Wszędzie tylko paplanina w jego głowie. Dźwięki z których nic nie wynika. Nikt w trakcie lądowania nie oberwał na tyle mocno by nie być w stanie chodzić o własnych siłach. Dziwny pasażer z walizką siedział milcząc w rogu pokoju. Tak jak on obserwował wszystkich.
- Może to dziwne pytanie, ale dlaczego tylko jedna osoba pomyślała o tym, żeby wziąć ze sobą bagaż? Co może być tak ważne, by nosić to przy sobie w takich okolicznościach?
Wszystkie oczy zwróciły się powoli ku niemu. Zacisnął ramiona wokół walizki bełkocząc coś niezrozumiale.
- To jedyna niewiadoma, jedyna zmienna do której mamy dostęp. Nie twierdzę, że jest rozwiązaniem, może jednak pomóc nam czegoś się dowiedzieć.
Nikt nie przerywał jego monologu, prócz zakłopotanych i zdezorientowanych słów siedzącego mężczyzny, który w tym momencie kurczowo trzymał walizkę. Grupa powoli zaczęła zbliżać się w jego kierunku.
- Zastąpcie drzwi nim go złapiecie. - dodał, po czym cała grupa rąk dobrała się do niego, by wyrwać mu walizkę. Musieli przytrzymać go na ziemi by móc ją otworzyć.
Mimo jego protestujących krzyków nie zatrzymali się.
- Wiem co jest w środku. - powiedział spokojnie. - Po prostu chcę, żeby wszyscy zobaczyli, bo i tak nie uwierzyli byście mi na słowo. Nic w tym dziwnego, nie znamy się, nie żywię urazy.
Szepty zadziwienia i przerażenia nie milknęły przez kilka minut, kiedy przeglądali uważnie przedmioty zszokowani w równym stopniu jak oni, może nawet większym biorąc pod uwagę okoliczności i poziom stresu.
- Co to wszystko ma znaczyć! - nie wytrzymał pilot - Kim jest ten człowiek i po co mu te wszystkie przedmioty!
- Może jakbyś nie krzyczał dało by się pomyśleć... - mruknęła jego córka, oglądając jeden z dokumentów popijając wodę.
- Wydaje mi się, że ten rysunek przypomina kształtem wyspę, na której jesteśmy. O tutaj - wskazała palcem punkt obok czegoś przypominającego różę wiatrów. - A tutaj, skąd unosi się dym, jest jakieś oznaczenie.
- Czyli to jednak był meteoryt. - powiedział z uśmiechem do stewardessy. - Miała pani rację.
- Niekoniecznie, meteoryty nie są w stanie skręcić w tak dużym stopniu. Biorąc pod uwagę skąd lecieliśmy i miejsce lądowania raczej wykluczyłbym meteoryt. Jestem astrofizykiem. - powiedział jeden z pasażerów.