Kiedy wegańskie lokale stają się siedliskiem lewactwa vol. 1

101
Kiedy wegańskie lokale stają się siedliskiem lewactwa vol. 1
Sytuacja dosłownie sprzed paru miesięcy - może nie duża, ale potwierdziła moje przekonanie, że lewactwo nie umie słuchać. 

Składam zamówienie w jednym z lokali roślinnych w Warszawie - przez telefon, na wysnos i z odbiorem osobistym, ponieważ jestem w pośpiechu. Informuję, za ile plus minus będę. Kiedy zjawiam się na miejscu, kelnerka pyta, czy nakleić mi ta torbę naklejkę LGBT lub Ukrainy. Mówię, że nie trzeba, bo się spieszę. Wyciągam rękę po torbę, a kobieta odsuwa... wyjmuje z szuflady obie naklejki i przykleja mi na torbę, do tego powoli i równiutko. Pytam ją, czy słyszy, że jestem w pośpiechu, na co odpowiada, że tak i mimo tego przykleja drugą naklejkę. Wzięłam i wyszłam, ale tylko dlatego, że nie miałam naprawdę czasu, żeby jej wytknąć. 

To mi tylko pokazało, że takie osoby nie tylko nie potrafią słuchać, co się do nich mówi i robią to wybiórczo, ale są też gotowe wepchać Ci swoją ideologię na siłę, nawet jeśli sobie tego nie życzysz.
0.052448987960815