Całe pismo święte na JBZD częsć 2

8
Rano Jakub zobaczył,  że ma przed sobą Leę. Rzekł więc do Labana: Cóż mi uczyniłeś? Czyż nie za Rachelę ci służyłem? Czemu mnie oszukałeś?
Laban odpowiedział: Nie ma tu u nas zwyczaju wydawania za mąż [córki] młodszej przed starszą.
Bądź przez tydzień z tą,  a potem damy ci drugą,  za którą jednak będziesz u mnie służył jeszcze siedem następnych lat.
Jakub przystał na to i był przez tydzień z tą. Potem Laban dał mu córkę swą,  Rachelę,  za żonę.
Racheli dał Laban również swą niewolnicę Bilhę,  aby jej usługiwała.
Jakub więc zbliżył się do Racheli i kochał ją bardziej niż Leę. I pozostał na służbie u Labana przez siedem następnych lat.
Gdy Pan widział,  że Lea została odsunięta,  otworzył jej łono; Rachela zaś była niepłodna.
Lea poczęła więc i urodziła syna,  i dała mu imię Ruben mówiąc: Wejrzał Pan na moje upokorzenie; teraz mąż mój będzie mnie miłował.
A gdy znów poczęła i urodziła syna,  rzekła: Usłyszał Pan,  że zostałam odsunięta,  i dał mi jeszcze to dziecko; nazwała więc je Symeon.
Potem znów poczęła i urodziła syna,  i rzekła: Już teraz mąż mój przywiąże się do mnie,  bo urodziłam mu trzech synów; dlatego dała mu imię Lewi.
I jeszcze raz poczęła,  i urodziwszy syna rzekła: Tym razem będę sławić Pana; dlatego dała mu imię Juda. Po czym przestała rodzić.
rozdział 30
Rachela zaś widząc,  że nie może dać Jakubowi potomstwa zazdrościła swej siostrze i rzekła do męża: Spraw,  abym miała dzieci; bo inaczej przyjdzie mi umrzeć!
Jakub rozgniewał się na Rachelę i odparł: Czyż to ja,  a nie Bóg,  odmawiam ci potomstwa?
Wtedy ona powiedziała: Mam niewolnicę Bilhę. Zbliż się do niej,  aby urodziła dziecię na moich kolanach; chociaż w ten sposób będę miała od ciebie potomstwo.
Dała mu więc swą niewolnicę Bilhę za żonę,  i Jakub zbliżył się do niej.
A gdy Bilha poczęła i urodziła Jakubowi syna,
Rachela rzekła: Bóg jako sędzia otoczył mnie opieką; wysłuchawszy mnie dał mi syna. Dlatego nazwała go Dan.
Niewolnica Racheli,  Bilha,  znowu poczęła i urodziła Jakubowi drugiego syna.
Wtedy Rachela rzekła: Nadludzką walkę wiodłam z siostrą moją i zwyciężyłam. Przeto dała mu imię Neftali.
Ale i Lea widząc,  że przestała rodzić,  wzięła swą niewolnicę Zilpę i dała ją Jakubowi za żonę.
Zilpa,  niewolnica Lei,  urodziła Jakubowi syna.
Wtedy Lea zawołała: Szczęśliwie! - i dała mu imię Gad.
A gdy Zilpa,  niewolnica Lei,  urodziła Jakubowi drugiego syna,
Lea powiedziała: Na moje szczęście! Bo kobiety będą mnie zwały szczęśliwą. Dała więc mu imię Aser.
Pewnego razu Ruben,  wyszedłszy na pole,  gdy żęto pszenicę,  znalazł mandragory i przyniósł je swej matce,  Lei. Wtedy Rachela rzekła: Daj mi mandragory syna twego.
A na to Lea: Czyż nie dość,  że mi zabrałaś mego męża,  i jeszcze chcesz zabrać mandragory mego syna? Rachela zawołała: Niechaj więc śpi z tobą tej nocy za mandragory twego syna!
A gdy Jakub wracał wieczorem z pola,  wyszła Lea naprzeciw niego i rzekła: Do mnie przyjdź,  bo nabyłam cię za mandragory mego syna. I spał z nią owej nocy.
Bóg zaś spełnił pragnienie Lei: poczęła i urodziła Jakubowi piątego syna.
I mówiła: Dał mi Bóg nagrodę za to,  że oddałam moją niewolnicę mężowi. Nazwała więc go Issachar.
A gdy Lea znów poczęła i urodziła szóstego syna Jakubowi,
rzekła: Obdarował mnie Bóg wspaniałym darem,  teraz będę już miała pierwszeństwo u mego męża,  gdyż urodziłam mu sześciu synów! Dała więc synowi imię Zabulon.
Wreszcie urodziła i córkę,  którą nazwała Dina.
A Bóg zlitował się i nad Rachelą; wysłuchał ją Bóg i otworzył jej łono.
Gdy więc poczęła i urodziła syna,  rzekła: Zdjął Bóg ze mnie hańbę!
Dając mu zaś imię Józef,  westchnęła: Oby Pan dodał mi jeszcze drugiego syna!
Gdy Rachela urodziła Józefa,  Jakub rzekł do Labana: Zwolnij mnie,  abym mógł wrócić do kraju,  w którym mieszkałem.
Pozwól mi zabrać moje żony i dzieci,  za które ci służyłem,  i odejdę. Wiesz dobrze,  jak ci służyłem.
Po czym dodał: Ustal mi twoją zapłatę,  a ja ci ją dam.
Jakub rzekł do niego: Ty sam wiesz,  jak ci służyłem i jaki jest twój dobytek dzięki mnie.
Miałeś bowiem niewiele,  zanim przyszedłem; odkąd zaś tu jestem,  pomnożył się on bardzo i Pan ci błogosławi. Jednak teraz muszę się zatroszczyć i o moją rodzinę.
A na to Laban: Cóż więc mam ci dać? Jakub odpowiedział: Nic mi nie dasz! Uczyń mi tylko to,  co ci powiem,  a będę nadal pasł twe stada i będę się nimi opiekował.
A więc: obejdę dzisiaj wszystkie twe stada i wybiorę z nich dla siebie wszystkie jagnięta cętkowane,  pstre i czarne spośród owiec oraz koźlęta pstre i cętkowane spośród kóz. Niech one będą moją zapłatą.
Po pewnym czasie będziesz mógł przekonać się o mojej uczciwości. Gdy bowiem przyjdziesz,  aby obejrzeć to,  co będzie mi się należało jako zapłata,  kozy,  które nie będą cętkowane i pstre,  oraz owce,  które nie będą czarne,  możesz uważać za skradzione przez mnie.
Laban rzekł: Dobrze,  niechaj będzie tak,  jak mówisz!
Ale jeszcze tego samego dnia Laban oddzielił wszystkie kozły cętkowane i pstre oraz wszystkie kozy cętkowane i pstre; wszystkie,  które miały cośkolwiek sierści białej,  oraz owce czarne,  i dał je swym synom.
Ponadto wyznaczył odległość,  jaką trzeba było przejść w ciągu trzech dni pomiędzy sobą a Jakubem. A Jakub pasł pozostałe owce Labana.
Jakub nazbierał sobie świeżych gałązek topoli,  drzewa migdałowego i platanu i pozdzierał z nich korę w taki sposób,  że ukazały się na nich białe prążki.
Tak ostrugane patyki umocował przy korytach z wodą,  czyli przy poidłach,  aby je widziały trzody,  które przychodziły pić wodę. Gdy bowiem zwierzęta przychodziły pić wodę,  parzyły się.
I tak parzyły się zwierzęta z trzód przed tymi patykami i wskutek tego dawały przychówek o sierści prążkowej,  pstrej i cętkowanej.
Jakub oddzielił więc owce białe i pędził je przodem przed pstrymi i czarnymi,  jako stada Labana; dla siebie zaś trzymał stada osobno,  nie łącząc ich ze stadami Labana.
A przy tym Jakub umieszczał owe ponacinane patyki na widocznym miejscu przy poidłach tylko wtedy,  gdy miały się parzyć sztuki mocne;
gdy zaś owce były słabe,  patyków nie kładł. W ten sposób sztuki słabe miały się dostać Labanowi,  a mocne - Jakubowi.
Tak to stał się Jakub człowiekiem bardzo zamożnym; miał bowiem liczne trzody,  a ponadto niewolnice,  sługi,  wielbłądy i osły.
rozdział 31
Jakub słyszał,  jak synowie Labana mówili: Jakub zabrał wszystko,  co posiadał nasz ojciec,  i z mienia naszego ojca dorobił się całego tego majątku.
I widział Jakub,  że Laban zmienił się wobec niego i nie był już taki jak przedtem.
Wtedy to Pan rzekł do Jakuba: Wróć do ziemi twych przodków,  do twego kraju rodzinnego,  Ja zaś będę z tobą.
Jakub,  który był na pastwisku przy swej trzodzie,  kazał wezwać do siebie Rachelę i Leę
i powiedział im: Widzę po [wyrazie] twarzy waszego ojca,  że nie jest on dla mnie taki jak dawniej,  lecz Bóg mojego ojca był ze mną.
Wy same najlepiej wiecie,  że choć z całych sił służyłem ojcu waszemu,
on jednak oszukiwał mnie i wielokrotnie zmieniał mi zapłatę; i tylko Bóg bronił mnie od krzywdy.
Gdybowiem [ojciec wasz] mówił: Owce pstre będą twoją zapłatą,  wszystkie rodziły się pstre; gdy zaś mówił: Cętkowane będą dla ciebie zapłatą - wszystkie rodziły się cętkowane.
I tak Bóg wydzielił część dobytku ojca waszego i dał ją mnie.
Bo gdy nadchodził czas parzenia się trzody,  widziałem we śnie,  jak samce pokrywające trzody były pstre,  cętkowane i łaciate,
i wtedy anioł Boga wołał na mnie we śnie: Jakubie,  a gdy mu odpowiadałem: Słucham,
mówił: Spójrz i przypatrz się: wszystkie samce pokrywające trzodę są pstre,  cętkowane i łaciate; widzę bowiem,  jak Laban z tobą postępuje.
Ja jestem Bóg z Betel,  gdzie namaściłeś stelę i gdzie złożyłeś mi ślub. Teraz więc gotuj się do drogi,  opuść ten kraj i wróć do twej rodzinnej ziemi!
Wszak obchodził się z nami jak z obcymi,  bo nie tylko wziął za nas zapłatę,  ale jeszcze obrócił na swój użytek naszą własność.
Słusznie więc całe mienie,  które Bóg oddzielił od mienia ojca naszego,  należy do nas i do naszych synów. Teraz więc czyń to wszystko,  co Bóg ci rozkazał!
Wtedy Jakub powziął postanowienie i wsadził swe dzieci i żony na wielbłądy.
Zabrał wszystkie swe stada i całą majętność,  którą zdobył - majątek własny,  którego się dorobił w Paddan-Aram - i ruszył w drogę do swego ojca,  Izaaka,  do kraju Kanaan.
Gdy Laban poszedł strzyc owce,  Rachela skradła mu posążki domowe.
Jakub zaś wprowadził w błąd Labana Aramejczyka,  nie dając mu poznać po sobie,  że zamierzał uciec.
Tak więc uciekł on wraz z całym dobytkiem i rozpoczynając wędrówkę przeprawił się przez rzekę,  a potem skierował się w stronę wyżyny Gilead.
A gdy na trzeci dzień Laban dowiedział się,  że Jakub uszedł,
zebrał swych krewnych i wyruszył za nim w pościg. Po siedmiu dniach dogonił go na wyżynie Gilead.
Ale tejże nocy Bóg ukazał się we śnie Labanowi Aramejczykowi i rzekł do niego: Bacz,  abyś w rozmowie z Jakubem niczego od niego nie żądał.
Laban dogonił Jakuba,  gdy ten rozbił swe namioty na tej wyżynie. Laban i jego krewni również rozbili namioty na wyżynie Gilead.
I wtedy Laban rzekł do Jakuba: Cóż uczyniłeś? Oszukałeś mnie i uprowadziłeś moje córki jak branki wojenne!
Czemu uciekłeś potajemnie i okradłeś mnie? Nic mi nie powiedziałeś,  a przecież odprawiłbym cię z weselem: z pieśniami,  bębnami i cytrami!
Nawet nie dałeś mi ucałować mych wnuków i mych córek. Postąpiłeś nierozsądnie!
Mógłbym teraz obejść się z wami surowo; ale Bóg ojca waszego tak mi powiedział ubiegłej nocy: Bacz,  abyś w rozmowie z Jakubem niczego od niego nie żądał.
Gdy już jednak ruszyłeś w drogę,  bo tęskno było ci bardzo za rodziną twego ojca,  to czemu skradłeś mi moje posążki?
Jakub dał Labanowi taką odpowiedź: Bałem się,  myśląc,  że mi siłą odbierzesz także i twoje córki.
Ten zaś,  u którego znajdziesz swoje posążki,  niech straci życie! W obecności krewnych naszych przeszukaj to,  co jest przy mnie,  i zabierz je sobie. Nie wiedział bowiem Jakub,  że to Rachela je skradła.
Wszedł więc Laban do namiotu Jakuba,  do namiotu Lei i dwóch niewolnic,  lecz nic nie znalazł. Wyszedłszy z namiotu Lei,  wszedł do namiotu Racheli.
Rachela zaś wzięła przedtem posążki i włożyła pod siodło wielbłąda,  i na nich usiadła. A gdy Laban,  przeszukawszy cały namiot,  nic nie znalazł,
rzekła do ojca: Nie bierz mi tego za złe,  panie mój,  że nie mogę wstać,  gdyż mam kobiecą przypadłość. Mimo więc poszukiwań,  Laban nie znalazł posążków.
Wtedy Jakub rozgniewał się i zaczął czynić gorzkie wyrzuty Labanowi tymi słowami: Jakiż popełniłem występek i jaką nieprawość,  że mnie ścigasz,
że przetrząsasz wszystkie moje rzeczy? Cóż swojego znalazłeś wśród tych rzeczy,  które są moimi? Połóż to wobec moich i twoich krewnych i niech oni powiedzą,  kto z nas ma słuszność!
Dwadzieścia lat byłem u ciebie. Twoje owce i kozy nie roniły. Baranów z twojej trzody nie jadałem.
Rozszarpanej [przez dzikie zwierzę] sztuki nie przynosiłem ci; dawałem za to moją sztukę. Jeśli ci coś zostało skradzione czy to w dzień,  czy w nocy,  szukałeś u mnie.
Bywało,  że dniem trawił mnie upał,  a nocą chłód spędzał mi sen z powiek.
Takie były owe dwadzieścia lat w służbie u ciebie! Służyłem ci czternaście lat za dwie twoje córki,  a sześć lat - za trzodę. Ty zaś wielokrotnie zmieniałeś mi zapłatę.
Gdyby Bóg ojca mego,  Bóg Abrahama - Ten,  którego z bojaźnią czci Izaak,  nie wspomagał mnie,  to puściłbyś mnie teraz z niczym. Com wycierpiał i ilem się napracował rękami,  Bóg widzi! On też zeszłej nocy zaświadczył.
Laban tak odpowiedział Jakubowi: Wprawdzie są to moje córki i ich dzieci są moimi,  trzoda - moją trzodą,  i wszystko,  co tu widzisz,  jest moje,  ale cóż mogę teraz uczynić moim córkom albo ich dzieciom,  które one urodziły?
Wtedy Jakub wybrał jeden kamień i postawił jako stelę,
a potem rzekł do swych bliskich: Nazbierajcie kamieni! Zebrali więc kamienie i ułożyli z nich kopiec,  na którym zasiedli do posiłku.
Laban nazwał to wzniesienie: Jegar Sahaduta,  Jakub zaś: Galed.
Laban przy tym dodał: Niechaj ten pagórek będzie odtąd świadectwem [zgody] między mną a tobą. Dlatego nazwał go Galed
i Mispa,  mówiąc: Niechaj Pan czuwa nade mną i nad tobą,  gdy się rozstaniemy!
Gdybyś źle się obchodził z moimi córkami albo wziął sobie oprócz nich inne żony,  to choć nie będzie nikogo z ludzi między nami,  patrz: Bóg będzie świadkiem między mną a tobą!
I rzekł jeszcze Laban do Jakuba: Ten oto pagórek z kamieni i ta stela,  które ustawiłem jako świadectwo [zgody] między mną a tobą,
będą świadectwem,  że ani ja nie będę szedł obok tego pagórka do ciebie,  ani ty nie będziesz szedł obok tego pagórka lub steli do mnie w złym zamiarze.
Bóg Abrahama i Bóg Nachora,  Bóg ich przodków,  niechaj będzie naszym sędzią! Jakub zaś przysiągł na Tego,  którego z bojaźnią czcił Izaak,  jego ojciec.
A potem Jakub zabił na owej wyżynie zwierzęta na ofiarę,  po czym zaprosił swych krewnych na posiłek. A gdy się posilili,  ułożyli się do snu na tej wyżynie.
rozdział 32
Nazajutrz rano Laban ucałował swych wnuków i swe córki,  pobłogosławił im i udał się w powrotną drogę do siebie.
Jakub ruszył w dalszą drogę. A gdy go napotkali aniołowie Boga,
ujrzawszy ich,  rzekł: Jest to obóz Boży. Nazwał więc to miejsce Machanaim.
Stąd Jakub wyprawił przed sobą posłów do swego brata Ezawa,  do kraju Seir,  czyli do Edomu,
dając im takie polecenie: Powiedzcie panu memu Ezawowi tak: To mówi sługa twój,  Jakub. Przebywałem u Labana i aż do tego czasu byłem nieobecny.
Nabyłem sobie woły,  osły,  trzodę,  sługi i niewolnice. Pragnę więc przez posłów oznajmić o tym tobie,  panie mój,  abyś mnie darzył życzliwością.
Posłowie wrócili z taką wiadomością: Szliśmy do twego brata Ezawa; ale on też już idzie na twoje spotkanie z czterystu ludźmi.
Jakub przeraził się tak bardzo,  że aż mu się serce ścisnęło. Podzielił więc ludzi,  których miał przy sobie,  owce,  woły i wielbłądy na dwa obozy,
myśląc sobie: Jeśli Ezaw uderzy na jeden obóz i pobije go,  drugi przynajmniej obóz ocaleje.
A potem zaczął się modlić: Boże Abrahama i Boże ojca mego Izaaka,  Panie,  który dałeś mi rozkaz: Wróć do twego kraju rodzinnego,  gdzie będę ci świadczył dobro,
nie jestem godzien wszelkiej łaskawości i wszelkiej szczerości,  jakie nieustannie okazujesz Twemu słudze. Bo przecież tylko z laską w ręku przeprawiłem się [kiedyś] przez Jordan,  a teraz mam dwa obozy.
Racz więc ocalić mnie z ręki brata mego Ezawa,  gdyż lękam się go,  aby gdy przyjdzie,  nie zabił mnie i matek z dziećmi.
Wszakże Tyś powiedział: Będę ci świadczył dobro i uczynię twe potomstwo [tak mnogie] jak ziarnka piasku na brzegu morza,  których nikt zliczyć nie zdoła.
Ale potem przenocował na tym miejscu i wziął z dobytku swego,  jako dar dla brata swego Ezawa,
dwieście kóz i dwadzieścia kozłów,  dwieście owiec i dwadzieścia baranów,
trzydzieści dojnych wielbłądzic wraz z ich źrebiętami,  czterdzieści krów,  dziesięć wołów,  dwadzieścia oślic i dziesięć ośląt.
I oddał sługom swoim każde ze stad,  mówiąc: Będziecie szli przede mną w odstępach pomiędzy każdym stadem.
Pierwszemu zaś słudze dał taki rozkaz: Gdy cię spotka mój brat Ezaw i zapyta: Czyim jesteś sługą,  dokąd idziesz i czyje jest to stado,  które pędzisz,
odpowiesz: Sługi twego Jakuba; jest to dar posłany panu memu,  Ezawowi,  on zaś sam idzie za nami.
Taki sam rozkaz dał Jakub drugiemu,  trzeciemu i wszystkim sługom,  którzy mieli pędzić stada: To,  co wam powiedziałem,  będziecie mówili Ezawowi,  gdy go spotkacie,
dodając: Sługa twój,  Jakub,  idzie tuż za nami. Myślał bowiem: Przebłagam go darem,  który mnie wyprzedzi; a gdy ja potem go zobaczę,  może obejdzie się ze mną łaskawie.
Ale tej jeszcze nocy wstał i zabrawszy obie swe żony,  dwie ich niewolnice i jedenaścioro dzieci,  przeprawił się przez bród potoku Jabbok.
A gdy ich przeprawił przez ten potok,  przeniósł również [na drugi brzeg] to,  co posiadał.
Gdy zaś wrócił i został sam jeden,  ktoś zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki,
a widząc,  że nie może go pokonać,  dotknął jego stawu biodrowego i wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania się z nim.
A wreszcie rzekł: Puść mnie,  bo już wschodzi zorza! Jakub odpowiedział: Nie puszczę cię,  dopóki mi nie pobłogosławisz!
Wtedy [tamten] go zapytał: Jakiie masz imię? On zaś rzekł: Jakub.
Powiedział: Odtąd nie będziesz się zwał Jakub,  lecz Izrael,  bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi,  i zwyciężyłeś.
Potem Jakub rzekł: Powiedz mi,  proszę,  jakie jest Twe imię? Ale on odpowiedział: Czemu pytasz mnie o imię? - i pobłogosławił go na owym miejscu.
Jakub dał temu miejscu nazwę Penuel,  mówiąc: Mimo że widziałem Boga twarzą w twarz,  jednak ocaliłem me życie.
Słońce już wschodziło,  gdy Jakub przechodził przez Penuel,  utykając na nogę.
Dlatego Izraelici nie jadają po dzień dzisiejszy ścięgna,  które jest w stawie biodrowym,  gdyż Jakub został porażony w staw biodrowy,  w to właśnie ścięgno.
rozdział 33
Jakub spojrzał i zobaczył,  że Ezaw nadciąga z czterystu ludźmi. Podzieliwszy więc dzieci między Leę,  Rachelę i dwie niewolnice,
uszykował niewolnice z ich dziećmi na przedzie,  Leę z jej dziećmi nieco w tyle,  a za nimi Rachelę i Józefa.
Sam zaś,  idąc przed wszystkimi,  siedem razy oddał pokłon swemu bratu,  zanim się do niego zbliżył.
Ezaw pospieszył na jego spotkanie i objąwszy go za szyję ucałował go; i rozpłakali się obaj. Gdy Ezaw spostrzegłszy kobiety i dzieci,  zapytał:
A ci kim są dla ciebie?,  Jakub odpowiedział: To dzieci,  którymi Bóg łaskawie obdarzył twego sługę.
