Pijackie przemyślenia Vol. 18

15
Dzisiaj zobaczyłem tego mema:
Pijackie przemyślenia Vol. 18
I w sumie, jakoś nigdy o tym nie myślałem, ale miałem zajebistych przyjaciół.

Zawsze uważałem ich za mendy i kurwiów, którzy wyśmiewają mnie przy każdej okazji; Którzy kompromitowali mnie przed każdą dziewczyną; Którzy mieli ze mnie bekę, jak dostałem wpierdol od jakiegoś szczypiora...

Ale zawsze byli przy mnie. Zawsze mogłem się z nimi pośmiać.

Do puenty (Albo pointy - Jak kto woli...)

Jak kiedyś miałem lat 16, zrobiłem melanż na mojej działce. Środek Stogów. Jedna z najbardziej patusiarskich dzielnic Gdańska - przynajmniej wtedy - nikt się nie bał, każdy przyjechał. Były dupeczki (Co zamoczyłem - To moje), byli kumple, był alkohol i pewnie coś innego też by się znalazło...

Mniej więcej o drugiej w nocy stwierdziłem, że jestem zbyt pijany i idę do domu spać (Jakieś 300m). Oni mieli do domów jakieś 5km ponad; A wtedy nie było Ubera...

Trochę się kimnąłem, przetrzeźwiałem i doszedłem do wniosku, że trzeba wrócić na działkę ogarnąć.

Wracam, a tam nikogo nie ma. Cisza i pustka.
Otwieram bramkę, porządek (Gdzieniegdzie zarzygane, ale to trawnik, więc chuj z tym...).
Otwieram drzwi od tarasu - porządek. Patrzę na altanę grillową - czysto. Kłódka od domku otwarta - ktoś śpi w środku. Budzę gościa, żeby łaskawie WYPIERDALAŁ, a po chwili się okazuje, że to moja była, dawna, niedoszła.
Więc pytam o chuj chodzi, a ona mi mówi, że jak ja poszedłem, to moi kumple wszystkich wyrzucili (A było przynajmniej 50 osób), i dalej sami pili do rana, a potem wszytko ogarnęli i położyli się spać.
- Jak kurwa spać? Gdzie?
- Do gołębnika.

Wchodzę do gołębnika, patrzę:
Gołębie - są;
Ziarno - jest;
Trzech śpiących pijaków - jest...

Tego dnia też się najebaliśmy jak szlachta...

I może to kurwy jakich mało, ale można na nich polegać.

Gdzie jest prawdziwa puenta?

Jakich masz przyjaciół - takich masz - ale warto ich doceniać.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Pijackie przemyślenia Vol. 17

9
To jest dość dziwne, że jak wpisuję "pijackie", to autokorekta sama mi dopowiada "przemyślenia".

Dzisiaj chciałem o polityce, ale to zbyt wyświechtany temat. Chciałem o wychowaniu dzieci - Ale coś mnie odrzuciło.

Dziś będzie o sztuce.
Pijackie przemyślenia Vol. 17
Ten obraz namalował jeden z nas - Dzidowców.

Byłem nim zafascynowany od samego początku. Kiedy tylko go ujrzałem, pomyślałem, że muszę go mieć.
Aukcja tego obrazu już się odbyła. Nie wiem, gdzie on jest, nie wiem, kto go kupił...

Kiedyś śmiałem się z tych wszystkich bogaczy, co kupują obrazy za miliony monet. A dziś? Za ten obraz oddałbym nerkę. Wiem, że mnie na niego nie stać, ale to mój życiowy cel - znaleźć ten obraz i powiesić go w mojej sypialni. 
Może to słaby cel w życiu, ale (wbrew większości z was) przynajmniej jakiś mam.

Pointa:

Nie ważny jest cel - liczy się droga.

Nie ważne gdzie zmierzasz. Nie ważne co chcesz osiągnąć.
Najważniejsze jest to, w jaki sposób do tego dojdziesz.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Pijackie przemyślenia Vol. 15

38
Jak można, nie umieć gotować?

Ale serio. Jak można z radością przyznać innemu człowiekowi "nie umiem gotować" i mieć z tym luz?

Przecież to jest jedna z podstawowych umiejętności. To tak, jakby powiedzieć komuś "nie umiem się podcierać", albo "nie umiem się ubrać"... No kurwa, no... 
Każdy musi jeść, każdy musi podcierać dupę, każdy musi nosić ubrania.

