Pasta o mangozjebach

1
>Ja
>Anon, nerd, aspołeczniak 16,8lv
>Wakacje
>Rodzice mówio że chcą cię wysłać na obóz sportowy
>Miej wyjebane, bo nawet oni nie są tacy głupi żeby cię wysyłać na jakiś obóz
>Dwa dni później jesteś już w pociągu
>Nic specjalnego się nie dzieje
>Na obozie poznajesz jeno loszke
>Mocne 4/10, ale przy twoich walorach nerda to i tak za dużo jak na ciebie
>Okazuje się że loszka jest mocno mangozjebiona, co ci ogólnie nie przeszkadza a bardziej zadziwia
>Do końca obozu nie dzieje się nic
>W drodze powrotnej mangozjebowy krasz zajebał ci bluze
>Wracasz do domu
>Postanawiasz tego tak nie zostawić
>Twój plan to zaimponowanie mangozjebowej złodziejce
>Sam w swojej piwnicy nerda mangozjebujesz się half mentalnie
>Rzucasz szkołę żeby obejrzeć każde anime jakie sie liczy w gronie mangozjebów
>Ubierasz sie jak oni
>Farbujesz jak pojebany
>Wpierdalasz się na konwenty dla mangozjebów
>Na każdym próbujesz zawładnąć duszami tym kurwiorzy
>Opowiadasz smutne wymyslone swojego dzieciństwa
>Opowiadasz jak to cię rodzice bili i jak się ciąłeś mydłem po goleniu jajek wzdłuż tętnicy około pachwinowej
>W końcu sukces - każdy myśli że jestem zaawansowanym mangozjebem
>Współczują i te sprawy
>Przez pare miesięcy jeszcze wbijam się na jakieś konwenty
>W końcu nadszedł moment żeby wyjść level wyżej
>Wpierdalasz się na największy mangozjebowy konwent w polsce
>Wchodzisz jak do siebie, od razu do strefy vip
>Zbijasz mangozjebową piątke (to taka z żyletką między palcami) z każdym kto jest u vipów
>Ten konwent jest inny
>Strefa vip to same ostre dragi
>Udajesz, że coś bierzesz żeby wzbudzić zaufanie
>Kradniesz troche dragów żeby mieć na studia
>Nic nie zauważyli
>Myślą że jestem jednym z lepszych mangozjebów
>Wtajemniczam się jeszcze bardziej
>Po paru międzynarodowych konwentach staje się w końcu królem mangozjebów
>Każdy mangozjeb mnie czci
>Okazuje się że siła mangozjebów jest porównywalna do siły illuminati
>Mangozjeby władają skrycie światem
>Władam Obamą
>Chuj mi z tego, ten czarnuch już nie jest prezydentem
>Trump mnie jeszcze nie akceptuje
>Moja milionowa armia szczuruf (podrzędnych mangozjebów) atakuje Meksyk ze mną na czele
>W końcu Trump mnie zaakceptował
>Podpisujemy kontrakt na 100000000pesos
>Wydaje troche na dragi dla mojej świty mangozjebów i troche na podrzędne szczury
>Troche zatrzymuje dla siebie żeby mieć z czego żyć na przyszłych studiach
>Przenosze się do Krakowa
>Postanawiam że tutaj będzie siedziba mojej mangozjebowej mafii
>Zarabiamy na sprzedawaniu dragów i wykonywania dorywczych zleceń na morderstwa ważnych osób
>Mangozjeby są w tym dobre
>Cały czas mnie czczą
>Dochodzą do mnie słuchy że ktoś chce się przyłączyć do mojej najwyższej świty
>Widze tę osobę
>Niby spoko ale czy zasługuje?
>Zaraz zaraz
>Coś rozpoznaje
>Moja stara bluza którą zajebała mi mangozjebka krasz z obozu
>Tak to ona!
>Biegne do niej krzycząc jej imię
>Łzy napływają mi do oczu
>Ona zaczyna przemieszczać sie w moją stronę
>Jak jesteśmy wystarczająco blisko siebie
>SPRZEDAJE TEJ SZMACIE NAJWYBITNIEJSZĄ LISTWE W MOIM ŻYCIU
>ROZJEBAŁEM SZMATE NA MIAZGE
>DOSTAŁA NAJPOTĘŻNIEJSZEGO LUJA JAKIEGO WIDZIAŁ ŚWIAT
>Jakby Roki Balbao widział to by płakał
>Zdejmuje z niej moją bluze
>Wracam do zajęć boga mangozjebów
>Trump opierdala mi torpede a jego żona robi za zmywarkę
>Puten dostarcza mi najlepsze zioło
>Kosmity dzielą się ze mną swoim bongo
>Ogólnie standard
>Żyje tak jeszcze pare lat
>Przypominam sobie że miałem plan na studia
>Zostawiam to wszystko i studiuje
>Dostaje się na randomową uczelnie która i tak nic mi nie da
>Reszte życia pracujesz w McDonaldzie na zmywaku
>Czasem przypominasz sobie o kraszu i super czasach bustwa mangozjebowego
0.043511867523193