Wtedy zbliżyły się niewolnice ze swymi dziećmi i oddały pokłon.
Potem przystąpiła Lea z dziećmi i oddała pokłon,  a wreszcie Józef z Rachelą,  którzy też oddali pokłon.
Ezaw zapytał: Dla kogo są te wszystkie stada,  które spotkałem? Jakub odpowiedział: Obyś mnie darzył życzliwością,  panie mój!
Na to Ezaw: Mam ja dużo,  bracie mój,  niechaj przy tobie zostanie to,  co jest twoje.
Jakub rzekł: Ależ nie! Jeśli mnie darzysz życzliwością,  przyjmij ode mnie ten mój dar. Bo przecież gdym ujrzał twe oblicze,  było ono obliczem jakby istoty nadziemskiej i okazałeś mi wielką życzliwość.
Przyjmij więc dar mój,  który dla ciebie przeznaczyłem; Bóg obdarzył mnie sowicie: mam wszystko! I tak nalegał na niego,  aż wreszcie przyjął.
Po czym Ezaw rzekł: Ruszajmy w drogę i chodźmy; będę szedł razem z tobą.
Jakub odpowiedział: Wiesz,  panie mój,  że mam dzieci wątłe,  a owce i krowy karmią młode; jeśli je będę pędził choćby dzień jeden,  padnie mi cała trzoda.
Idź więc,  panie mój,  przed sługą swym,  ja zaś będę szedł powoli,  tak jak będzie mogła nadążyć moja trzoda,  którą pędzę,  i jak będą szły dzieci,  aż przyjdę do ciebie,  panie mój,  do Seiru.
Ezaw zapytał: Może ci zostawić kilku moich ludzi,  którzy są ze mną? A na to Jakub: Na cóż mi oni,  skoro ty,  panie mój,  darzysz mnie życzliwością.
Ezaw udał się tego dnia w drogę powrotną do Seiru.
Jakub wyruszył do Sukkot,  gdzie zbudował sobie dom,  a dla swych stad postawił szałasy. - Dlatego nazwano tę miejscowość Sukkot.
Wreszcie Jakub po powrocie z Paddan-Aram dotarł szczęśliwie do Sychem w Kanaanie. Obrawszy sobie miejsce w pobliżu tego miasta,
nabył od synów Chamora,  ojca Sychema,  za sto kesitów kawał pola,  na którym rozbił swe namioty.
Tam też ustawił ołtarz i nazwał go imieniem Boga,  Boga Izraela.
rozdział 34
Pewnego razu Dina,  córka Jakuba,  którą urodziła mu Lea wyszła,  aby popatrzeć na kobiety tego kraju.
A gdy ją zobaczył Sychem,  syn Chamora Chiwwity,  księcia tego kraju,  porwał ją i położywszy się z nią,  zadał jej gwałt.
Potem zaś Sychem prosił swego ojca Chamora: Weź tę dzieweczkę dla mnie za żonę!
Gdy Jakub dowiedział się,  że Sychem zhańbił jego córkę Dinę - synowie jego byli przy trzodach na pastwisku - nic nie powiedział,  czekając,  aż wrócą.
Chamor,  ojciec Sychema,  wybrał się do Jakuba,  aby z nim porozmawiać.
Tymczasem synowie Jakuba wrócili z pola. I gdy się dowiedzieli,  ogarnął ich smutek,  a zarazem bardzo się rozgniewali,  że popełniono czyn,  który u Izraelitów uchodził za zbrodnię: zgwałcono córkę Jakuba,  co było niegodziwością.
Chamor zaś tak do nich mówił: Sychem,  syn mój,  całym sercem przylgnął do waszej dziewczyny. Dajcież mu ją więc za żonę.
Spowinowaćcie się z nami; córki wasze dacie nam za żony,  a córki nasze weźmiecie sobie.
Będziecie mieszkali z nami i kraj ten będzie dla was. Możecie w nim się osiedlać,  poruszać się swobodnie oraz nabywać sobie tę ziemię na własność.
Sychem rzekł też do ojca i braci Diny: Darzcie mnie [tylko] życzliwością,  a dam,  czegokolwiek zażądacie ode mnie.
Wyznaczcie mi choćby największą zapłatę i podarunek,  a gotów jestem dać tyle,  ile mi powiecie,  byleście tylko dali mi dziewczynę za żonę.
Wtedy synowie Jakuba,  odpowiadając podstępnie Sychemowi i jego ojcu Chamorowi - mówili tak dlatego,  że zhańbił ich siostrę Dinę -
rzekli do nich: Nie możemy uczynić tego,  byśmy mieli wydać naszą siostrę za człowieka nieobrzezanego,  bo byłoby to dla nas hańbą.
Tylko pod tym warunkiem zgodzimy się na waszą prośbę,  jeśli staniecie się takimi jak my: każdy z waszych mężczyzn zostanie obrzezany.
Wtedy tylko damy wam nasze córki i córki wasze będziemy brali sobie za żony,  zamieszkamy razem z wami i staniem się jednym ludem.
Jeśli zaś nie usłuchacie i nie poddacie się obrzezaniu,  weźmiemy naszą dziewczynę i odejdziemy.
Chamorowi i Sychemowi,  jego synowi,  podobały się te słowa.
Młodzieniec ów nie wahał się tego uczynić bezzwłocznie,  bo bardzo miłował córkę Jakuba; był zaś najbardziej szanowany ze wszystkich w rodzinie swego ojca.
Wszedłszy więc do bramy miasta,  Chamor i jego syn Sychem tak przemówili do mieszkańców:
Ludzie ci są przyjaźnie do nas usposobieni. Niechaj mieszkają w kraju i niech się w nim poruszają swobodnie. Przecież jest on dla nich przestronny. Córki ich będziemy brali sobie za żony,  córki zaś nasze będziemy im oddawali.
Pod tym jednak warunkiem godzą się oni mieszkać wśród nas,  stając się jednym ludem,  że będzie u nas obrzezany każdy mężczyzna,  tak jak oni są obrzezani.
Czyż wtedy ich stada,  ich dobytek i wszystko ich bydło nie będzie należało do nas? Byleśmy tylko przystali na ich żądanie,  a wtedy pozostaną z nami.
I usłuchali Chamora oraz jego syna Sychema wszyscy,  którzy przechodzili przez bramę swego miasta. Każdy zatem mężczyzna,  który był tam,  poddał się obrzezaniu.
A gdy na trzeci dzień doznawali wielkiego bólu,  dwaj synowie Jakuba,  Symeon i Lewi,  bracia Diny,  porwawszy za miecze,  wtargnęli do miasta,  które niczego nie podejrzewało,  i wymordowali wszystkich mężczyzn.
Zabili mieczem również Chamora i jego syna Sychema i odeszli.
Wtedy [pozostali] synowie Jakuba przyszli do pomordowanych i obrabowali miasto za to,  że zhańbiono ich siostrę.
Zabrali trzody,  bydło i osły - wszystko,  co było w mieście i na polu.
Całe ich mienie,  wszystkie dzieci i kobiety uprowadzili w niewolę,  zrabowawszy wszystko,  co znaleźli w domach.
Wtedy Jakub rzekł do Symeona i Lewiego: Sprowadziliście na mnie nieszczęście,  bo przez was będą mnie mieć w nienawiści mieszkańcy tego kraju,  Kananejczycy i Peryzzyci. Jestem przecież małym liczebnie plemieniem i jeżeli oni wystąpią razem przeciwko mnie,  poniosę porażkę - zginę ja
A oni mu na to: Czyż [mieliśmy pozwolić na to,  by] się obchodzono z naszą siostrą jak z nierządnicą?
rozdział 35
Rzekł Bóg do Jakuba: Idź do Betel i tam zamieszkaj. Wznieś też tam ołtarz Bogu,  który ci się ukazał,  gdy uciekałeś przed twym bratem Ezawem.
Pójdziemy bowiem do Betel i tam zbuduję ołtarz Bogu,  który wysłuchał mnie w czasie mej niedoli i wspomagał mnie,  gdziekolwiek byłem.
Oddali więc Jakubowi wszystkie [wizerunki] obcych bogów,  jakie posiadali,  oraz kolczyki,  które nosili w uszach,  i Jakub zakopał je pod terebintem w pobliżu Sychem.
A gdy wyruszyli w drogę,  padł wielki strach na okoliczne miasta,  tak że nikt nie ścigał synów Jakuba.
Jakub,  przybywszy wraz ze wszystkimi swymi ludźmi do Luz w Kanaanie,  czyli do Betel,
zbudował tam ołtarz i nazwał to miejsce El-Betel. - Tu bowiem ukazał mu się Bóg,  kiedy uciekał przed swym bratem. -
Wtedy to zmarła Debora,  piastunka Rebeki,  i pochowano ją w pobliżu Betel pod terebintem,  który dlatego otrzymał nazwę Terebint Płaczu.
Bóg ukazał się jeszcze Jakubowi po jego powrocie z Paddan-Aram i błogosławiąc mu
powiedział do niego: Imię twe jest Jakub,  ale odtąd nie będą cię zwać Jakubem,  lecz będziesz miał imię Izrael. I tak otrzymał imię Izrael.
Po czym Bóg rzekł do niego: Ja jestem Bóg wszechmocny. Bądź płodny i rozmnażaj się. Niechaj powstanie z ciebie naród i wiele narodów,  i niechaj królowie zrodzą się z ciebie.
Kraj,  który dałem Abrahamowi i Izaakowi,  daję tobie; i twemu przyszłemu potomstwu dam ten kraj.
Potem Bóg oddalił się od niego z tego miejsca,  na którym do niego przemawiał.
A Jakub ustawił stelę na tym miejscu,  gdzie Bóg do niego mówił,  stelę kamienną. I składając ofiarę płynną wylał na nią oliwę. -
Jakub dał więc temu miejscu,  na którym przemawiał do niego Bóg,  nazwę Betel.
A gdy wyruszyli z Betel i mieli jeszcze w drodze przed sobą pewną przestrzeń,  aby dojść do Efrata,  Rachela zaczęła rodzić; poród jednak był ciężki.
I kiedy urodziła w wielkich bólach,  rzekła do niej położna: Już nie lękaj się,  bo oto masz syna!
Ona jednak,  gdy życie z niej uchodziło,  bo konała,  nazwała swego syna Benoni; lecz ojciec dał mu imię Beniamin.
A Rachela umarła i została pochowana przy drodze do Efrata,  czyli Betlejem.
Jakub ustawił stelę na jej grobie. - Kamień tan stoi na grobie Racheli po dziś dzień.
Izrael wyruszył w drogę i rozbił namioty poza Migdal-Eder.
A gdy przebywał w tej okolicy,  Ruben zbliżył się do Bilhy,  drugorzędnej żony ojca swego,  i obcował z nią; Izrael dowiedział się o tym. Synów Jakuba było dwunastu:
Synowie Lei: pierworodny syn Jakuba Ruben,  Symeon,  Lewi,  Juda,  Issachar i Zabulon.
Synowie Racheli: Józef i Beniamin.
Synowie Bilhy,  niewolnicy Racheli: Dan i Neftali,
oraz synowie Zilpy,  niewolnicy Lei: Gad i Aser. Są to synowie Jakuba,  którzy mu się urodzili w Paddan-Aram.
A potem Jakub przybył do ojca swego,  Izaaka,  do Mamre,  do Kiriat-Arba,  czyli do Hebronu,  gdzie niegdyś mieszkał Abraham,  a potem i Izaak.
Izaak miał wtedy sto osiemdziesiąt lat.
Izaak,  doszedłszy do kresu swego życia,  zmarł w późnej starości. I pochowali go jego synowie Ezaw i Jakub.
rozdział 36
Oto potomkowie Ezawa,  czyli Edomu.
Ezaw wziął sobie żony spośród mieszkanek Kanaanu: Adę,  córkę Elona Chetyty,  Oholibamę,  córkę Chiwwity imieniem Ana,  wnuczkę Sibeona,
i Basmat Izmaelitkę,  siostrę Nebajota.
Ada urodziła Ezawowi Elifaza,  Basmat - Reuela,
a Oholibama urodziła Jeusza,  Jalama i Koracha. Są to synowie Ezawa,  którzy mu się urodzili w kraju Kanaan.
Ezaw,  zabrawszy swoje żony,  synów i córki,  całą czeladź swego domu,  swoją trzodę i wszystkie zwierzęta oraz całe mienie,  które sobie nabył w Kanaanie,  udał się do ziemi [Seir] daleko od swego brata Jakuba,
gdyż zbyt liczne mieli stada,  aby mogli być razem: kraj,  w którym przebywali,  nie mógł im wystarczyć ze względu na ich mienie.
Ezaw osiedlił się na wyżynie Seir. - Ezaw to Edom.
Oto potomkowie Ezawa,  praojca Edomitów,  na wyżynie Seir.
Oto imiona synów Ezawa: Elifaz,  syn Ady,  żony Ezawa,  i Reuel,  syn Basmat,  żony Ezawa.
Synami Elifaza byli: Teman,  Omar,  Sefo,  Gatam i Kenaz.
Oto synowie Reuela: Nachat,  Zerach,  Szamma i Mizza. Byli to potomkowie Basmat,  żony Ezawa.
A oto ci byli synami żony Ezawa,  Oholibamy,  córki Any,  wnuczki Sibeona: urodziła ona Ezawowi Jeusza,  Jalama i Koracha.
Oto potomkowie Ezawa,  czyli synowie Elifaza,  pierworodnego syna Ezawa,  naczelnicy szczepów: Teman,  Omar,  Sefo,  Kenaz,
Korach,  Gatam i Amalek. Są to naczelnicy szczepów w kraju Edom,  synowie Elifaza,  potomkowie Ady.
Oto synowie Reuela,  syna Ezawa,  naczelnicy szczepów: Nachat,  Zerach,  Szamma i Mizza. Są to naczelnicy w kraju Edom,  synowie Reuela,  potomkowie Basmat,  żony Ezawa.
Oto synowie Oholibamy,  żony Ezawa,  naczelnicy szczepów: Jeusz,  Jalam i Korach. Są to naczelnicy szczepów,  potomkowie Oholibamy,  żony Ezawa,  a córki Any. -
Są to potomkowie Ezawa,  a zarazem naczelnicy ich,  czyli Edomitów.
Oto synowie Seira,  Choryty,  mieszkańcy [pierwotni] tego kraju: Lotan,  Szobal,  Sibeon,  Ana,
Diszon,  Eser i Diszan. Ci są naczelnikami szczepów,  Choryci,  synowie Seira,  w kraju Edom.
Synami Lotana byli: Chori i Hemam,  siostrą zaś Lotana - Timna.
Oto synowie Szobala: Alwan,  Manachat,  Ebal,  Szefo i Onam.
Synowie Sibeona: Ajja i Ana. Ten to Ana znalazł gorące źródła na stepie,  gdy pasł osły Sibeona,  swego ojca.
A oto dzieci Any: Diszon i Oholibama,  córka Any.
Synowie Diszona: Chemdan,  Eszban,  Jitran i Cheran.
Synowie Esera: Bilhan,  Zaawan i Akan.
Synowie Diszana: Us i Aran.
Oto naczelnicy szczepów,  Choryci: Lotan,  Szobal,  Sibeon,  Ana,
Diszon,  Eser,  Diszan. Są to Choryci,  naczelnicy szczepów choryckich w kraju Seir.
Oto królowie,  którzy panowali w kraju Edom,  zanim Izraelici mieli króla.
W Edomie był królem Bela,  syn Beora; nazwa jego miasta - Dinhaba.
A gdy umarł Bela,  królem był po nim Jobab,  syn Zeracha,  z Bosry.
Gdy zaś umarł Jobab,  po nim królem był Chuszam z ziemi Temanitów.
Gdy umarł Chuszam,  po nim królem był syn Bedada,  Hadad,  który zadał klęskę Madianitom na równinie Moabu; nazwa jego miasta - Awit.
Po śmierci Hadada,  po nim królem był Samla z Masreki.
A gdy umarł Samla,  po nim królem był Szaul z Rechobot nad rzeką.
Gdy umarł Szaul,  po nim królem był Baal-Chanan,  syn Akbora.
A po śmierci Baal-Chanana po nim królem był Hadar; nazwa zaś jego miasta Pau,  a imię żony jego Mehetabeel,  córka Matredy z Me-Zahab.
Oto imiona naczelników szczepów Ezawa według ich szczepów i miejscowości,  nazwanych ich imionami: Timna,  Alwa,  Jetet,
Oholibama,  Ela,  Pinon,
Kenaz,  Teman,  Mibsar,
Magdiel i Iram. Są to naczelnicy szczepów Edomu według obszarów przez nich posiadanych. Ezaw - praojciec Edomitów.
rozdział 37
Jakub mieszkał w kraju,  w którym zatrzymał się jego ojciec,  czyli w Kanaanie.
Oto są dzieje potomków Jakuba. Józef jako chłopiec siedemnastoletni wraz ze swymi braćmi,  synami żon jego ojca Bilhy i Zilpy,  pasał trzody. Doniósł on ojcu,  że źle mówiono o tych jego synach.
Izrael miłował Józefa najbardziej ze wszystkich swych synów,  gdyż urodził mu się on w podeszłych jego latach. Sprawił mu też długą szatę z rękawami.
Bracia Józefa widząc,  że ojciec kocha go bardziej niż ich wszystkich,  tak go znienawidzili,  że nie mogli zdobyć się na to,  aby przyjaźnie z nim porozmawiać.
Pewnego razu Józef miał sen. I gdy opowiedział go braciom swym,  ci zapałali jeszcze większą nienawiścią do niego.
Mówił im bowiem: Posłuchajcie,  jaki miałem sen.
Śniło mi się,  że wiązaliśmy snopy w środku pola i wtedy snop mój podniósł się i stanął,  a snopy wasze otoczyły go kołem i oddały mu pokłon.
Rzekli mu bracia: Czyż miałbyś jako król panować nad nami i rządzić nami jak władca? I jeszcze bardziej go nienawidzili z powodu jego snów i wypowiedzi.
A potem miał on jeszcze inny sen i tak opowiedział go swoim braciom: śniło mi się jeszcze,  że śłońce,  księżyc i jedenaście gwiazd oddają mi pokłon.
Podczas gdy bracia zazdrościli Józefowi,  ojciec jego zapamiętał sobie ów sen.
Kiedy bracia Józefa poszli paść trzody do Sychem,
Izrael rzekł do niego: Wiesz,  że bracia twoi pasą trzodę w Sychem. Chcę cię więc posłać do nich. Odpowiedział mu [Józef]: Jestem gotów.
Wtedy [Jakub] rzekł do niego: Idź i zobacz,  czy bracia twoi są zdrowi i czy trzodom nic się nie stało,  a potem mi opowiesz. Po czym wyprawił go z doliny Hebronu,  a on poszedł do Sychem.
I błąkającego się po polu spotkał go pewien człowiek. Zapytał go więc ów człowiek: Kogo szukasz?
Odpowiedział: Szukam moich braci. Powiedz mi,  proszę,  gdzie oni pasą trzody.
A na to ów człowiek: Odeszli stąd,  ale słyszałem,  jak mówili: Chodźmy do Dotain. Józef udał się więc za swymi braćmi i znalazł ich w Dotain.
Oni ujrzeli go z daleka i zanim się do nich zbliżył,  postanowili podstępnie go zgładzić,
mówiąc między sobą: Oto nadchodzi ten,  który miewa sny!
Teraz zabijmy go i wrzućmy do którejkolwiek studni,  a potem powiemy: Dziki zwierz go pożarł. Zobaczymy,  co będzie z jego snów!
Gdy to usłyszał Ruben,  [postanowił] ocalić go z ich rąk; rzekł więc: Nie zabijajmy go!
I mówił Ruben do nich: Nie doprowadzajcie do rozlewu krwi. Wrzućcie go do studni,  która jest tu na pustkowiu,  ale ręki nie podnoście na niego. Chciał on bowiem ocalić go z ich rąk,  a potem zwrócić go ojcu.
Gdy Józef przybył do swych braci,  oni zdarli z niego jego odzienie - długą szatę z rękawami,  którą miał na sobie.
I pochwyciwszy go,  wrzucili do studni: studnia ta była pusta,  pozbawiona wody.
Kiedy potem zasiedli do posiłku,  ujrzeli z dala idących z Gileadu kupców izmaelskich,  których wielbłądy niosły wonne korzenie,  żywicę i olejki pachnące; szli oni do Egiptu.
Wtedy Juda rzekł do swych braci: Cóż nam przyjdzie z tego,  gdy zabijemy naszego brata i nie ujawnimy naszej zbrodni?
Chodźcie,  sprzedamy go Izmaelitom! Nie zabijajmy go,  wszak jest on naszym bratem! I usłuchali go bracia.
I gdy kupcy madianiccy ich mijali,  wyciągnąwszy spiesznie Józefa ze studni,  sprzedali go Izmaelitom za dwadzieścia [sztuk] srebra,  a ci zabrali go z sobą do Egiptu.
Gdy Ruben wrócił do owej studni i zobaczył,  że nie ma w niej Józefa,  rozdarł swoje szaty
i przyszedłszy do braci,  zawołał: Chłopca nie ma! A ja,  dokąd ja mam iść?
A oni wzięli szatę Józefa i zabiwszy młodego kozła,  umoczyli ją we krwi,
po czym tę szatę posłali ojcu. Ci zaś,  którzy ją przywieźli,  rzekli: Znaleźliśmy ją. Zobacz,  czy to szata twego syna,  czy nie.
[Jakub] rozpoznawszy ją zawołał: Szata mego syna! Dziki zwierz go pożarł! Dziki zwierz rozszarpał Józefa!
I Jakub rozdarł swoje szaty,  a potem przepasał biodra worem i opłakiwał syna przez długi czas.
Gdy zaś wszyscy jego synowie i córki usiłowali go pocieszać,  nie słuchał pociech,  mówiąc: Już w smutku zejdę za synem moim do Szeolu. I ojciec jego [nadal] go opłakiwał.
Tymczasem Madianici sprzedali Józefa w Egipcie Potifarowi,  urzędnikowi faraona,  przełożonemu dworzan.
rozdział 38
W owym czasie Juda opuścił swych braci i wędrując ku dolinie zaszedł do pewnego mieszkańca miasta Adullam,  imieniem Chira.
Ujrzawszy tam córkę pewnego Kananejczyka,  noszącego imię Szua,  wziął ją za żonę i zbliżył się do niej.
Ona zaś poczęła i urodziła syna,  któremu dano imię Er.
Potem jeszcze raz poczęła,  urodziła syna i nazwała go Onan.
A gdy znów urodziła syna,  dała mu imię Szela. Ten zaś jej poród nastąpił w Kezib.
Juda wziął dla swego pieroworodnego syna,  Era,  żonę imieniem Tamar.
