucharystii.
Ale modlitwa nie była możliwa, nawet Apostołowie po wniebowstapieniu Jezusa mieli problemy, dopóki nie został dany Duch Swięty. A Święty PAweł pisze w Liscie do Rzymian 8:

(26) Właśnie w ten sposób Duch przychodzi nam z pomocą w naszej słabości. Gdy nie wiemy, jak mamy się modlić, Duch wstawia się za nami wołaniem bez słów. (27) A Bóg, który przenika serca, zna pragnienie Ducha, ponieważ to właśnie zgodnie z Jego wolą Duch wstawia się za świętymi.*

*Świętymi PAweł nazywał chrześcijan

Zatem modlitwa pochodzi od Boga, przez Jezusa, w Duchu Swiętym i kierowana jest do Ojca. zatem ma źródło i cel w Bogu Ojcu. Człowiek w tym całym schemacie jest po środku, przyjmuje Chrystusa, wierzy w Chrystusa i przez Ducha Świętego odpowiada na zaproszczenie do molditwy, które posyła OJciec.



Wszystkim zainteresowanych dyskusjom zapraszam na priv. Przez ostatni rok bardzo dużo czasu "zjadło" mi odpowiadanie na wszystkie komenttarze, zatem teraz proszę o wyrozumiałość i będę konswersował tylko z tymi zainteresowanymi kulturalnymi dyskusjami.
Z Bogiem dzidki, niech Bó ma Was w swojej opiece
MOlditwa chrześcijańska vs modlitwa pogańska
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Przykazania to instrukcja BHP, by nie robić sobie krzywdy, czy może zakazy i nakazy Boga tyrana

27
Kto mnie zna, wie że odpowiedź jest dla mnie prosta. Przykazania Boga są instrukcją i wskazówkami jak żyć szczęśliwie. Spójrzmy sobie na kilka fragmentów z Księgi Jeremiasza.

Z rozdziału 6

16) Tak mówi PAN: Stańcie na drogach i patrzcie. Pytajcie się o ścieżki odwieczne, o drogę, która jest najlepsza. Tę drogę wybierzcie, a znajdziecie spoczynek dla dusz waszych.
Lecz oni powiedzieli: «Nie pójdziemy!».
(17) I ustanowiłem dla was strażników, więc uważajcie na głos rogu.
Lecz oni powiedzieli: «Nie będziemy uważać!».
(18) Dlatego słuchajcie, narody, wiedzcie, co im zamierzam uczynić.
(19) Słuchaj, ziemio: Oto Ja sprowadzę na ten lud nieszczęście jako OWOC ich knowań, bo nie zważali na moje słowa i moim prawem wzgardzili.

W powyższym fragmencie w typowy dla autorów ST widzimy, że wg. objawienia danego prorokowi Jeremiaszowi Bóg pragnie, by ludzie żyli szczęśliwie. Warunkiem tego szczęścia było podążanie za prawem, ochorna przybyszów, sierót i wdów. Prawo żydowskie przewidywało ochronę najsłabszych. Nawet niewolnicy mogli być nieowlnikami jedynie przez 7 lat, później zwracano im wolność. Bóg przez strażników, czyli proroków stopniowo nauczał lud jak coraz doskonalej wypełanić wolę Boga, która osattecznie objawiła się przez Jezusa Chrystusa. Tą wolą Boga jest miłość siebie, Boga i bliźniego. Zatem wszystko co mamy czynić wiąże się z miłością. Człowiek jako istota grzeszna nie jest w stanie idealnie kochać dlatego wciąż nieustannie szuka wzoru miłości, czy to w starożytności, czy to nawet przez ostatnich 2000 lat. Szukamy miłości, każdy z nas ją sobie inaczej wyobraża, każdy z nas szuka, próbuje kochać i szuka miłości. NAwet tutaj my dzidowcy tęsknimy jedynie za przytuleniem, by po prostu ktoś nas kochał, byśmy dla kogoś byli ważni.
Początkowo Bóg dał nam prawo naturalne byśmy przestrzegając Go czynili miłość, nastepnie gdy już okazała się, że ludzie nie przestrzegają tego prawa naturalnego Bóg dał Prawo Żydom, które też szybko stało się literą bezlistosnego prawa związanego z karami, a przecież Bóg chciał miłości. Kolejnie Bóg posyłał proroków, których zapowiedzi również stawały się PRawem. W końcu przyszła kolej na ostateczne objawienie przez przyjście na swiat samego Boga, Jezusa, który stał się dla NAS WZOREM CZXŁOWIECZENSTWA,w zorem miłości siebie, Boga i bliźniego. On jest Drogą, On pokazuje jak żyć pełnią życia, jak zyć miłością.

Patrząc ponownie na fragment wyżej, wybierając własicwą drogę znajdziemy UKOJENIE, czyli szczęście, miłość. Teraz wiedząc jak wyglądała historia Żydów przez całą Biblię widziimy jakie błędy popełniali, jak ignorowali Boga, jak rozumieli Go źle, ale widzimy też, że Bó nigdy się nie poddał w walce o swój Lud. Dlatego Bóg dzisiaj mówi, że chce CI wybaczyć wszystko, chce żebyś do NIego przyszedł i czerpał ze zdrojów zbawienia, chce bys wrócił na właściwą Drogę, byś szedł drogą miłości. Bo człowiek bez miłości jest nieszczescliwy i owocem odłączenia człowieka od miłości są nieszczęscia, które są wspomanine w ostatnim wersie powyżej. Bóg nie może opatrywać nam ran, nie może nas chronić jeśli tego nie chcemy. Wybierzmy więc Drogę Bożą, wybierzmy więc Drogę z Bogiem i idąc z Nim dojdzmy do zbawienia przez życie pełne miłości.

Wszystkim zainteresowanych dyskusjom zapraszam na priv. Przez ostatni rok bardzo dużo czasu "zjadło" mi odpowiadanie na wszystkie komenttarze, zatem teraz proszę o wyrozumiałość i będę konswersował tylko z tymi zainteresowanymi kulturalnymi dyskusjami.
Z Bogiem dzidki, niech Bó ma Was w swojej opiece
Przykazania to instrukcja BHP, by nie robić sobie krzywdy, czy może zakazy i nakazy Boga tyrana
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.161789894104