Kolega ostatnio opowiadał, jak wziął sobie ruchanie na mieszkanie, no i podczas akcji słyszy "zrób to we mnie, biorę tabletki, luz" a on na to, że "o nie, nie ma mowy, drugi raz się nie dam nabrać", no i wielka obraza oczywiście, ubiera się i idzie w stronę drzwi, a kolega próbując jakoś naprawić sytuację rzuca "No weź, nie obrażaj się, zostań, Andrzej!"