Ponieważ Er,  pieroworodny syn Judy,  był w oczach Pana zły,  Pan zesłał na niego śmierć.
Wtedy Juda rzekł do Onana: Idź do żony twego brata i dopełnij z nią obowiązku szwagra,  a tak sprawisz,  że twój brat będzie miał potomstwo.
Onan wiedząc,  że potomstwo nie będzie jego,  ilekroć zbliżał się do żony swego brata,  unikał zapłodnienia,  aby nie dać potomstwa swemu bratu.
Wtedy Juda rzekł do swej synowej Tamar: Zamieszkaj jako wdowa w domu twego ojca aż do czasu,  gdy dorośnie mój syn Szela. Myślał jednak: Niech nie umrze on również jak jego bracia. Tamar odeszła i zamieszkała w domu swego ojca.
Po wielu latach umarła żona Judy,  córka Szuy. Juda,  zapomniawszy nieco o swej stracie,  udał się wraz ze swym przyjacielem Adullamitą imieniem Chira do Timny,  gdzie strzyżono jego owce.
A gdy powiedziano Tamar: Teść twój idzie do Timny,  aby strzyc swe owce,
zdjęła z siebie szaty wdowie i otuliwszy się szczelnie zasłoną usiadła przy bramie miasta Enaim,  które leżało przy drodze do Timny. Wiedziała bowiem,  że choć Szela już dorósł,  nie ona będzie mu dana za żonę.
Kiedy Juda ją ujrzał,  pomyślał,  że jest ona nierządnicą,  gdyż miała twarz zasłoniętą.
Skręciwszy ku niej przy drodze,  rzekł: Pozwól mi zbliżyć się do ciebie - nie wiedział bowiem,  że to jego synowa. A ona zapytała: Co mi dasz za to,  że się zbliżysz do mnie?
Powiedział: Przyślę ci koźlątko ze stada. Na to ona: Ale dasz jakiś zastaw,  dopóki nie przyślesz.
Zapytał: Jakiż zastaw mam ci dać? Rzekła: Twój sygnet z pieczęcią,  sznur i laskę,  którą masz w ręku. Dał jej więc,  aby się zbliżyć do niej; ona zaś stała się przez niego brzemienną.
A potem wstała i odszedłszy zdjęła z siebie zasłonę i przywdziała swe szaty wdowie.
Gdy Juda posłał koźlątko przez swego przyjaciela Adullamitę,  aby odebrać zastaw od owej kobiety,  ten jej nie znalazł.
Pytał zatem tamtejszych mieszkańców: Gdzie w Enaim jest ta nierządnica sakralna,  która siedziała przy drodze? Odpowiedzieli: Nie było tu nierządnicy sakralnej.
Wróciwszy do Judy,  rzekł: Nie znalazłem jej. Także tamtejsi mieszkańcy powiedzieli: Nie było tu nierządnicy sakralnej.
Wtedy Juda rzekł: Niech sobie zatrzyma. Obyśmy się tylko nie narazili na kpiny. Przecież posłałem jej koźlątko,  ty zaś nie mogłeś jej znaleźć.
Po około trzech miesiącach doniesiono Judzie: Twoja synowa Tamar stała się nierządnicą i nawet stała się brzemienną z powodu czynów nierządnych. Juda rzekł: Wyprowadźcie ją i spalcie!
A gdy ją wyprowadzono,  posłała do swego teścia i kazała powiedzieć: Jestem brzemienną przez tego mężczyznę,  do którego te przedmioty należą. I dodała: Niechaj rozpozna,  czyje są: ten sygnet z pieczęcią,  sznur i laska!
Kiedy zaś Juda poznał je,  rzekł: Ona jest sprawiedliwsza ode mnie,  bo przecież nie chciałem jej dać Szeli,  memu synowi! - I Juda już więcej z nią nie żył.
A gdy nadszedł czas jej porodu,  okazało się,  że będzie miała bliźnięta.
Kiedy zaczęła rodzić,  [jedno z dzieci] wyciągnęło rączkę; położna,  zawiązawszy na tej rączce czerwoną tasiemkę,  rzekła: Ten urodzi się pierwszy.
Ale cofnęło ono rączkę i wyszedł z łona jego brat. Wtedy [położna] powiedziała: Dlaczego przedarłeś się przez to przejście? Dano mu więc imię Peres.
Gdy po nim urodził się jego brat,  na którego rączce była czerwona tasiemka,  nazwano go Zerach.
rozdział 39
Józef został uprowadzony do Egiptu. I kupił go od Izmaelitów,  którzy go tam przyprowadzili,  Egipcjanin Potifar,  urzędnik faraona,  dowódca straży przybocznej.
Pan był z Józefem i dlatego wiodło mu się dobrze i był w domu swego pana,  Egipcjanina.
Ten jego pan spostrzegł,  że Bóg jest z Józefem i sprawia,  że mu się dobrze wiedzie,  cokolwiek czyni.
Darzył więc on Józefa życzliwością,  tak iż stał się jego osobistym sługą. Uczynił go zarządcą swego domu,  oddawszy mu we władanie cały swój majątek.
A odkąd go ustanowił zarządcą swego domu i swojego majątku,  Pan błogosławił domowi tego Egipcjanina przez wzgląd na Józefa. I tak spoczęło błogosławieństwo Pana na wszystkim,  co [Potifar] posiadał w domu i w polu.
A powierzywszy cały majątek Józefowi,  nie troszczył się już przy nim o nic,  tylko o [to,  aby miał takie] pokarmy,  jakie zwykł jadać. Józef miał piękną postać i miłą powierzchowność.
On jednak nie zgodził się i odpowiedział żonie swego pana: Pan mój o nic się nie troszczy,  odkąd jestem w jego domu,  bo cały swój majątek oddał mi we władanie.
On sam nie ma w swym domu większej władzy niż ja i niczego mi nie wzbrania,  wyjąwszy ciebie,  ponieważ jesteś jego żoną. Jakże więc mógłbym uczynić tak wielką niegodziwość i zgrzeszyć przeciwko Bogu?
I mimo że go namawiała codziennie,  nie usłuchał jej i nie chciał położyć się przy niej,  aby z nią żyć.
Pewnego dnia,  gdy wszedł do domu,  aby spełniać swe obowiązki,  i nikogo z domowników tam nie było,
uchwyciła go ona za płaszcz i powiedziała: Połóż się ze mną! Lecz on [wyrwał się],  zostawił płaszcz w jej ręku i wybiegł na dwór.
A wtedy ona,  widząc,  że zostawił swój płaszcz i że wybiegł na dwór,
zawołała domowników i powiedziała im tak: Patrzcie,  sprowadzono do nas tego Hebrajczyka,  a on chce tu u nas swawolić! Przyszedł do mnie,  aby się położyć ze mną,  i zaczęłam głośno krzyczeć.
A gdy tak krzyczałam głośno,  zostawił u mnie swój płaszcz i pospiesznie wybiegł na dwór!
I zatrzymała jego płaszcz u siebie. A kiedy przyszedł pan Józefa do domu,
opowiedziała o tym zajściu tak: Wszedł do mnie ów sługa,  Hebrajczyk,  którego do nas sprowadziłeś,  aby ze mną swawolić.
A gdy zaczęłam krzyczeć,  zostawił u mnie swój płaszcz i uciekł z domu.
Kiedy pan jego usłyszał te słowa swej żony,  która mu dodała: Tak postąpił ze mną twój sługa! - zapałał wielkim gniewem.
Polecił schwytać Józefa i oddać go do więzienia,  gdzie znajdowali się więźniowie faraona. Gdy Józef przebywał w tym więzieniu,
Pan był z nim okazując mu miłosierdzie,  tak że zjednał on sobie naczelnika więzienia.
Toteż ów naczelnik więzienia dał Józefowi władzę nad wszystkimi znajdującymi się tam więźniami: wszystko,  cokolwiek mieli oni spełnić,  spełniali tak,  jak on zarządził.
Naczelnik więzienia nie wglądał już zupełnie w to,  co było pod władzą Józefa,  ponieważ Pan był z nim i sprawiał,  że się mu udawało wszystko,  co czynił.
rozdział 40
Po tych wydarzeniach podczaszy i nadworny piekarz króla egipskiego dopuścili się wykroczenia przeciwko swemu panu,  przeciwko królowi egipskiemu.
Faraon,  rozgniewawszy się na obu tych dworzan,  głównego podczaszego i przełożonego nadwornych piekarzy,
oddał ich pod straż przełożonego dworzan,  do więzienia tam właśnie,  gdzie przebywał Józef.
Tenże przełożony dworzan powierzył ich opiece Józefa,  który miał im usługiwać. A gdy przebywali jakiś czas w więzieniu,
obaj - podczaszy i piekarz nadworny króla egipskiego - tej samej nocy obaj mieli sen o różnych znaczeniach.
Kiedy Józef przyszedł do nich z rana,  zobaczył,  że byli zafrasowani.
Zapytał więc obu tych dworzan faraona,  którzy wraz z nim przebywali w więzieniu: Czemu to dzisiaj macie twarze tak zasępione?
Odpowiedzieli mu: Mieliśmy seni nie ma nikogo,  kto mógłby nam go wytłumaczyć. Rzekł do nich Józef: Wszak wytłumaczenia należą do Boga. Opowiedzcie mi je.
Wtedy główny podczaszy tak opowiedział Józefowi swój sen: Widziałem we śnie krzew winny,  który rósł przede mną.
Na tym zaś krzewie były trzy gałązki. Krzew wypuścił pączki i zakwitł,  a potem jego grona wydały dojrzałe jagody.
W moim ręku był puchar faraona. Zerwałem te jagody,  wycisnąłem je do pucharu faraona i wręczyłem ów puchar faraonowi.
Józef rzekł do niego: Znaczenie snu jest takie: Trzy gałązki są to trzy dni.
Po upływie trzech dni faraon wyświadczy ci łaskę i przywróci cię na twój dawny urząd. Będziesz podawał faraonowi puchar tak samo jak przedtem,  gdy byłeś jego podczaszym.
Jeśli nie zapomnisz o mnie,  kiedy będzie ci się dobrze działo,  okaż mi życzliwość: wspomnij o mnie faraonowi,  aby mnie uwolnił z tego miejsca.
Bo przemocą zostałem uprowadzony z kraju Hebrajczyków,  a i tu również nie popełniłem nic takiego,  za co należałoby mnie wtrącić do tego lochu.
W koszu,  który był na wierzchu,  znajdowało się wszelkie pieczywo,  jakie wyrabia piekarz dla faraona. A ptactwo wydziobywało je z tego kosza,  który był na mojej głowie.
Józef tak odpowiedział: Znaczenie snu jest takie: Trzy kosze - to trzy dni.
Za trzy dni faraon rozkaże ściąć ci głowę i powiesić twe ciało na drzewie. Wtedy ptaki będą rozdziobywały twe ciało.
Na trzeci dzień,  w dniu swoich urodzin,  faraon wyprawił ucztę dla swych dworzan. I wtedy w ich obecności kazał sprowadzić z więzienia przełożonego podczaszych i przełożonego piekarzy.
Przełożonego podczaszych przywrócił na dawny urząd podczaszego; podawał więc on puchar faraonowi.
Przełożonego piekarzy zaś kazał powiesić - jak im zapowiedział Józef.
Przełożony podczaszych nie pamiętał jednak o Józefie,  zapomniał o nim.
rozdział 41
W dwa lata później faraon miał sen. [Śniło mu się,  że] stał nad Nilem.
I oto z Nilu wyszło siedem krów pięknych i tłustych,  które zaczęły się paść wśród sitowia.
Ale oto siedem innych krów wyszło z Nilu,  brzydkich i chudych,  które stanęły obok tamtych nad brzegiem Nilu.
Te brzydkie i chude krowy pożarły siedem owych krów pięknych i tłustych. Faraon przebudził się.
A kiedy znów zasnął,  miał drugi sen. Przyśniło mu się siedem kłosów wyrastających z jednej łodygi,  zdrowych i pięknych.
A oto po nich wyrosło siedem kłosów pustych i zniszczonych wiatrem wschodnim.
I te puste kłosy pochłonęły owych siedem kłosów zdrowych i pełnych. Potem faraon przebudził się. Był to tylko sen.
Rano faraon,  zaniepokojony,  rozkazał wezwać wszystkich wróżbitów egipskich oraz wszystkich mędrców i opowiedział im,  co mu się śniło. Nie było jednak nikogo,  kto by umiał wytłumaczyć faraonowi te sny.
Wtedy przełożony podczaszych rzekł do faraona: Dzisiaj wyznam moje grzechy.
Faraon,  rozgniewawszy się na swego sługę oddał mnie,  a ze mną i przełożonego piekarzy pod straż do domu przełożonego dworzan.
I wtedy mieliśmy obaj jednej nocy sen,  on inny a ja inny.
A był tam z nami pewien młody Hebrajczyk,  sługa przełożonego dworzan. Opowiedzieliśmy mu,  a on wytłumaczył nam nasze sny,  tłumacząc sen każdego z nas.
I stało się tak,  jak nam je wytłumaczył: mnie przywrócił [faraon] na mój urząd,  a jego powiesił.
Wtedy faraon kazał wezwać Józefa. Wyprowadzono go więc pospiesznie z lochu,  a on,  ogoliwszy się oraz zmieniwszy szaty,  przyszedł do faraona.
Faraon rzekł do Józefa: Miałem sen,  którego nikt nie umie wytłumaczyć. Ja zaś słyszałem,  jak mówiono o tobie,  że skoro usłyszysz sen,  zaraz go wytłumaczysz.
Józef tak odpowiedział faraonowi: Nie ja,  lecz Bóg da pomyślną odpowiedź tobie,  o faraonie.
Faraon zaczął więc opowiadać Józefowi: Śniło mi się,  że stałem nad brzegiem Nilu.
I nagle z Nilu wyszło siedem krów tłustych i pięknych,  które zaczęły się paść wśród sitowia.
A oto siedem krów innych wyszło za nimi,  chudych i tak brzydkich,  że podobnie brzydkich nie widziałem w całym Egipcie.
Krowy chude i brzydkie pożarły owych siedem krów pierwszych,  tłustych.
Gdy te znalazły się w ich brzuchach,  nie było wcale znać,  że tam weszły; te,  które je pożarły,  były nadal tak samo chude jak poprzednio. I ocknąłem się.
A potem zobaczyłem we śnie siedem kłosów wyrastających z jednej łodygi,  zdrowych i pięknych.
Lecz oto siedem kłosów zeschniętych,  pustych,  zniszczonych wiatrem wschodnim wyrosło po nich.
I te puste kłosy pochłonęły owych siedem kłosów pięknych. A gdy to opowiedziałem wróżbitom,  żaden nie potrafił mi wytłumaczyć.
Józef rzekł do faraona: Sen twój,  o faraonie,  jest jeden. To,  co Bóg zamierza uczynić,  zapowiedział tobie,  faraonie.
Siedem krów pięknych - to siedem lat,  i siedem kłosów pięknych - to też siedem lat; jest to bowiem sen jeden.
Siedem zaś krów chudych i brzydkich,  które wyszły za tamtymi,  i siedem kłosów pustych i zniszczonych wiatrem wschodnim - to też siedem lat - głodu.
To,  o czym mówię faraonowi,  Bóg uczyni tak,  jak pokazał faraonowi.
A po nich nastanie siedem lat głodu; i pójdzie w niepamięć cała ta obfitość w Egipcie,  gdy głód będzie niszczył kraj.
Nie będą już wiedzieli o obfitości w tym kraju wskutek głodu,  który potem nadejdzie,  bo będzie to głód bardzo ciężki.
Ponieważ ten sen powtórzył się dwukrotnie,  faraonie,  Bóg to już postanowił i Bóg niebawem to uczyni.
Teraz więc niech faraon upatrzy sobie kogoś roztropnego i mądrego i ustanowi go zarządcą Egiptu.
Niech faraon tak ustanowi nadzorców,  by zebrać piątą część urodzajów w Egipcie podczas siedmiu lat obfitości.
Niechaj oni nagromadzą wszelką żywność podczas tych lat pomyślnych,  które nadejdą. Niechaj gromadzą zboże do rozporządzenia faraona jako zaopatrzenie dla miast i niechaj go strzegą.
A będzie ta żywność zachowana dla kraju na siedem lat głodu,  które nastaną w Egipcie. Tak więc nie wyginie [ludność] tego kraju z głodu.
Słowa te podobały się faraonowi i wszystkim jego dworzanom.
Rzekł więc faraon do swych dworzan: Czyż będziemy mogli znaleźć podobnego mu człowieka,  który miałby tak jak on ducha Bożego?
A potem faraon rzekł do Józefa: Skoro Bóg dał ci poznać to wszystko,  nie ma nikogo,  kto by ci dorównał rozsądkiem i mądrością!
Ty zatem będziesz nad moim dworem i twoim rozkazom będzie posłuszny cały mój naród. Jedynie godnością królewską będę cię przewyższał.
I powiedział faraon Józefowi: Oto ustanawiam cię rządcą całego Egiptu!
Po czym faraon zdjął swój pierścień z palca i włożył go na palec Józefa,  i kazał go oblec w szatę z najczystszego lnu,  a potem zawiesił mu na szyi złoty łańcuch.
I kazał go obwozić na drugim swym wozie,  a wołano przed nim: Abrek! Faraon ustanawiając Józefa rządcą całego Egiptu,
rzekł do niego: Ja jestem faraonem,  ale bez twej zgody nikt nie ośmieli się czegokolwiek przedsięwziąć w całym kraju egipskim,
i nadał Józefowi imię Safnat Paneach. Dał mu też za żonę Asenat,  córkę kapłana z On,  imieniem Poti Fera. I tak stał się Józef rządcą Egiptu.
Józef miał lat trzydzieści,  gdy stanął przed faraonem,  królem egipskim. Józef wyszedłszy od faraona objeżdżał cały kraj.
I gdy ziemia rodziła przez siedem lat w wielkiej obfitości,
gromadził wszelką żywność w tych siedmiu latach [urodzaju],  które nastały w Egipcie,  i składał ją w miastach; w każdym mieście gromadził żywność z pól okolicznych.
Nagromadził więc Józef tyle zboża,  ile jest piasku morskiego; takie mnóstwo,  że już przestano mierzyć,  bo nie można było zmierzyć.
A zanim nastały lata głodu,  urodzili się Józefowi dwaj synowie; urodziła ich Asenat,  córka kapłana z On,  który miał imię Poti Fera.
Józef dał swemu synowi pierworodnemu imię Manasses. [ Mówił bowiem: ] Dał mi Bóg zapomnieć o całym mym utrapieniu i o domu ojca mojego.
A drugiego nazwał Efraim,  [mówiąc]: Uczynił mnie Bóg płodnym w kraju mojej niedoli.
Kiedy minęło siedem lat urodzaju w Egipcie,
nadeszło siedem lat głodu,  jak to zapowiedział Józef. A gdy nastał głód we wszystkich krajach,  w całym Egipcie była żywność.
Ale kiedy i w Egipcie głód zaczął się dawać we znaki,  ludność domagała się chleba od faraona. Wtedy faraon mówił do wszystkich Egipcjan: Udajcie się do Józefa i,  co on wam powie,  czyńcie.
Gdy był głód na całej ziemi,  Józef otwierał wszystkie [spichlerze],  w których było [zboże],  i sprzedawał zboże Egipcjanom,  w miarę jak w Egipcie głód stawał się coraz większy.
Ze wszystkich krajów ludzie przybywali do Egiptu,  by kupować zboże od Józefa,  gdyż głód po całej ziemi się wzmagał.
rozdział 42
Gdy Jakub dowiedział się,  że jest zboże w Egipcie,  rzekł do swoich synów: Czemu się ociągacie?
I dodał: Właśnie słyszałem,  że w Egipcie jest zboże,  idźcie tam i zakupcie dla nas zboża,  abyśmy przetrwali i nie pomarli.
Dziesięciu braci Józefa udało się zatem do Egiptu,  aby tam kupić zboża.
Beniamina,  brata Józefa,  Jakub nie posłał wraz z synami; pomyślał bowiem: Jeszcze go może spotkać jakaś zła przygoda.
Józef sprawował władzę w kraju i on to sprzedawał zboże wszystkim mieszkańcom tego kraju. Bracia Józefa,  przybywszy do niego,  oddali mu pokłon twarzą do ziemi.
Gdy Józef ujrzał swoich braci,  poznał ich; jednak udał,  że jest im obcy,  i przemówił do nich surowo tymi słowami: Skąd przyszliście? Odpowiedzieli: Z Kanaanu,  aby kupić żywności.
Józef poznawszy ich,  mimo że oni go nie poznali,
przypomniał sobie sny,  jakie miał niegdyś,  i rzekł: Jesteście szpiegami! Przyszliście,  aby obejrzeć miejsca nieobwarowane w tym kraju!
A oni na to: Nie,  panie! Słudzy twoi przybyli tylko dla zakupienia żywności.
Jesteśmy wszyscy synami jednego człowieka. Jesteśmy uczciwi. My,  słudzy twoi,  nigdy nie byliśmy szpiegami.
Ale on im rzekł: Nie. Przyszliście obejrzeć miejsca nieobwarowane tego kraju!
Wtedy powiedzieli: Było nas dwunastu braci,  sług twoich,  synów jednego człowieka w Kanaanie. Najmłodszy jest obecnie przy naszym ojcu,  a jednego już nie ma.
Józef rzekł do nich: Jest tak,  jak wam mówię: jesteście szpiegami!
Co do tego zostaniecie wybadani. Na życie faraona! Nie wyjdziecie stąd,  chyba że przybędzie tu wasz brat najmłodszy.
Wyprawcie jednego z was po waszego brata,  wy zaś pozostaniecie w więzieniu,  aby można było zbadać,  czy to,  co powiedzieliście,  jest prawdą; jeśli okaże się,  że nie - na życie faraona! - jesteście szpiegami.
I oddał ich pod straż na trzy dni.
A trzeciego dnia Józef rzekł do nich: Jeśli chcecie ocalić życie,  uczyńcie to - bo ja czczę Boga.
Skoro jesteście uczciwi,  niechaj jeden wasz brat pozostanie w więzieniu,  w którym was osadzono,  wy zaś idźcie,  zawieźcie zboże dla wyżywienia waszych rodzin.
Potem przyprowadzicie do mnie najmłodszego brata waszego,  aby się potwierdziły słowa wasze i nie spotkała was śmierć. I tak uczynili.
Mówili między sobą: Ach,  zawiniliśmy przeciwko bratu naszemu,  patrząc na jego strapienie,  kiedy nas błagał o litość,  a nie wysłuchaliśmy go! Dlatego przyszło na nas to nieszczęście.
