Lore - warhammer

7
Uklęknijcie, albowiem stoicie w majestacie Horusa Lupercala. Władcy XVI legionu. Najukochańszego z synów Imperatora. Żywy obraz perfekcji, który inspirował całą galaktykę swoimi czynami. Niedościgniony umysł oraz jeden z najdoskonalszych strategów i polityków jakich kiedykolwiek nosiło Imperium Człowieka. Najjaśniejsza z Gwiazd która upadła najniżej. Przerażający Sagitarius i zdobywca tysiąca światów. Oraz... Mistrz Wojny.


Ciężko opisać słowami postać taką jak Horus. Wspaniały? Zapewne. Doskonały? Tak, bez dwóch zdań. Ale mało kto pamięta że ten żywy Półbóg, ta wcielona perfekcja też posiadała własne ludzkie uczucia i własne plany, nie tylko te zaplanowane przez jego ojca.

Podobnie jak reszta jego braci został wysłany w daleki kosmos aby oddzielić go od wpływu jego ojca - Imperatora. Wychował się na mrocznej i pozbawionej słońca planecie-fabryki Cthonia. Tam w tym skrajnie nieprzyjaznym środowisku pracował na swoje utrzymanie jako zwykły pracownik. Musiał odnalezc się pośród gangów walczących o każdy skrawek terenu oraz resztki wody zdatnej do picia.
To właśnie tam Imperator odnalazł Horusa jako swojego pierwszego z zaginionych synów. Tu warto zauważyć że to właśnie Horusa wychował jako jedynego i to z nim dzielił się swoimi myślami. Przekazał mu swoją wiedzę i już na tym etapie można było wnioskować że przygotowuje go na swoją prawą rękę za co reszta braci Horusa miała mu za złe.

Wyobraźcie sobie że z pośród 18 braci tylko jednemu ojciec poświecił czas. Tylko jednego pokochał i nie traktował jak zwykłego narzędzia w swych wielkich planach.
To właśnie reszta braci do samego końca miała to za złe Horusowi i wielokrotnie mu to wypominali w ten lub inny sposób.

Jako przywódca XVI legionu Horus postanowił pozostawić tradycje Wilków Luny niezmienione oraz sam zaczął upodabniać się do nich w mowie oraz zachowaniu.
Dla swych ludzi był niczym ojciec i ukochany wódz. W mało którym legionie Prymarcha(genetyczny ojciec legionu oraz jego głowa) był do takiego stopnia uwielbiany przez swoich podwładnych.
Dla każdego zawsze starał się mieć czas oraz traktował ich jak swoich synów co im często przypominał zwracając się tak do nich.
Otaczał się wieloma doradcami zarówno z astartes jak i zwykłych śmiertelników, których traktował z ogromnym szacunkiem. Jako doskonały polityk potrafił swoją ogromną charyzmą i ambicją przekonać do siebie nawet najbardziej zaciekłych wrogów. Jak ktoś kiedyś powiedział ,,Horus nigdy nie robi nic bez przyczyny, my po prostu tego jeszcze nie rozumiemy''.
Lecz to właśnie jego ambicja wyróżniała go spośród braci. To nie tak że pożądał atencji czy uwielbienia, lecz traktował je jako naturalną część swego życia i potrafił wykorzystać to oddanie swoich ludzi.

Pod koniec Wielkiej Krucjaty to właśnie na jego barki spadła odpowiedzialność za największą operacją militarną w dziejach całej galaktyki. Imperator ,który postanowił się wycofać z życia politycznego Imperium pozostawił mu oraz Radzie Terry aby dokończył jego dzieło.

Wyobrazcie teraz sobie. Macie 17 braci. Zawsze jesteście sobie równi. Nagle jeden z nich staje się ważniejszy i macie przed nim zgiąć kolana. Fulgrim, Sangiunius oraz Lorgar, bliscy bracia Horusa go poparli w nowej roli. Dorn, Gulliman oraz Ferrus przyjęli to z obojętną rezerwą. Zaś reszta otwarcie rzuciła mu w twarz że ni zamierzają go traktować jako swojego przywódce.

To właśnie wtedy Horus i jego legion zaczęli się zmieniać. Polityka, intrygi oraz odpowiedzialność skaziły ich do tej pory niezmienny legion. Pod wpływem nacisków Horus zmienił nazwę Legionu z Wilków Luny na Synów Horusa tym samym pieczętując jego los jako swój obraz i podobieństwo.

