Jeszcze odrobina czytania

0
Część pierwsza: https://jbzd.com.pl/obr/3293712/jako-ze-jest-juz-po-wyborach-to-nikt-nie-bedzie-jeczal-ze-to-kampania-wyborcza
Część druga: https://jbzd.com.pl/obr/3293718/dalsza-czesc-tekstu-o-skokach
Część trzecia: https://jbzd.com.pl/obr/3293751/czytamy-dalej-o-mafijnym-panstwie
Część czwarta: https://jbzd.com.pl/obr/3293783/dalsza-czesc-tekstu-o-skokach-czyli-jak-pis-dorobil-sie-na-nas-miliardow
Część piąta: https://jbzd.com.pl/obr/3293800/ktos-dotarl-tak-daleko-nie-a-warto-bo-pis-zapewne-jeszcze-nie-powiedzial-swojego-ostatniego-slowa
Część szósta: https://jbzd.com.pl/obr/3293837/skoki-ciag-dalszy-to-jeszcze-nie-koniec-prosze-panstwa

> Warto dodać, że w trakcie trwania postępowań KNF i GIIF, SKOK Wołomin stawiał zacięty opór prawny, opóźniając kontrole jak tylko się dało. 18 marca 2013 roku KNF wszczęła postępowanie o ustanowienie zarządu komisarycznego, kontrola zakończyła się 21 marca, a już 5 kwietnia SKOK Wołomin złożył wniosek o umorzenie postępowania. Na szczęście urzędnicy się nie ugięli i 24 maja złożyli doniesienie do prokuratury. Tego samego dnia SKOK Wołomin składał zastrzeżenia do protokołu kontroli. I tak dalej. Na każdym kroku przestępcy z Wołomina utrudniali KNF i GIIF kontrolę, próbowali opóźniać śledztwo i uniknąć odpowiedzialności. Najlepiej świadczy o tym fakt, że kolejna kontrola KNF na przełomie 2013 i 2014 roku wykazała, że SKOK Wołomin nawet nie raczył zastosować się do zaleceń Komisji z kontroli. Cytat: „z ogólnej liczby 107 szczegółowych zaleceń: nie zrealizowano 35 zaleceń, realizacja 32 zaleceń budziła zastrzeżenia, zrealizowano w sposób nie budzący uwag 26 zaleceń”

> Już w czerwcu 2013 roku KNF wiedziała, że SKOK Wołomin może być niewypłacalny, w związku z czym rozszerzono odpowiednio postępowanie, nakazując Kasie podniesienie środków płynnych do 12%. Mniej więcej równolegle (w kwietniu), decyzją rządu Tuska, SKOKi zostały objęte gwarancją Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, tak jak normalne banki. Dzięki temu 250 tysięcy ludzi, których władze SKOK-ów okradały na setki milionów, mogły w ogóle odzyskać pieniądze. Gwarancja obejmowała każdy depozyt do 100 tysięcy euro, a ludzi, którzy zdeponowali w Kasach więcej, było tylko kilkuset. Piszę „w Kasach”, bo wprawdzie największa przestępcza karuzela kręciła się w Wołominie, ale problemy z wypłacalnością miała większość Kas (przypomnę: 44 z 55, z czego 22 upadły). Do grudnia 2018 roku, BFG wypłacił poszkodowanym 4,9 miliarda złotych. Z czego sam SKOK Wołomin pochłonął 2,2 miliarda. Z naszych pieniędzy. O tym również pamiętajcie w kontekście późniejszej narracji Partii, że "Tusk nic nie zrobił".

> Ale takie opisane wyżej prawne przepychanki to w sumie nic, w porównaniu do najbardziej kuriozalnego i gangsterskiego aktu, do którego doszło w kwietniu 2014 roku. Otóż 16 kwietnia nieznani sprawcy pobili pod własnym domem zastępcę przewodniczącego KNF Wojciecha Kwaśniaka. Przy czym nie chodziło tu bynajmniej o postraszenie, bo Kwaśniak od odniesionych ran prawie zmarł, w szpitalu spędził długie miesiące i ledwie go odratowano. Prawdopodobnie od zabójstwa generała Papały w 1998 roku, nie doszło w Polsce do tak znaczącego ataku na wysokiego funkcjonariusza państwowego. Gangsterzy ze SKOKu Wołomin nie tylko przez lata rozkradali pieniądze spółdzielców Kas, prali je, ale także byli gotowi zabić urzędnika wysokiego szczebla, który kierował państwową kontrolą.

> Przypomnę, że owi gangsterzy kierowali drugą największą Kasą, a mianowani byli przez Kasę Krajową, czyli kolegów Lecha Kaczyńskiego. (I nagradzani: prezes Zarządu SKOK Wołomin otrzymał np. wewnętrzną nagrodę Feniksa w kategorii Menedżer Roku. Za rok 2011, czyli gdy lewe kredyty wystawiano co najmniej od dwóch lat) To również zapamiętajcie, bo Wojciech Kwaśniak został później przez Partię i jej media mieszany z błotem i oskarżany o... spowodowanie afery. I nawet aresztowany przez policję polityczną Kamińskiego, dla niepoznaki zwaną CBA.
0.045608997344971