Ruben zaś tak im wtedy powiedział: Czyż wam tego nie mówiłem: Nie dopuszczajcie się wykroczenia względem tego chłopca; ale nie usłuchaliście mnie. Toteż teraz żąda się odpowiedzialności za jego krew!
Nie wiedzieli zaś,  że Józef to rozumie,  bo rozmawiał z nimi przez tłumacza.
Odszedłszy więc od nich,  rozpłakał się. Potem wrócił do nich i mówiąc do nich odłączył od nich Symeona i w ich obecności kazał go związać.
Potem Józef dał rozkaz,  aby napełniono zbożem ich worki i aby do każdego worka włożono dane przez nich pieniądze,  ponadto aby im dano żywności na drogę. I tak też im uczyniono.
Oni zaś włożywszy swe zboże na osły,  ruszyli w drogę.
Gdy w gospodzie jeden z nich rozwiązał swój worek,  aby dać obroku swemu osłu,  spostrzegł pieniądze; były one bowiem na wierzchu w jego torbie.
I rzekł do swych braci: Zwrócono mi pieniądze,  oto są one w mojej torbie. Wtedy oni osłupieli i z lękiem pytali jeden drugiego: Cóż to nam Bóg uczynił?
A gdy przybyli do Kanaanu,  do swego ojca Jakuba,  opowiedzieli mu wszystko,  co im się przytrafiło,  tymi słowami:
Ów władca tego kraju przemawiał do nas surowo i wziął nas za szpiegów.
Powiedzieliśmy mu: Jesteśmy uczciwi i nigdy nie byliśmy szpiegami;
było nas dwunastu braci,  synów [jednego] ojca,  jednego [z nas już] nie ma,  a najmłodszy jest obecnie przy naszym ojcu w Kanaanie.
Wtedy rzekł do nas ów władca kraju: Po tym poznam,  czy jesteście uczciwi: jednego waszego brata zostawcie u mnie,  weźcie zboże dla wyżywienia waszych rodzin i idźcie.
A potem przyprowadźcie mi waszego najmłodszego brata,  i wtedy poznam,  że nie jesteście szpiegami,  ale ludźmi uczciwymi. Ja wam oddam waszego brata,  wy zaś będziecie mogli poruszać się po tym kraju.
A gdy opróżniali worki,  każdy znalazł w swoim worku sakiewkę z pieniędzmi. Na widok sakiewek z pieniędzmi zatrwożyli się tak oni,  jak również ich ojciec.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Całe pismo święte na JBZD częsć 1

28
Księga Rodzaju
rozdział 1
Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię.
Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód,  a Duch Boży unosił się nad wodami.
Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość.
Bóg widząc,  że światłość jest dobra,  oddzielił ją od ciemności.
I nazwał Bóg światłość dniem,  a ciemność nazwał nocą. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień pierwszy.
A potem Bóg rzekł: Niechaj powstanie sklepienie w środku wód i niechaj ono oddzieli jedne wody od drugich!
Uczyniwszy to sklepienie,  Bóg oddzielił wody pod sklepieniem od wód ponad sklepieniem; a gdy tak się stało,
Bóg nazwał to sklepienie niebem. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień drugi.
A potem Bóg rzekł: Niechaj zbiorą się wody spod nieba w jedno miejsce i niech się ukaże powierzchnia sucha! A gdy tak się stało,
Bóg nazwał tę suchą powierzchnię ziemią,  a zbiorowisko wód nazwał morzem. Bóg widząc,  że były dobre,
rzekł: Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona,  drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce,  w których są nasiona. I stało się tak.
Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce,  w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział,  że były dobre.
I tak upłynął wieczór i poranek - dzień trzeci.
A potem Bóg rzekł: Niechaj powstaną ciała niebieskie,  świecące na sklepieniu nieba,  aby oddzielały dzień od nocy,  aby wyznaczały pory roku,  dni i lata;
aby były ciałami jaśniejącymi na sklepieniu nieba i aby świeciły nad ziemią. I stało się tak.
Bóg uczynił dwa duże ciała jaśniejące: większe,  aby rządziło dniem,  i mniejsze,  aby rządziło nocą,  oraz gwiazdy.
I umieścił je Bóg na sklepieniu nieba,  aby świeciły nad ziemią;
aby rządziły dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności. A widział Bóg,  że były dobre.
I tak upłynął wieczór i poranek - dzień czwarty.
Potem Bóg rzekł: Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych,  a ptactwo niechaj lata nad ziemią,  pod sklepieniem nieba!
Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe,  którymi zaroiły się wody,  oraz wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg widząc,  że były dobre,
pobłogosławił je tymi słowami: Bądźcie płodne i mnóżcie się,  abyście zapełniały wody morskie,  a ptactwo niechaj się rozmnaża na ziemi.
I tak upłynął wieczór i poranek - dzień piąty.
Potem Bóg rzekł: Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło,  zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta według ich rodzajów! I stało się tak.
Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt,  bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. I widział Bóg,  że były dobre.
A wreszcie rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz,  podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi,  nad ptactwem powietrznym,  nad bydłem,  nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!
Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,  na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.
Po czym Bóg im błogosławił,  mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się,  abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi,  nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi.
I rzekł Bóg: Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo,  którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem.
A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu,  i dla wszystkiego,  co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia,  będzie pokarmem wszelka trawa zielona. I stało się tak.
A Bóg widział,  że wszystko,  co uczynił,  było bardzo dobre. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień szósty.
rozdział 2
W ten sposób zostały ukończone niebo i ziemia oraz wszystkie jej zastępy [stworzeń].
Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy,  którą wykonał stwarzając.
Oto są dzieje początków po stworzeniu nieba i ziemi. Gdy Pan Bóg uczynił ziemię i niebo,
nie było jeszcze żadnego krzewu polnego na ziemi ani żadna trawa polna jeszcze nie wzeszła - bo Pan Bóg nie zsyłał deszczu na ziemię i nie było człowieka,  który by uprawiał ziemię
i rów kopał w ziemi,  aby w ten sposób nawadniać całą powierzchnię gleby -
wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia,  wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.
A zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie,  Pan Bóg umieścił tam człowieka,  którego ulepił.
Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła.
Z Edenu zaś wypływała rzeka,  aby nawadniać ów ogród,  i stamtąd się rozdzielała,  dając początek czterem rzekom.
Nazwa pierwszej - Piszon; jest to ta,  która okrąża cały kraj Chawila,  gdzie się znajduje złoto.
A złoto owej krainy jest znakomite; tam jest także wonna żywica i kamień czerwony.
Nazwa drugiej rzeki - Gichon; okrąża ona cały kraj - Kusz.
Nazwa rzeki trzeciej - Chiddekel; płynie ona na wschód od Aszszuru. Rzeka czwarta - to Perat.
Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden,  aby uprawiał go i doglądał.
A przy tym Pan Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania;
ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść,  bo gdy z niego spożyjesz,  niechybnie umrzesz.
Potem Pan Bóg rzekł: Nie jest dobrze,  żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc.
Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne,  Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny,  aby przekonać się,  jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę,  które określił mężczyzna,  otrzymało nazwę istota żywa.
I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu,  ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu,  ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny.
Wtedy to Pan sprawił,  że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie,  i gdy spał,  wyjął jedno z jego żeber,  a miejsce to zapełnił ciałem.
Po czym Pan Bóg z żebra,  które wyjął z mężczyzny,  zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny,
mężczyzna powiedział: Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą,  bo ta z mężczyzny została wzięta.
Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle,  że stają się jednym ciałem.
Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy,  nie odczuwali wobec siebie wstydu.
rozdział 3
A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe,  które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?
Niewiasta odpowiedziała wężowi: Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy,
tylko o owocach z drzewa,  które jest w środku ogrodu,  Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego,  a nawet go dotykać,  abyście nie pomarli.
Wtedy rzekł wąż do niewiasty: Na pewno nie umrzecie!
Ale wie Bóg,  że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa,  otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło.
Wtedy niewiasta spostrzegła,  że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia,  że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc,  skosztowała i dała swemu mężowi,  który był z nią: a on zjadł.
A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali,  że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.
Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie,  w porze kiedy był powiew wiatru,  skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu.
Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: Gdzie jesteś?
Rzekł Bóg: Któż ci powiedział,  że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa,  z którego ci zakazałem jeść?
Mężczyzna odpowiedział: Niewiasta,  którą postawiłeś przy mnie,  dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem.
Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: Dlaczego to uczyniłaś? Niewiasta odpowiedziała: Wąż mnie zwiódł i zjadłam.
Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: Ponieważ to uczyniłeś,  bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia.
Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę,  pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę,  a ty zmiażdżysz mu piętę.
Do niewiasty powiedział: Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności,  w bólu będziesz rodziła dzieci,  ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia,  on zaś będzie panował nad tobą.
Do mężczyzny zaś Bóg rzekł: Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa,  co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść - przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia.
Cierń i oset będzie ci ona rodziła,  a przecież pokarmem twym są płody roli.
W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie,  póki nie wrócisz do ziemi,  z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!
Mężczyzna dał swej żonie imię Ewa,  bo ona stała się matką wszystkich żyjących.
Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich.
Po czym Pan Bóg rzekł: Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki,  aby zerwać owoc także z drzewa życia,  zjeść go i żyć na wieki.
Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden,  aby uprawiał tę ziemię,  z której został wzięty.
Wygnawszy zaś człowieka,  Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza,  aby strzec drogi do drzewa życia.
rozdział 4
Mężczyzna zbliżył się do swej żony Ewy. A ona poczęła i urodziła Kaina,  i rzekła: Otrzymałam mężczyznę od Pana.
A potem urodziła jeszcze Abla,  jego brata. Abel był pasterzem trzód,  a Kain uprawiał rolę.
Gdy po niejakim czasie Kain składał dla Pana w ofierze płody roli,
zaś Abel składał również pierwociny ze swej trzody i z ich tłuszczu,  Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę;
na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą.
Pan zapytał Kaina: Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura?
Przecież gdybyś postępował dobrze,  miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował,  grzech leży u wrót i czyha na ciebie,  a przecież ty masz nad nim panować.
Rzekł Kain do Abla,  brata swego: Chodźmy na pole. A gdy byli na polu,  Kain rzucił się na swego brata Abla i zabił go.
Wtedy Bóg zapytał Kaina: Gdzie jest brat twój,  Abel? On odpowiedział: Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?
Rzekł Bóg: Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi!
Bądź więc teraz przeklęty na tej roli,  która rozwarła swą paszczę,  aby wchłonąć krew brata twego,  przelaną przez ciebie.
Gdy rolę tę będziesz uprawiał,  nie da ci już ona więcej plonu. Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi!
Kain rzekł do Pana: Zbyt wielka jest kara moja,  abym mógł ją znieść.
Skoro mnie teraz wypędzasz z tej roli,  i mam się ukrywać przed tobą,  i być tułaczem i zbiegiem na ziemi,  każdy,  kto mnie spotka,  będzie mógł mnie zabić!
Ale Pan mu powiedział: O,  nie! Ktokolwiek by zabił Kaina,  siedmiokrotną pomstę poniesie! Dał też Pan znamię Kainowi,  aby go nie zabił,  ktokolwiek go spotka.
Po czym Kain odszedł od Pana i zamieszkał w kraju Nod,  na wschód od Edenu.
Kain zbliżył się do swej żony,  a ona poczęła i urodziła Henocha. Gdy Kain zbudował miasto,  nazwał je imieniem swego syna: Henoch.
Lamek wziął sobie dwie żony. Imię jednej było Ada,  a drugiej - Silla.
Ada urodziła Jabala; on to był praojcem mieszkających pod namiotami i pasterzy.
Brat jego nazywał się Jubal; od niego to pochodzą wszyscy grający na cytrze i na flecie.
Silla - ona też urodziła Tubal-Kaina; był on kowalem,  sporządzającym wszelkie narzędzia z brązu i z żelaza. Siostrą Tubal-Kaina była Naama.
Lamek rzekł do swych żon,  Ady i Silli: Słuchajcie,  co wam powiem,  żony Lameka. Nastawcie ucha na moje słowa: Gotów jestem zabić człowieka dorosłego,  jeśli on mnie zrani,  i dziecko - jeśli mi zrobi siniec!
Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie,  to Lamek siedemdziesiąt siedem razy!
Adam raz jeszcze zbliżył się do swej żony i ta urodziła mu syna,  któremu dała imię Set,  gdyż - jak mówiła - dał mi Bóg potomka innego w zamian za Abla,  którego zabił Kain.
Setowi również urodził się syn; Set dał mu imię Enosz. Wtedy zaczęto wzywać imienia Pana.
rozdział 5
Oto rodowód potomków Adama. Gdy Bóg stworzył człowieka,  na podobieństwo Boga stworzył go;
stworzył mężczyznę i niewiastę,  pobłogosławił ich i dał im nazwę "ludzie",  wtedy gdy ich stworzył.
Gdy Adam miał sto trzydzieści lat,  urodził mu się syn,  podobny do niego jako jego obraz,  i dał mu na imię Set.
A po urodzeniu się Seta żył Adam osiemset lat i miał synów oraz córki.
Ogólna liczba lat,  które Adam przeżył,  była dziwięćset trzydzieści. I umarł.
Gdy Set miał sto pięć lat,  urodził mu się syn Enosz.
A po urodzeniu się Enosza żył osiemset siedem lat i miał synów oraz córki.
I umarł Set,  przeżywszy ogółem dziewięćset dwanaście lat.
Gdy Enosz miał dziewięćdziesiąt lat,  urodził mu się syn Kenan.
I żył Enosz po urodzeniu się Kenana osiemset piętnaście lat,  i miał synów oraz córki.
Enosz umarł,  przeżywszy ogółem dziewięćset pięć lat.
Gdy Kenan miał lat siedemdziesiąt,  urodził mu się Mahalaleel.
A po urodzeniu mu się Mahalaleela żył Kenan osiemset czterdzieści lat i miał synów i córki.
I gdy Kenan przeżył ogółem dziewięćset dziesięć lat,  umarł.
Gdy Mahalaleel miał sześćdziesiąt pięć lat,  urodził mu się syn Jered.
A po urodzeniu się Jereda żył osiemset trzydzieści lat i miał synów i córki.
Gdy Mahalaleel miał ogółem osiemset dziewięćdziesiąt pięć lat,  umarł.
Gdy Jered miał sto sześćdziesiąt dwa lata,  urodził mu się syn Henoch.
A po urodzeniu się Henocha Jered żył osiemset lat i miał synów i córki.
Jered przeżył ogółem dziewięćset sześćdziesiąt dwa lata,  i umarł.
Gdy Henoch miał sześćdziesiąt pięć lat,  urodził mu się syn Metuszelach.
Henoch po urodzeniu się Metuszelacha żył w przyjaźni z Bogiem trzysta lat i miał synów i córki.
Ogólna liczba lat życia Henocha: trzysta sześćdziesiąt pięć.
Żył więc Henoch w przyjaźni z Bogiem,  a następnie znikł,  bo zabrał go Bóg.
Gdy Metuszelach miał sto osiemdziesiąt siedem lat,  urodził mu się syn Lamek.
Po urodzeniu się Lameka żył jeszcze siedemset osiemdziesiąt dwa lata i miał synów i córki.
Metuszelach umarł mając ogółem dziewięćset sześćdziesiąt dziewięć lat.
Gdy Lamek miał sto osiemdziesiąt dwa lata,  urodził mu się syn.
A dając mu imię Noe,  powiedział: Ten niechaj nam będzie pociechą w naszej pracy i trudzie rąk naszych na ziemi,  którą Pan przeklął.
Lamek po urodzeniu się Noego żył pięćset dziewięćdziesiąt pięć lat i miał synów i córki.
Umierając Lamek miał ogółem siedemset siedemdziesiąt siedem lat.
A gdy Noe miał pięćset lat,  urodzili mu się: Sem,  Cham i Jafet.
rozdział 6
A kiedy ludzie zaczęli się mnożyć na ziemi,  rodziły im się córki.
Synowie Boga,  widząc,  że córki człowiecze są piękne,  brali je sobie za żony,  wszystkie,  jakie im się tylko podobały.
Wtedy Bóg rzekł: Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze,  gdyż człowiek jest istotą cielesną; niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat.
Kiedy zaś Pan widział,  że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe,
żałował,  że stworzył ludzi na ziemi,  i zasmucił się.
Wreszcie Pan rzekł: Zgładzę ludzi,  których stworzyłem,  z powierzchni ziemi: ludzi,  bydło,  zwierzęta pełzające i ptaki powietrzne,  bo żal mi,  że ich stworzyłem.
[Tylko] Noego Pan darzył życzliwością.
Oto dzieje Noego. Noe,  człowiek prawy,  wyróżniał się nieskazitelnością wśród współczesnych sobie ludzi; w przyjaźni z Bogiem żył Noe.
A Noe był ojcem trzech synów: Sema,  Chama i Jafeta.
Ziemia została skażona w oczach Boga.
Gdy Bóg widział,  iż ziemia jest skażona,  że wszyscy ludzie postępują na ziemi niegodziwie,
rzekł do Noego: Postanowiłem położyć kres istnieniu wszystkich ludzi,  bo ziemia jest pełna wykroczeń przeciw mnie; zatem zniszczę ich wraz z ziemią.
Ty zaś zbuduj sobie arkę z drzewa żywicznego,  uczyń w arce przegrody i powlecz ją smołą wewnątrz i zewnątrz.
A oto,  jak masz ją wykonać: długość arki - trzysta łokci,  pięćdziesiąt łokci jej szerokość i wysokość jej - trzydzieści łokci.
Nakrycie arki,  przepuszczające światło,  sporządzisz na łokieć wysokie i zrobisz wejście do arki w jej bocznej ścianie; uczyń przegrody: dolną,  drugą i trzecią.
Ja zaś sprowadzę na ziemię potop,  aby zniszczyć wszelką istotę pod niebem,  w której jest tchnienie życia; wszystko,  co istnieje na ziemi,  wyginie,
ale z tobą zawrę przymierze. Wejdź przeto do arki z synami twymi,  z żoną i z żonami twych synów.
Spośród wszystkich istot żyjących wprowadź do arki po parze,  samca i samicę,  aby ocalały wraz z tobą od zagłady.
Z każdego gatunku ptactwa,  bydła i zwierząt pełzających po ziemi po parze; niechaj wejdą do ciebie,  aby nie wyginęły.
A ty nabierz sobie wszelkiej żywności - wszystkiego,  co nadaje się do jedzenia - i zgromadź u siebie,  aby była na pokarm dla ciebie i na paszę dla zwierząt.
I Noe wykonał wszystko tak,  jak Bóg polecił mu uczynić.
rozdział 7
A potem Pan rzekł do Noego: Wejdź wraz z całą twą rodziną do arki,  bo przekonałem się,  że tylko ty jesteś wobec mnie prawy wśród tego pokolenia.
Z wszelkich zwierząt czystych weź z sobą siedem samców i siedem samic,  ze zwierząt zaś nieczystych po jednej parze: samca i samicę;
również i z ptactwa - po siedem samców i po siedem samic,  aby w ten sposób zachować ich potomstwo dla całej ziemi.
Bo za siedem dni spuszczę na ziemię deszcz,  który będzie padał czterdzieści dni i czterdzieści nocy,  aby wyniszczyć wszystko,  co istnieje na powierzchni ziemi - cokolwiek stworzyłem.
I spełnił Noe wszystko tak,  jak mu Pan polecił.
Noe miał sześćset lat,  gdy nastał potop na ziemi.
Noe wszedł z synami,  z żoną i z żonami swych synów do arki,  aby schronić się przed wodami potopu.
Ze zwierząt czystych i nieczystych,  z ptactwa i ze wszystkiego,  co pełza po ziemi,
po dwie sztuki,  samiec i samica,  weszły do Noego,  do arki,  tak jak mu Bóg rozkazał.
A gdy upłynęło siedem dni,  wody potopu spadły na ziemię.
W roku sześćsetnym życia Noego,  w drugim miesiącu roku,  siedemnastego dnia miesiąca,  w tym właśnie dniu trysnęły z hukiem wszystkie źródła Wielkiej Otchłani i otworzyły się upusty nieba;
przez czterdzieści dni i przez czterdzieści nocy padał deszcz na ziemię.
I właśnie owego dnia Noe oraz jego synowie,  Sem,  Cham i Jafet,  żona Noego i trzy żony jego synów weszli do arki,
a wraz z nimi wszelkie gatunki zwierząt,  bydła,  zwierząt pełzających po ziemi,  wszelkiego ptactwa <i istot ze skrzydłami>.
Wszelkie istoty,  w których było tchnienie życia,  weszły po parze do Noego do arki.
Gdy już weszły do arki samiec i samica każdej istoty żywej,  jak Bóg rozkazał Noemu,  Pan zamknął za nim [drzwi].
A potop trwał na ziemi czterdzieści dni i wody wezbrały,  i podniosły arkę ponad ziemię.
Kiedy przybywało coraz więcej wody i poziom jej podniósł się wysoko ponad ziemią,  arka płynęła po powierzchni wód.
Wody się więc podniosły na piętnaście łokci ponad góry i zakryły je.
Wszystkie istoty poruszające się na ziemi z ptactwa,  bydła i innych zwierząt i z wszelkich jestestw,  których było wielkie mnóstwo na ziemi,  wyginęły wraz ze wszystkimi ludźmi.
Wszystkie istoty,  w których nozdrzach było ożywiające tchnienie życia,  wszystkie,  które żyły na lądzie,  zginęły.
I tak Bóg wygubił doszczętnie wszystko,  co istniało na ziemi,  od człowieka do bydła,  zwierząt pełzających i ptactwa powietrznego; wszystko zostało doszczętnie wytępione z ziemi. Pozostał tylko Noe i to,  co z nim było w arce.
A wody stale się podnosiły na ziemi przez sto pięćdziesiąt dni.
rozdział 8
Ale Bóg,  pamiętając o Noem,  o wszystkich istotach żywych i o wszystkich zwierzętach,  które z nim były w arce,  sprawił,  że powiał wiatr nad całą ziemią i wody zaczęły opadać.
Zamknęły się bowiem zbiorniki Wielkiej Otchłani tak,  że deszcz przestał padać z nieba.
Wody ustępowały z ziemi powoli,  lecz nieustannie,  i po upływie stu pięćdziesięciu dni się obniżyły.
Miesiąca siódmego,  siedemnastego dnia miesiąca arka osiadła na górach Ararat.
Woda wciąż opadała aż do miesiąca dziesiątego. W pierwszym dniu miesiąca dziesiątego ukazały się szczyty gór.
A po czterdziestu dniach Noe,  otworzywszy okno arki,  które przedtem uczynił,
wypuścił kruka; ale ten wylatywał i zaraz wracał,  dopóki nie wyschła woda na ziemi.
Potem wypuścił z arki gołębicę,  aby się przekonać,  czy ustąpiły wody z powierzchni ziemi.
