Ogórki

4
Mój współlokator to fanatyk ogórków. Całe mieszkanie zajebane tym zielonym gównem. Średnio raz w miesiącu jakiś jego słoik pęknie i całe mieszkanie jest w szkle, soku po ogórkach oraz samych ogórkach. Małe, duże, zielone, kiszone, karniszone, na surowo.
Pierdolony debil je tylko dania z ogórkami albo dodaje je do jakiś nowych dań. Kiedyś przyszedłem do mieszkania zmęczony po całodniowym zapierdolingu w Kauflandzie a ten chuj skacze jak poparzony. Odkrył właśnie że jak się doda ogórka do carbonarre to to smakuje zajebiście. Dał mi na spróbowanie to srałem pod siebie przez tydzień. Współczułem jego odbytowi bo on przez miesiąc wpierdalał carbonarre z ogórkami i okupował kibel narzekając na jebane zatrucie pokarmowe bo debil nie domyślił się że to przez ogórki. Jego logika że ogórki są najzdrowsze na świecie sprawiła że zaczął je wpierdalać jeszcze więcej.
Kiedyś, jak nie wiedziałem że jak tak pojebany poszedłem z nim na zakupy do Tesco. Trzeba było kupić wódkę na zapoznanie się oraz kilka środków czystości. Oczywiście ja zapłaciłem bo ten chory pojeb uparł się że on kupi zagrychę. Pięćdziesiąt siedem słoików korniszonów, dwa kilogramy kiszonych oraz trzy kilogramy zwykłych. Tego dnia zrozumiałem dlaczego ten pokój jest tak kurewsko tani. Oczywiście przy wódce, pitej z kieliszków zrobionych z ogórków, jedynym tematem były gatunki tego zielonego gówna oraz psioczenie na administracje i właścicielke mieszkania (jego mame) że nie pozwoliła mu mojego pokoju przerobić na szklarnie. Był w stanie wyjebać w pizdu całą ścianą południową mojego pokoju i wstawić szklane szyby byleby tylko mieć jak najwięcej słońca.
Kiedyś wkurwiony że ogórki podrożały o 10 groszy nakupił pół tony ziemi do hodowli i postanowił postawić przed faktem dokonanym wszystkich, założył w moim pokoju ogródek. Przez prawie dwa miesiące nikt się nie skapnął że rosną mu ogórki i jak on sam stwierdził gdyby nie to że chujowo buduje się teraz bloki to nigdy by się nie dowiedzieli a on sam ma zagadkę, jakim cudem woda i korzenie mogą rozjebać sufit sąsiadowi z dołu tak by całe pół tony pierdolnęło im do sypialni podczas obowiązków małżeńskich.
Kiedyś biedronka wprowadziła do sprzedaży specjalną wódkę, wódkę o smaku ogórka. Pierdolony alkoholik od razu poleciał do najbliższej kupić z dwadzieścia kartonów a potem chlał ją przez miesiąc. Na początku klął na czym świat stoi bo wóda ogórkowa nie smakowała ogórek a potem z rozpaczy, że biedronka nie chciała przyjąć zwrotu towaru. Wcale im się kurwa nie dziwię ponieważ on z ekscytacji otworzył wszystkie butelki i przelał cały trunek do słoików po ogórkach ciesząc się jak pierdolony debil.
Gdy powiedziałem mu o istnieniu czegoś takiego jak woda ogórkowa zaczął odpierdalać taką inbe w administracji żądając podłączenia takiej wody zamiast ciepłej i zimnej że potem przez miesiąc codziennie była kontrola czy on czasem nie podłączył czegoś na lewo.
Ogólnie całe mieszkanie zajebane jest słoikami po ogórkach, są one wszędzie. Po jednej ostrej awanturze zaczął je chować u siebie w pokoju. Średnio raz w tygodniu słyszałem jak rozbija mu się w pizdu słoików o podłogę, on płacze z rozpaczy a sąsiad z dołu dopierdala się do drzwi bo mu w łazience cieknie.
Oczywiście o czymś takim jak walenie wody z tych słoików nie wchodzi z grę bo on kiedyś będzie w nich kisił ogóra, tylko najpierw znajdzie czas i pieniądze by kupić tyle by nie wpierdolić wszystkich przed kiszeniem ogóra.