Wielki spisek zawiązany przez jego ukochanego brata Lorgara oraz jego pierwszego doradcy Erebusa sprawił że Horus został zraniony bronią obcych co niemal go zabiło. Kontynuując swój plan zaoferował(Erebus) że ma plan jak go uratować. Mianowicie obrzydliwy i obrazoburczy rytuał obcych polegający na zwróceniu się do mrocznych potęg. Wtedy upadł
Lore - warhammer
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Lore - warhammer 40K

6
Przed wami kapitan Garviel Loken, który do końca pozostał Wilkiem Luny.

Czytając książki, podręczniki oraz grajac w najróżniejsze gry ciężko wskazać postać astartes, która była by równie ludzka co Loken. Był nie tylko empatyczny ale chciał zrozumieć zwykłych ludzi, którzy z jego perspektywy byli zaledwie śmiertelnikami.
Ale zaczynając od początku. Garviel należał do XVI legionu Wilków Luny co za tym idzie do legionu samego Horusa, przyszłego Mistrza Wojny oraz najukochańszego z synów Imperatora.
Jego niezwykle jasne blond włosy oraz blada cera pokryta piegami wyróżniała go spośród innych z jego legionu. Jak stwierdziła jego osobista upamiętniaczka ,,byłby niesamowicie przystojny, gdyby pozostał człowiekiem. Co za strata''. Tu należy nadal pamiętać że pomimo tego był ponad 2 metrową maszyną do zabijania stworzoną podczas długotrwałego procesu przemiany zwykłego śmiertelnika w kosmicznego marine.
Dzięki swojej przykładnej i oddanej służbie otrzymał tytuł kapitana 10 kompanii XVI legionu co wiązało się z nowymi obowiązkami, choć nie porzucił dawnych przyjaźni. Jego ulubiona drużyna Locasta oraz jej sierżant Neron Vipus do końca pozostali jego najlepszymi przyjaciółmi, którzy go wspierali w tej nowej roli.
W dosyć krótkim czasie życie Lokena zmieniło się drastycznie. Jego ukochany ojciec oraz wódz legionu został mianowany przez samego Imperatora Mistrzem Wojny co za tym idzie ich legion niejako stał się pierwszym spośród równych a strata jednego z czterech przybocznych kapitanów-doradców przy boku samego Horusa została wypełniona właśnie młodym Lokenem.
Czuł że nie pasuje do grona wielkich dowódców legionu. Otaczali go lepsi od niego(jak sam uważał) przez co nie potrafił przywyknąć do nowego splendoru jaki na niego spadł. W tym dosyć trudnym dla siebie okresie poszukiwał wsparcia u swojego dawnego nauczyciela i przyjaciela, Kyrila Sindermanna. Iteratora(funkcja demagoga politycznego który miał zaprowadzać imperialną prawdę na nowe światy oraz indoktrynować w tej imperialnej prawdzie obywateli imperium).
Niejednokrotnie podczas rozmów z tym starym człowiekiem Loken jako istota niemal doskonała czuła się jak zwykły uczeń. Z ciekawością dopytywał go o wiele aspektów z dziedziny filozofii oraz literatury niejako wstydząc się kiedy czuł się przy nim głupi. Wtedy obruszał się tłumacząc że jest tylko narzędziem do zabijania, które potrafi mówić. Kyril jednak nie zważał na to i służył Lokenowi w jego nowej roli jako przewodnik oraz mentor. To chyba jedyny taki przypadek kiedy astartes tak bardzo zaufał innemu zwykłemu śmiertelnikowi.
Tu jednak zaczyna się ta mniej przyjemna część historii Lokena.
Jego ukochany legion, przyjaciele i towarzysze. Zaczęli się zmieniać. Zmieniała ich niekończąca się wojna. Zmieniały ich podboje oraz... zmienił się sam Mistrz Wojny Horus. Wspaniały wódz, najjaśniejsza gwiazda i ojciec uwikłali się w wielką politykę. Nawet sam legion porzucił swoją dotychczasową nazwę Wilków Luny na rzecz nowej nazwy, będącej odzwierciedleniem tego czym się legion stał ,,Synami Horusa''.
Brzydziły go tajemne zgromadzenia jego legionowych braci zwane ,,lożami''. Nienawidził tajemnic oraz obrzędów, które uznawał za coś nieczystego. Otwarcie odmówił dołączenia do loży oraz zakazał każdemu ze swojej X kompanii uczestniczenia w czymś takim.
Zaś po wydarzeniach na księżycu Davin gdzie jego wódz został ranion przerażającą bronią obcych. Loken sprzeciwił się aby dla dobra rannego Ojca poddać go bluźnierczemu rytuałowi obcych, po którym jego Prymarcha, nie był już taki sam.
Jego ojciec zapragnął więcej. Jego legion zapragnął więcej niż tylko wojna w imieniu Imperatora. Loken nie akceptował tych zmian. Nie akceptował tym czym się stali.
Dla niego legion był nie tylko domem ale i symbolem czegoś w co wierzył.
Lore - warhammer 40K
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Lore - Warhammer