Gołębica,  nie znalazłszy miejsca,  gdzie by mogła usiąść,  wróciła do arki,  bo jeszcze była woda na całej powierzchni ziemi; Noe,  wyciągnąwszy rękę,  schwytał ją i zabrał do arki.
Przeczekawszy zaś jeszcze siedem dni,  znów wypuścił z arki gołębicę
i ta wróciła do niego pod wieczór,  niosąc w dziobie świeży listek z drzewa oliwnego. Poznał więc Noe,  że woda na ziemi opadła.
I czekał jeszcze siedem dni,  po czym wypuścił znów gołębicę,  ale ona już nie powróciła do niego.
W sześćset pierwszym roku,  w miesiącu pierwszym,  w pierwszym dniu miesiąca wody wyschły na ziemi,  i Noe,  zdjąwszy dach arki,  zobaczył,  że powierzchnia ziemi jest już prawie sucha.
A kiedy w miesiącu drugim,  w dniu dwudziestym siódmym ziemia wyschła,
Bóg przemówił do Noego tymi słowami:
Wyjdź z arki wraz z żoną,  synami i z żonami twych synów.
Wyprowadź też z sobą wszystkie istoty żywe: z ptactwa,  bydła i zwierząt pełzających po ziemi; niechaj rozejdą się po ziemi,  niech będą płodne i niech się rozmnażają.
Noe wyszedł więc z arki wraz z synami,  żoną i z żonami swych synów.
Wyszły też z arki wszelkie zwierzęta: różne gatunki zwierząt pełzających po ziemi i ptactwa,  wszystko,  co się porusza na ziemi.
Noe zbudował ołtarz dla Pana i wziąwszy ze wszystkich zwierząt czystych i z ptaków czystych złożył je w ofierze całopalnej na tym ołtarzu.
Gdy Pan poczuł miłą woń,  rzekł do siebie: Nie będę już więcej złorzeczył ziemi ze względu na ludzi,  bo usposobienie człowieka jest złe już od młodości. Przeto już nigdy nie zgładzę wszystkiego,  co żyje,  jak to uczyniłem.
Będą zatem istniały,  jak długo trwać będzie ziemia: siew i żniwo,  mróz i upał,  lato i zima,  dzień i noc.
rozdział 9
Po czym Bóg pobłogosławił Noego i jego synów,  mówiąc do nich: Bądźcie płodni i mnóżcie się,  abyście zaludnili ziemię.
Wszelkie zaś zwierzę na ziemi i wszelkie ptactwo powietrzne niechaj się was boi i lęka. Wszystko,  co się porusza na ziemi i wszystkie ryby morskie zostały oddane wam we władanie.
Wszystko,  co się porusza i żyje,  jest przeznaczone dla was na pokarm,  tak jak rośliny zielone,  daję wam wszystko.
Nie wolno wam tylko jeść mięsa z krwią życia.
Upomnę się o waszą krew przez wzgląd na wasze życie - upomnę się o nią u każdego zwierzęcia. Upomnę się też u człowieka o życie człowieka i u każdego - o życie brata.
Wy zaś bądźcie płodni i mnóżcie się; zaludniajcie ziemię i miejcie nad nią władzę.
Potem Bóg tak rzekł do Noego i do jego synów:
Ja,  Ja zawieram przymierze z wami i z waszym potomstwem,  które po was będzie;
z wszelką istotą żywą,  która jest z wami: z ptactwem,  ze zwierzętami domowymi i polnymi,  jakie są przy was,  ze wszystkimi,  które wyszły z arki,  z wszelkim zwierzęciem na ziemi.
Zawieram z wami przymierze,  tak iż nigdy już nie zostanie zgładzona wodami potopu żadna istota żywa i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię.
Po czym Bóg dodał: A to jest znak przymierza,  które ja zawieram z wami i każdą istotą żywą,  jaka jest z wami,  na wieczne czasy:
Łuk mój kładę na obłoki,  aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią.
A gdy rozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łuk na obłokach,
wtedy wspomnę na moje przymierze,  które zawarłem z wami i z wszelką istotą żywą,  z każdym człowiekiem; i nie będzie już nigdy wód potopu na zniszczenie żadnego jestestwa.
Gdy zatem będzie ten łuk na obłokach,  patrząc na niego,  wspomnę na przymierze wieczne między mną a wszelką istotą żyjącą w każdym ciele,  które jest na ziemi.
Rzekł Bóg do Noego: To jest znak przymierza,  które zawarłem między Mną a wszystkimi istotami,  jakie są na ziemi.
Synami Noego,  którzy wyszli z arki,  byli Sem,  Cham i Jafet. Cham był ojcem Kanaana.
Ci trzej byli synami Noego i od nich to zaludniła się cała ziemia.
Noe był rolnikiem i on to pierwszy zasadził winnicę.
Gdy potem napił się wina,  odurzył się [nim] i leżał nagi w swym namiocie.
Cham,  ojciec Kanaana,  ujrzawszy nagość swego ojca,  powiedział o tym dwu swym braciom,  którzy byli poza namiotem.
Wtedy Sem i Jafet wzięli płaszcz i trzymając go na ramionach weszli tyłem do namiotu i przykryli nagość swego ojca; twarzy zaś swych nie odwracali,  aby nie widzieć nagości swego ojca.
Kiedy Noe obudził się po odurzeniu winem i dowiedział się,  co uczynił mu jego młodszy syn,
rzekł: Niech będzie przeklęty Kanaan! Niech będzie najniższym sługą swych braci!
A potem dodał: Niech będzie błogosławiony Pan,  Bóg Sema! Niech Kanaan będzie sługą Sema!
Niech Bóg da i Jafetowi dużą przestrzeń i niech on zamieszka w namiotach Sema,  a Kanaan niech będzie mu sługą.
Noe żył po potopie trzysta pięćdziesiąt lat.
I umarł Noe w wieku lat dziewięciuset pięćdziesięciu.
rozdział 10
Oto potomstwo synów Noego: Sema,  Chama i Jafeta. Po potopie urodzili się im następujący synowie:
Synowie Jafeta: Gomer,  Magog,  Madaj,  Jawan,  Tubal,  Meszek i Tiras.
Synowie Gomera: Aszkanaz,  Rifat i Togarma.
Synowie Jawana: Elisza i Tarszisz,  Kittim i Dodanim.
Od nich pochodzą mieszkańcy wybrzeży i wysp,  podzieleni według swych krajów i swego języka,  według szczepów i według narodów.
Synowie Chama: Kusz,  Misraim,  Put i Kanaan.
Synowie Kusza: Seba,  Chawila,  Sabta,  Rama i Sabteka. Synowie Ramy: Saba i Dedan.
Kusz zaś zrodził Nimroda,  który był pierwszym mocarzem na ziemi.
Był on też najsławniejszym na ziemi myśliwym. Stąd powstało przysłowie: Dzielny jak Nimrod,  najsławniejszy na ziemi myśliwy.
On to pierwszy panował w Babelu,  w Erek,  w Akkad i w Kalne,  w kraju Szinear.
Wyszedłszy z tego kraju do Aszszuru,  zbudował Niniwę,  Rechobot-Ir,  Kalach
i Resan,  wielkie miasto pomiędzy Niniwą a Kalach.
Misraim miał jako potomstwo: Ludim,  Anamim,  Lehabim,  Naftuchim,
Patrusim i Kasluchim,  od których pochodzą Filistyni i Kaftoryci.
Kanaan zaś miał synów: pierworodnego Sydona i Cheta.
A ponadto: Jebusytów,  Amorytów,  Girgaszytów,
Chiwwitów,  Arkitów,  Sinitów,
Arwadytów,  Semarytów i Chamatytów. A potem szczepy kananejskie rozproszyły się.
Granica Kananejczyków biegła od Sydonu w kierunku Geraru aż do Gazy,  a potem w kierunku Sodomy,  Gomory,  Admy i Seboim - aż do Leszy.
Są to potomkowie Chama według ich szczepów,  języków,  krajów i narodów.
Synowie Sema: Elam,  Aszszur,  Arpachszad,  Lud i Aram.
Synowie Arama: Us,  Chul,  Geter i Masz.
Arpachszad był ojcem Szelacha,  a Szelach Ebera.
Eberowi urodzili się dwaj synowie; imię jednego Peleg,  gdyż za jego czasów ludzkość się podzieliła,  imię zaś jego brata - Joktan.
Joktan był ojcem Almodada,  Szelefa,  Chasarmaweta,  Jeracha,
Hadorama,  Uzala,  Dikli,
Obala,  Abimaela,  Saby,
Ofira,  Chawili i Jobaba. Ci wszyscy byli synami Joktana.
Obszar,  na którym mieszkali,  rozciągał się od Meszy w kierunku Sefar aż do wyżyny wschodniej.
Oto synowie Sema według szczepów,  języków,  krajów i narodów.
Oto szczepy synów Noego według ich pokrewieństwa i według narodów. Od nich to wywodzą się ludy na ziemi po potopie.
rozdział 11
Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę,  czyli jednakowe słowa.
A gdy wędrowali ze wschodu,  napotkali równinę w kraju Szinear i tam zamieszkali.
I mówili jeden do drugiego: Chodźcie,  wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu. A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej,
rzekli: Chodźcie,  zbudujemy sobie miasto i wieżę,  której wierzchołek będzie sięgał nieba,  i w ten sposób uczynimy sobie znak,  abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi.
A Pan zstąpił z nieba,  by zobaczyć to miasto i wieżę,  które budowali ludzie,
i rzekł: Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę,  i to jest przyczyną,  że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe,  cokolwiek zamierzą uczynić.
Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język,  aby jeden nie rozumiał drugiego!
W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi,  i tak nie dokończyli budowy tego miasta.
Dlatego to nazwano je Babel,  tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi.
Ci są potomkowie Sema. Gdy Sem miał sto lat,  urodził mu się syn,  Arpachszad,  w dwa lata po potopie.
Po urodzeniu się Arpachszada Sem żył pięćset lat i miał synów i córki.
Arpachszad,  przeżywszy trzydzieści pięć lat,  miał syna Szelacha.
A po urodzeniu się Szelacha Arpachszad żył czterysta trzy lata i miał synów i córki.
Szelach,  przeżywszy trzydzieści lat,  miał syna Ebera;
po urodzeniu się Ebera żył Szelach czterysta trzy lata i miał synów i córki.
Gdy Eber miał trzydzieści cztery lata,  urodził mu się syn,  Peleg;
a po urodzeniu się Pelega żył Eber czterysta trzydzieści lat i miał synów i córki.
Gdy Peleg miał trzydzieści lat,  urodził mu się Reu;
a po urodzeniu się Reu żył Peleg dwieście dziewięć lat i miał synów i córki.
Gdy Reu miał trzydzieści dwa lata,  urodził mu się syn,  Serug;
a po urodzeniu się Seruga żył Reu dwieście siedem lat i miał synów i córki.
Gdy Serug miał trzydzieści lat,  urodził mu się Nachor;
a po urodzeniu się Nachora żył Serug dwieście lat i miał synów i córki.
Gdy Nachor miał dwadzieścia dziewięć lat,  urodził mu się Terach;
a po urodzeniu się Teracha Nachor żył sto dziewiętnaście lat i miał synów i córki.
Gdy Terach miał siedemdziesiąt lat,  urodzili mu się synowie: Abram,  Nachor i Haran.
Oto dzieje potomków Teracha. Terach był ojcem Abrama,  Nachora i Harana,  a Haran był ojcem Lota.
Haran zmarł jeszcze za życia Teracha,  swego ojca,  w kraju,  w którym się urodził,  w Ur chaldejskim.
Abram i Nachor wzięli sobie żony. Imię żony Abrama było Saraj,  imię zaś żony Nachora - Milka. Była to córka Harana,  który miał jeszcze drugą córkę imieniem Jiska.
Saraj była niepłodna,  nie miała więc potomstwa.
Terach,  wziąwszy z sobą swego syna Abrama,  Lota - syna Harana,  czyli swego wnuka,  i Saraj,  swą synową,  żonę Abrama,  wyruszył z nimi z Ur chaldejskiego,  aby się udać do kraju Kanaan. Gdy jednak przyszli do Charanu,  osiedlili się tam.
Terach doczekał dwustu i pięciu lat życia i zmarł w Charanie.
rozdział 12
Uczynię bowiem z ciebie wielki naród,  będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem.
Będę błogosławił tym,  którzy ciebie błogosławić będą,  a tym,  którzy tobie będą złorzeczyli,  i ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi.
Abram udał się w drogę,  jak mu Pan rozkazał,  a z nim poszedł i Lot. Abram miał siedemdziesiąt pięć lat,  gdy wyszedł z Charanu.
I zabrał Abram z sobą swoją żonę Saraj,  swego bratanka Lota i cały dobytek,  jaki obaj posiadali,  oraz służbę,  którą nabyli w Charanie,  i wyruszyli,  aby się udać do Kanaanu. Gdy zaś przybyli do Kanaanu,
Abram przeszedł przez ten kraj aż do pewnej miejscowości koło Sychem,  do dębu More. - A w kraju tym mieszkali wówczas Kananejczycy.
Pan,  ukazawszy się Abramowi,  rzekł: Twojemu potomstwu oddaję właśnie tę ziemię. Abram zbudował tam ołtarz dla Pana,  który mu się ukazał.
Stamtąd zaś przeniósł się na wzgórze na wschód od Betel i rozbił swój namiot pomiędzy Betel od zachodu i Aj od wschodu. Tam również zbudował ołtarz dla Pana i wzywał imienia Jego.
Zwinąwszy namioty,  Abram wędrował z miejsca na miejsce w stronę Negebu.
Kiedy zaś nastał głód w owym kraju,  Abram powędrował do Egiptu,  aby tam przez pewien czas pozostać; był bowiem ciężki głód w Kanaanie.
A gdy się już zbliżał do Egiptu,  rzekł do swojej żony,  Saraj: Wiem,  że jesteś urodziwą kobietą;
skoro cię ujrzą Egipcjanie,  powiedzą: to jego żona; i zabiją mnie,  a ciebie zostawią przy życiu.
Mów więc,  że jesteś moją siostrą,  aby mi się dobrze wiodło ze względu na ciebie i abym dzięki tobie utrzymał się przy życiu.
Gdy Abram przybył do Egiptu,  zauważyli Egipcajnie,  że Saraj jest bardzo piękną kobietą.
Ujrzawszy ją dostojnicy faraona,  chwalili ją także przed faraonem. Toteż zabrano Saraj na dwór faraona,
Abramowi zaś wynagrodzono za nią sowicie. Otrzymał bowiem owce i woły,  niewolników i niewolnice oraz oślice i wielbłądy.
Pan jednak dotknął faraona i jego otoczenie wielkimi karami za zabranie Saraj,  żony Abrama.
Wezwał więc faraon Abrama i rzekł: Cóżeś mi uczynił? Czemu mi nie powiedziałeś,  że ona jest twoją żoną?
Dlaczego mówiłeś: że to moja siostra,  tak że wziąłem ją sobie za żonę? A teraz - oto twoja żona; zabierz ją i idź!
Dał też faraon rozkaz dworzanom,  żeby Abrama i jego żonę,  i cały jego dobytek odprowadzili [do granicy].
rozdział 13
Abram wywędrował więc z Egiptu z żoną i całym dobytkiem swoim oraz z Lotem do Negebu.
A był Abram już bardzo zasobny w trzody,  srebro i złoto.
Zatrzymując się na postojach,  Abram zawędrował z Negebu do Betel,  do tego miejsca,  w którym przedtem rozbił swe namioty,  między Betel i Aj,
do tego miejsca,  w którym uprzednio zbudował ołtarz i wzywał imienia Pana.
Lot,  który szedł z Abramem,  miał również owce,  woły i namioty.
Kraj nie mógł utrzymać ich obu,  bo zbyt liczne mieli trzody; musieli więc się rozłączyć.
A gdy wynikła sprzeczka pomiędzy pasterzami trzód Abrama i pasterzami trzód Lota - mieszkańcami kraju byli wówczas Kananejczycy i Peryzzyci -
rzekł Abram do Lota: Niechaj nie będzie sporu między nami,  między pasterzami moimi a pasterzami twoimi,  bo przecież jesteśmy krewni.
Wszak cały ten kraj stoi przed tobą otworem. Odłącz się ode mnie! Jeżeli pójdziesz w lewo,  ja pójdę w prawo,  a jeżeli ty pójdziesz w prawo,  ja - w lewo.
Wtedy Lot,  spojrzawszy przed siebie,  spostrzegł,  że cała okolica wokół doliny Jordanu aż do Soaru jest bardzo urodzajna,  była ona bowiem jak ogród Pana,  jak ziemia egipska,  zanim Pan nie zniszczył Sodomy i Gomory.
Lot wybrał sobie zatem całą tę dolinę Jordanu i wyruszył ku wschodowi,  I tak rozłączyli się obaj.
Abram pozostał w ziemi Kanaan,  Lot zaś zamieszkał w owej okolicy,  rozbiwszy swe namioty aż po Sodomę.
Mieszkańcy Sodomy byli źli,  gdyż dopuszczali się ciężkich przewinień wobec Pana.
cały ten kraj,  który widzisz,  daję tobie i twemu potomstwu na zawsze.
Twoje zaś potomstwo uczynię liczne jak ziarnka pyłu ziemi; jeśli kto może policzyć ziarnka pyłu ziemi,  policzone też będzie twoje potomstwo.
Wstań i przejdź ten kraj wzdłuż i wszerz: tobie go oddaję.
Abram zwinął swe namioty i przybył pod Hebron,  gdzie były dęby Mamre. Osiedliwszy się tam,  zbudował ołtarz dla Pana.
rozdział 14
Za czasów Amrafela,  króla Szinearu,  i Arioka,  króla Ellasaru,  Kedorlaomer,  król Elamu,  i Tidal,  król Goim,
wszczęli wojnę z królem Sodomy,  Berą,  z królem Gomory,  Birszą,  z królem Admy,  Szinabem,  z królem Seboim,  Szemeeberem,  i z królem miasta Beli,  czyli Soaru.
Ci ostatni królowie sprzymierzyli się z sobą w dolinie Siddim,  gdzie dziś jest Morze Słone.
Przez lat dwanaście byli oni lennikami Kedorlaomera,  a w roku trzynastym zbuntowali się.
Toteż w czternastym roku nadciągnął Kedorlaomer wraz z innymi królami. Pobili oni Refaitów w Aszterot-Karnaim,  Zuzytów w Ham,  Emitów na równinie Kiriataim
i Chorytów w ich górzystym kraju Seir aż do El,  które leżało na pograniczu pustyni Paran.
Potem,  zawróciwszy,  dotarli do En-Miszpat,  czyli Kadesz,  i pobili Amalekitów na całej ziemi,  a także Amorytów mieszkających w Chasason-Tamar.
Królowie więc Sodomy,  Gomory,  Admy,  Seboim i Beli,  czyli Soaru,  wyruszyli i uszykowali się w dolinie Siddim do walki
z Kedorlaomerem,  królem Elamu,  Tidalem,  królem Goim,  Amrafelem,  królem Szinearu,  i Ariokiem,  królem Ellasaru - czterej królowie przeciwko pięciu.
A w dolinie Siddim było wiele dołów,  [z których wydobywano] smołę. Królowie Sodomy i Gomory,  rzuciwszy się do ucieczki,  skryli się w tych dołach,  a pozostali uciekli w góry.
Zwycięzcy,  zabrawszy całe mienie mieszkańcom Sodomy i Gomory oraz wszystkie ich zapasy żywności,  odeszli.
Uprowadzili również Lota,  bratanka Abrama,  wraz z dobytkiem - był on bowiem mieszkańcem Sodomy.
Jeden ze zbiegów przybył,  aby powiedzieć o tym Abramowi Hebrajczykowi,  który mieszkał w pobliżu dębów pewnego Amoryty,  imieniem Mamre,  brata Eszkola i Anera,  sprzymierzeńców Abrama.
Abram,  usłyszawszy,  że jego krewny został uprowadzony w niewolę,  dobrał sobie trzystu osiemnastu najbardziej doświadczonych spośród służby swego domu i rozpoczął pościg aż do Dan.
Podzieliwszy swych ludzi na oddziały,  nocą napadł wraz z nimi na nieprzyjaciół i zadał im klęskę. A potem ścigał ich aż do Choby,  która leży na zachód od Damaszku.
W ten sposób odzyskał całe mienie. a także sprowadził na powrót Lota wraz z jego dobytkiem,  kobietami i sługami.
Gdy Abram wracał po zwycięstwie odniesionym nad Kedorlaomerem i królami,  którzy z nim byli,  wyszedł mu na spotkanie do doliny Szawe,  czyli Królewskiej,  król Sodomy.
Melchizedek zaś,  król Szalemu,  wyniósł chleb i wino; a [ponieważ] był on kapłanem Boga Najwyższego,
błogosławił Abrama,  mówiąc: Niech będzie błogosławiony Abram przez Boga Najwyższego,  Stwórcę nieba i ziemi!
Niech będzie błogosławiony Bóg Najwyższy,  który w twe ręce wydał twoich wrogów! Abram dał mu dziesiątą część ze wszystkiego.
Król Sodomy rzekł do Abrama: Oddaj mi tylko ludzi,  a mienie weź sobie!
Ale Abram odpowiedział królowi Sodomy: Przysięgam na Pana,  Boga Najwyższego,  Stwórcę nieba i ziemi,
że ani nitki,  ani rzemyka od sandała,  ani niczego nie wezmę z tego,  co do ciebie należy,  żebyś potem nie mówił: To ja wzbogaciłem Abrama.
Nie żądam niczego poza tym,  co poszło na wyżywienie moich ludzi,  i oprócz części zdobytego mienia dla tych,  którzy mi towarzyszyli - dla Anera,  Eszkola i Mamrego; ci niechaj otrzymają część,  która im przypada.
rozdział 15
Po tych wydarzeniach Pan tak powiedział do Abrama podczas widzenia: Nie obawiaj się,  Abramie,  bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita.
I mówił: Ponieważ nie dałeś mi potomka,  ten właśnie zrodzony u mnie sługa mój,  zostanie moim spadkobiercą.
Ale oto usłyszał słowa: Nie on będzie twoim spadkobiercą,  lecz ten po tobie dziedziczyć będzie,  który od ciebie będzie pochodził.
I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu,  rzekł: Spójrz na niebo i policz gwiazdy,  jeśli zdołasz to uczynić; potem dodał: Tak liczne będzie twoje potomstwo.
Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę.
Potem zaś rzekł do niego: Ja jestem Pan,  który ciebie wywiodłem z Ur chaldejskiego,  aby ci dać ten oto kraj na własność.
A na to Abram: O Panie,  mój Boże,  jak będę mógł się upewnić,  że otrzymam go na własność?