Tutaj ostrzegam co mniej wrażliwych bo robi się naprawdę pojebanie. Organizowałem w tym roku sylwestra w mieszkaniu. Jego nie było wiec przynajmniej w miar było ok, udało mi się schować większość słoików po ogórkach, prócz kilkudziesięciu które zostawiłem w kuchni pod parapetem. Sylwester się udał, rano wszyscy mieli mega kaca. Jedyny przezorny posiadałem butelkę wody, którą egoistycznie nie dzieliłem się z nikim. Kara jaka mnie za to spotkała była taka że całe towarzystwo dorwało się do tych słoików i zaczęła z nich wypijać cały sok. Oczywiście pierdolony debil skapnął się jak tylko wszedł do mieszkania, wyczuwając ile dokładnie wypito, mimo że rozdzieliłem po równo wszystko i dolałem wody. Myślałem że mnie z mieszkania wyjebie, jednak najgorsze było przede mną.
Kilka dni później szukając dobrego fapacza na znanym portalu pokazało mi porno wrzucone z okolicy. Kochany postęp technologiczny.
Oczywiście znalazłem tego chorego pojeba i jego profil jak masturbuje się do tych słoików i do każdego po kolei się spuszcza a następnie odstawia po całym mieszkaniu. Dwadzieścia tysięcy filmów jak wali ogóra do słoika i go odkłada.
Dwadzieścia tysięcy!.
Mamy wspólna lodówkę, 4 piętrową z czego 3 piętra zajmuje to pierdolone, zielone gówno a na samym dole jest szuflada gdzie łaskawie mogę trzymać moje produkty z tym pierdoleństwem. Kiedyś pęknął mu słoik z tym pierdoleństwem i zalał mi całą szufladę niszcząc wszystko co miałem otwarte. Zero kurwa przepraszam czy przykro mi tylko wziął miskę i przelał do niej cały ten jebany sok z szuflady a następnie zaczął wycierać moje produkty, co chwila wyrzynając szmatę do tego wiadra.
Nie pozwolił mi nic umyć tylko zbudował jakąś pierdoloną konstrukcję, gdzie wszystko poukładał tak by ostatnie krople ściekły do tego wiadra. Inżynier pierdolony.
Współlokator miał kiedyś dziewczynę, wegankę bodajże bo wspólnie wyjebali mi z lodówki całe mięso mówiąc że skaża jego czyste i zdrowe ogórki. Nie chcę kurwa wiedzieć co się u nich działo w pokoju ale pewnego dnia pokłócili się o słoik. Krzyczał że to najmniejszy słoik jaki miał i że to marnotrastwo i ma wypierdalać z jego życia a ona płakała i płakała po czym wybiegła z mieszkania. Potem było trochę krwi na dywanie w korytarzu i dziwne spojrzenia sąsiadek z całej klatki ale ja nic nie wiem.
Wracając zaś do carbonarry
W końcu jego dupa nie wytrzymała i gdy zemdlał w pracy a spod jego dupy zaczęła pojawiać się plama zielono-czerwonej krwi, wezwano pogotowie gdzie trzymali go przez tydzień. Tydzień bez słuchania jego jebanego ciamciania, chwalenia się na Instagramie, snapchacie i youtube ogorkami.
Oczywiście spędzając życie na kiblu, gotując carbonare czy pracując by mieć więcej ogorków kompletnie zapomniał o czymś takim jak sprzątanie pokoju czy mycie naczyń więc po 5 dniach musiałem wejść do jego pokoju.
Czy wy wiecie ile jest jebanych czasopism o ogórkach w Polsce? Trzy. Doskonale to wiem bo znalazłem je wszystkie u niego w pokoju, za stertą gnijącego kompostu z ogórka, spaghetti i sera. Poukładane w trzy wielkie wieże, sięgające od podłogi aż pod sufit blokowały dostęp do okna. Jebało niemiłosiernie więc musiałem zadzwonić po znajomą ukrainkę by posprzątała.
Ta poddała się gdy znalazła wydrukowane zdjęcia „PickleRicka” z białymi, zaschniętymi śladami oraz sztuczną cipką zrobioną w wielkiego ogórka.
Ja też nie dałem rady. Wyprowadzam się w przyszłym tygodniu, niestety Sosnowiec mnie przerósł.
0.055444002151489