JAK MOŻNA, NIE UMIEĆ GOTOWAĆ?!?!

Zbędne pierdolenie:

Jak już wspomniałem we wcześniejszych dzidach o handlu, pracuję w sklepie przez jakiś czas (jeszcze dwa dni). Umowa tylko na dwa tygodnie, ale szefi potrzebuje kogoś na pół etatu, na stałe; Jakiejś kobiety, bo senepid, bo łazienki, itd... Dlatego nie może przyjąć faceta na stałe, a ja i tak mam inną robotę (choć wolałbym robić za te same pieniądze obok domu). I przyszła jedna, fajna, duperka dzisiaj.
24 lata, szczupła, tatuaże, wolna i najważniejsze, CHĘTNA... No ogólnie - pomimo posiadania dziewczyny - ruchałbym. Dziewczyna ogarniała już pierwszego dnia, więc moja matka wysłała nas na zaplecze
( ͡° ͜ʖ ͡°)
żebyśmy metkowali towar z dostawy
( T ʖ̯ T)

Na zapleczu się nawet "zaprzyjaźniliśmy". Gadaliśmy głównie o pierdołach, aż w końcu temat zszedł na gotowanie:
- Co najtrudniejszego gotowałaś?
- Nic...
- Czyli nic nie sprawia ci żadnych trudności?
- Nie... Ja nigdy nic nie gotowałam...

I mnie kurwa zatkało... Więc pytam:
- W sensie, że w ogóle nie umiesz gotować?
- No nie umiem.
- Nawet ziemniaków nie umiesz ugotować?
- Raz próbowałam i wyszło mi puree z wodą, hihi...

To "hihi" mnie rozjebało doszczętnie...
- To co ty jesz?!
- Aaa... Raz w tygodniu jeżdżę do mamy i ona daje mi słoiki i sobie odgrzewam w mikrofali.
- I jesz tylko to, co mama ci da?
- Nieeee... I tak połowę wyrzucam... Ja sobie kupuję kanapki w żabce, albo w biedronce, te obiady do podgrzania.

Nie wiem... Nie umiem... Nie chcę się znać... Ale w tym momencie, ta sama duperka, z mocnego 9/10, spadła w moich oczach do 4/10...

Zwyczajnie, kurwa, nie kumam, jak można być tak niesamodzielnym... Jak, w wieku 24 lat, można nie umieć ugotować sobie obiadu.

Nie rozumiem tego...
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Pijackie przemyślenia Vol. 14

64
Polacy mają jedną zasadniczą wado-zaletę:

Jesteśmy, kurwa, zbyt mili...

No bo jeśli chodzi o zalety:
- Ogromna gościnność;
- Nie wpierdalanie się w sprawy, które nas nie dotyczą;
- Ogólne wyjebanie na świat;
- Chęć do dyskusji o wszystkim, z każdym.

I wady:
- ZA DUŻA gościnność i pobłażanie;
- Ignorancja;
- Zwykle kończymy tylko na gadaniu.

Zbędne pierdolenie:

Jak to jest, że JBZD jest jedną z najczęściej odwiedzanych stron? Jak to jest, że wszyscy ogólnie się zgadzamy, że ukraińców należy jebać? Jak to jest, że nikt nie chce imigrantów?

A mimo to, są oni tutaj tolerowani. Są tutaj potrzebni (PONIEKĄD). Nie spotykają się oni z niechęcią...

Kiedy ostatnio kazałeś niekompetentnemu przychodźcy wpierdalać tam, skąd przybył? Kiedy ostatnio zareagowałeś na nieadekwatne zachowanie przychodźcy? Kiedy ostatnio najebałeś patusowi, który nie mówił po polsku?

KIEDY OSTATNIO, GDY KTOŚ NIE MÓWIŁ PO POLSKU, STARAŁEŚ SIĘ DOGADAĆ PO ANGIELSKU??? (Na pewno mniej niż tydzień temu...)

No właśnie...

Spędziłem w Niemczech kilka lat; Jak nie mówisz u nich, w ich języku, to cię będą traktować jak gówno... A w Polsce?
"Chuj, kurwa, znamy angielski, dawaj, mów, dogadamy się..."

Wy jesteście mocni tylko w gębie; I tylko w necie...

A chciałbym przypomnieć:
To WY się uznajecie, za ostatnią ostoję Polskiej normalności...
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.14509892463684