Wtedy Pan rzekł: Wybierz dla Mnie trzyletnią jałowicę,  trzyletnią kozę i trzyletniego barana,  a nadto synogarlicę i gołębicę.
Wybrawszy to wszystko,  Abram poprzerąbywał je wzdłuż na połowy i przerąbane części ułożył jedną naprzeciw drugiej; ptaków nie porozcinał.
Kiedy zaś do tego mięsa zaczęło zlatywać się ptactwo drapieżne,  Abram je odpędził.
A gdy słońce chyliło się ku zachodowi,  Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku,  jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność.
I wtedy to Pan rzekł do Abrama: Wiedz o tym dobrze,  iż twoi potomkowie będą przebywać jako przybysze w kraju,  który nie będzie ich krajem,  i przez czterysta lat będą tam ciemiężeni jako niewolnicy;
aż wreszcie ześlę zasłużoną karę na ten naród,  którego będą niewolnikami,  po czym oni wyjdą z wielkim dobytkiem.
Ale ty odejdziesz do twych przodków w pokoju,  w późnej starości zejdziesz do grobu.
Twoi potomkowie powrócą tu dopiero w czwartym pokoleniu,  gdy już dopełni się miara niegodziwości Amorytów.
A kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony,  ukazał się dym jakby wydobywający się z pieca i ogień niby gorejąca pochodnia i przesunęły się między tymi połowami zwierząt.
Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem,  mówiąc: Potomstwu twemu daję ten kraj,  od Rzeki Egipskiej aż do rzeki wielkiej,  rzeki Eufrat,
wraz z Kenitami,  Kenizytami,  Kadmonitami,
Chetytami,  Peryzzytami,  Refaitami,
Amorytami,  Kananejczykami,  Girgaszytami i Jebusytami.
rozdział 16
Saraj,  żona Abrama,  nie urodziła mu jednak potomka. Miała zaś niewolnicę Egipcjankę,  imieniem Hagar.
Rzekła więc Saraj do Abrama: Ponieważ Pan zamknął mi łono,  abym nie rodziła,  zbliż się do mojej niewolnicy; może z niej będę miała dzieci. Abram usłuchał rady Saraj.
Saraj,  żona Abrama,  wzięła zatem niewolnicę Hagar,  Egipcjankę,  i dała ją za żonę mężowi swemu Abramowi,  gdy już minęło dziesięć lat,  odkąd Abram osiedlił się w Kanaanie.
Abram zbliżył się do Hagar i ta stała się brzemienną. A widząc,  że jest brzemienna,  zaczęła lekceważyć swą panią.
Wtedy Saraj rzekła do Abrama: Przez ciebie doznaję zniewagi; ja sama dałam ci moją niewolnicę za żonę,  ona zaś czując się brzemienną,  lekceważy mnie. Niechaj Pan będzie sędzią między mną a tobą!
Abram rzekł do Saraj: Przecież niewolnica twoja jest w twojej mocy: postąp z nią,  jak będziesz uważała za dobre. Saraj upokorzyła Hagar; wtedy Hagar od niej uciekła.
Anioł Pański znalazł Hagar na pustyni u źródła przy drodze wiodącej do Szur
i zapytał: Hagar,  niewolnico Saraj,  skąd przyszłaś i dokąd idziesz? A ona odpowiedziała: Uciekłam od mojej pani,  Saraj.
Wtedy Anioł Pański rzekł do niej: Wróć do twej pani i pokornie poddaj się pod jej władzę.
Po czym Anioł Pański oznajmił: Rozmnożę twoje potomstwo tak bardzo,  że nie będzie można go policzyć.
I mówił: Jesteś brzemienna i urodzisz syna,  któremu dasz imię Izmael,  bo słyszał Pan,  gdy byłaś upokorzona.
A będzie to człowiek dziki jak onager: będzie on walczył przeciwko wszystkim i wszyscy - przeciwko niemu; będzie on utrapieniem swych pobratymców.
Hagar nazwała Pana przemawiającego do niej Tyś Bóg widzialny,  bo mówiła: Wszak tu widziałam Widzącego mnie,  a jestem żywa.
Hagar urodziła Abramowi syna. I Abram nazwał zrodzonego mu przez Hagar syna imieniem Izmael.
Abram miał lat osiemdziesiąt sześć,  gdy mu Hagar urodziła Izmaela.
rozdział 17
A gdy Abram miał dziewięćdziesiąt dziewięć lat,  ukazał mu się Pan i rzekł do niego: Jam jest Bóg Wszechmogący. Służ Mi i bądź nieskazitelny,
chcę bowiem zawrzeć moje przymierze pomiędzy Mną a tobą i dać ci niezmiernie liczne potomstwo.
Abram padł na oblicze,  a Bóg tak do niego mówił:
Oto moje przymierze z tobą: staniesz się ojcem mnóstwa narodów.
Nie będziesz więc odtąd nazywał się Abram,  lecz imię twoje będzie Abraham,  bo uczynię ciebie ojcem mnóstwa narodów.
Sprawię,  że będziesz niezmiernie płodny,  tak że staniesz się ojcem narodów i pochodzić będą od ciebie królowie.
Przymierze moje,  które zawieram pomiędzy Mną a tobą oraz twoim potomstwem,  będzie trwało z pokolenia w pokolenie jako przymierze wieczne,  abym był Bogiem twoim,  a potem twego potomstwa.
I oddaję tobie i twym przyszłym potomkom kraj,  w którym przebywasz,  cały kraj Kanaan,  jako własność na wieki,  i będę ich Bogiem.
Potem Bóg rzekł do Abrahama: Ty zaś,  a po tobie twoje potomstwo przez wszystkie pokolenia,  zachowujcie przymierze ze Mną.
Przymierze,  które będziecie zachowywali między Mną a wami,  czyli twoim przyszłym potomstwem,  polega na tym: wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani;
będziecie obrzezywali ciało napletka na znak przymierza waszego ze Mną.
Z pokolenia w pokolenie każde wasze dziecko płci męskiej,  gdy będzie miało osiem dni,  ma być obrzezane - sługa urodzony w waszym domu lub nabyty za pieniądze - każdy obcy,  który nie jest potomkiem twoim -
ma być obrzezany; obrzezany ma być sługa urodzony w domu twoim lub nabyty za pieniądze. Przymierze moje,  przymierze obrzezania,  będzie przymierzem na zawsze.
Nieobrzezany,  czyli mężczyzna,  któremu nie obrzezano ciała jego napletka,  taki człowiek niechaj będzie usunięty ze społeczności twojej; zerwał on bowiem przymierze ze Mną.
I mówił Bóg do Abrahama: żony twej nie będziesz nazywał imieniem Saraj,  lecz imię jej będzie Sara.
Błogosławiąc jej,  dam ci i z niej syna,  i będę jej nadal błogosławił,  tak że stanie się ona matką ludów i królowie będą jej potomkami.
Abraham,  upadłszy na twarz,  roześmiał się; pomyślał sobie bowiem: Czyż człowiekowi stuletniemu może się urodzić syn? Albo czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może zostać matką?
Rzekł zatem do Boga: Oby przynajmniej Izmael żył pod Twoją opieką!
A Bóg mu na to: Ależ nie! Żona twoja,  Sara,  urodzi ci syna,  któremu dasz imię Izaak. Z nim też zawrę przymierze,  przymierze wieczne z jego potomstwem,  które po nim przyjdzie.
Co do Izmaela,  wysłucham cię: Oto pobłogosławię mu,  żeby był płodny,  i dam mu niezmiernie liczne potomstwo; on będzie ojcem dwunastu książąt,  narodem wielkim go uczynię.
Moje zaś przymierze zawrę z Izaakiem,  którego urodzi ci Sara za rok o tej porze.
Wypowiedziawszy te słowa,  Bóg oddalił się od Abrahama.
Wtedy Abraham,  wziąwszy swego syna Izmaela i wszystkich zrodzonych w jego domu lub tych,  których nabył za pieniądze - wszystkich swych domowników płci męskiej - jeszcze tego samego dnia obrzezał ciało ich napletka,  tak jak mu to nakazał Bóg.
Abraham miał lat dziewięćdziesiąt dziewięć,  gdy obrzezano ciało jego napletka,
a Izmael miał lat trzynaście,  gdy obrzezano ciało jego napletka.
Tego samego dnia zostali więc obrzezani: Abraham i syn jego Izmael,
a wraz z nimi zostali obrzezani wszyscy jego domownicy - słudzy urodzeni w jego domu albo obcy,  nabyci za pieniądze.
rozdział 18
Pan ukazał się Abrahamowi pod dębami Mamre,  gdy ten siedział u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia.
Abraham spojrzawszy dostrzegł trzech ludzi naprzeciw siebie. Ujrzawszy ich podążył od wejścia do namiotu na ich spotkanie. A oddawszy im pokłon do ziemi,
rzekł: O Panie,  jeśli darzysz mnie życzliwością,  racz nie omijać Twego sługi!
Ja zaś pójdę wziąć nieco chleba,  abyście się pokrzepili,  zanim pójdziecie dalej,  skoro przechodzicie koło sługi waszego. A oni mu rzekli: Uczyń tak,  jak powiedziałeś.
Abraham poszedł więc spiesznie do namiotu Sary i rzekł: Prędko zaczyń ciasto z trzech miar najczystszej mąki i zrób podpłomyki.
Potem Abraham podążył do trzody i wybrawszy tłuste i piękne cielę,  dał je słudze,  aby ten szybko je przyrządził.
Po czym,  wziąwszy twaróg,  mleko i przyrządzone cielę,  postawił przed nimi,  a gdy oni jedli,  stał przed nimi pod drzewem.
Zapytali go: Gdzie jest twoja żona,  Sara? - Odpowiedział im: W tym oto namiocie.
Rzekł mu [jeden z nich]: O tej porze za rok znów wrócę do ciebie,  twoja zaś żona Sara będzie miała wtedy syna. Sara przysłuchiwała się u wejścia do namiotu,  [które było tuż] za Abrahamem.
Abraham i Sara byli w bardzo podeszłym wieku. Toteż Sara nie miewała przypadłości właściwej kobietom.
Uśmiechnęła się więc do siebie i pomyślała: Teraz,  gdy przekwitłam,  mam doznawać rozkoszy,  i mój mąż starzec?
Pan rzekł do Abrahama: Dlaczego to Sara śmieje się i myśli: Czy naprawdę będę mogła rodzić,  gdy już się zestarzałam?
Czy jest coś,  co byłoby niemożliwe dla Pana? Za rok o tej porze wrócę do ciebie,  i Sara będzie miała syna.
Wtedy Sara zaparła się,  mówiąc: Wcale się nie śmiałam - bo ogarnęło ją przerażenie. Ale Pan powiedział: Nie. Śmiałaś się!
Potem ludzie ci odeszli i skierowali się ku Sodomie. Abraham zaś szedł z nimi,  aby ich odprowadzić,
a Pan mówił sobie: czyż miałbym zataić przed Abrahamem to,  co zamierzam uczynić?
Przecież ma się on stać ojcem wielkiego i potężnego narodu,  i przez niego otrzymają błogosławieństwo wszystkie ludy ziemi.
Bo upatrzyłem go jako tego,  który będzie nakazywał potomkom swym oraz swemu rodowi,  aby przestrzegając przykazań Pana postępowali sprawiedliwie i uczciwie,  tak żeby Pan wypełnił to,  co obiecał Abrahamowi.
Po czym Pan rzekł: Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się rozlega,  bo występki ich [mieszkańców] są bardzo ciężkie.
Chcę więc iść i zobaczyć,  czy postępują tak,  jak głosi oskarżenie,  które do Mnie doszło,  czy nie; dowiem się.
Wtedy to ludzie ci odeszli w stronę Sodomy,  a Abraham stał dalej przed Panem.
Zbliżywszy się do Niego,  Abraham rzekł: Czy zamierzasz wygubić sprawiedliwych wespół z bezbożnymi?
Może w tym mieście jest pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy także zniszczysz to miasto i nie przebaczysz mu przez wzgląd na owych pięćdziesięciu sprawiedliwych,  którzy w nim mieszkają?
O,  nie dopuść do tego,  aby zginęli sprawiedliwi z bezbożnymi,  aby stało się sprawiedliwemu to samo,  co bezbożnemu! O,  nie dopuść do tego! Czyż Ten,  który jest sędzią nad całą ziemią,  mógłby postąpić niesprawiedliwie?
Pan odpowiedział: Jeżeli znajdę w Sodomie pięćdziesięciu sprawiedliwych,  przebaczę całemu miastu przez wzgląd na nich.
Rzekł znowu Abraham: Pozwól,  o Panie,  że jeszcze ośmielę się mówić do Ciebie,  choć jestem pyłem i prochem.
Gdyby wśród tych pięćdziesięciu sprawiedliwych zabrakło pięciu,  czy z braku tych pięciu zniszczysz całe miasto? Pan rzekł: Nie zniszczę,  jeśli znajdę tam czterdziestu pięciu.
Abraham znów odezwał się tymi słowami: A może znalazłoby się tam czterdziestu? Pan rzekł: Nie dokonam zniszczenia przez wzgląd na tych czterdziestu.
Wtedy Abraham powiedział: Niech się nie gniewa Pan,  jeśli rzeknę: może znalazłoby się tam trzydziestu? A na to Pan: Nie dokonam zniszczenia,  jeśli znajdę tam trzydziestu.
Rzekł Abraham: Pozwól,  o Panie,  że ośmielę się zapytać: gdyby znalazło się tam dwudziestu? Pan odpowiedział: Nie zniszczę przez wzgląd na tych dwudziestu.
Na to Abraham: O,  racz się nie gniewać,  Panie,  jeśli raz jeszcze zapytam: gdyby znalazło się tam dziesięciu? Odpowiedział Pan: Nie zniszczę przez wzgląd na tych dziesięciu.
Wtedy Pan,  skończywszy rozmowę z Abrahamem,  odszedł,  a Abraham wrócił do siebie.
rozdział 19
rzekł: Raczcie,  panowie moi,  zajść do domu sługi waszego na nocleg; obmyjcie sobie nogi. a rano pójdziecie w dalszą drogę. Ale oni mu rzekli: Nie! Spędzimy noc na dworze.
Gdy on usilnie ich prosił,  zgodzili się i weszli do jego domu. On zaś przygotował wieczerzę,  poleciwszy upiec chleba przaśnego. I posilili się.
Zanim jeszcze udali się na spoczynek,  mieszkający w Sodomie mężczyźni,  młodzi i starzy,  ze wszystkich stron miasta,  otoczyli dom,
wywołali Lota i rzekli do niego: Gdzie tu są ci ludzie,  którzy przyszli do ciebie tego wieczoru? Wyprowadź ich do nas,  abyśmy mogli z nimi poswawolić!
Lot,  który wyszedł do nich do wejścia,  zaryglowawszy za sobą drzwi,
rzekł im: Bracia moi,  proszę was,  nie dopuszczajcie się tego występku!
Mam dwie córki,  które jeszcze nie żyły z mężczyzną,  pozwólcie,  że je wyprowadzę do was; postąpicie z nimi,  jak się wam podoba,  bylebyście tym ludziom niczego nie czynili,  bo przecież są oni pod moim dachem!
Ale oni krzyknęli: Odejdź precz! I mówili: Sam jest tu przybyszem i śmie nami rządzić! Jeszcze gorzej z tobą możemy postąpić niż z nimi! I rzucili się gwałtownie na tego męża,  na Lota,  inni zaś przybliżyli się,  aby wyważyć drzwi.
Wtedy ci dwaj mężowie,  wsunąwszy ręce,  przyciągnęli Lota ku sobie do wnętrza domu i zaryglowali drzwi.
Tych zaś mężczyzn u drzwi domu,  młodych i starych porazili ślepotą. Toteż na próżno usiłowali oni odnaleźć wejście.
A potem ci dwaj mężowie rzekli do Lota: Kogokolwiek jeszcze masz w tym mieście,  zięcia,  synów i córki oraz wszystkich bliskich,  wyprowadź stąd.
Mamy bowiem zamiar zniszczyć to miasto,  ponieważ oskarżenie przeciw niemu do Pana tak się wzmogło,  że Pan posłał nas,  aby je zniszczyć.
Wyszedł więc Lot,  aby powiedzieć tym,  którzy jako [przyszli] zięciowie mieli wziąć jego córki za żony: Chodźcie,  wyjdźcie z tego miasta,  bo Pan ma je zniszczyć! Oni jednak myśleli,  że on żartuje.
Gdy już zaczyanło świtać,  aniołowie przynaglali Lota,  mówiąc: Prędzej,  weź żonę i córki,  które są przy tobie,  abyś nie zginął z winy tego miasta.
Kiedy zaś on zwlekał,  mężowie ci chwycili go,  jego żonę i dwie córki za ręce - Pan bowiem litował się nad nim - i wyciągnęli ich,  i wyprowadzili poza miasto.
A gdy ich już wyprowadzili z miasta,  rzekł jeden z nich: Uchodź,  abyś ocalił swe życie. Nie oglądaj się za siebie i nie zatrzymuj się nigdzie w tej okolicy,  ale szukaj schronienia w górach,  bo inaczej zginiesz!
Ale Lot rzekł do nich: Nie,  panie mój!
Jeśli darzysz twego sługę życzliwością,  uczyń większą łaskę niż ta,  którą mi wyświadczyłeś,  ratując mi życie: bo ja nie mogę szukać schronienia w górach,  aby tam nie dosięgło mnie nieszczęście i abym nie zginął.
Oto jest tu w pobliżu miasto,  do którego mógłbym uciec. A choć jest ono małe,  w nim znajdę schronienie. Czyż nie jest ono małe? Ja zaś będę mógł ocalić życie.
Odpowiedział mu: Przychylam się i do tej twojej prośby; nie zniszczę więc miasta,  o którym mówisz.
Szybko zatem schroń się w nim,  bo nie mogę dokonać zniszczenia,  dopóki tam nie wejdziesz. dlatego dano temu miastu nazwę Soar.
Słońce wzeszło już nad ziemią,  gdy Lot przybył do Soaru.
A wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia od Pana <z nieba>.
I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast,  a także roślinność.
Żona Lota,  która szła za nim,  obejrzała się i stała się słupem soli.
Abraham,  wstawszy rano,  udał się na to miejsce,  na którym przedtem stał przed Panem.
I gdy spojrzał w stronę Sodomy i Gomory i na cały obszar dokoła,  zobaczył unoszący się nad ziemią gęsty dym,  jak gdyby z pieca,  w którym topią metal.
Tak więc Bóg,  niszcząc okoliczne miasta,  przez wzgląd na Abrahama ocalił Lota od zagłady,  jakiej uległy te miasta,  w których Lot przedtem mieszkał.
rzekła starsza do młodszej: Ojciec nasz wprawdzie już jest stary,  ale nie ma w tej okolicy mężczyzny,  który by przyszedł do nas na sposób wszystkim właściwy.
Chodź więc,  upoimy ojca naszego winem i położymy się z nim,  a tak będziemy miały potomstwo z ojca naszego.
Upoiły więc swego ojca winem tej samej nocy; wtedy starsza poszła i położyła się przy ojcu swoim,  on zaś nawet nie wiedział ani kiedy się kładła,  ani kiedy wstała.
Nazajutrz rzekła starsza do młodszej: Oto ostatniej nocy ja spałam z ojcem; upójmy go winem także tej nocy i idź ty,  i śpij z nim,  abyśmy obie miały potomstwo z ojca naszego.
Upoiły więc i tej nocy ojca swego winem i poszła młodsza i położyła się przy nim; a on nawet nie wiedział,  kiedy się kładła i kiedy wstała.
I tak obie córki Lota stały się brzemienne za sprawą swego ojca.
Starsza,  urodziwszy potem syna,  dała mu imię Moab. Ten był praojcem dzisiejszych Moabitów.
Młodsza również urodziła syna i nazwała go Ben-Ammi. Ten zaś stał się praojcem dzisiejszych Ammonitów.
rozdział 20
Potem Abraham powędrował stamtąd do Negebu i osiedlił się pomiędzy Kadesz a Szur. A gdy przebywał w Gerarze,
mawiał o swej żonie Sarze: Jest ona moją siostrą. Wobec tego Abimelek,  król Geraru,  wysłał swoich ludzi,  by zabrali Sarę.
Tej samej jednak nocy przyszedł Bóg do Abimeleka we śnie i powiedział do niego: Umrzesz z powodu tej kobiety,  którą zabrałeś,  gdyż ona ma męża.
Abimelek,  który jeszcze nie zbliżył się do niej,  rzekł: Panie,  czy miałbyś także ukarać śmiercią ludzi niewinnych?
Przecież on mi mówił: Ona jest moją siostrą,  i przecież ona również mówiła: On jest moim bratem. Uczyniłem to w prostocie serca i z rękami czystymi.
Wtedy Bóg rzekł do niego: I ja wiem,  że uczyniłeś to w prostocie serca. Toteż sam ciebie powstrzymałem od wykroczenia przeciwko Mnie; dlatego nie dopuściłem,  abyś się jej dotknął.
Teraz więc zwróć żonę temu człowiekowi,  bo jest on prorokiem i będzie się modlił za ciebie,  abyś pozostał przy życiu. Jeżeli zaś nie zwrócisz,  wiedz,  że na pewno nie minie śmierć ciebie i wszystkich twoich bliskich.
Nazajutrz rano Abimelek zwołał wszystkich swoich domowników i opowiedział im to wszystko,  oni zaś bardzo się przerazili.
Potem Abimelek wezwał Abrahama i rzekł mu: Cóżeś nam uczynił? Cóż ci zawiniłem,  że o mało nie doprowadziłeś mnie i moich poddanych do wielkiego grzechu? Postąpiłeś ze mną tak,  jak nie powinno się postępować!
I zapytał Abimelek Abrahama: Jaki miałeś zamiar,  czyniąc to?
Abraham odpowiedział: Bo myślałem: Na pewno nie ma tu u ludzi bojaźni Bożej i zabiją mnie z powodu mej żony.
Zresztą jest ona rzeczywiście moją siostrą,  jako córka ojca mego,  lecz z innej matki; mimo to została moją żoną.
Gdy więc Bóg kazał mi wyruszyć z domu mego ojca na wędrówkę,  rzekłem do niej: Wyświadczysz mi przysługę,  gdy tam,  dokąd przyjdziemy,  będziesz mówiła o mnie: On jest moim bratem.
Wtedy Abimelek dał Abrahamowi owce,  woły,  niewolników i niewolnice i zwrócił mu żonę jego,  Sarę.
Po czym rzekł: Oto kraj mój przed tobą: zamieszkaj,  gdzie ci się podoba!
