Przepis na zajebiste taco'sy przy których te restauracyjne mogą co najwyżej obessać. Wymaga dość dużo czasu, więc raczej weekendowa pozycja jak ktoś chce coś przyrządzić ale jest też wersja dla bardziej leniwych.
Tortille:
Mąka (pszenna i opcjonalnie żytnia), sól, oliwa, proszek do pieczenia.
3 szklanki mąki pszennej ( lub 2 + 1 żytniej)
1/4 szklanki oliwy
3/4 szklanki ciepłej wody
łyżeczka proszku do pieczenia i soli.
Suche wymieszać, wpierdolić mokre, wymieszać dokładnie tak żeby nie było widać suchej mąki i odstawić na 15-20 min. Kule podzielić na: 8 (duże tortille) lub 16 (małe). Rozwałkować z minimalną ilością mąki, żeby tylko się nie przyklejało. Smażymy na minimalnej ilości oleju, dosłownie chwilę do złapania koloru z obu stron.
Są elastyczne i smakują o niebo lepiej od kupnych + nie mają tego chemicznego zapachu. Samo ciasto można śmiało zamrozić.
Szarpana wołowina:
Tutaj trzeba niestety czekać ale warto i się nie narobicie.
Mięso wołowe 0,5kg - nie za chude, byle z długimi włóknami - u mnie udziec wołowy.
1 cebula
1 puszka pomidorów krojonych
3 ząbki czosnku
przyprawy: papryka słodka, wędzona, sól, pieprz, oliwa, miód, sok z 1/4 cytryny i opcjonalnie płatki chilli i tabasco.
Umyte mięso nacieramy wymieszanymi przyprawami - miodu 2 łyżeczki reszta po 1. Układamy w naczyniu żaroodpornym z przykrywką, wlewamy puszkę pomidorów, pokrojoną cebulę i pokrojone ząbki czosnku. Pieczemy przez 4-5 godzin w ~130 stopniach. Po wyjęciu szarpiemy ją 2 widelcami i mamy zajebistą słodko ostrą i nie przesuszoną wołowinkę a sos będzie idealny na nastepny dzień do jakiś kopytek czy coś.
Jakby ktoś się martwił o cenę pieczenia przez tyle czasu - w normalnych warunkach to wychodzi coś ok 1-2zł. Też jestem cebulą i sprawdzałem.
(OPCJA DLA LENIWYCH)
Ewentualnie można zrobić z mielonego, choć nie tak dobre:
0,4kg mielonego wołowego mieszamy z przyprawami - papryka słodka, wędzona, czosnek, sól, pieprz i smażymy.
Salsa:
2 pomidory
1 mała czerwona cebula
Garść świeżej kolendry
przyprawy - oliwa smakowa, papryka słodka, sól, pieprz
Pomidory i cebulę kroimy w małą kostkę. Pomidory odsączamy na sitku co by nam to później nie pływało i doprawiamy wedle uznania, u mnie: papryka słodka, sól, pieprz i trochę oliwy lawendowo pomarańczowej (polecam nawet samą pomarańczową - robi robotę), do całości wpierdalamy garść umytej świeżej kolendry.
Taco:
Tutaj już wrzucacie co tam chcecie, w moim przypadku w następującej kolejności: Domowe sosiwo pomidorowe, mix sałat, cebula czerwona, papryka, kukurydza, salsa, papryczki jalapeno, szarpana wołowina i odrobina startego sera, opcjonalnie awokado jak jesteście bogaci. Całość skropiona limionką. Koniecznie żryć z piwerkiem i wchodzi jak złoto.
Jeżeli zrobicie opcję z dużymi plackami to gwarantuję, że góra 3-4 i będziecie nażarci.
Niestety bez zdjęć bo nie jestem instagramową modelką, więc conajwyżej zdążył bym zrobić wylizanego talerza. Mam nadzieję, że ktoś spróbuje to zrobić i podzieli się wrażeniami.
No to WYPIERDALAM