Polski Fallout, czyli cudze chwalicie...

17
Polski Fallout, czyli cudze chwalicie...
Od pewnego czasu wszyscy jarają się Fallout'em. Serial bije rekordy popularności. A ja Wam powiem, cudze chwalicie, swego nie znacie.
My też mieliśmy  naszych rodzimych "kryptowców" spod Wrocławia.

Jest swojsko, bardziej prawdziwie niż w dziele amerykanów. Akcja dzieje się nie w przyszłości pełnej mutantów, ale niespełna dwa lata po wojnie. Polska wstaje z kolan w nowej rzeczywistości. Czy ma szansę?

Gorąco polecam, jeśli ktoś lubi takie klimaty. Naprawdę warto.
A tu opis z tyłu okładki.
"Polska dwa lata po nuklearnym piekle. Świat ruin, gdzie pieczony szczur to nie lada przysmak, a włosy i gładka skóra znamionują wyklętych. "Wybrańców", którym dane było dni zagłady przeczekać w przeciwatomowych schronach.

Pan Jan ma wizję. Supermocarstwowej Czwartej Rzeczpospolitej odbudowanej na zgliszczach wypalonej nuklearnym ogniem Europy. Do rządzonego przez niego żelazną ręką Wrocławia wjeżdżają pancerne kolumny "Wybrańców". Doborowe oddziały stają przed tłumem skazanym na powolną śmierć od ran i promieniowania.

Rozpoczyna się podstępna gra, której stawka jest większa niż życie. Utopia staje się rzeczywistością, a rosnąca armia postnuklearnego dyktatora rozszerza granice Wolnego Miasta Wrocław. Jednak na drodze do urzeczywistnienia planu podboju świata staje nie tylko niezależna Wielkopolska, ale i inny, kto wie, czy nie groźniejszy przeciwnik..."
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Cześć chłopaki

43
Cześć chłopaki
Cześć chłopaki,
jakiś czasu temu jeden z naszych kolegów pochwalił się wydaniem swojej powieści. To dodało mi trochę otuchy, że są tutaj osoby czytające książki. Tak więc postanowiłem, że i ja pochwalę się tym, że właśnie wydałem swoją:

Memuar szczęściarza
Czyli fantastyka, czarny humor i twoja stara


I już słyszę, jak niektórzy szepczą po cichutku: „Patrzcie, to ten pedał, co myśli, że napisał coś fajnego, patrzcie, to ten cweluch, co myśli, że jego książka jest lepsza od innych, chodźcie, zabijmy go, zanim napisze drugą” – dlatego chciałem wam od razu króciutko opisać, co jest wyjątkowego w Memuarze, a są to dwie rzeczy:


1. Memuar szczęściarza to projekt wykonany w 100% przeze mnie. Zazwyczaj nad wydaniem książki pracuje kilka różnych osób, tymczasem:


Ja sam napisałem książkę, sam dokonałem korekty, sam dokonałem redakcji, sam zaprojektowałem i wykonałem okładkę, sam zająłem się składem, sam współpracowałem z drukarnią, założyłem działalność, założyłem i ustawiłem sklep, sam te książki (400 kilo) dźwigałem na drugie piętro, żeby miały sucho i ciepło, sam je promuję, sam je pakuję, sam je wysyłam i jak kurier nie da rady to mam już taki stan mentalny, że sam chyba wezmę i te paczki w zębach będę roznosił.


Stopka redaktorska na dowód:


Cześć chłopaki
2. Druga fajna rzecz. Memuar szczęściarza to książka napisana bardzo pod czarne poczucie humoru dzidowców.

Dokładniej mówiąc, to rodzaj pamiętnika prowadzonego przez Brunona – największego pechowca na świecie, który zrządzeniem losu otrzymał od potężnego bóstwa dar szczęścia. Połączenie tych dwóch sprzecznych natur sprawia, że życie bohatera obfituje w niemożliwe do przewidzenia, często śmieszne (wręcz pojebane) sytuacje.

Żadnych nudnych opisów, żadnych mocy przyjaźni, żadnego ukrytego przekazu o tym, co jest dobre, a co złe, żadnej poprawności politycznej.

Pisząc Memuar szczęściarza, chciałem, aby czytający cały czas mieli banana na buzi, żeby nie mogli się oderwać od książki, żeby ich non stop coś zaskakiwało i szokowało. Jeżeli bohater ma się potknąć i nadziać dupskiem na kij, to się nadzieje. Nie ma taryfy ulgowej. Chciałem stworzyć w tym naszym pojebanym świecie coś dobrego, wartego swojej ceny, coś normalnego.

Jeżeli obejrzałeś już wszystkie odcinki kapitana bomby pięć razy, brakuje ci takiej spoko komedii, co by serio wzięła i wywołała na twojej twarzy uśmiech. Jeżeli do książek zniechęciła cię jakaś Granica w liceum albo inna gruba jak Walaszek powieść historyczna z lektur obowiązkowych, to może czas spróbować książki z duszą, która została napisana dla zabawy, luźnym językiem, specjalnie po to, by rozśmieszyć i sprawić, że może chociaż trochę życie stanie się przyjemniejsze.

Poświęciłem temu projektowy kilka lat. Nie przejmowałem się odmowami wydawnictw i postanowiłem sam wszystko zrobić, bo wiedziałem, że napisałem coś naprawdę dobrego. Wszyscy beta readerzy uznali Memuar szczęściarza za zajebistą książkę, godną polecenia. Ufam… nie, ja po prostu wiem, że wam też się spodoba. Gdzieś w sobie czuję, że nadajemy na tych samych falach i to jest to, co powinno być.

„Memuar szczęściarza – czyli fantastyka, czarny humor i twoja stara” – jest już dostępny na stronie sklepu (starałem się go zrobić profesjonalnie).

memuarszczesciarza.pl

Tam też znajdziecie kilka dodatkowych opisów i informacji, krótką notkę o autorze, no i oczywiście fragment książki do przeczytania, żeby nie brać tego całkowicie w ciemno, sprawdzić język narratora i ogólny vibe, czy wam pasuje.

No i co, misie pysie, to chyba tyle - nie ma co się więcej rozpisywać.
Pozdrawiam was wszystkich, życzę wam miłego dnia, a w przyszłości miłej lektury i... wypierdalam.

PS: WAŻNE
To jest premiera, niby robiłem próbne zakupy i testowałem wszystko – i działało dobrze – ale jakby komuś coś mimo to się popsuło, coś by mu nie działało do końca poprawnie, cokolwiek, to na stronie jest zakładka kontaktu, śmiało proszę pisać albo dzwonić – jestem do dyspozycji.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.44264888763428