Lore - Warhammer

10
Przed wami kapitan Garviel Loken, który do końca pozostał Wilkiem Luny.

Czytając książki, podręczniki oraz grajac w najróżniejsze gry ciężko wskazać postać astartes, która była by równie ludzka co Loken. Był nie tylko empatyczny ale chciał zrozumieć zwykłych ludzi, którzy z jego perspektywy byli zaledwie śmiertelnikami.
Ale zaczynając od początku. Garviel należał do XVI legionu Wilków Luny co za tym idzie do legionu samego Horusa, przyszłego Mistrza Wojny oraz najukochańszego z synów Imperatora.
Jego niezwykle jasne blond włosy oraz blada cera pokryta piegami wyróżniała go spośród innych z jego legionu. Jak stwierdziła jego osobista upamiętniaczka ,,byłby niesamowicie przystojny, gdyby pozostał człowiekiem. Co za strata''. Tu należy nadal pamiętać że pomimo tego był ponad 2 metrową maszyną do zabijania stworzoną podczas długotrwałego procesu przemiany zwykłego śmiertelnika w kosmicznego marine.
Dzięki swojej przykładnej i oddanej służbie otrzymał tytuł kapitana 10 kompanii XVI legionu co wiązało się z nowymi obowiązkami, choć nie porzucił dawnych przyjaźni. Jego ulubiona drużyna Locasta oraz jej sierżant Neron Vipus do końca pozostali jego najlepszymi przyjaciółmi, którzy go wspierali w tej nowej roli.
W dosyć krótkim czasie życie Lokena zmieniło się drastycznie. Jego ukochany ojciec oraz wódz legionu został mianowany przez samego Imperatora Mistrzem Wojny co za tym idzie ich legion niejako stał się pierwszym spośród równych a strata jednego z czterech przybocznych kapitanów-doradców przy boku samego Horusa została wypełniona właśnie młodym Lokenem.
Czuł że nie pasuje do grona wielkich dowódców legionu. Otaczali go lepsi od niego(jak sam uważał) przez co nie potrafił przywyknąć do nowego splendoru jaki na niego spadł. W tym dosyć trudnym dla siebie okresie poszukiwał wsparcia u swojego dawnego nauczyciela i przyjaciela, Kyrila Sindermanna. Iteratora(funkcja demagoga politycznego który miał zaprowadzać imperialną prawdę na nowe światy oraz indoktrynować w tej imperialnej prawdzie obywateli imperium).
Niejednokrotnie podczas rozmów z tym starym człowiekiem Loken jako istota niemal doskonała czuła się jak zwykły uczeń. Z ciekawością dopytywał go o wiele aspektów z dziedziny filozofii oraz literatury niejako wstydząc się kiedy czuł się przy nim głupi. Wtedy obruszał się tłumacząc że jest tylko narzędziem do zabijania, które potrafi mówić. Kyril jednak nie zważał na to i służył Lokenowi w jego nowej roli jako przewodnik oraz mentor. To chyba jedyny taki przypadek kiedy astartes tak bardzo zaufał innemu zwykłemu śmiertelnikowi.
Tu jednak zaczyna się ta mniej przyjemna część historii Lokena.
Jego ukochany legion, przyjaciele i towarzysze. Zaczęli się zmieniać. Zmieniała ich niekończąca się wojna. Zmieniały ich podboje oraz... zmienił się sam Mistrz Wojny Horus. Wspaniały wódz, najjaśniejsza gwiazda i ojciec uwikłali się w wielką politykę. Nawet sam legion porzucił swoją dotychczasową nazwę Wilków Luny na rzecz nowej nazwy, będącej odzwierciedleniem tego czym się legion stał ,,Synami Horusa''.
Brzydziły go tajemne zgromadzenia jego legionowych braci zwane ,,lożami''. Nienawidził tajemnic oraz obrzędów, które uznawał za coś nieczystego. Otwarcie odmówił dołączenia do loży oraz zakazał każdemu ze swojej X kompanii uczestniczenia w czymś takim.
Zaś po wydarzeniach na księżycu Davin gdzie jego wódz został ranion przerażającą bronią obcych. Loken sprzeciwił się aby dla dobra rannego Ojca poddać go bluźnierczemu rytuałowi obcych, po którym jego Prymarcha, nie był już taki sam.
Jego ojciec zapragnął więcej. Jego legion zapragnął więcej niż tylko wojna w imieniu Imperatora. Loken nie akceptował tych zmian. Nie akceptował tym czym się stali.
Dla niego legion był nie tylko domem ale i symbolem czegoś w co wierzył.
Własnie wtedy jego ojciec postanowił się pozbyć wszystkich, których uznał mu już za zbędnych, w tym właśnie Lokena.
Podczas czystki na Istvaanie III Loken oraz reszta ,,zbędnych'' miała zginąć, lecz oni się nie poddali
0.049179077148438