Do Sary powiedział: Daję bratu twemu tysiąc sztuk srebra; niechaj to będzie dla ciebie dowodem,  że jesteś bez winy,  wobec wszystkich,  którzy są z tobą.
Abraham pomodlił się do Boga i Bóg uzdrowił Abimeleka,  żonę jego i jego niewolnice,  aby mogli mieć potomstwo;
Bóg bowiem dotknął niepłodnością wszystkie łona w domu Abimeleka za Sarę,  żonę Abrahama.
rozdział 21
Wreszcie Pan okazał Sarze łaskawość,  jak to obiecał,  i uczynił jej to,  co zapowiedział.
Sara stała się brzemienną i urodziła sędziwemu Abrahamowi syna w tym właśnie czasie,  jaki Bóg wyznaczył.
Abraham dał swemu synowi,  którego mu Sara urodziła,  imię Izaak.
Abraham obrzezał Izaaka,  gdy ten miał osiem dni,  tak jak to Bóg mu przykazał.
Abraham miał sto lat,  gdy mu się urodził syn jego Izaak.
I dodawała: Któż by się ośmielił rzec Abrahamowi: Sara będzie karmiła piersią dzieci,  a jednak urodziłam syna mimo podeszłego wieku mego męża.
Dziecko podrosło i zostało odłączone od piersi. Abraham wyprawił wielką ucztę w tym dniu,  w którym Izaak został odłączony od piersi.
Sara widząc,  że syn Egipcjanki Hagar,  którego ta urodziła Abrahamowi,  naśmiewa się z Izaaka,
rzekła do Abrahama: Wypędź tę niewolnicę wraz z jej synem,  bo syn tej niewolnicy nie będzie współdziedzicem z synem moim Izaakiem.
To powiedzenie Abraham uznał za bardzo złe - ze względu na swego syna.
A wtedy Bóg rzekł do Abrahama: Niechaj ci się nie wydaje złe to,  co Sara powiedziała o tym chłopcu i o twojej niewolnicy. Posłuchaj jej,  gdyż tylko od Izaaka będzie nazwane twoje potomstwo.
Syna zaś tej niewolnicy uczynię również wielkim narodem,  bo jest on twoim potomkiem.
Nazajutrz rano wziął Abraham chleb oraz bukłak z wodą i dał Hagar,  wkładając jej na barki,  i wydalił ją wraz z dzieckiem. Ona zaś poszła i błąkała się po pustyni Beer-Szeby.
A gdy zabrakło wody w bukłaku,  ułożyła dziecko pod jednym krzewem,
po czym odeszła i usiadła opodal tak daleko,  jak łuk doniesie,  mówiąc: Nie będę patrzała na śmierć dziecka. I tak siedząc opodal,  zaczęła głośno płakać.
Ale Bóg usłyszał jęk chłopca i Anioł Boży zawołał na Hagar z nieba: Cóż ci to,  Hagar? Nie lękaj się,  bo usłyszał Bóg jęk chłopca tam leżącego.
Wstań,  podnieś chłopca i weź go za rękę,  bo uczynię go wielkim narodem.
Po czym Bóg otworzył jej oczy i ujrzała studnię z wodą; a ona poszła,  napełniła bukłak wodą i dała chłopcu pić.
Bóg otaczał chłopca opieką,  gdy dorósł. Mieszkał on na pustyni i stał się łucznikiem.
Mieszkał stale na pustyni Paran; matka zaś jego sprowadziła mu żonę z ziemi egipskiej.
W owym czasie Abimelek z dowódcą swego wojska Pikolem tak powiedział do Abrahama: Bóg pomaga ci we wszystkim,  co czynisz.
Złóż mi więc teraz tu na tym miejscu przysięgę na Boga,  że ani wobec mnie,  ani wobec mego potomstwa bliższego i dalszego nie dopuścisz się zdrady; że jak ja obszedłem się z tobą łaskawie,  tak też i ty będziesz postępował względem mnie i tej ziemi,  w której jesteś gościem.
Abraham rzekł: Przysięgam!
Równocześnie jednak Abraham zrobił Abimelekowi wymówkę z powodu studni z wodą,  zabranej mu przemocą przez ludzi Abimeleka.
Abimelek odpowiedział: Nie wiem,  kto to uczynił,  boś ty mi nie dał o tym znać. Dopiero teraz dowiaduję się o tym.
A potem Abraham dał Abimelekowi owce i woły,  i tak obaj zawarli przymierze.
Abraham wydzielił nadto z trzody siedem jagniąt.
Abimelek zapytał Abrahama: Co znaczy tych siedem jagniąt,  które oddzieliłeś?
Odpowiedział Abraham: Tych siedem jagniąt przyjmiesz ode mnie,  żebym mógł mieć dowód,  że to ja wykopałem ową studnię.
Dlatego nazwano tę miejscowość Beer-Szeba,  że tam obaj złożyli przysięgę.
Po zawarciu przymierza w Beer-Szebie Abimelek i dowódca jego wojska Pikol udali się w powrotną drogę do kraju Filistynów.
Abraham zaś zasadził w Beer-Szebie drzewo tamaryszkowe. Tam też wzywał imienia Pana,  Boga Wiekuistego.
I tak przebywał Abraham przez długi czas w kraju Filistynów.
rozdział 22
A po tych wydarzeniach Bóg wystawił Abrahama na próbę. Rzekł do niego: Abrahamie! A gdy on odpowiedział: Oto jestem -
powiedział: weź twego syna jedynego,  którego miłujesz,  Izaaka,  idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków,  jakie ci wskażę.
Nazajutrz rano Abraham osiodłał swego osła,  zabrał z sobą dwóch swych ludzi i syna Izaaka,  narąbał drzewa do spalenia ofiary i ruszył w drogę do miejscowości,  o której mu Bóg powiedział.
Na trzeci dzień Abraham,  spojrzawszy,  dostrzegł z daleka ową miejscowość.
I wtedy rzekł do swych sług: Zostańcie tu z osłem,  ja zaś i chłopiec pójdziemy tam,  aby oddać pokłon Bogu,  a potem wrócimy do was.
Izaak odezwał się do swego ojca Abrahama: Ojcze mój! A gdy ten rzekł: Oto jestem,  mój synu - zapytał: Oto ogień i drwa,  a gdzież jest jagnię na całopalenie?
Abraham odpowiedział: Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie,  synu mój. I szli obydwaj dalej.
A gdy przyszli na to miejsce,  które Bóg wskazał,  Abraham zbudował tam ołtarz,  ułożył na nim drwa i związawszy syna swego Izaaka położył go na tych drwach na ołtarzu.
Potem Abraham sięgnął ręką po nóż,  aby zabić swego syna.
Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: Abrahamie,  Abrahamie! A on rzekł: Oto jestem.
Anioł powiedział mu: Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem,  że boisz się Boga,  bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna.
Abraham,  obejrzawszy się poza siebie,  spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc,  wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna.
I dał Abraham miejscu temu nazwę "Pan widzi". Stąd to mówi się dzisiaj: Na wzgórzu Pan się ukazuje.
Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi:
Przysiągam na siebie,  wyrocznia Pana,  że ponieważ uczyniłeś to,  a nie oszczędziłeś syna twego jedynego,
będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół.
Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego,  jakie jest udziałem twego potomstwa,  dlatego że usłuchałeś mego rozkazu.
Abraham wrócił do swych sług i wyruszywszy razem z nimi w drogę,  poszedł do Beer-Szeby. I mieszkał Abraham nadal w Beer-Szebie.
Po tych wydarzeniach doniesiono Abrahamowi: Milka również urodziła synów twemu bratu,  Nachorowi:
Usa,  syna pierworodnego,  Buza,  jego brata,  Kemuela,  praojca Aramejczyków,
Keseda,  Chazo,  Pildasza,  Jidlafa oraz Betuela. -
Betuel zaś był ojcem Rebeki. Ośmiu synów urodziła Milka Nachorowi,  bratu Abrahama.
Również drugorzędna żona Nachora,  imieniem Reuma,  urodziła Tebacha,  Gachama,  Tachasza i Maakę.
rozdział 23
Sara doczekała się stu dwudziestu siedmiu lat życia.
Zmarła ona w Kiriat-Arba,  czyli w Hebronie,  w kraju Kanaan. Abraham rozpoczął więc obrzędową żałobę po Sarze,  aby ją opłakać.
A potem powstawszy odszedł od swej zmarłej i zwrócił się do Chetytów z taką prośbą:
Choć mieszkam wśród was jako przybysz,  sprzedajcie mi tu u was grób na własność,  abym mógł pochować moją zmarłą.
Chetyci dali taką odpowiedź Abrahamowi:
Posłuchaj nas,  panie! Uchodzisz wśród nas za człowieka szczególnie zaszczyconego przez Boga; pochowaj więc swą zmarłą w najprzedniejszym z naszych grobów. Nikt z nas nie odmówi ci swego grobu do pochowania twej zmarłej.
Wtedy Abraham powstał i,  oddawszy pokłon zgromadzonym Chetytom,  zaczął do nich tak mówić:
Jeśli godzicie się,  abym pochował moją zmarłą,  posłuchajcie mnie! Proście za mną Efrona,  syna Sochara,
żeby mi sprzedał pieczarę Makpela,  która znajduje się na krańcu jego pola; za odpowiednią cenę niechaj mi ją sprzeda,  abym miał wśród was grób na własność.
Efron Chetyta,  który siedział wśród swych współplemieńców,  odpowiedział Abrahamowi wobec nich i wobec wszystkich wchodzących w bramę miasta:
Nie,  panie mój,  posłuchaj mnie: pole to i pieczarę,  która na nim się znajduje,  daję ci; w obecności moich współbraci daję ci ją,  pochowaj swą zmarłą.
Ale Abraham,  oddawszy pokłon Chetytom,
oświadczył Efronowi wobec zebranych: Raczej ty zechciej mnie posłuchać: daję pieniądze za to pole,  przyjmij ode mnie,  a wtedy dopiero pochowam tam moją zmarłą.
Efron dał na to Abrahamowi taką odpowiedź:
Panie mój,  posłuchaj mnie: ziemia warta czterysta syklów srebra - suma niewielka dla mnie i dla ciebie - pochowaj swoją zmarłą!
Abraham przystał na żądanie Efrona. Odważył więc Efronowi sumę,  którą ten wymienił w obecności Chetytów: czterysta syklów srebra,  jakie były wówczas w obiegu.
własnością Abrahama w obecności Chetytów i wszystkich,  którzy wchodzili w bramę ich miasta.
A potem Abraham pochował swoją żonę Sarę w pieczarze na polu zwanym Makpela w pobliżu Mamre,  czyli Hebronu,  w kraju Kanaan.
Odtąd pole i znajdująca się na nim pieczara przeszły od Chetytów do Abrahama jako tytuł własności grobu.
rozdział 24
Abraham zestarzał się i doszedł do podeszłego wieku,  a Bóg mu we wszystkim błogosławił.
I rzekł Abraham do swego sługi,  który piastował w jego rodzinie godność zarządcy całej posiadłości: Połóż mi twą rękę pod biodro,
bo chcę,  żebyś mi przysiągł na Pana,  Boga nieba i ziemi,  że nie weźmiesz dla mego syna Izaaka żony spośród kobiet Kanaanu,  w którym mieszkam,
ale że pójdziesz do mego rodzinnego kraju i wybierzesz żonę dla mego syna Izaaka.
Odpowiedział mu sługa: A gdyby taka kobieta nie zechciała przyjść ze mną do tego kraju,  czy mogę wtedy zaprowadzić twego syna do kraju,  z którego pochodzisz?
Rzekł do niego Abraham: Nie czyń tego nigdy,  abyś miał tam wracać z moim synem!
Pan,  Bóg niebios,  który mnie wywiódł z domu mego ojca i z mego kraju rodzinnego,  który mi uroczyście obiecał: Potomstwu twemu dam ten kraj,  On pośle swego anioła przed tobą; znajdziesz tam żonę dla mego syna.
A gdyby owa kobieta nie chciała przyjść z tobą,  wtedy jesteś zwolniony z przysięgi; byleś tylko z synem moim tam nie wracał.
Wtedy sługa położył rękę pod biodro Abrahama,  pana swego,  i przysiągł,  że spełni,  jak mu powiedziano.
Sługa ów zabrał z sobą dziesięć wielbłądów oraz kosztowności swego pana i wyruszył do Aram-Naharaim,  do miasta,  w którym mieszkał Nachor.
Tam rozsiodłał wielbłądy przy studni poza miastem w porze wieczornej,  wtedy właśnie,  kiedy kobiety wychodziły czerpać wodę.
I modlił się: Panie,  Boże Pana mego Abrahama,  spraw,  abym spotkał ją dzisiaj; bądź łaskaw dla mego pana Abrahama!
Gdy teraz stoję przy źródle i gdy córki mieszkańców tego miasta wychodzą,  aby czerpać wodę,
niechaj dziewczyna,  której powiem: Nachyl mi dzban twój,  abym się mógł napić,  a ona mi odpowie: Pij,  a i wielbłądy twoje napoję,  będzie tą,  którą przeznaczyłeś dla sługi swego Izaaka; wtedy poznam,  że jesteś łaskaw dla mego pana.
Zanim przestał się modlić,  nadeszła Rebeka córka Betuela,  syna Milki,  żony Nachora,  brata Abrahama; wyszła z dzbanem na ramieniu.
Panna to była bardzo piękna,  dziewica,  która nie obcowała jeszcze z mężem. Ona to zeszła do źródła i napełniwszy swój dzban,  wracała.
Wtedy sługa ów szybko zabiegł jej drogę i rzekł: Daj mi się napić trochę wody z twego dzbana!
A ona powiedziała: Pij,  panie mój - i szybko pochyliła swój dzban,  i dała mu pić.
A gdy go napoiła,  rzekła: Także dla twych wielbłądów naczerpię wody,  aby mogły pić do woli.
Po czym szybko wylała ze swego dzbana wodę do koryta i pobiegła znów do studni czerpać wodę,  aż nanosiła dla wszystkich wielbłądów.
On zaś zdziwiony czekał w milczeniu,  aby się przekonać,  czy Pan pozwoli mu dopiąć celu podróży,  czy nie.
Ale gdy się wielbłądy napiły,  wyjął kolczyk złoty wagi pół sykla oraz włożył na jej ręce dwie bransolety złote ważące dziesięć syklów
i zapytał: Czyją jesteś córką,  powiedzże mi; czy w domu twego ojca jest miejsce dla nas na nocleg?
A ona rzekła: Jestem córką Betuela,  syna Milki,  którego ona urodziła Nachorowi.
Po czym dodała: Dość u nas słomy i paszy oraz miejsca do przenocowania.
Wtedy człowiek ów padł na kolana i,  oddawszy pokłon Panu,
rzekł: Niech będzie błogosławiony Pan,  Bóg mego pana Abrahama,  który nie omieszkał okazać łaskawości swej i wierność memu panu,  ponieważ prowadził mnie w drodze do domu krewnych mojego pana!
Tymczasem dziewczyna pobiegła do domu i opowiedziała swej matce o tym,  co zaszło.
A miała Rebeka brata imieniem Laban. Ten to Laban udał się śpiesznie do owego człowieka,  za miasto do źródła.
rzekł do niego: Pójdź,  błogosławiony przez Pana,  czemu stoisz tu na dworze! Przygotowałem dom dla ciebie i miejsce dla twych wielbłądów.
udał się więc ów człowiek do domu. Rozkiełznano wielbłądy,  dano słomę i paszę wielbłądom oraz wodę do obmycia jego nóg i nóg ludzi,  którzy z nim byli.
Gdy zaś podano owemu człowiekowi posiłek,  rzekł: nie będę jadł,  dopóki nie przedstawię mej prośby. Rzekł Laban: Mów.
I zaczął mówić: Jestem sługą Abrahama.
Pan w szczególny sposób błogosławił memu panu,  toteż stał się on zamożny: dał mu owce,  woły,  srebro,  złoto,  niewolników,  niewolnice,  wielbłądy i osły.
Żona zaś pana mego,  Sara,  urodziła panu memu w podeszłym swym wieku syna. Jemu to oddał on całą swą majętność.
Pan mój kazał mi przysiąc,  że spełnię takie polecenie: Nie wolno ci wziąć żony dla mego syna spośród kobiet Kanaanu - kraju,  w którym przebywam,
lecz masz udać się do rodziny mego ojca,  do moich krewnych,  i stamtąd wziąć żonę dla mego syna.
Gdy zaś rzekłem memu panu: A jeśli taka kobieta nie zechce pójść ze mną -
odpowiedział mi: Pan,  któremu służę,  pośle z tobą swego anioła i sprawi,  że zamiar twój ci się powiedzie,  że weźmiesz żonę dla mego syna z rodziny mojej,  z rodu mojego ojca.
Będziesz zaś zwolniony z przysięgi,  jeśli przyjdziesz do mych krewnych,  a oni ci jej nie dadzą; tylko wtedy będziesz zwolniony z przysięgi.
Gdy więc dziś przyszedłem do źródła,  modliłem się: Panie,  Boże pana mego Abrahama,  jeśli taka wola Twoja,  spraw,  abym dopiął celu podróży,  którą odbywam.
Oto jestem u źródła. Niech więc stanie się tak,  żeby ta dziewczyna wyszła czerpać wodę. A gdy jej powiem: Daj mi się napić trochę wody z twego dzbana,
niechaj mi powie: Pij ty,  a i wielbłądy twe napoję; będzie to ta kobieta,  którą Pan wybrał dla syna pana mojego.
Zaledwie przestałem tak w duchu się modlić,  ukazała się Rebeka z dzbanem na ramieniu i zeszła do źródła,  aby czerpać wodę. Wtedy powiedziałem do niej: Daj mi pić.
Ona zaś szybko nachyliła swój dzban i powiedziała: Pij,  a potem napoję także twe wielbłądy. I napiłem się,  i wielbłądy moje napoiła.
A gdym ją zapytał: Czyją jesteś córką,  odpowiedziała: Jestem córką Betuela,  syna Nachora,  którego urodziła mu Milka. Włożyłem więc kolczyk w jej nozdrza i bransolety na jej ręce.
A potem padłem na kolana i oddałem pokłon Panu; i dziękowałem Panu,  Bogu pana mego Abrahama,  że poprowadził mnie drogą właściwą,  abym wziął bratanicę pana mego za żonę dla jego syna.
A teraz powiedzcie mi,  czy chcecie okazać panu mojemu prawdziwą życzliwość; a jeśli nie - powiedzcie,  a wtedy udam się gdzie indziej.
Wtedy Laban i Betuel tak odpowiedzieli: Ponieważ Pan tak zamierzył,  nie możemy ci powiedzieć nie lub tak.
masz przed sobą Rebekę,  weź ją z sobą i idź. Niechaj będzie ona żoną syna pana twego,  jak postanowił Pan.
Gdy sługa Abrahama usłyszał te ich słowa,  oddał pokłon Panu.
Po czym wyjąwszy srebrne i złote klejnoty oraz szaty,  dał je Rebece; a bratu i matce jej ofiarował kosztowności.
Potem on i ci,  którzy z nim przybyli,  najadłszy się i napiwszy,  udali się na spoczynek. A gdy wstali rano,  rzekł sługa Abrahama: Pozwólcie mi wrócić do mego pana.
Odpowiedzieli brat i matka dziewczyny: Niechaj pozostanie ona z dziesięć dni,  zanim odejdzie.
Ale on przynaglał mówiąc: Nie zatrzymujcie mnie wy,  skoro Pan pozwolił mi dopiąć celu mojej podróży. Pozwólcie mi odejść i wrócić do mego pana.
Wtedy oni rzekli: Zawołajmy dziewczynę i zapytajmy ją samą.
Zawołali zatem Rebekę i spytali: Czy chcesz iść z tym człowiekiem? A ona odpowiedział: Chcę iść.
Wyprawili więc Rebekę,  siostrę swoją,  i jej piastunkę ze sługą Abrahama i jego ludźmi.
Pobłogosławili Rebekę i tak rzekli: Siostro nasza,  wzrastaj w tysiące nieprzeliczone: i niech potomstwo twoje zdobędzie bramy swych nieprzyjaciół!
Po czym Rebeka i jej niewolnice wsiadły na wielbłądy i ruszyły w drogę za owym człowiekiem. Sługa Abrahama zabrał więc Rebekę i odjechał.
wyszedł bowiem pogrążony w smutku na pole przed wieczorem. Podniósłszy oczy ujrzał zbliżające się wielbłądy.
Gdy zaś Rebeka podniosła oczy,  spostrzegła Izaaka,  szybko zsiadła z wielbłąda
i spytała sługi: Kto to jest ten mężczyzna,  który idzie ku nam przez pole? Sługa odpowiedział: To mój pan. Wtedy Rebeka wzięła zasłonę i zakryła twarz.
Kiedy sługa opowiedział Izaakowi o wszystkim,  czego dokonał,
Izaak wprowadził Rebekę do namiotu Sary,  swej matki. Wziąwszy Rebekę za żonę,  Izaak miłował ją,  bo była mu pociechą po matce.
rozdział 25
Abraham poślubił jeszcze drugą kobietę,  imieniem Ketura.
Ona to urodziła mu Zimrana,  Jokszana,  Medana,  Midiana,  Jiszbaka i Szuacha.
Jokszan był ojcem Saby i Dedana; synami zaś Dedana byli: Aszszurim,  Letuszim i Leummim.
Synowie Midiana: Efa,  Efer,  Henoch,  Abida i Eldaa. - Ci wszyscy byli potomkami Ketury.
Abraham całą swą majętność oddał Izaakowi,
synów zaś,  których miał z żon drugorzędnych,  obdarował i kazał im jeszcze za swego życia odejść od Izaaka ku wschodowi,  do kraju leżącego na wschód.
A gdy Abraham dożył lat stu siedemdziesięciu pięciu,
zbliżył się kres jego życia i zmarł w późnej,  lecz szczęśliwej starości,  syt życia,  i połączył się ze swoimi przodkami.
Izaak i Izmael,  synowie Abrahama,  pochowali go w pieczarze Makpela na polu Efrona,  syna Sochara Chetyty,  w pobliżu Mamre.
Na tym polu,  które nabył Abraham od Chetytów,  został on pochowany obok swej żony,  Sary.
Po śmierci Abrahama Bóg błogosławił jego synowi Izaakowi. Izaak zamieszkał w pobliżu studni Lachaj-Roj.
Oto potomkowie Izmaela,  syna Abrahama,  którego Abrahamowi urodziła Egipcjanka Hagar,  niewolnica Sary.
Oto imiona synów Izmaela,  imiona pochodzących od nich potomków: Nebajot,  pierworodny syn Izmaela,  Kedar,  Adbeel,  Mibsam,
Miszma,  Duma,  Massa.
Chadad,  Tema,  Jetur,  Nafisz i Kedma.