10
Przed wami kapitan Garviel Loken, który do końca pozostał Wilkiem Luny.

Czytając książki, podręczniki oraz grajac w najróżniejsze gry ciężko wskazać postać astartes, która była by równie ludzka co Loken. Był nie tylko empatyczny ale chciał zrozumieć zwykłych ludzi, którzy z jego perspektywy byli zaledwie śmiertelnikami.
Ale zaczynając od początku. Garviel należał do XVI legionu Wilków Luny co za tym idzie do legionu samego Horusa, przyszłego Mistrza Wojny oraz najukochańszego z synów Imperatora.
Jego niezwykle jasne blond włosy oraz blada cera pokryta piegami wyróżniała go spośród innych z jego legionu. Jak stwierdziła jego osobista upamiętniaczka ,,byłby niesamowicie przystojny, gdyby pozostał człowiekiem. Co za strata''. Tu należy nadal pamiętać że pomimo tego był ponad 2 metrową maszyną do zabijania stworzoną podczas długotrwałego procesu przemiany zwykłego śmiertelnika w kosmicznego marine.
Dzięki swojej przykładnej i oddanej służbie otrzymał tytuł kapitana 10 kompanii XVI legionu co wiązało się z nowymi obowiązkami, choć nie porzucił dawnych przyjaźni. Jego ulubiona drużyna Locasta oraz jej sierżant Neron Vipus do końca pozostali jego najlepszymi przyjaciółmi, którzy go wspierali w tej nowej roli.
W dosyć krótkim czasie życie Lokena zmieniło się drastycznie. Jego ukochany ojciec oraz wódz legionu został mianowany przez samego Imperatora Mistrzem Wojny co za tym idzie ich legion niejako stał się pierwszym spośród równych a strata jednego z czterech przybocznych kapitanów-doradców przy boku samego Horusa została wypełniona właśnie młodym Lokenem.
Czuł że nie pasuje do grona wielkich dowódców legionu. Otaczali go lepsi od niego(jak sam uważał) przez co nie potrafił przywyknąć do nowego splendoru jaki na niego spadł. W tym dosyć trudnym dla siebie okresie poszukiwał wsparcia u swojego dawnego nauczyciela i przyjaciela, Kyrila Sindermanna. Iteratora(funkcja demagoga politycznego który miał zaprowadzać imperialną prawdę na nowe światy oraz indoktrynować w tej imperialnej prawdzie obywateli imperium).
Niejednokrotnie podczas rozmów z tym starym człowiekiem Loken jako istota niemal doskonała czuła się jak zwykły uczeń. Z ciekawością dopytywał go o wiele aspektów z dziedziny filozofii oraz literatury niejako wstydząc się kiedy czuł się przy nim głupi. Wtedy obruszał się tłumacząc że jest tylko narzędziem do zabijania, które potrafi mówić. Kyril jednak nie zważał na to i służył Lokenowi w jego nowej roli jako przewodnik oraz mentor. To chyba jedyny taki przypadek kiedy astartes tak bardzo zaufał innemu zwykłemu śmiertelnikowi.
Tu jednak zaczyna się ta mniej przyjemna część historii Lokena.
Jego ukochany legion, przyjaciele i towarzysze. Zaczęli się zmieniać. Zmieniała ich niekończąca się wojna. Zmieniały ich podboje oraz... zmienił się sam Mistrz Wojny Horus. Wspaniały wódz, najjaśniejsza gwiazda i ojciec uwikłali się w wielką politykę. Nawet sam legion porzucił swoją dotychczasową nazwę Wilków Luny na rzecz nowej nazwy, będącej odzwierciedleniem tego czym się legion stał ,,Synami Horusa''.
Brzydziły go tajemne zgromadzenia jego legionowych braci zwane ,,lożami''. Nienawidził tajemnic oraz obrzędów, które uznawał za coś nieczystego. Otwarcie odmówił dołączenia do loży oraz zakazał każdemu ze swojej X kompanii uczestniczenia w czymś takim.
Zaś po wydarzeniach na księżycu Davin gdzie jego wódz został ranion przerażającą bronią obcych. Loken sprzeciwił się aby dla dobra rannego Ojca poddać go bluźnierczemu rytuałowi obcych, po którym jego Prymarcha, nie był już taki sam.
Jego ojciec zapragnął więcej. Jego legion zapragnął więcej niż tylko wojna w imieniu Imperatora. Loken nie akceptował tych zmian. Nie akceptował tym czym się stali.
Dla niego legion był nie tylko domem ale i symbolem czegoś w co wierzył.
Własnie wtedy jego ojciec postanowił się pozbyć wszystkich, których uznał mu już za zbędnych, w tym właśnie Lokena.
Podczas czystki na Istvaanie III Loken oraz reszta ,,zbędnych'' miała zginąć, lecz oni się nie poddali
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.15796518325806