Fanatyczka Prania 2

9
-Przyzwyczaiłem się do dźwięków wydawanych przez lokatora z szafy, a nos rozbiłem sobie już tylko dwukrotnie.
- ja generalnie kłótliwy nie jestem, więc zaakceptowałem stan rzeczy, który nie zmienił się aż do porodu pierwszego dziecka
- mały gówniak, jadł, srał i wrzeszczał. I wszystko to robił bardzo intensywnie. Mimo, że pieluchy zmienialiśmy nieraz i co pół godziny, młody potrafił nasrać tyle, że wypływało i brudziło spodenki.
- ja byłem trochę oszołomiony rolą ojca, ale moja Żona była jak w transie
- ilość obsranych śpioszków, zażyganych bluzeczek dziecka i naszych sprawiała, że pralka chodziła niemal cały czas
- gdy mały trochę podrósł i przestał dostarczać konteneru prania każdego dnia, moja Żona, która generalnie za seksem nie przepadała
-(lubi tylko w okres bo mogła wtedy wyprać prześcieradło)
- ubrała się super seksownie i zaczęła się do mnie dobierać. Tego dnia, a nawet miesiąca byłem Jebanym Smarkaczem.
- A po równo 3 tygodniach zostałem tatą bis
- Po drugim porodzie pralka chodziła 24h na dobę, Żona była szczęśliwa jak nigdy. Chodziła cała rozpromieniona i śpiewała piosenki w rytm wirujących ubrań
- nadeszła jednak zima i z wraz z nią znikł uśmiech mojej Żony
- prania nie było gdzie suszyć.
- i wtedy pojawiła się Ona- przeklęte urządzenie rozbijające małżeństwa i puszczające ludzi z torbami: SUSZARKA
- wylądowała w szafie obok pralki.
- generalnie ja nic o tym nie wiedziałem, aż do momentu gdy w czasie kolacji, którą jadłem po powrocie z pracy o 23:30 z góry doszedł mnie dźwięk nie podobny do niczego co słyszałem. Moja Żona była kiedyś w sekcie, więc przestraszyłem się, że napadli Ją jej dawni towarzysze i wykorzystują pewnie już martwe ciało miłości mojego życia do swoich popierdolonych rytuałów.
- To co zobaczyłem było jednak bardziej zaskakujące niż najdziwniejsze sekciarskie rytuały. Żona skakała po pokoju radosna jak mała dziewczynka
- co to kurwa jest? Zapytałem naprawdę poirytowany
- Jak to co Suszarka! Koleżanka mi ją poleciła i zamówiłam (normalnie nawet dzwonienie po pizze przerzucała na mnie, a tu zamowienie, wniesienie, montaż odjebane perfekcyjnie)
- jak mam przy tym spać??? 
- dźwięki suwaków obijających się o metalowy bęben przypominały mi jednoznacznie galerników skutych łańcuchami. To nie były dźwięki szumu morza, lub padającego deszczu przy których życzyłbym sobie zasypiać
- odpowiedzią był wzrok meduzy, wiedziałem, że rozmowy z Żoną mam załatwione na conajmniej dwa tygodnie.
- tego dnia wróciłem na tarczy, swoją kołdrę i poduszkę wynosiłem przy lodowatym spojrzeniu małżonki i wesoło migających diodach dwóch elektronicznych potworów.
- poszedłem spać na materac do biura i tak już zostało na zawsze, lecz nawet tam w ciszy nocy dochodziły do mnie echa niewolniczych łańcuchów lub przeciągłe biiiiii biiiiii.
- najgorsze miało jednak dopiero nadejść
- i pomijam, że suszarka podbiła nasze rachunki za prąd do 700zł miesięcznie
- najstarszy gówniak rósł i wykazywał alegrie na wszystko: począwszy od Żymian, przez postkomunistyczne Julki skończywszy na BLM.
- byłem z Niego bardzo dumny, ale Żona dostała zalecenie od lekarza by DOKŁADNIE prać ubrania małego gnojka
- i tu zaczyna się moja przygoda z trybem wirowania w tempie, że o ja pierdole.

cdn.
0.045778036117554