Oto synowie Izmaela i takie są zarazem nazwy miejscowości,  w których oni przebywali lub się osiedlili - dwunastu naczelników ich szczepów.
A Izmael,  mając sto trzydzieści siedem lat,  doszedł do kresu swego życia; umarł i połączył się ze swoimi przodkami.
[Jego zaś potomkowie] mieszkali od Chawila aż do Szur,  leżącego naprzeciw Egiptu,  na drodze do Aszszuru. Osiedlili się tam,  mimo sprzeciwu ze strony spokrewnionych z nimi szczepów.
Oto dzieje potomków Izaaka,  syna Abrahama. Abraham był ojcem Izaaka.
Izaak miał czterdzieści lat,  gdy wziął sobie za żonę Rebekę,  córkę Betuela,  Aramejczyka z Paddan-Aram,  siostrę Labana Aramejczyka.
Izaak modlił się do Pana za swą żonę,  gdyż była ona niepłodna. Pan wysłuchał go,  i Rebeka,  żona Izaaka,  stała się brzemienna.
A gdy walczyły z sobą dzieci w jej łonie,  pomyślała: Jeśli tak bywa,  to czemu mnie się to przytrafia? Poszła więc zapytać o to Pana,
a Pan jej powiedział: Dwa narody są w twym łonie,  dwa odrębne ludy wyjdą z twych wnętrzności; jeden będzie silniejszy od drugiego,  starszy będzie sługą młodszego.
Kiedy nadszedł czas porodu,  okazało się,  że w łonie jej były bliźnięta.
I wyszedł pierwszy syn czerwony,  cały pokryty owłosieniem,  jakby płaszczem; nazwano go więc Ezaw.
Zaraz potem ukazał się brat jego,  trzymający Ezawa za piętę; dano mu przeto imię Jakub. - Izaak miał lat sześćdziesiąt,  gdy mu się oni urodzili.
A gdy chłopcy urośli,  Ezaw stał się zręcznym myśliwym,  żyjącym w polu. Jakub zaś był człowiekiem spokojnym,  mieszkającym w namiocie.
Izaak miłował Ezawa,  bo ten przyrządzał mu ulubione potrawy z upolowanej zwierzyny; Rebeka natomiast kochała Jakuba.
Gdy pewnego razu Jakub gotował jakąś potrawę,  nadszedł z pola Ezaw bardzo znużony
i rzekł do Jakuba: Daj mi choć trochę tej czerwonej potrawy,  jestem bowiem znużony. - Dlatego nazwano go Edom.
Jakub odpowiedział: Odstąp mi najprzód twój przywilej pierworodztwa!.
Rzekł Ezaw: Skoro niemal umieram [z głodu],  cóż mi po pierworodztwie?
Wtedy Jakub podał Ezawowi chleb i gotowaną soczewicę. Ezaw najadł się i napił,  a potem wstał i oddalił się. Tak to Ezaw zlekceważył przywilej pierworodztwa.
rozdział 26
Gdy w kraju nastał głód,  drugi z kolei po tym,  który był za czasów Abrahama,  Izaak powędrował do Abimeleka,  króla filistyńskiego,  do Geraru.
Ukazał mu się bowiem Pan i rzekł: Nie idź do Egiptu,  lecz zatrzymaj się w tym kraju,  który ci wskażę.
Zamieszkaj w tym kraju,  a ja będę z tobą,  będę ci błogosławił. Bo tobie i twemu potomstwu oddaję wszystkie te ziemie i dotrzymam przysięgi,  którą dałem twojemu ojcu,  Abrahamowi,
że rozmnożę potomstwo twe jak gwiazdy na niebie oraz dam twojemu potomstwu wszystkie te ziemie. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia [takiego,  jakie jest udziałem] twego potomstwa,
dlatego że Abraham był mi posłuszny - przestrzegał tego,  co mu poleciłem: moich nakazów,  praw i pouczeń.
Tak więc Izaak zamieszkał w Gerarze.
A kiedy okoliczni mieszkańcy pytali go o jego żonę,  odpowiedział: Jest ona moją siostrą. Bał się bowiem mówić: To moja żona,  gdyż myślał sobie: Jeszcze gotowi mnie zabić z powodu Rebeki. - Była ona bowiem bardzo piękna.
Gdy tak mieszkał tam dłuższy czas,  pewnego razu Abimelek,  król filistyński,  wyglądając przez okno,  dostrzegł Izaaka uśmiechającego się czule do Rebeki jako do żony.
Wezwał więc Abimelek Izaaka i rzekł: Przecież to jest twoja żona; dlaczego mówiłeś: Jest ona moją siostrą? Odpowiedział mu Izaak: Mówiłem tak,  aby przez nią nie postradać życia.
A na to Abimelek: Czemu z nami tak postąpiłeś? Niewiele brakowało,  aby któryś z mych poddanych żył z twoją żoną,  a wtedy sprowadziłbyś na nas winę!
Abimelek dał więc wszystkim swym poddanym takie ostrzeżenie: Ktokolwiek tknie się żony tego człowieka,  zostanie zgładzony.
Przebywając w tym kraju,  zasiał Izaak ziarno i doczekał się w owym roku stokrotnego plonu,  gdyż Pan mu pobłogosławił.
I tak stawał się on coraz bardziej zasobny,  aż dorobił się wielkiej majętności.
Miał liczne stada owiec i wołów i wiele służby. Toteż Filistyni z zazdrości
zasypali ziemią wszystkie studnie,  które słudzy jego ojca,  Abrahama,  niegdyś wykopali.
Sam zaś Abimelek rzekł do Izaaka: Odejdź od nas,  bo jesteś zamożniejszy od nas!
Izaak oddalił się więc stamtąd i rozbiwszy namioty w dolinie Geraru,  tam osiadł.
I zaczął oczyszczać studnie,  które były niegdyś wykopane za życia Abrahama,  jego ojca,  a które Filistyni po śmierci Abrahama zasypali,  i przywrócił im takie nazwy,  jakie niegdyś ponadawał jego ojciec.
A gdy słudzy Izaaka,  kopiąc w owej dolinie studnię,  natrafili na bijące źródło,
pasterze z Geraru wszczęli sprzeczkę z pasterzami Izaaka i mówili: To dla nas ta woda! - Studnię tę nazwał on Esek,  bo swarzyli się z nim o nią.
Potem wykopali inną studnię,  i znów powstał o nią spór; toteż dał jej nazwę Sitna.
Izaak przeniósł się więc na inne miejsce i wykopał jeszcze inną studnię. O tę studnię już nie było sporów. Izaak dał jej nazwę Rechobot,  mówiąc: Teraz dał nam Pan swobodną przestrzeń,  abyśmy się rozmnażali w tym kraju.
Potem wyruszył Izaak do Beer-Szeby.
I zaraz pierwszej nocy ukazał mu się Pan i rzekł: Ja jestem Bogiem twego ojca,  Abrahama. Nie lękaj się,  bo Ja będę z tobą. I będę ci błogosławił,  rozmnażając twoje potomstwo przez wzgląd na Abrahama,  który Mi służył.
Izaak zbudował więc tam ołtarz i wzywał imienia Pana. Rozbił też tam swój namiot,  a słudzy Izaaka wykopali tam studnię.
Potem przybyli z Geraru Abimelek i Achuzat,  jeden z przyjaciół Abimeleka,  oraz dowódca wojska,  Pikol.
Izaak rzekł do nich: Czemu przybywacie do mnie,  przecież znienawidziliście mnie i kazaliście mi się od was oddalić?
Oni zaś odpowiedzieli: Widząc,  jak Pan jest z tobą,  postanowiliśmy,  aby istniała między nami,  czyli między tobą a nami umowa. Chcemy z tobą zawrzeć przymierze,
Izaak wyprawił im ucztę,  oni zaś jedli i pili.
Nazajutrz rano złożyli sobie nawzajem przysięgę,  po czym Izaak ich pożegnał i rozstali się w zgodzie.
A gdy tego dnia słudzy Izaaka przynieśli mu wiadomość o studni,  którą wykopali,  mówiąc: Znaleźliśmy wodę,
nazwał on tę studnię Szibea. - Stąd miasto to nosi po dzień dzisiejszy nazwę Beer-Szeba.
Gdy Ezaw miał czterdzieści lat,  wziął za żonę Jehudit,  córkę Chetyty Beeriego,  oraz Bosmat,  córkę Chetyty Elona.
Były one powodem zgryzoty Izaaka i Rebeki.
rozdział 27
Gdy Izaak zestarzał się i jego oczy stały się tak słabe,  że już nie mógł widzieć,  zawołał na Ezawa,  swego starszego syna: Synu mój!
A kiedy ten odezwał się: Jestem,  Izaak rzekł: Oto zestarzałem się i nie znam dnia mojej śmierci.
Weź więc teraz przybory myśliwskie,  twój kołczan i łuk,  idź na łowy i upolój coś dla mnie.
Potem przyrządź mi smaczną potrawę,  jaką lubię,  podaj mi ją,  abym jadł i abym ci pobłogosławił,  zanim umrę.
Rebeka słyszała to,  co Izaak mówił do swego syna Ezawa. Gdy więc Ezaw poszedł już na łowy,  aby przynieść coś z upolowanej zwierzyny,
rzekła do swego syna Jakuba: Słyszałam,  jak ojciec rozmawiał z twoim bratem Ezawem i dał mu takie polecenie:
Przynieś dla mnie coś z polowania i przyrządź smaczną potrawę,  abym zjadł i pobłogosławił cię wobec Pana przed śmiercią.
Teraz więc,  synu mój,  posłuchaj mego polecenia,  które ci dam.
Idź,  weź dla mnie z trzody dwa dorodne koźlęta,  ja zaś przyrządzę z nich smaczną potrawę dla twego ojca,  taką,  jaką lubi.
Potem mu zaniesiesz,  on zje i w zamian za to udzieli ci przed śmiercią błogosławieństwa.
Ale Jakub rzekł do swej matki: Przecież mój brat,  Ezaw,  jest owłosiony,  ja zaś gładki.
Jeśli się mnie dotknie mój ojciec,  będzie wyglądało tak,  jak gdybym z niego żartował,  i wtedy mogę ściągnąć na siebie przekleństwo zamiast błogosławieństwa.
Rzekła mu matka: Niech na mnie spadnie to przekleństwo dla ciebie,  mój synu! Tylko posłuchaj mnie,  idź i przynieś mi [koźlęta].
Poszedł więc,  wziął i przyniósł [je] swej matce; ona zaś przyrządziła z nich smaczną potrawę,  taką,  jaką lubił jego ojciec.
Potem Rebeka wzięła szaty Ezawa,  swego starszego syna,  najlepsze,  jakie miała u siebie,  ubrała w nie Jakuba,  swojego młodszego syna,
i skórkami koźląt owinęła mu ręce i nieowłosioną szyję.
Po czym dała Jakubowi ową smaczną potrawę,  którą przygotowała,  i chleb.
Jakub,  wszedłszy do swego ojca,  rzekł: Ojcze mój! A Izaak: Słyszę; któryś ty jest,  synu mój?
Odpowiedział Jakub ojcu: Jestem Ezaw,  twój syn pierworodny. Uczyniłem,  jak mi poleciłeś. Podnieś się,  siądź i zjedz potrawę z upolowanej przez mnie zwierzyy,  i pobłogosław mi!
Izaak rzekł do syna: Jakże tak szybko mogłeś coś upolować,  synu mój? A Jakub na to: Pan,  Bóg twój,  sprawił,  że tak mi się właśnie zdarzyło.
Wtedy Izaak rzekł do Jakuba: Zbliż się,  abym dotknąwszy ciebie mógł się upewnić,  czy to mój syn Ezaw,  czy nie.
Jakub przybliżył się do swego ojca Izaaka,  a ten dotknąwszy go rzekł: Głos jest głosem Jakuba,  ale ręce - rękami Ezawa!
Nie rozpoznał jednak Jakuba,  gdyż jego ręce były owłosione jak ręce Ezawa! A mając udzielić mu błogosławieństwa,
zapytał go jeszcze: Ty jesteś syn mój Ezaw? Jakub odpowiedział: Ja jestem.
Rzekł więc: Podaj mi,  abym zjadł to,  co upolowałeś,  synu mój,  i abym ci sam pobłogosławił. Jakub podał mu i on jadł. Przyniósł mu też i wina,  a on pił.
A potem jego ojciec Izaak rzekł do niego: Zbliż się i pocałuj mnie,  mój synu!
Jakub zbliżył się i pocałował go. Gdy Izaak poczuł woń jego szat,  dając mu błogosławieństwo mówił: Oto woń mego syna jak woń pola,  które pobłogosławił Pan!
Niechaj tobie Bóg użycza rosy z niebios i żyzności ziemi,  obfitości zboża i moszczu winnego.
Gdy Izaak wypowiedział swe błogosławieństwo nad Jakubem i gdy ten tylko co odszedł od niego,  wrócił z łowów brat Jakuba,  Ezaw.
I on także przyrządził ulubioną potrawę ojca,  zaniósł mu ją i rzekł do niego: Podnieś się mój ojcze,  i jedz to,  co twój syn upolował,  abyś mi udzielił błogosławieństwa!
Izaak go zapytał: Kto ty jesteś? A on odpowiedział: Jam syn twój pieroworodny,  Ezaw!
Izaak bardzo się zatrwożył i rzekł: Kim więc był ten,  który upolował zwierzynę i przyniósł mi,  a ja jadłem z niej,  zanim ty wróciłeś,  i pobłogosławiłem mu? Przecież to on otrzymał błogosławieństwo!
Gdy Ezaw usłyszał te słowa swojego ojca,  podniósł głośny pełen goryczy lament,  i rzekł do ojca: Daj i mnie błogosławieństwo,  mój ojcze!
Izaak powiedział: Przyszedł podstępnie brat twój i zabrał twoje błogosławieństwo!
A wtedy Ezaw: Nie darmo dano mu imię Jakub! Dwukrotnie mnie już podszedł: pozbawił mnie mego przywileju pierworodztwa,  a teraz odebrał za mnie błogosławieństwo!
Izaak na te słowa odrzekł Ezawowi: Skoro uczyniłem go twoim panem,  wszystkich zaś jego krewnych - jego sługami,  i zapewniłem mu obfitość zboża oraz moszczu,  to cóż mogę dla ciebie uczynić,  mój synu?
Lecz Ezaw rzekł do ojca: Czyż miałbyś tylko jedno błogosławieństwo,  mój ojcze? Pobłogosław także i mnie,  ojcze mój! I Ezaw rozpłakał się w głos.
Na to Izaak taką dał mu odpowiedź: Nie będzie żyzny kraj,  w którym zamieszkasz,  bo nie będzie tam rosy z nieba.
Z miecza żyć będziesz i będziesz sługą twego brata! A gdy pragnienie wolności owładnie tobą,  zrzucisz jego jarzmo z twej szyi.
Ezaw znienawidził Jakuba z powodu błogosławieństwa,  które otrzymał od ojca,  i taki powziął zamiar: Gdy nadejdą dni żałoby po moim ojcu,  zabiję mojego brata Jakuba.
Kiedy Rebeka dowiedziała się o tym,  co mówił Ezaw,  jej starszy syn,  kazała zawołać Jakuba i rzekła mu: Ezaw,  twój brat zamierza cię zabić.
Posłuchaj więc mnie,  synu mój: przygotuj się i uchodź do brata mego,  Labana,  do Charanu.
Pozostań tam przez jakiś czas,  dopóki nie uśmierzy się gniew twego brata.
A gdy już przestanie on gniewać się na ciebie i zapomni,  co mu uczyniłeś,  wtedy dam ci znać i sprowadzę cię stamtąd. Czemu miałabym was obu jednocześnie stracić?
Rebeka mówiła do Izaaka: Sprzykrzyło mi się życie z tymi Chetytkami. Jeżeli jeszcze Jakub weźmie sobie za żonę Chetytkę,  czyli jedną z tych kobiet,  które są w tym kraju,  to już nie będę miała po co żyć!
rozdział 28
Wtedy Izaak zawołał Jakuba,  pobłogosławił go i dał mu taki rozkaz: Nie bierz sobie żony spośród mieszkanek Kanaanu.
Idź do Paddan-Aram,  do rodziny Betuela,  ojca twej matki,  i weź sobie tam za żonę jedną z córek Labana,  twego wuja.
A Bóg Wszechmocny będzie ci błogosławił. Uczyni cię płodnym i da ci liczne potomstwo,  tak że staniesz się praojcem wielu szczepów.
Błogosławieństwo,  [otrzymane przez] Abrahama,  da również tobie i twojemu potomstwu,  abyś posiadł na własność kraj,  w którym przebywasz,  a który Bóg oddał niegdyś Abrahamowi.
Po czym Izaak wyprawił Jakuba w drogę i ten poszedł do Paddan-Aram do Labana,  syna Betuela Aramejczyka,  brata Rebeki - matki Jakuba i Ezawa.
A Ezaw zobaczył,  że Izaak dał błogosławieństwo Jakubowi i wysłał go do Paddan-Aram,  aby sobie tam wybrał żonę a błogosławiąc go dał mu rozkaz: Nie bierz sobie żony spośród mieszkanek Kanaanu!
i że Jakub usłuchał ojca i matki,  i udał się do Paddan-Aram.
Gdy więc uznał,  że mieszkanki Kanaanu nie podobają się jego ojcu,  Izaakowi,
poszedł do Izmaelitów i oprócz żon,  które już miał,  wziął sobie za żonę Machalat,  jedną z córek Izmaela,  syna Abrahama,  siostrę Nebajota.
Kiedy Jakub wyszedłszy z Beer-Szeby wędrował do Charanu,
trafił na jakieś miejsce i tam się zatrzymał na nocleg,  gdyż słońce już zaszło. Wziął więc z tego miejsca kamień i podłożył go sobie pod głowę,  układając się do snu na tym właśnie miejscu.
A oto Pan stał na jej szczycie i mówił: Ja jestem Pan,  Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię,  na której leżysz,  oddaję tobie i twemu potomstwu.
A potomstwo twe będzie tak liczne jak proch ziemi,  ty zaś rozprzestrzenisz się na zachód i na wschód,  na północ i na południe; wszystkie plemiona ziemi otrzymają błogosławieństwo przez ciebie i przez twych potomków.
Ja jestem z tobą i będę cię strzegł,  gdziekolwiek się udasz; a potem sprowadzę cię do tego kraju. Bo nie opuszczę cię,  dopóki nie spełnię tego,  co ci obiecuję.
A gdy Jakub zbudził się ze snu,  pomyślał: Prawdziwie Pan jest na tym miejscu,  a ja nie wiedziałem.
I zdjęty trwogą rzekł: O,  jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba!
Wstawszy więc rano,  wziął ów kamień,  który podłożył sobie pod głowę,  postawił go jako stelę i rozlał na jego wierzchu oliwę.
I dał temu miejscu nazwę Betel. - Natomiast pierwotna nazwa tego miejsca była Luz.
Po czym złożył taki ślub: Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną,  strzegąc mnie w drodze,  w którą wyruszyłem,  jeżeli da mi chleb do jedzenia i ubranie do okrycia się
i jeżeli wrócę szczęśliwie do domu ojca mojego,  Pan będzie moim Bogiem.
Ten zaś kamień,  który postawiłem jako stelę,  będzie domem Boga. Z wszystkiego,  co mi dasz,  będę Ci składał w ofierze dziesięcinę.
rozdział 29
Jakub,  wyruszywszy w dalszą drogę,  powędrował do ziemi synów Wschodu.
Tam ujrzał studnię w polu i trzy stada owiec wylegujących się wokół niej; z tej bowiem studni pojono stada. Wielki zaś kamień przykrywał jej otwór.
Toteż gromadzono tu wszystkie stada i wtedy dopiero odsuwano kamień znad otworu studni,  a po napojeniu owiec przesuwano go znów na dawne miejsce nad otwór studni.
Jakub rzekł do czekających tam pasterzy: Bracia moi,  skąd jesteście? Odpowiedzieli mu: Jesteśmy z Charanu.
On zaś pytał ich: Czy znacie Labana,  syna Nachora? Oni na to: Znamy.
I jeszcze zapytał ich: Czy dobrze się miewa? Odpowiedzieli: Dobrze. Ale oto jego córka,  Rachela,  nadchodzi z trzodą.
Wtedy [Jakub] rzekł: Ponieważ jeszcze jest jasny dzień i nie czas zapędzać trzody,  napójcie trzodę i idźcie ją paść.
Oni zaś powiedzieli: Nie możemy poić,  dopóki nie spędzą wszystkich stad i nie odsuną kamienia znad otworu studni,  wtedy będziemy poić owce.
Gdy Jakub tak z nimi rozmawiał,  Rachela,  która była pasterką,  nadeszła ze stadem owiec swego ojca.
A gdy Jakub ujrzał Rachelę,  córkę Labana,  brata swej matki,  i trzodę tegoż Labana,  zbliżył się,  odsunął kamień znad otworu studni i napoił trzodę Labana.
A potem ucałował Rachelę i rozpłakał się w głos.
Kiedy zaś powiedział Racheli,  że jest siostrzeńcem jej ojca,  synem Rebeki,  pobiegła i opowiedziała o tym swemu ojcu.
Gdy Laban usłyszał nowinę,  że to jest Jakub,  jego siostrzeniec,  wybiegł mu na spotkanie,  uściskał go i ucałował,  i wprowadził go do swego domu. Wtedy to Jakub opowiedział Labanowi o wszystkim.
Laban rzekł do Jakuba: Przecież jesteś moją kością i ciałem. A gdy Jakub przebywał u Labana miesiąc,
rzekł do niego Laban: Czyż dlatego,  że jesteś moim krewnym,  masz mi służyć za darmo? Powiedz mi więc,  jaką mam ci dać zapłatę?
Miał zaś Laban dwie córki; starsza nazywała się Lea,  a młodsza Rachela.
Oczy Lei były jakby zgaszone,  Rachela zaś miała piękną postać i miłą powierzchowność. -
Ponieważ Jakub pokochał Rachelę,  rzekł do Labana: Będę ci służył przez siedem lat za twą młodszą córkę,  Rachelę.
Laban powiedział: Wolę dać ją tobie niż komu innemu. Pozostań więc u mnie.
I tak służył Jakub za Rachelę przez siedem lat,  a wydały mu się one jak dni kilka,  bo bardzo miłował Rachelę.
Wreszcie rzekł Jakub do Labana: Ponieważ czas już upłynął,  daj mi córkę twą za żonę,  abym się z nią połączył.
Wtedy Laban,  zaprosiwszy wszystkich mieszkańców tej miejscowości,  wyprawił ucztę.
A gdy był wieczór,  Laban wziął córkę swą Leę i wprowadził ją do Jakuba,  i ten zbliżył się do niej.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.20436000823975